Piętka: Transporty pruszkowskie do Auschwitz (o polskich ofiarach Powstania Warszawskiego)

Od wielu lat kolejne rocznice powstania warszawskiego sprowadzają się do gloryfikacji tego zrywu. Na piedestale stawia się przede wszystkim dowództwo AK. Jakakolwiek dyskusja nad zasadnością jego działań traktowana jest jak świętokradztwo i nawiązywanie do propagandy PRL. Oficjalna narracja o powstaniu koncentruje się na dwóch obrazach. Pierwszy, to niejednokrotnie graniczące z heroizmem bohaterstwo powstańców. Drugi obraz natomiast sprowadza się do eksponowania i piętnowania „zdrady Sowietów” i „polskich pachołków Kremla”, chociaż powstanie wywołano właśnie po to, żeby Armia Czerwona nie weszła do Warszawy. Brakuje natomiast obrazu trzeciego, albo jest on spychany na drugi plan. Chodzi o cenę, jaką za powstanie zapłaciła ludność Warszawy.

Eksponowanie dwóch pierwszych obrazów kosztem trzeciego odsuwa na bok pytanie o odpowiedzialność dowództwa AK za decyzję o wybuchu powstania oraz umniejsza rozmiar zbrodni popełnionych na ludności Stolicy przez Niemców i ich kolaborantów. Powstanie przedstawia się obecnie jako wielkie polskie zwycięstwo moralne, a dopiero gdzieś na dalszym planie jako hekatombę Warszawy i jej mieszkańców. Obiektywne, a nie propagandowe traktowanie historii wymaga jednak, by ofiarę cywilnej ludności Stolicy widzieć zawsze na pierwszym miejscu, niezależnie do wszelkich ocen historycznych i politycznych samego powstania.

Cena powstania

Najwyższą cenę za powstanie, sięgającą 180-200 tys. ofiar, zapłaciła cywilna ludność Stolicy. To nie tylko rzeź Woli, Ochoty i Starego Miasta, nie tylko piekło „ewakuacji” kanałami kanalizacyjnymi, bombardowań, głodu, braku elementarnej pomocy medycznej, a na końcu wypędzenia i poniewierki. To także deportacje do niemieckich obozów koncentracyjnych, w tym KL Auschwitz.

Obóz ten został założony na polecenie Heinricha Himmlera w maju 1940 roku jako miejsce izolacji i eksterminacji Polaków – głównie członków podziemnych organizacji konspiracyjnych, osób naruszających hitlerowskie ustawodawstwo okupacyjne oraz inteligencji (w nomenklaturze niemieckiej „elementu przywódczego”). Przez pierwsze dwa lata Polacy byli najliczniejszymi – obok jeńców radzieckich kierowanych tam głównie w 1941 roku – więźniami Auschwitz. Spośród około 130-140 tys. Polaków osadzonych w KL Auschwitz 13 tys. deportowano przed wybuchem powstania z Warszawy, z więzienia Pawiak. Od maja 1942 roku do obozu zaczynają przybywać transporty Żydów, kierowane przeważnie na natychmiastową zagładę. Jako więźniów zarejestrowano około 200 tys. spośród 1,1 miliona deportowanych Żydów. Pozostałych zgładzono w komorach gazowych natychmiast po przybyciu do obozu. W drugiej połowie 1943 roku – po likwidacji dotychczas istniejących ośrodków zagłady bezpośredniej – KL Auschwitz stał się centralnym i w zasadzie jedynym ośrodkiem zagłady Żydów europejskich. Jej apogeum przypadło na maj-czerwiec 1944 roku, kiedy w ramach tzw. akcji węgierskiej zamordowano w tym obozie około 400 tys. Żydów z Węgier. W związku z koncentracją w KL Auschwitz zagłady Żydów europejskich, postanowiono wstrzymać deportację Polaków do tego obozu od początku 1944 roku. Na mocy zarządzenia władz SS z 24 grudnia 1943 roku KL Auschwitz i KL Lublin (Majdanek) miały zostać zamknięte dla więźniów narodowości polskiej, których odtąd miano kierować głównie do KL Gross-Rosen. Zarządzenie to jednak nie mogło być w pełni respektowane – terror niemiecki wobec narodu polskiego wcale przecież nie zmalał. Dlatego w pierwszej połowie 1944 roku nadal przybywały do KL Auschwitz – choć w mniejszej niż dotychczas ilości – transporty polskich więźniów politycznych. W drugiej połowie 1944 roku okazało się, że zarządzenie z grudnia 1943 roku stało się fikcją – Niemcy nie przewidzieli powstania warszawskiego.

Zagłada Warszawy

Zaraz po wybuchu powstania w Warszawie Hitler wydał Himmlerowi i gen. Heinzowi Guderianowi (szefowi sztabu Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych) ustny rozkaz zrównania Warszawy z ziemią i wymordowania wszystkich jej mieszkańców. Rozkaz ten dotyczył zarówno jednostek SS i policji jak i Wehrmachtu. Uczestnikiem narady u Hitlera był m.in. SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski (1899-1972), którego mianowano dowódcą wojsk pacyfikacyjnych. W świetle jego relacji Hitler miał się wyrazić następująco: „każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”. Wydanie takiego rozkazu potwierdził też SS-Oberführer Oskar Dirlewanger (1895-1945), dowódca brygady SS, która wsławiła się najokrutniejszymi zbrodniami na ludności Stolicy. Tuż po wojnie zeznał on, że otrzymał od Himmlera napisany odręcznie ołówkiem rozkaz, w którym Reichsführer SS komunikował mu, że Warszawa ma zostać zrównana z ziemią, a on sam może „zabijać kogo zechce, według swego upodobania”. Z kolei dowódca SS i policji w dystrykcie warszawskim – SS-Oberführer Otto Paul Geibel (1898-1966) – zeznał po wojnie, że wieczorem 1 sierpnia 1944 roku Himmler przekazał mu przez telefon polecenie o treści: „niech pan zniszczy dziesiątki tysięcy”.

Realizując rozkaz Hitlera niemieckie siły pacyfikacyjne od pierwszych dni powstania przeprowadzały masowe egzekucje i niejednokrotnie bestialskie mordy na mieszkańcach Warszawy. Do najbardziej znanych i wstrząsających należały rzeź Woli (5-7 sierpnia) i Ochoty (4-25 sierpnia), które pochłonęły łącznie co najmniej 50-60 tys. ofiar. Zbrodni tych dokonały jednostki SS dowodzone przez SS-Gruppenführera Heinza Reinefartha (1903-1979) i Oskara Dirlewangera oraz formacje kolaboracyjne: złożona z Białorusinów, Rosjan i Ukraińców brygada SS-RONA (Rosyjska Wyzwoleńcza Armia Ludowa) pod dowództwem SS-Brigadeführera Bronisława Kamińskiego (1899-1944), pułk Kozaków i dwa bataliony azerbejdżańskie. Natomiast w akcji tłumienia powstania na Czerniakowie (15-23 września) uczestniczył Ukraiński Legion Samoobrony, zwany też Legionem Wołyńskim. Była to ochotnicza formacja kolaboracyjna składająca się z nacjonalistów ukraińskich. Jej dowódcą był Petro Diaczenko (1895-1965), którego w 2015 roku Rada Najwyższa Ukrainy specjalną uchwałą włączyła do panteonu bohaterów narodowych Ukrainy.

Utworzenie obozu przejściowego w Pruszkowie

Już 5 sierpnia von dem Bach-Zelewski, który w godzinach popołudniowych pojawił się na Woli, częściowo złagodził eksterminacyjny rozkaz Hitlera. Utrzymał w mocy mordowanie mężczyzn, w tym wszystkich wziętych do niewoli powstańców, zakazał natomiast mordowania kobiet i dzieci, które odtąd miały być kierowane do obozu przejściowego w Pruszkowie. Decyzja von dem Bacha nie była bynajmniej spowodowana względami humanitarnymi. Zorientował się on mianowicie, że masowe zbrodnie wzmacniają tylko wolę oporu Polaków, a jednostki SS uczestniczące w mordach i grabieżach nie są w stanie prowadzić skutecznych działań ofensywnych przeciw powstańcom. 12 sierpnia von dem Bach złagodził jeszcze bardziej swój poprzedni rozkaz, zabraniając mordowania mężczyzn-cywilów. Oprócz wymienionych powyżej przesłanek, zwrócono również uwagę na czynnik ekonomiczny. Ludność Warszawy można było bowiem wykorzystać jako niewolniczą siłę roboczą, w tym m.in. w obozach koncentracyjnych. Sprawujący pieczę nad obozami koncentracyjnymi Główny Urząd Gospodarczo-Administracyjny SS (SS-WVHA) spodziewał się pozyskać z Warszawy 400-500 tys. osób zdolnych do pracy. Rozkazy von dem Bacha – zaakceptowane przez Himmlera – nie od razu zaczęły być respektowane przez formacje pacyfikujące powstanie i nie oznaczały one całkowitej rezygnacji z bezpośrednich działań eksterminacyjnych. Rozstrzeliwano nadal wziętych do niewoli powstańców. Ponadto w ramach Grupy Bojowej „Reinefarth” działała specjalna komórka wywiadowcza – tzw. Sonderkommando „Spilker”, dowodzone przez SS-Hauptsturmführera Alfreda Spilkera (1908-?). Zadaniem tej jednostki było przeprowadzanie selekcji wypędzanej ludności Warszawy i likwidacja wyłowionych z tłumu „elementów niepożądanych”: podejrzewanych o udział w powstaniu lub żydowskie pochodzenie, przedstawicieli inteligencji i duchownych oraz rannych, chorych i niedołężnych. Miejscem, w którym esesmani Siplkera dokonywali egzekucji wyselekcjonowanych „elementów niepożądanych” były m.in. okolice zakładów garbarskich Pfeiffera na Woli. W sierpniu i we wrześniu 1944 roku zamordowano tam co najmniej 5 tys. osób.

Transporty z obozu w Pruszkowie do Auschwitz

Tych, których nie zamordowano kierowano do obozu przejściowego w Pruszkowie, czyli Durchgangslager Nr 121, w skrócie Dulag 121. Obóz ten został utworzony już 6 sierpnia 1944 roku w dawnych Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego. Funkcjonował do połowy grudnia 1944 roku, a w formie szczątkowej do 16 stycznia 1945 roku. Komendantem obozu był pułkownik Wehrmachtu Kurt Sieber. Jednakże o losie więźniów decydowali SS-Sturmbannführer Gustaw Diehl oraz SS- Untersturmführer Wetke.

Między sierpniem a październikiem 1944 roku niemieckie formacje policyjne i wojskowe wypędziły z domów blisko 550 tys. warszawiaków i około 100 tys. mieszkańców miejscowości podwarszawskich. Od 390 do 410 tys. z nich przeszło przez obóz w Pruszkowie. Gehenna wygnańców zaczynała się m.in. w kościele św. Wojciecha na Woli. Przez istniejący tam obóz przejściowy przeszło ok. 90 tys. osób, spośród których Sonderkommando „Spilker” zamordowało co najmniej 400 osób. Transporty do Pruszkowa kierowano podmiejską koleją elektryczną z Dworca Zachodniego, chociaż niejednokrotnie pędzono tam wysiedleńców pieszo. Pierwszy transport do Pruszkowa przybył już 7 sierpnia i obejmował około 5 tys. Polaków ocalałych z rzezi Woli. W obozie pruszkowskim wypędzeni przebywali przeciętnie od dwóch do siedmiu dni, a czasem tylko kilka godzin. O ich losie decydowało gestapo. Osoby uznane za niezdolne do pracy (m.in. kobiety z dziećmi, osoby starsze, kalekie i chore) wysyłano do różnych miejscowości Generalnego Gubernatorstwa i pozostawiano je tam bez środków do życia. Co najmniej 90 tys. osób uznanych za zdolne do pracy wywieziono na roboty przymusowe do Rzeszy.

Do obozów koncentracyjnych deportowano około 55 tys. warszawiaków, w tym 17 822 kobiet i dzieci. Szczegółowe ustalenia poczyniono dotąd w wypadku KL Auschwitz (12 863 osoby), KL Mauthausen (4689 mężczyzn i nieznana liczba kobiet) oraz KL Stutthof (4432 osoby). Liczne transporty z Pruszkowa trafiły ponadto do KL Ravensbrück (około 12 tys. osób), KL Buchenwald (około 4560 osób), KL Dachau (około 3040 osób), KL Gross-Rosen (około 3 tys. osób), KL Sachsenhausen (około 3 tys. osób) i KL Flossenbürg (około 2,5 tys. osób). Bliżej nieznana liczba warszawiaków dostała się też do KL Bergen-Belsen, KL Mittelbau-Dora, KL Natzweiler i KL Neuengamme – bezpośrednio oraz w wyniku późniejszych przeniesień z innych obozów koncentracyjnych.

Do KL Auschwitz deportowano z obozu przejściowego w Pruszkowie najwięcej, bo 12 863 Polaków – mężczyzn, kobiet i dzieci, czyli prawie tyle, co w okresie lat 1940-1943 z Pawiaka. Pierwszy transport ludności cywilnej wysłano z Dulagu 121 do KL Auschwitz trzema pociągami 11 i 12 sierpnia 1944 roku. W Auschwitz zarejestrowano go 12 i 13 sierpnia. Obejmował on 1984 mężczyzn i chłopców (numery 190912 – 192895) oraz 3839 kobiet i dziewczynek (numery 83085 – 86923). Były to głównie osoby, które przeżyły zagładę Woli. Ogółem liczba dzieci i młodocianych w tym transporcie przekraczała tysiąc. Kolejny transport z Dulagu 121 zarejestrowano w Auschwitz 4 września 1944 roku. Przywieziono nim 1955 mężczyzn i chłopców (numery 193334 – 195288 i 2988) oraz ponad 1131 kobiet i dziewczynek (numery 87261 – 88391 i 75618). W transporcie tym znajdowały się przeważnie osoby, które przeżyły zagładę Starego Miasta. Do obozu w Pruszkowie kierowano ich od 31 sierpnia, gdzie byli przetrzymywani dwie-trzy doby w olbrzymiej hali nr 5 bez jedzenia i w potwornych warunkach sanitarnych.

13 września 1944 roku przybył do Auschwitz z Pruszkowa transport męski liczący 932 osoby, w tym 39 chłopców poniżej 18 lat (numery 195496 – 196424 oraz 1778, 4246 i 5484). Znajdowali się w nim warszawiacy ze Śródmieścia, którzy w większości dobrowolnie przeszli poza barykady powstańcze, wierząc w gwarancje Niemieckiego Naczelnego Dowództwa zawarte w zrzucanych 6 września ulotkach. Wzywano w nich ludność cywilną do opuszczenia Warszawy, gwarantując jej bezpieczeństwo oraz „chleb i pracę”. Ostatni transport pruszkowski zarejestrowano w Auschwitz 17 września 1944 roku. Przywieziono w nim mieszkańców Czerniakowa, Powiśla, Nowego Światu i podwarszawskich miejscowości – łącznie 3023 mężczyzn i chłopców (numery 196448 – 199468, 5483 i 9611) oraz co najmniej 3 kobiety (numery 88687 – 88689).

Wśród deportowanych z Pruszkowa do Auschwitz znajdowało się wiele osób starszych oraz kobiet z dziećmi. Byli to ludzie, którzy przeżyli straszliwą traumę, kiedy na ich oczach w bestialski sposób mordowano ich najbliższych, wyrzuceni brutalnie ze swoich mieszkań, ograbieni ze wszystkiego co posiadali i rozdzieleni z najbliższą rodziną, niejednokrotnie ranni i poparzeni. Do obozu koncentracyjnego przybywali w stanie skrajnego wyczerpania psychicznego i fizycznego. Transport odbywał się w straszliwych warunkach, gdzie po kilkadziesiąt osób stłoczono w bydlęcych wagonach, bez jedzenia, wody i możliwości załatwienia potrzeb fizjologicznych.

Z pomocą pospieszyli im osadzeni w Auschwitz więźniowie-Polacy. Więzień Gracjan Fijałkowski (nr 137632) wspominał po wojnie: „Nie było chyba w całym obozie Birkenau ani jednego więźnia Polaka, który – do głębi wstrząśnięty losem tych ludzi – nie starałby się im pomóc. Każdy wyciągał z domowych paczek to, co miał najlepszego i usiłował w jakikolwiek sposób przemycić na kwarantannę. Nasi współtowarzysze z komanda Rollwagen dokonywali prawdziwych cudów pomysłowości. Oczywiście – przemycana żywność była przysłowiową kroplą w morzu potrzeb, ale to wszystko, co można było dla nich zrobić.”

Wkrótce po przywiezieniu do Auschwitz nastąpił dramat oddzielenia dzieci poniżej czternastego roku życia od ich rodzin. W okresie kwarantanny wstępnej przywiezionych z Pruszkowa więźniów dręczono wielogodzinnymi apelami i karnymi ćwiczeniami (tzw. „sportem”). Część z nich przeniesiono wkrótce do innych obozów koncentracyjnych. 21 sierpnia 1000 mężczyzn z pierwszego transportu pruszkowskiego – uznanych za zdolnych do pracy – wysłano do KL Natzweiler. Wielu z nich zmarło tam lub zginęło już w październiku i listopadzie 1944 roku. 22 października 1944 roku skierowano do KL Flossebürg 983 warszawiaków z transportu pruszkowskiego przywiezionego do Auschwitz 17 września. Natomiast 28 października 106 warszawiaków z tego transportu przeniesiono do podobozu KL Flossenbürg w Leitmeritz (Litomierzyce). Innych przenoszono do KL Buchenwald czy KL Mauthausen, a kobiety do KL Ravensbrück. Jeszcze w styczniu 1945 roku wywieziono do obozów w Rzeszy co najmniej 602 kobiety z dziećmi (w tym dzieci urodzone w obozie). Wielu z tych, którzy pozostali w Auschwitz i dożyli ewakuacji obozu w styczniu 1945 roku zginęło podczas marszu ewakuacyjnego. Spośród pierwszego transportu pruszkowskiego wyzwolenia w Auschwitz 27 stycznia 1945 roku doczekało 35 mężczyzn i 41 chłopców oraz 74 kobiety i 59 dziewczynek. Ogółem z wszystkich transportów pruszkowskich wyzwolenia w Auschwitz doczekało 298 warszawiaków.

Liczba warszawiaków, wywiezionych z obozu przejściowego w Pruszkowie na roboty przymusowe i do obozów koncentracyjnych, którzy nie przeżyli wojny jest trudna do oszacowania, ale wynosi ona najprawdopodobniej kilkadziesiąt tysięcy ofiar.

To nie była harcerska przygoda

Podczas przemówienia do dowódców okręgów wojskowych w Jägerhöhe 21 września 1944 roku Himmler wspomniał, że na wieść o wybuchu powstania w Warszawie udał się do Hitlera, któremu oświadczył: „Mój Wodzu, pora jest dla nas niezbyt pomyślna. Z punktu widzenia historycznego jest [jednak] błogosławieństwem, że Polacy to robią. Po pięciu, sześciu tygodniach wybrniemy z tego. A po tym Warszawa, stolica, głowa, inteligencja tego byłego 16-17-milionowego narodu Polaków będzie zniszczona, tego narodu, który od 700 lat blokuje nam Wschód i od czasu pierwszej bitwy pod Tannenbergiem leży nam w drodze. A wówczas historycznie polski problem nie będzie już wielkim problemem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, ba, nawet już dla nas.”

Te słowa Himmlera pozwalają zrozumieć, jaki był cel zbrodni popełnionych podczas powstania przez Niemców i ich kolaborantów na ludności Warszawy, w tym także jej deportacji do obozów koncentracyjnych. Był to zamierzony akt ludobójstwa. Niestety o tym akcie niemieckiego ludobójstwa niewiele dowiemy się z ekspozycji w Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie zbrodnie niemieckie na ludności cywilnej zostały potraktowane marginalnie, a o jej deportacjach do KL Auschwitz i innych obozów koncentracyjnych nie ma słowa. Z przekazu, który otrzymuje zwiedzający Muzeum Powstania Warszawskiego wynika, że powstanie było fajną harcerską przygodą. Obraz taki tworzą przede wszystkim ogromne ilości eksponowanej broni i mundurów oraz egzaltowane wspomnienia o tym jak wspaniałym przeżyciem był udział w powstaniu dla jego młodych uczestników. Jest nawet mowa o powstańczej poczcie i radiostacji oraz powstańczym teatrzyku, tylko nie ma mowy o transportach pruszkowskich do Auschwitz.

Bohdan Piętka

Bibliografia.

 

Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Zespół Wspomnienia, t. 24, k. 102-104, wspomnienia byłego więźnia Gracjana Fijałkowskiego.

Szymon Datner, Kazimierz Leszczyński (red.), Zbrodnie okupanta w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku (w dokumentach), Warszawa 1962.

Krzysztof Dunin-Wąsowicz, Warszawa w latach 1939-1945, Warszawa 1984.

Marek Getter, Straty ludzkie i materialne w Powstaniu Warszawskim, „Biuletyn IPN” nr 8-9 (43-44), Warszawa 2004, s. 62-74.

Helena Kubica, Głosy Pamięci 10. Z powstańczej Warszawy do KL Auschwitz, Oświęcim 2014.

Franciszek Piper, Irena Strzelecka (red.), Księga Pamięci. Transporty Polaków z Warszawy do KL Auschwitz 1940-1944, t. I-III, Warszawa-Oświęcim 2000.

Tadeusz Sawicki, Rozkaz zdławić powstanie. Niemcy i ich sojusznicy w walce z powstaniem warszawskim, Warszawa 2010.

Edward Serwański, Dulag 121 – Pruszków. Sierpień – październik 1944 roku, Poznań 1946.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *