Piętka: Zabawy z historią

Patrzę na obraz Jerzego Oleksiaka – artysty malarza z Poznania – zatytułowany „Witold Pilecki oskarża…” z serii „Ludzie Cogito” i zastanawiam się, co o nim powiedzieć. To znaczy zastanawiam się jakich słów użyć, żeby nie były zbyt ostre i nie naraziły mnie na ewentualny proces sądowy z Twórcą. Wiem, że każdy artysta ma prawo do własnej wizji artystycznej, ale w tym wypadku mamy do czynienia raczej nie z wizją artystyczną, ale – delikatnie mówiąc – z przesadą.

Na jednej z „patriotycznych” stron internetowych obraz ten jest reklamowany następująco: „Na ławie oskarżonych zasiadają komunistyczni zbrodniarze, którzy nie doczekali się sprawiedliwego osądzenia tu, na ziemi: Władysław Gomułka, Wojciech Jaruzelski, Józef Różański, Bolesław Bierut, Edward Gierek, Piotr Śmietański, Czesław Kiszczak i Józef Cyrankiewicz. Oskarża Rotmistrz Witold Pilecki (…)”. Koniec cytatu.

Powiem szczerze, co czuję: po prostu ręce opadają. Trzeba nie mieć albo elementarnej wiedzy historycznej, albo wykazać się dość szczególnym sposobem wartościowania, żeby na jednej ławie oskarżonych umieścić obok siebie Edwarda Gierka i Piotra Śmietańskiego (kata wykonującego wyroki śmierci w więzieniu mokotowskim) oraz Władysława Gomułkę i Józefa Różańskiego (Gomułka spowodował osądzenie i skazanie Różańskiego za jego działalność w MBP) i podpisać to „komunistyczni zbrodniarze”.

Być może Twórca nie miał takiej intencji, ale w moim odczuciu obraz sugeruje laikowi, że na ławie oskarżonych zasiadają winni śmierci Pileckiego. Nie muszę chyba tłumaczyć, że jest to absurd. Ani Gierek, ani Gomułka, ani Jaruzelski i Kiszczak ze sprawą Pileckiego nie mieli nic wspólnego. Winny jego śmierci nie był również Józef Cyrankiewicz, a formułowane pod jego adresem przez niektórych prawicowych publicystów (Tadeusz Marek Płużański, Wiesław Jan Wysocki) oskarżenia nie są poparte jakimikolwiek dowodami. Pośredni związek ze śmiercią Pileckiego mogą mieć co najwyżej Bolesław Bierut, który nie skorzystał z prawa łaski, Józef Różański, który nadzorował śledztwo i Piotr Śmietański, który jako kat więzienny wykonał wyrok sądu. Sądu, w którym zasiadało dwóch oficerów AK (Czesław Łapiński i Jan Hryckowian) oraz jeden przedwojenny sędzia (Józef Badecki). To oni skazali Pileckiego na karę śmierci.

Jeszcze bardziej zdumiewającą manipulacją jest postawienie obok siebie i w takiej właśnie kolejności Gomułki, Jaruzelskiego, Różańskiego, Bieruta, Gierka, Kiszczaka i Cyrankiewicza (postaci politycznych) oraz więziennego kata Śmietańskiego i skwitowanie tego określeniem „komunistyczni zbrodniarze”. Poza Bierutem i Różańskim zbrodniczość pozostałych postaci politycznych, uwidocznionych na ławie oskarżonych, jest naciągana. Chciałbym się dowiedzieć od Twórcy, jakich konkretnie zbrodni dopuścił się np. Edward Gierek? Czy Twórca wie o tym, że Władysław Gomułka był ofiarą represji stalinowskich i o mały włos nie doszło do jego procesu pokazowego, który mógł mieć równie tragiczny finał jak proces jak Pileckiego?

Przypuszczam, że artysta malarz z Poznania nie wie również, że to prezydent Wojciech Jaruzelski oraz Aleksander Bentkowski – minister sprawiedliwości w rządzie Tadeusza Mazowieckiego – doprowadzili w 1990 roku do rehabilitacji Witolda Pileckiego przez Naczelną Prokuraturę Wojskową i Wojskowy Sąd Najwyższy. Oni w ten sposób symbolicznie zamknęli stalinizm i komunizm w Polsce, których praktyki (na razie propagandowe) restytuuje rządząca obecnie prawica.

Ten obraz jest albo wynikiem totalnej niewiedzy historycznej, albo – powiem jednak ostro – zwykłej nikczemności. Nikczemności charakteryzującej narrację historyczną rządzącej prawicy. Nie ma w tej narracji – nazywanej górnolotnie polityką historyczną – wielowątkowego spojrzenia na historię, ani próby wyważonej oceny faktów i postaci. Jest natomiast wyłącznie tworzenie czarno-białego obrazu propagandowego, fikcyjnego i prostackiego. W ten nurt doskonale wpisuje się obraz Jerzego Oleksiaka, który wiernie oddaje głupotę i nikczemność prawicowej polityki historycznej. Niezależnie od tego obraz ten stanowi profanację postaci Witolda Pileckiego. Nie wiem o czym myślał on tuż przed egzekucją, ale chyba nie przypuszczał, że „patrioci” zrobią z niego symbol takiej właśnie narracji, będącej w moim odbiorze profanacją polskiej historii.

Równie duże zdumienie i zakłopotanie wywołała u mnie książeczka Małgorzaty Strękowskiej-Zaremby pt. „Rotmistrz Witold Pilecki” z serii „Polscy superbohaterowie”, przeznaczona dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Jest to typ literatury, którą w latach 40. XX wieku spopularyzował Michaił Zoszczenko. O ile jednak bajki Zoszczenki o Leninie były śmieszne i bawiły odbiorcę ukrytym podtekstem politycznym, to bajka Małgorzaty Strękowskiej-Zaremby o Pileckim śmieszna nie jest, a jej przekaz polityczny jest prosty jak konstrukcja cepa.

Czego dziecko dowiaduje się z tej książeczki o Pileckim? Ano tego, że głównie walczył z Rosją, z dwuletnią przerwą w Auschwitz. Opowieść o Pileckim zaczyna się od powstania styczniowego: „Jest rok 1863, trwa Powstanie Styczniowe. Carski pułkownik i oddział kozaków zatrzymali się w majątku pradziadków Pileckich, Adama i Marii. Szukają polskich powstańców w okolicznych dworach, żeby ich ukarać za bunt przeciw rosyjskiej władzy (…). Deski w ścianie się rozsunęły i ukazało się tajne przejście do ukrytego pokoju. Wewnątrz na łóżku leżał ranny mężczyzna. Cicho jęczał. Siedząca obok niego kobieta, również cała w czerni, opatrywała mu ranę bandażami z prześcieradła podartego na pasy. Na podłodze leżał długi karabin z bagnetem. – Żołdacy wrócili – szepnęła kobieta z lampą”.

Kilka stron dalej dziecięcemu czytelnikowi ukazuje się koszmarna postać „carskiego generała Michaiła Murawjowa nazywanego Wieszatielem, okrutnego pogromcy powstańców styczniowych. Wielu z nich kazał powiesić i sam nadzorował wykonywanie wyroków. Prześladował Polaków i katolików”. Co miał z nim wspólnego Pilecki, który urodził się w 1901 roku? Ano podobno to, że Ludwika Pilecka miała kazać swoim dzieciom spluwać pod pomnikiem Murawjowa w Wilnie. Na pomnik generała-gubernatora wileńskiego pluły nie tylko dzieci pani Pileckiej, ale – jak się dowiadujemy od Autorki – także polskie koty (rosyjskie pewnie miauczały „Boże cara chrani”).

Życie małego Pileckiego nie było łatwe. Młody czytelnik dowiaduje się, że „w Ołońcu mówiono po rosyjsku. Witek i jego rodzeństwo rozmawiali z kolegami, sąsiadami, a nawet z nianią w języku zaborcy”. No tak, ale w Ołońcu zawsze mówiono po rosyjsku, bo to było i jest rosyjskie miasto położone w Karelii, w pobliżu Jeziora Ładoga. Pilecki się w nim urodził, ponieważ jego ojciec pracował tam jako leśnik. Nie był to zabór rosyjski.

Koszmarne były przeżycia młodego Pileckiego w szkole: „Rosyjscy nauczyciele Witka mówili, że Polacy powinni być wdzięczni zaborcom za »opiekę«, że polska kultura, literatura, nauka są niewiele warte”. Nic więc dziwnego, że Pilecki od najmłodszych lat walczył z Rosją. Najpierw pluł na pomnik Murawjowa, a jak miał siedemnaście lat marzył „o walce o wolną Polskę w polskim wojsku. Nagrodą miało być królestwo i ręka królewny”.

No, ale co tu myśleć o królestwie i ręce królewny jak „tymczasem w Rosji wybuchła rewolucja. Car abdykował. Do władzy doszli bolszewicy, gorsi od najciemniejszych mocy. Odebrali wujkowi Stanisławowi Hawryłków”. Cóż wtedy zrobił główny bohater? Osiemnastoletni Pilecki wskoczył na próg samochodu Józefa Piłsudskiego podczas jego uroczystego przejazdu ulicami Warszawy. Potem pod wodza wielkiego Marszałka rozgromił bolszewików, a nawet armię litewską na Wileńszczyźnie.

Właściwie czytającemu tę publikacje dziecku – nie mającemu szczegółowej wiedzy historycznej – trudno będzie zrozumieć dlaczego Pilecki nagle znalazł się w KL Auschwitz i dlaczego miał „zawiadomić świat o niemieckim ludobójstwie” oraz „przygotować plan uwolnienia więźniów”. Dowiaduje się natomiast, że Pileckiemu podobno objawiła się w obozie Matka Boska.

Cały czas mamy w tle Rosję. „Rosjanie zamierzają wywieźć rodzinę [Pileckiego – BP] na Syberię”, „tymczasem Polskę zajęły wojska komunistycznej Rosji”, „rządy w Warszawie objęli polscy komuniści uzależnieni od Rosjan”, „radzieccy komuniści zniszczyli dom Witolda Pileckiego”. Natomiast polscy komuniści aresztowali Pileckiego bynajmniej nie za działalność wywiadowczą, ale z nienawiści do Polski, a w „więzieniu był torturowany z większym okrucieństwem niż w niemieckim obozie śmierci. »Oświęcim to była igraszka« – powiedział. Chował ręce za siebie, żeby najbliżsi nie dostrzegli, że zerwano mu paznokcie”. Nic to, że najbardziej znany biograf Pileckiego – Adam Cyra – odniósł się do tych informacji sceptycznie. Legenda dobrze się sprzedaje.

Właściwie gdyby nie ta nieszczęsna powojenna działalność Pileckiego i jej tragiczny koniec, jego postać byłaby bezużyteczna dla animatorów obecnej polityki historycznej. Jego działalność konspiracyjna w KL Auschwitz – która obecnie pełni rolę dodatku do narracji antykomunistycznej i antyrosyjskiej – byłaby wtedy niezauważalna. A gdyby jeszcze ułożył sobie jakoś życie w powojennej rzeczywistości, jak np. Jan Mazurkiewicz „Radosław”, Jan Rzepecki i inni znani oficerowie AK, byłby po prostu „zdrajcą”.

Historia, która jest tłem życia Witolda Pileckiego stanowi materię zbyt trudną dla dziecka w wieku wczesnoszkolnym, do którego jest adresowana publikacja Małgorzaty Strękowskiej-Zaremby. Publikacja ta ani nie przybliża dziecku meandrów tej historii, ani ich nie upraszcza, ale je karykaturalnie wypacza. Nie mam wątpliwości, że ta książeczka jest owocem polityki historycznej rządzącej prawicy. Nie wiem co przez taką politykę historyczną chce ona osiągnąć.

Obraz Jerzego Oleksiaka „Witold Pilecki oskarża…” Źródło: www.niezwykle.com

Bohdan Piętka

Click to rate this post!
[Total: 6 Average: 4.3]
Facebook

3 thoughts on “Piętka: Zabawy z historią”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *