PiS chce darmowego transportu publicznego w Gdańsku

Szef klubu PiS Wiesław Kamiński zaproponował, by Gdańsk poszedł śladem Tallina, gdzie mieszkańcy w referendum opowiedzieli się za bezpłatnym transportem publicznym. Ma to zachęcić Estończyków do zamieszkania w mieście, co przełoży się na podatki i porzucenie aut. Opozycja nazwała przedsięwzięcie szczytem populizmu, a sam koszt marcowego referendum sięgnął 260 tys. euro.

– Schodzicie na lewackie pomysły, przestańcie epatować czystym populizmem – apelował Lisicki. – Nie ma czegoś takiego, jak bezpłatna komunikacja. Nigdy nie chcecie brać odpowiedzialności za miasto, nie mam nic przeciwko, żebyście i tym razem nie wzięli.”

Za: http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,11441352,Podwyzka_cen_biletow__Gdynia_przeglosowala__Gdansk.html

a.me.

Komentarz: Najgorsze w tej informacji jest to, że Populizm i Socjalizm  zachęca do jeszcze większego napływu ludności do Gdańska. Nie od dziś wiadomo, że wielkie miasta nie są naturalnym środowiskiem dla każdego normalnego człowieka i są siedliskiem wszelkiego rodzaju degeneracji.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “PiS chce darmowego transportu publicznego w Gdańsku”

  1. ” Nie od dziś wiadomo, że wielkie miasta nie są naturalnym środowiskiem dla każdego normalnego człowieka i są siedliskiem wszelkiego rodzaju degeneracji. ” – Zgadza sie + cos takiego jak „za darmo” to nie istnieje!

  2. Przyznam się, że nie bardzo rozumiem: a na czym polega jakościowa różnica między dopłacaniem z budżetu (czyli z podatków) do połowy kosztu przejazdu miejskiego autobusu, a pokrywaniem całości tej kwoty? Przecież tak naprawdę to kwestia umowy i skalkulowania kosztów działania miejskiego przewoźnika oraz samorządowych przychodów. Tak czy siak albo część, albo całość za jeżdżących autobusami płacą też ci, którzy takowymi nie podróżują.

  3. @Konrad Rękas – dlatego też należałoby raczej sprywatyzować komunikację miejską i odpowiednio obniżyć podatki miejskie, wtedy nie będzie absolutnie żadnego problemu. Na tą chwilę i tak wydaje się być ciut mniej niesprawiedliwe, że niejeżdżący komunikacją miejską płacą tylko część, a nie całość.

  4. A może system, w którym przestajemy myśleć o danym MPK/MZK jako jednocześnie usłudze dla ludności i zarazem spółce nastawionej na zysk? W ten sposób linie, na które znajdą się chętni przewoźnicy prywatni można spokojnie sprywatyzować – niech sobie jeżdżą i zarabiają, przy okazji załatwiając główne linie, resztę zaś uznać za oczywisty koszt po stronie samorządu – i utrzymywać te połączenia, które są społecznie użyteczne (np. z jakimś odległym osiedlem), a na które nie ma chętnych (bo tylko w książkach zawsze popyt wywołuje podaż) i które mogą być deficytowe. Wtedy chroniczny deficyt miejskiego przewoźnika (w dodatku mniejszego, niż to teraz bywa nagminnie w realu) byłby mniej uciążliwy dla budżetu organu prowadzącego.

  5. Komunikacja miejska i tak bardzo dziwnie funkcjonuje. Ludzie starsi, kombatanci, wytrwali krwiodawcy i bezrobotni jeżdżą za darmo. Dzieci, studenci jeżdżą za pół ceny. W połowie są finansowane przez miasto. Kontrolera spotyka się raz na pół roku, więc duża liczba osób nie płaci. Osoby mieszkające w mieście płacą dwa razy (w podatkach i w biletach), a spoza miast płacą raz (tylko w biletach). Poziom udziwnień jest tutaj znaczący. Pomysł bezpłatnej komunikacji może okazać się nawet korzystny dla większości mieszkańców. Znika koszt dystrybucji i kontroli biletów. Zmniejsza się efekt gapowicza. Debata i referendum w takiej sprawie ożywiłaby lokalny wymiar polityki i może obudziła myśl o decentralizacji. Sam senator pisze totalne dyrdymały. Oczywiście, że istnieją bezpłatne dobra publiczne i może istnieć bezpłatna komunikacja. W dużym stopniu już jest ona bezpłatna. Choć nie dla wszystkich. Skoro jakieś środowisko staje do wyborów, to właśnie chce wziąć odpowiedzialność za przedmiot podlegający podmiotowi do którego chce się dostać. W tym wypadku za miasto.

  6. komunikacja miejska powinna zniknąć całkowicie. nie wiem dlaczego ktoś, kto nie jeździ nią miałby sponsorować przejazdy innym. komunikacja prywatna całkowicie zastąpiłaby komunalną i byłaby dużo tańsza. byłem w meksyku, nie ma tam komunikacji miejskiej a ludzie docierają wszędzie gdzie chcą. i to niewielkim kosztem.

  7. Jak w „Brunecie…” albo „Zmiennikach” – będą brali na łebka! W Indiach też dojeżdżają koleją, wisząc na tendrach. Panowie, nie uciekajmy w utopie…

  8. pan Rękas także odnalazłby się w normalnej rzeczywistości – gdyby chciał mógłby sobie zamówic maybacha z szampanem i kierowcą posiadającym wszelkie możliwe licencje oraz tytuł profesorski. nikt by mu nie zabronił. natomias chce mi zabronić wiszenia na tenrdach. dodatkowo nie zauważa, że utopia socjalistyczna zbankrutowała i bez pożyczania pieniędzy nie wytrzyma nawet dwóch miesięcy.

  9. Panie Przemysławie zapomina pan, że transport zbiorowy, to znacznie zmniejszenie eksternalizacji kosztów (negatywnych efektów zewnętrznych). Potrzebne jest połączenie taniego i wspólnego transportu z efektywnością ekonomiczną. Wydaje mi się, że ta potrzeba nie jest realizowana ani przez pana propozycję, jak i PiSu, oraz sytuację jaką mamy teraz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *