PiS i PO – takie samo zło

– Zmiana! – woła od wieczoru wyborczego FB. Wrażenie potęguje lament zwolenników odchodzącego prezydenta, którzy ulegając swojej dawce psychozy – również widzą przed sobą tylko ciemność, Mordor i łupiących w drzwi Macierewicza z Kamińskim (co gorsza, tym drugim…). Bardzo państwa przepraszam, ale czy zarówno płaczący, jak i radujący się urodzili się wczoraj?

Mniej entuzjazmu, Mozart…”

Pomińmy już oczywistość, że do polityki w ogóle, a do polityki demokratycznej w szczególności – należy podchodzić ze szczególnym dystansem, nie emocjonować nimi, nie traktować poważnie. Bez urazy, ale nadmierny entuzjazm w polityce znamionuje albo kłamcę, albo idiotę, czyli jak kto woli – odróżnia zawodowca od amatora. Przecież akurat ta kampania (ale i niemal wszystkie pozostałe) są tylko potwierdzeniem prostego faktu, że oglądamy pewien po pierwsze spektakl, po drugie zaś sprzedażowy eksperyment socjologiczny, kierowany przez specjalistów od marketingu, starających się odkryć, a jeszcze lepiej wykreować aktualne potrzeby rynkowe. Wypada więc zgodzić się z połową spostrzeżenia Michała Kamińskiego, że Bronisław Komorowski przegrał te wybory w dużej mierze dlatego, że miał znacząco gorszą kampanię, która rozminęła się z oczekiwaniami i postrzeganiem przez wyborców niemal równie drastycznie, jak np. przegrane przez PiS wybory parlamentarne w 2007 r. Teraz wszystkie te błędy będą analizowane przez spin doktorów z różnych stron tak, aby przy kolejnych elekcjach wpadek takich unikać i sprzedawać produkt może nie lepszy, ale bardziej akceptowalny przez klientów.

Tylko frajerzy się mszczą”

No tak, ale te banały są przecież dostrzegalne przez osoby mające słabość czy ambicję interesowania się nieco bliżej polityką, więc grzechem pychy byłoby przypuszczać, że nagle wszyscy ci ludzie zgłupieli do przeciętnego poziomu i uwierzyli politykom. A jednak…

Stosunkowo najbardziej zrozumiałą motywacją udziału w wyborach osób z tej grupy była chęć zemsty. A ściślej – zobaczenia zrzedłych min PO-wców, TVN-owców, Kraśków, Michników i innego barachła. To dla tej jednej chwili – powtarzam, naturalnej po 8 latach rządów jednej grupy – dla tych płaczów liberalnych kolegów na FB, niektórzy zdecydowali się iść i postawić krzyżyk przy Dudzie. W skali masowej zrobiło tak np. niemal całe miasto Świdnik na Lubelszczyźnie. Komorowski zagotował tam wszystkich osobą własną ogłaszając kuriozalną decyzję w sprawie przetargu MON na śmigłowce, perspektywicznie zabójczą dla miejscowych zakładów PZL – a więc mieszkańcy miasteczka słusznie zawyli „zemsty!”. Jest jednak pewne ale – nie kierowała nimi tylko ludzka żądza odwetu i ukarania polityka w jedynie odczuwalny dla niego sposób, ale ulegli złudzeniu, podsuniętemu usłużnie przez drugą trupę demokratycznego kabaretu – że „jak Duda wygra – to wszystko odkręci”. Czyli z Belwederu przetarg unieważni, AW-149 kupi (ewentualnie na spółkę z mieleckim Black Hawkiem), oba miasta rozkwitną. A to oznacza, że z działania „na złość” niepostrzeżenie całe tysiące wyborców zostały przekierowane na wyższy poziom ogłupienia – a więc podsunięto im pogląd, że prawdziwa zmiana możliwa jest w drodze wymieniania się u władzy przedstawicieli tego samego post-solidarnościowego obozu.

Ta ostatnia (?) niedziela”

Takie właśnie rzekome racjonalizowanie głosowania „na złość TVN” przechodzi obecnie przez całą centroprawicową, czy nawet prawicową blogosferę. Nie ważne, że teorii, iż PiS stanowi jakąś antytezę PO, przeczy 26 lat historii III RP. Nieważne, że żadną realną zmianą nie były w Polsce rządy Marcinkiewicza i Kaczyńskiego. Nie. Teraz ma być inaczej i już, bo jak nie, to się głosujący na Dudę „warunkowo” już zupełnie po raz ostatni i nieodwracalny obrażą na PiS i centroprawicę. Pozostaje pytanie: ile razy tak można? Ile razy można dawać robić z siebie durnia? Przecież takie „warunkowe” poparcia wyniosły w Polsce do władzy m.in. AWS, podstawę najbardziej szkodliwego rządu w dziejach nie tylko III RP. W podobny sposób uzasadniano zaangażowanie niektórych przyzwoitych ludzi w sukces PiS (na przykład za pośrednictwem Przymierza Prawicy, czy wskutek czegoś tak idiotycznego, jak poparcie udzielone Kaczyńskiemu w II turze przez Leppera i starego Giertycha). Można zrozumieć, że taki sam błąd popełniły wczoraj osoby, które rodziły się u zarania rządu Buzka, a kiedy na niby dzielono POPiS zaglądały koleżankom pod gimnazjalne spódniczki. Czemu jednak wniosków nie wyciągają starsi i wydawałoby się mądrzejsi – pozostaje zagadką ich skażonych, jak widać, demokracją umysłów.

Ci, którzy są górą…”

W jaki sposób wykrzywiony Michnik miałby równoważyć uśmiechniętego Wildsteina? Przecież w rzeczywistości III RP to tylko spełniony sen Talleyranda, w którym zawsze „górą są nasi”! Oczywiście, przyszłość może przynieść jakieś zwroty akcji w tutejszym teatrzyku. Wybór Dudy może mieć wpływ na wyniki wyborów parlamentarnych, na sytuację centroprawicy po śmierci Jarosława Kaczyńskiego, na przyszłą rywalizację z Donaldem Tuskiem – ale wszystko to razem ma naprawdę dla Polski znaczenie czysto przyczynkarskie, bo zmianą byłoby przecież dopiero odsunięcie od władzy całego obozu post-solidarnościowego i uzupełniającej go post-komuny wraz z partią biurokratyczno-ludową, czyli łącznej Partii Instytucjonalno-Rewolucyjnej III RP. „Ale to nierealne…” – usłyszymy zapewne. „Ale może małymi krokami…” – tyle, że wybór Dudy to kolejny krok w miejscu. „Ale Duda nie był w Solidarności…” – no i co z tego? Po prostu wyrosło kolejne pokolenie garbatych itd. Takie międlenie oczywistości może trwać w nieskończoność. Podobnie, jak i ubolewanie, że wybór kandydata PiS może też mieć skutki negatywne – spuścić parę z mających nadzieję na autentyczne zmiany, zostawić ich w poczuciu, że swoje już zrobili, teraz trzeba dać „nowym” trochę czasu, to zajmą się odkręcaniem przetargów i naprawianiem państwa. Jeśli jeszcze do tego ruch kukizowski wpadnie w ręce osób i środowisk zainteresowanych utrzymaniem status quo (a w przypadku 20-procentowego poparcia to już nie są żarty, mówimy o prawdziwych pieniądzach i prawdziwych, a nie wyimaginowanych służbach oraz innych grupach interesu) – wówczas okaże się, że zdarzająca się Polakom raz na mniej więcej 7-8 lat potrzeba zmian i faktycznie poprawienia czegoś we własnym (?) państwie – po raz kolejny została sprawnie skanalizowana i puszczona w kierunku korzystnym dla rządzących, a nie rządzonych w naszym kraju.

Dlatego właśnie można z pełną odpowiedzialnością można powiedzieć, że 24 maja nic się nie stało. Nic ważnego. III RP trwa sobie dalej…

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “PiS i PO – takie samo zło”

  1. Proste pytanie: Ilu rodaków mniej wyjedzie na Wyspy z racji tego, że wygrał Duda zamiast Komorowskiego? Ano ZERO. Ilu wyjechałoby mniej, gdyby wygrał Komorowski? Ano też ZERO. Więc obie opcje są dokładnie tego samego (tu proszę wstawić sobie odpowiednie słówko) warte.

  2. Jeszcze prostsze pytanie: Jakie „niefajne” zagrywki społeczeństwo wybaczy Dudzie/PiSowi, których nie byłoby w stanie wybaczyć Komorowskiemu/PO ? Ja stawiam na: 65 mld USD dla Holocaust Industry oraz na podatek katastralny.

  3. … co tłumaczyłoby na pozór „ciapowatą”, „nieskuteczną” kampanie Komorowskiego. Moim zdaniem, Komorowski miał przegrać, podobnie jak PO ma na jesień przegrać, bo szykują się przewałki, jakie wybaczyć można tylko na fali naiwności i entuzjazmu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *