PiS – mistyczny „racjonalizm”

Wczorajsze spotkanie premiera Orbana na Uniwersytecie Warszawskim miało przebieg, który udowodniło raz jeszcze, że Prawo i Sprawiedliwość – jej posłowie – cierpią na ciężką chorobę polityczną, której diagnoza jest już dawno postawiona, ale objawy są coraz śmieszniejsze i coraz bardziej kompromitujące tą partię w oczach centrowego elektoratu. Pod koniec spotkania poseł PiS Przemysław Wipler profesor i technokrata, zabrał głos i wygłosił spicz godny ucznia Witkacego. Pan profesor, powiedział m.in.: „W Polsce jest wiele osób, które podziwiają pana za dokonania polityczne i budowanie tożsamości narodowej. Książka o panu nie powinna być zatytułowana „Napastnik” [to tytuł świetnej książki Igora Jankego o Orbanie ], ale „Wybawca”. Koniec cytatu, ja go nie wymyśliłem, żaden normalny człowiek by go nie wymyślił, bowiem żaden normalny człowiek nie pojmuje polityki w kategoriach mistycyzmu i gnostycznych schematów poznawczych, które panują wśród posłów PiS i części jego elektoratu. „Wybawca” to określenie Wodza, który prowadzi swój lud do ostatecznej walki w której Dobro musi zwyciężyć, jeżeli nie zwycięży to znaczy, że nastąpi Apokalipsa. Zagłada Świata. Koniec Narodu Polskiego. Tym, który nas „wybawi od złego” jest rzecz jasna J. Kaczyński. Nie wiem czy premier Orban słysząc to przemówienie wewnętrznie zarechotał, ale jego odpowiedź była precyzyjna i dość nieoczekiwana dla posła PiS. Premier Węgier poradził, by nie epatować zanadto wartościami chrześcijańskimi przed wyborami. – Oczywiście bez Boga nie można być uczciwym i dobrym człowiekiem, ale z drugiej strony ciągłe odnoszenie się do chrześcijaństwa nie pozwoli na zdobycie większości wyborców.  Mówiąc to miał na myśli rzecz jasna frazę od której słowo „Wybawca” – w krajach chrześcijańskich – pochodzi: „wybaw nas Panie od złego”. Tego ostrzeżenia premiera Orbana poseł PiS-u nie zrozumiał. Dla niego technokraty polityka jest polem bitwy miedzy Dobrem i Złem, między Prawdą i Kłamstwem, między Wybawcą i Szatanem. Ten obraz PiS jako religijnej sekty, w której Wybawca – jeżeli wezwie do samospalenia – to jego uczniowie wykonają ten akt zbiorowego samobójstwa z wewnętrznym przekonaniem, ze zbawiają świat a co najmniej Polskę. J. Kaczyński nie jest Wybawca tylko – pisze to na podstawie faktów – wielkim Destruktorem polskiej prawicy. Przegrywa wybory za wyborami, ponieważ partię, która była nadzieja Polaków w 2005 roku zmienił najpierw w prywatny folwark, a następnie w religijna sektę, której każdy racjonalny człowiek po prostu się boi. To dlatego Tusk może spać spokojnie. Destrukcję partii J. Kaczyński rozpoczął od momentu, kiedy – niestety dla niego samego – został premierem. Tej destrukcji dokonywał rękoma ludzi związanych z reżymem komunistycznym – Kaczmarek, Konratowski – to tylko symbole tego zabójstwa politycznego wykonanego prze J. Kaczyńskiego na swojej partii. Czy J .Kaczyński nie ma zasług, czy jest tylko czysta „negatywnością”. Przypomnijmy, że jest on wzorcowym uczniem L. Wałęsy. Bez L. Wałęsy J. Kaczynski – w przeciwieństwie do wielu innych prawicowych polityków -    politycznie nie istnieje. Tą szansę – uzyskania łask Wałęsy – J. Kaczyński umie jednak wykorzystać, jest zręczny, inteligentny – uczy się nieprawdopodobnie szybko i co najważniejsze w latach kiedy polska scena polityczna przypomina kłębowisko żmij, odnajduje w sobie talent do konstruowania politycznych intryg, których skuteczność zaskoczy nawet Geremka i Michnika. Jest zręcznym politykiem, który – niestety fakty są bezlitosne – bez poparcia Wałęsy znika ze sceny politycznej na wiele lat. Wraca na nią wraz z powołaniem do życia Prawa i Sprawiedliwości w 2001 r. I od tego momentu – a w szczególności od afery Rywina -  J. Kaczyński z zręcznego gracza politycznego zmienia się w wybitnego organizatora społecznego niezadowolenia, buntu Polaków przeciwko zawłaszczonemu przez postkomunistyczną oligarchie Państwu Polskiemu. Tylko, że – o czym już wszyscy zapomnieli – ten sam bunt wyrażały wtedy także PO, Samoobrona i LPR. PiS nie był wyjątkiem i nawet nieudolne i nieskuteczne  odwoływanie się do ideologii  J. Piłsudskiego (sanacja, uzdrowienie państwa i tak dalej) było kalką pomysłów Wałęsy z początku lat 90-tych.  Doktór prawa J. Kaczyński jest w polityce uczniem  L. Wałęsy. Ale jest także – szczególnie po wyborach 2005 – politykiem, który dla prawicowego elektoratu jest anty-Michnikiem. Drugim niewątpliwie sukcesem prezesa PiS było wykreowanie wśród prawicowego elektoratu czarno-białego obrazu MY-ONI, i stosowaniu szantażu moralnego wobec prawicy. Jeśli nie jesteście z NAMI, to jesteście z NIMI. Dzięki spuściźnie PRL-u, który ukształtował w ten sposób myślenie Polaków, ten podział trafia na podatny grunt. Największym jednak sukcesem prezesa J. Kaczyńskiego jest odtworzenie -  między sobą a swoimi zwolennikami   – relacji jaka istniała między Piłsudskim a jego otoczeniem. Relacji bezkrytycznych. To wódz podejmuje decyzje. Reszta słucha. To wódz mówi co jest a co nie jest prawdą. Reszta słucha. Jeżeli fakty przeczą opiniom wodza – tym gorzej dla faktów. A fakty są bezlitosne, bowiem PiS – jak dosadnie to ujął R. Ziemkiewicz – „po prostu spieprzyło sprawę”. Piłsudski zadziwiał – czy to się komu podoba czy nie – skutecznością. W tym względzie J. Kaczyński jest jego przeciwieństwem. Czego się nie dotknął – negocjacje w sprawie Traktatu Lizbońskiego, ustawa o lustracji, walka z „układem” – to zepsuł. Sukcesy J. Kaczyńskiego są natury symbolicznej. Mistyka zastąpiła politykę, co jeszcze raz udowodniono nam – ku przerażeniu premiera Węgier – na wczorajszym spotkaniu.

Piotr Piętak 

Zdjęcie z Wikipedii 

M.G. 

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “PiS – mistyczny „racjonalizm””

  1. „…W tym względzie J. Kaczyński jest jego przeciwieństwem. Czego się nie dotknął – negocjacje w sprawie Traktatu Lizbońskiego, ustawa o lustracji, walka z „układem” – to zepsuł. …” – bzdura! Celem Kaczyńskiego od zawsze jest realizacja celów żydomasonerii i w tym zakresie osiągnął pełen sukces!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *