Plinio Corrêa de Oliveira, czyli teoretyk polityczny brazylijskich plantatorów

Plinio Corrêa de Oliveira zachwycał się mediewalnym rycerstwem i przedrewolucyjną arystokracją. Brazylia prawie nie posiadała arystokracji (rodowej szlachty). Miała za to liczną grupę zamożnych plantatorów, produkujących cukier i kawę dzięki darmowej sile pracy indiańskich i murzyńskich niewolników. Oliveira zachwyca się nią, jej pałacami, strojami i manierami. Nie waha się przed idealizacją tej grupy i przedstawiania jej w samych superlatywach . Zdaje się nie dostrzegać, że maniery i kultura tych ludzi powstały dzięki zakuciu w kajdany milionów Indian i Murzynów, trzymanych jak bydło w czworakach i sprzedawanych na targach niczym zwierzęta. Wspomina o tym zdawkowo, podkreślając, że przecież byli „katechizowani”, a duchowieństwo brało ich w obronę .

Najważniejszym polem działalności Oliveiry w Brazylii – obok obrony Kościoła – były akcje zmierzające do powstrzymania reformy rolnej. Publicysta oferował spauperyzowanym katolickim Indianom i Murzynom należącą do państwa ziemię w amazońskiej dżungli, którą trzeba by dopiero wykarczować, doprowadzić do niej drogi, prąd elektryczny. Czyli oferował biedakom ziemię bez wartości, wymagającą miliardowych inwestycji. Stanowczo sprzeciwiał się parcelacji wielkich hacjend, które były położone bliżej oceanu i połączone z miejską cywilizacją, miały zapewniony transport i rynki zbytu .

Oliveiriańska obrona wielkiej własności brazylijskich plantatorów przed reformą rolną – prowadzona pod hasłem obrony świętej własności prywatnej – wzbudza poważne wątpliwości w związku z faktem sposobu nabycia tej własności. Z punktu widzenia zasad prawowitości posiadania postulaty reformy rolnej w Ameryce Łacińskiej nie wydają się nam całkowicie pozbawione słuszności, chyba, że uznajemy teorię Johna Locke’a, iż własność pochodzi z pierwotnego przywłaszczenia i należy do silniejszego . Brazylijski publicysta wydaje się w tym miejscu podzielać pogląd ojca angielskiego liberalizmu, ponieważ jest on dlań wygodny, wchodząc w konflikt z największymi iberyjskimi prawnikami, którzy jeszcze w XVI wieku uważali zabór ziemi za nielegalny. Francisco de Vitoria twierdził, że własność Indian pochodzi tak samo z natury jak chrześcijan . Oliveira przyjmuje jednak pozycje protestanta Locke’a przeciwko katolikowi Vitorii.

Stając po stronie plantatorów Plinio Corrêa de Oliveira w praktyce broni dokonanego zaboru ziemi. Więcej, popiera warstwę społeczną odpowiedzialną za infiltrację liberalizmu, Oświecenia i Pozytywizmu we własnym kraju, która obaliła prawowitego cesarza, aby ustanowić oligarchię liberalnych posiadaczy ziemskich. Tym samym Oliveira występując nie tylko przeciwko ludności autochtonicznej, ale także przeciw grupie społecznej stanowiącej ostoję katolicyzmu brazylijskiego. Jego program religijno-polityczny można scharakteryzować jako chęć obrony interesów brazylijskich plantatorów o liberalnym światopoglądzie za pomocą argumentów zaczerpniętych z nauczania Kościoła. Jest to połączenie interesów materialnych wąskiej grupy społecznej z ideami odrodzenia katolickiego, którego po dziesięcioleciach dominującego laicyzmu doczekała się Brazylia w latach dwudziestych XX stulecia . Być może rzeczywistym celem całej Oliveiriańskiej publicystyki polityczno-teologicznej jest odparcie teologii wyzwolenia, łączącej chrześcijaństwo z radykalnymi postulatami społecznymi . 

Skąd ta postawa Plinia Corrêi de Oliveiry? Skąd ta walka o materialne (marksiści powiedzieliby: klasowe) interesy liberalnych plantatorów przeciwko katolickiej i spauperyzowanej większości Brazylijczyków? Roberto de Mattei tak charakteryzuje dom rodzinny założyciela TFP: „Jego rodzice, João Paulo Corrêa de Oliveira i Lucilia Ribeiro dos Santos, pochodzili z zasiedziałych rodzin arystokracji ziemskiej, która w sposób naturalny ukształtowała się w Brazylii już w szesnastym stuleciu, a którą zarówno pod względem statusu społecznego, jak i wykwintnych manier porównać by można ze szlachtą europejską analogicznego okresu. Rodzina Corrêa de Oliveira wywodziła się z warstwy plantatorów trzciny cukrowej” .

Obrona wielkiej własności brazylijskich plantatorów za pomocą argumentacji katolickiej – tak rozumiemy źródło kontrrewolucyjnej myśli Plinia Corrêi de Oliveiry i uważamy, że bez tej perspektywy nie można zrozumieć jego interpretacji komunizmu i innych systemów głoszących rewizję zastanego podziału własności w świecie.

Całość do przeczytania: Kliknij tutaj

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Plinio Corrêa de Oliveira, czyli teoretyk polityczny brazylijskich plantatorów”

  1. Z podobnym łacińskim ścierwem i wsółpracującymi z nimi parchami znakomicie radził sobie Bohdan Chmielnicki.

  2. A skąd się bierze arystokracja jeśli nie z podporządkowania słabszych silniejszym? Kiedyś prof. Wielomski sam o tym pisał.

  3. Niekoniecznie, ew. niekoniecznie na zasadzie gwałtu. Moim zdaniem istotniejsza jest/była „kompetencja w sytuacji kryzysowej”. Jest taki epizod w „Hobbicie”, w Moieście na Jeziorze, gdy, podczas ataku smoka, burmistrz ucieka z kasą na pustkowia, a smoka zabija łucznik/strażnik, z królewskiego zresztą rodu. I o to chodzi – o opieke nad bezradnymi/słabszymi/głupszymi. Gdy arystokrata przestaje byc ojcem swoich ludzi, zasługuje na „kozacki pal”.

  4. To nie odpowiada na pytanie skąd się bierze arystokracja. W dzisiejszych społeczeństwach silnie zhierarchizowanych jak Japonia czy Chiny to bynajmniej nie „kompetencja w sytuacji kryzysowej” wyróżnia elity. Elitę wyróżnia to, że jest na górze. W Rzeczpospolitej Szlacheckiej było podobnie. Tylko szlachta była podmiotem politycznym. O żadnej opiece nad bezradnymi/słabszymi/głupszym nie było mowy. Obawiam się, że Pana koncepcja jest rodem z literatury fantazy. Chrześcijaństwo głosi taką koncepcję ale ona jest systemowo wywrotowa. W pierwszych wiekach wywróciła Rzym. Ale potem została przystosowana do potrzeb elity, oczywiście przez elity. Dlatego reformy w Kościele są zawsze oddolne. Nawet Matka Boża nie uznała za stosowne objawić się żadnej elicie a bez wyjątku wybiera najgłupszych, najsłabszych i bezradnych.

  5. „… Chrześcijaństwo głosi taką koncepcję ale ona jest systemowo wywrotowa. W pierwszych wiekach wywróciła Rzym. Ale potem została przystosowana do potrzeb elity, oczywiście przez elity. …” – taka koncepcja zapewnia KRĄŻENIE elit: degeneraci odpadają z „puli genowej”. W Polsce za Piastów i pierwszych Jagiellonów, gdy stan szlachecki nie był „zacementowany”, stosunkowo częsta była nobilitacja za męstwo wojenne lub nietuzinkowe przysługi oddane władcy. Ciekawy był system nobilitacji w cesarskich Chinach, gdzie człowiek zasłużony dla imperium „nobilitował swoich przodków”, im bardziej zasłużony, tym wiecej pokoleń wstecz. Oczywiście, de-nobilitacja w Chinach, dla kretynów/leni/zdrajców/nieudaczników wcale nie była rzadka, w Polsce natomiast praktycznie jej nie było.

  6. „…Nawet Matka Boża nie uznała za stosowne objawić się żadnej elicie a bez wyjątku wybiera najgłupszych, najsłabszych i bezradnych. …” – nie dziwota! Moim zdaniem, wielkiej siły charakteru wymaga, aby mając w społeczeństwie uprzywilejowana pozycję nie ulec pokusie skapcanienia czy innej degeneracji. Rzadko komu się to udaje, a maluczcy muszą walczyć o przetrwanie, więc łatwiej wśród nich znaleźć szlachetne dusze i mężne serca.

  7. W ewolucyjnej perspektywie to jest oczywiste. Ale elity nienawidzą ewolucji oraz wszelkiej zmiany i dążą do „zacementowania” swojej pozycji. Jak jej się do udaje (np. absolutyzm w Europie) to w reakcji następuje rewolucja społeczna burząca zdegenerowany, sztywny porządek, niepozwalający na uzupełnianie „puli genowej”. Same elity też się degenerują jak to pokazuje np. I wojna światowa, czy nasz mesjanizm. Ale w takiej Japonii rewolucja nie jest możliwa, system przy olbrzymich kosztach, działa sprawnie. Nie wiem z czego to wynika. Na Zachodzie głównym mechanizmem kontrolnym jest poczucie winy a na Wschodzie tzw. „utrata twarzy”. Oba to lęk ale u nas indywidualny a u nich społeczny. Trzeba by to analizować. W każdym razie ewolucja dopuszcza różne strategie i mechanizmy organizacji społecznej a nie tylko jeden, jedyny i właściwy. Rzecz w tym, aby trafić w taki, który teraz się sprawdzi i zaowocuje w przyszłości.

  8. „…W pierwszych wiekach wywróciła Rzym. …” – tak twierdził bodajże Gibbon. Ostatnio badacze, np. Peter Heather twierdzą, że raczej nie. Niektórzy badacze francuscy twierdzą, że autonomia pierwotnych diecezji wręcz umożliwiła lokalną „regeneracje” Imperium w obliczu utraty mozliwości zdalnego działania Rzymu w prowincjach nadgranicznych. Z kolei Heather kładzie nacisk na: 1/ zmniejszenie wpływów fiskalnych z Hiszpanii, a potem Pn. Afryki 2/ załamanie importu żywności z Pn. Afryki po zajęciu jej przez Wandalów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *