Polityka wielkich słów bez czynów

PiS-owska polityka wielkich słów bez czynów przynosi rezultaty. W sondażach rośnie. Co się stało, że niektórzy nagle naciskają hamulec?

W historii Polski polityka wielkich słów doprowadzała często do szalonych czynów. Najstraszniejszy przypadek to sierpień 1944 roku. Dziś na szczęście nam to nie grozi. Polityka PiS jest taka raczej pedalska. Wielkie słowa, ale bez jakichkolwiek czynów. Wręcz im więcej słów, tym mniej czynów. Wszystko jest realne jak inscenizacje grup rekonstrukcyjnych.

To nie doprowadzi do tragedii, ale też jest szkodliwe. Kraj wymaga wielu poważnych, nieraz trudnych decyzji. System emerytalny, podatkowy, wymiar sprawiedliwości, zwłaszcza młodzi Polacy zaczynają po prostu głosować w tych sprawach nogami. Tracimy czas. PiS pobrało już dwieście pięćdziesiąt milionów partyjnej dotacji z budżetu państwa. Czy wykonali za te pieniądze prace, przedstawili merytoryczne propozycje dla Polski? Najlepszym podsumowaniem ostatnio było, gdy nawet skrajni populiści z Solidarności nazwali sztandarowy PIS-owski Narodowy Program Zatrudnienia „nierealnym”.

Podobnie jest z wielkimi sporami cywilizacyjnymi. Neurotyczne okrzyki posłanki Pawłowicz dobre są dla czytelników Frondy i słuchaczy Radio Maryja. Mimo że jest profesorem prawa, nigdy nie napisała nawet linijki realnego przepisu w sprawie ochrony życia, in vitro, czy ofensywy gender. To samo posłowie Górski i Pięta, którzy od lat mówią o projekcie ustawy ograniczającej homoseksualną propagandę.

PiS-owska polityka pustosłowia doczekała się nawet swoistej parodii w postaci Ruchu Narodowego. Wyobrażając sobie dalszy rozwój trendu, należało oczekiwać dokładnie czegoś takiego, jak cudowne objawienie Lecha Kaczyńskiego na szybie. Niespodzianka polega na tym, że doszedłszy na tak wysoki poziom, niektórzy nagle zmienili zdanie. Tomaszowi Terlikowskiemu nie stąd ni zowąd szklane manifestacje nie przypadły do gustu.
Może wytłumaczenie jest banalne. Jakiś tajny konwentykiel dziennikarzy „niepokornych” spotkał się, by w świetle sondaży podzielić przyszłe stanowiska w TVP i niektórzy wyszli niezadowoleni? Jakie może być inne wyjaśnienie, gdy ktoś otrzymawszy logiczny skutek swoich wieloletnich działań, nagle bardzo się dziwi?

Ludwik Skurzak
aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *