Putin w Oświęcimiu

.

Od dłuższego czasu media dużo miejsca poświęcają problemowi zaproszenia Władimira Putina na obchody 70 rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Dyskusja jest w tej kwestii tak zajadła, że sam się zgubiłem czy Prezydenta Federacji Rosyjskiej na te obchody w ogóle nie zaproszono, czy też formalnie zaproszono, ale wizycie towarzyszy taka nagonka, że wszyscy liczą, że zaproszony nie przyjedzie, czując się nieproszonym gościem?

Ciekawy głos w tej sprawie znalazłem ostatnio w niemieckiej prasie żydowskiej. Oto mamy interesujący głos Dmitrija Belkina – historyka pochodzącego z Rosji a zamieszkałego w Niemczech – który przypomina, że w szeregach Frontu Ukraińskiego, który wyzwolił obozy koncentracyjne w Oświęcimiu i Terezinie, znajdowało się bardzo dużo żołnierzy pochodzenia żydowskiego. Był nim min. Anatolij Schapiro – żołnierz sowiecki, który otworzył własnoręcznie bramę obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Jak więc można – stwierdza autor – nie zaprosić na obchody wyzwolenia prezydenta państwa, które jest prawnym spadkobiercą armii, która tego dokonała? Żydowski publicysta pisze, że w 1945 roku „tego, co żydowskie, tego, co ukraińskie i tego, co rosyjskie nie dało się w żaden sposób rozdzielić” i nawet zmarły w 2005 roku Schapiro w ten potrójny sposób identyfikował swoją własną tożsamość narodową. W końcu zaś publicysta stwierdza, że „UE i Ameryka nic nie rozumieją i nie chcą zrozumieć z rewolucyjnej i nacjonalistycznej eskalacji na Ukrainie” i dlatego zwalczają zaciekle Rosję Putinowską (D. Belkin: Im Gedanken an Anatolij Schapiro, „Jüdische Allgemeine”, 08.01.2015.).

Czy Stany Zjednoczone i polskojęzyczne elity z Warszawy nie rozumieją co się dzieje na Ukrainie? Tego nie wiem. Wiem jednak, że akcję walki z Rosją Putina wspiera wspólny front ukraińsko-niemiecki. Wystarczy przypomnieć ostatnią radiową wypowiedź premiera Ukrainy Arsenija Jaceniuka w czasie jego wizyty w Niemczech: „Dobrze pamiętamy sowieckie wtargnięcie na Ukrainę i na Niemcy. Nikt nie ma prawa na nowo pisać dziejów II Wojny Światowej. A to właśnie próbuje czynić rosyjski prezydent Putin” (cyt. za: ARD: Unwidersprochener Geschichtsrevisionismus in den “tagesthemen”, na stronie propagandaschau.wordpress.com z 08.01.2015.) Z wypowiedzi tej wynika prawie wprost, że w II Wojnie Światowej to Związek Radziecki dokonał wtargnięcia (Anmarsch) na Ukrainę i na Niemcy. Ci ostatni nie byli już agresorem, lecz bronili się – na spółkę z Ukraińcami z UPA – przed rosyjskim „Anmarschem”! Dodajmy, że Angela Merkel odmówiła skomentowania tej wypowiedzi, czyli nie odcięła się od skandalicznych słów ukraińskiego premiera!

Dlaczego Pani Kanclerz nie odcięła się od tych słów? Dlatego, że Niemcy konsekwentnie prowadzą politykę historyczną polegającą na fałszowaniu przyczyn i wydarzeń lat 1933-45, wykorzystując powszechną ignorancję społeczną, wzmacnianą przez lektury szkolne, media (pamiętacie Państwo jeszcze serial „Nasze matki, nasi ojcowie?”). Jest to polityka odgórnie sterowana przez władze niemieckie, a nie pojedyncze wyskoki dziennikarzy czy historyków. W końcu nie tak dawno Prezydent Joachim Gauck stwierdził publicznie, że krasnoarmiejscy „z azjatyckimi twarzami” i „po wódce” grabili Niemcy, gdy w tym samym czasie wyjątkowość zbrodni na Żydach „jest przesadnie przedstawiana” – „in eine Einzigartigkeit überhöht” – cyt. za: Befreiung ohne Befreier, na stronie http://www.german-foreign-policy.com z 16.01.2015.).

Innymi słowy, niemiecka (i ukraińska) polityka historyczna głosi, że Niemcy są ofiarą rosyjską w okresie II Wojny Światowej. Nie dziwi więc skłonność niemieckich mediów do porównywania Władimira Putina z Adolfem Hitlerem. Wszystko układa się logicznie i niedługo pewnie się dowiemy, że w 1941 roku to Sowieci zaatakowali III Rzeszę! Niemcy nie były odpowiedzialne za wybuch wojny, lecz były jej ofiarą. Znakomicie łączy się to z retoryką tzw. wypędzonych, którzy widzą w powojennych zmianach granic rażącą dziejową niesprawiedliwość. No to jak tu można zapraszać Putina, który jest bezpośrednim sukcesorem sowietyzmu i nowym wcieleniem Hitlera? Jak można Hitlera-bis zapraszać do Oświęcimia?

Niestety, ta idiotyczna narracja – ale jakże korzystna dla interesów i samopoczucia Niemców – znajduje korzystne podglebie także i w Polsce i to pośród tzw. środowisk „prawdziwie-patriotycznych”. Jak donosi „Myśl Polska”, radny PiS w Sosnowcu Tomasz Mędrzak zaproponował właśnie zaprzestanie obchodzenia święta z okazji kolejnych rocznic wyzwolenia miasta przez krasnoarmiejców (M. Soska: „Źli” Rosjanie i „niewinni” Niemcy, na stronie mysl-polska.pl/node/323). Oczywiście, trudno zachwycać się sowieckim „wyzwoleniem” Polski w 1945 roku, ale Armia Czerwona faktycznie przecież wyzwoliła Sosnowiec okupowany od 1939 roku! Podobne idee to praktyczny, obok książek Piotra Zychowicza, wymiar powtarzania tez za niemieckim rewizjonizmem historycznym, który coraz częściej – półoficjalnie – zostaje w Niemczech (i na banderowskiej Ukrainie) podnoszony do rangi obowiązującej wykładni w polityce historycznej. Polscy adepci tej narracji nie mogą chyba odżałować, że II RP nie podpisała Paktu Antykominternowskiego. W swojej nienawiści do Rosji (i ZSRR) ci „prawdziwi patrioci” (jak sami się określają) gotowi byliby zapisać nasze Państwo do obozu, który sromotnie przegrał II Wojnę Światową. Tylko dzięki temu, że nominalnie znaleźliśmy się po stronie „zwycięskiej” mamy Śląsk, Mazury i Pomorze. Wielu „antykomunistów” nie chce dziś Władimira Putina na obchodach wyzwolenia obozu oświęcimskiego, czym świadomie lub nieświadomie wpisują się w niemiecko-banderowską wizję historii.

Na koniec pytanie z logiki: na wyzwolenie obozu w Oświęcimiu można Putina nie wpuścić. Na uroczystościach będą przedstawiciele Niemiec: w jakiej roli – katów czy ofiar?

Adam Wielomski

Tekst ukazał się w tygodniku Najwyższy Czas!

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Putin w Oświęcimiu”

  1. Wielu „antykomunistów” nie chce dziś Władimira Putina na obchodach wyzwolenia obozu oświęcimskiego, czym świadomie lub nieświadomie wpisują się w niemiecko-banderowską wizję historii. Przepraszam a czy według Pana nie można być konserwatystą i zarazem mieć wrogi stosunek do imperium rosyjskiego i co do niechęci oglądania Putina ma banderowska ukraina. Ja bym nie zaprosil Putina bo jesli jest szefem państwa ktore uważa sie za kontynuoację ZSRS to powinien nam zaplacić odszkodowania za zagrabione ziemie , majątek i zamordowanych obywateli. jak to by spelnil (wiadomo, że nie) to mozna by go zaprosić. Nie zaprosilbym tez Poroszenki bo jego panstwo oficja;lnie czci mordercow polakow z Wolynia, Podola itp. Po za tym bezczelnie mimo odcinania sie od ZSRS korzystają z grabieży naszych wschodnich ziem. Że co że to rewanzyzm. A kto powidzial, że mamy teraz sie o to upominać. Nie znaczy to jednak, że mamy na to przymykać oczy i zapraszać takich gości jak Putin i Poroszenko do naszego Państwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *