Rafał A. Ziemkiewicz, „Uwarzałem Że”. Recenzja książki

Rafał A. Ziemkiewicz, Uwarzałem Że, Wydawnictwo Fabryka Słów, Lublin 2013, ss. 598

            Znany polski publicysta – zwłaszcza z doskonałego pióra felietonisty – Rafał A. Ziemkiewicz, w swej najnowszej książce pod tytułem „Uważałem Że” komentuje zjawiska istniejące w ramach współczesnej polskiej rzeczywistości – jej wymiarze społecznym oraz politycznym. Sam twierdzi, że jest to kolejny zbiór „bezsilnej publicystyki”. Niemniej to co chciał powiedzieć tym razem, przekazał znacznie bardziej dobitnie, bezpośrednio, bez owijania w bawełnę – także jakby w ramach aktu pewnego zwątpienia już w ludzką zdolność krytycznego, acz konstruktywnego oglądu świata. Warto jednak zaznaczyć, że w tomie tym czytelnik odnajdzie wszystko, za co jego autora się ceni – zarówno forma, jak i treść pozytywnie zaskoczą nie jednego z nas.

            Pokolenie wyrosłe w wielkim entuzjazmie i z aprobatą dla III RP, wychowane jednak w dużej mierze w czasach „realnego socjalizmu” jest symptomatyczne, co świetnie oddaje na kartach swej książki Rafał A. Ziemkiewicz. Stanowi to dla niego pretekst ukazania zakrojonej na szeroką skalę „peerelizacji”, która dotknęła niemal każdej sfery życia: prywatnego i publicznego.

            Część tez sformułowanych na kartach książki może się wydawać odbiorcy kontrowersyjna, jak na przykład: „Boże Narodzenie to święto wiochy, oszołomstwa i obciachu. W ogóle całe chrześcijaństwo ma taki właśnie sens…”. Dlaczego? Z pewnością warto samemu zajrzeć do tekstu i przekonać się z jaką brawurą Rafał A. Ziemkiewicz obronił swoje stanowisko. Jest to wartościowe ze względów przede wszystkim poznawczych. Wszak znakomita większość współczesnego polskiego społeczeństwa w ogóle nie potrafi dobrać argumentów na poparcie własnej teorii, która właściwie sprowadza się do krytyki wszystkiego, co sprzeczne z własnym światopoglądem. Jak dodaje: „Żyjemy w kraju, w którym uczciwe reguły sporu, debaty publicznej i polityki zostały złamane i są łamane coraz bardziej”, przy czym dotyczy to nie tylko polityków. Warto dodać, że ci miłujący krytykowanie, a niezdolni do tworzenia z pewnością zapienią się przy niektórych fragmentach, pozostaje jednakże mieć nadzieję, że nauczą się choć w niewielkim stopniu pisać konstruktywnie – od samego mistrza.

            Rafał A. Ziemkiewicz trafnie odnosi się do tego, co boli współczesne społeczeństwo oraz to, co jest na świeczniku, a z czego nie zdaje sobie – wbrew pozorom – sprawy. Wprost pisze o cwaniaczkach, debeściakach, zachowaniach powszechnie akceptowanych lub piętnowanych – komentuje je, często z perspektywy historyka lub socjologa – i te ujęcia są najciekawsze. Równie celne są spostrzeżenia dotyczące postaw – bo to o postawach, a nie tylko i wyłącznie ludziach jako obrazach nastawień – pisze autor. Odnosi się on między innymi do ludzi: Wojciecha Jaruzelskiego, Tomasza Lisa, Jarosława Kaczyńskiego, Wojciecha Manna, Jerzego „Jurka” Owsiaka, Donalda Tuska, Andrzeja Leppera, wydarzeń: katastrofy smoleńskiej, zakończenia własnej kariery w „Uważam Rze”, „naukowego wyrównywania nierówności”, manifestowanych przez feministki zboczeń, zbiórek pieniężnych przeprowadzanych w Polsce z wybranych okazji, zjawisk: gender studies w Polsce, współczesnego feminizmu, „delojalizacji powszechnej”, trendom w „Krytyce Politycznej”. A wszystko to z właściwą publicyście lekkością, polotem, fantazją, humorem, ironią, sarkazmem i trudnym do przecenienia poziomem: oczytania, erudycji, znajomości polskich zwłaszcza realiów.

            Poza polityką i mniej lub bardziej palącymi problemami społecznymi, w kręgu zainteresowania Rafała A. Ziemkiewicza znalazły się także kultura i sztuka. W felietonach odnajdzie czytelnik interesujące fragmenty recenzji i ciekawe spostrzeżenia między innymi dotyczące książki pod tytułem „Pornolad” czy wielu innych ważnych dzieł. Konstatacje w tym zakresie odnajdzie odbiorca w świetnym tekście poświęconym pseudomodernizmowi, innymi słowy – literaturze III RP. Są one zachwycające – pewne rzeczy wreszcie zostały publicznie wypowiedziane, wobec czego warto poddać je refleksji, warto kontynuować zainicjowaną dyskusję.

            Książka autorstwa Rafała A. Ziemkiewicza pod tytułem „Uważałem Że” godna jest polecenia wszystkim czytelnikom ceniącym sprawne władanie orężem, jakie z pewnością stanowi pióro. Autor bezwzględnie obnażył w nim wszystko co my, jako członkowie społeczeństwa polskiego z wielką starannością staramy się ukryć – czego się wstydzimy lub nieświadomie obawiamy się głośno wypowiedzieć, bo często po prostu tak jest wygodnie. Tu jednak nie sposób nie zapytać o zanikające ethosy – społeczne, polityczne…, o przyszłość i nasze słabości. O to wszystko autor pyta, proponuje wnioski, ale przede wszystkim zachęca do rozważenia pewnych kwestii. To warty poznania tom – zwłaszcza przez tych, których polską rzeczywistość – społeczna i polityczną faktycznie zajmują.

Krzysztof Wróblewski

Książka jest dostępna na stronie Wydawnictwa Fabryka Słów: http://fabrykaslow.com.pl/ksiazki/uwarzalem-ze

a..me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Rafał A. Ziemkiewicz, „Uwarzałem Że”. Recenzja książki”

  1. Ziemkiewicz jest fajny jako krytyk, a jak przechodzi do konkretów pozytywnych, to wychodzi z niego tylko żołnierz PiS.

  2. @adamwielomski: Czy w zakresie „konkretów pozytywnych” wspólna cechą wszelkiej refleksji prawicowej nie jest aby impotencja i bezpłodność? Moim zdaniem tak właśnie jest, a przyczyna tego stanu rzeczy nie jest bynajmniej banalna, a wynika z głębokich twierdzeń z teorii optymalizacji i teorii gier, których to twierdzeń implikacji myśl prawicowa zdaje się, en masse, nie dostrzegać / nie akceptować, ewentualnie nie potrafi sobie z nimi poradzić. W zasadzie sprawa jest prosta. Stan obecny, nazwijmy go A, jest w miarę stabilny, ale niesatysfakcjonujący dla myślicieli prawicowych. Powiedzmy, że wartość „funkcji celu” w punkcie A wynosi np. 65. Stan „dużo lepszy” to punkt B, o wartości „funkcji celu” powiedzmy 80. Problem powstaje, gdy stany A i B są stabilne, tzn. gdy mala zmiana parametrów wokół A lub B powoduje obniżenie wartości „funkcji celu”. Oznacza to, że przejście z A do B wymaga ZAWSZE przejścia przez jakiś punkt C, w którym jest gorzej niż w A i gorzej niż w B. Powstaje tu problem wyboru trajektorii z A do B. Z jednej strony, pogorszenie w C nie może być zbyt drastyczne, a z drugiej strony – czas ruchu od A do B nie powinien być zbyt długi. W obu przypadkach chodzi o zachowanie spokoju społecznego. Dziwnym zrządzeniem losu, w myśli prawicowej w ogóle nie znajdują reflekcji nad tą problematyką – może źle szukam?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *