Realistycznie o uchodźcach

W różnych wypowiedziach na temat problemu uchodźców pojawia się często wątek wojny dwóch cywilizacji czy też kultur. W zależności od wypowiadającego się jest to wojna kultury postępowej z „zaściankowością” i „wstecznictwem”, bądź też wojna chrześcijaństwa z sojuszem islamu i „sił postępu”. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z orędownikami „otwartości na inność”, „tolerancji” i „humanitaryzmu”, którzy walczą z nacjonalizmem, „ciasnotą umysłową” i egoizmem Europejczyków. W drugim natomiast przypadku chodzi o obrońców religii katolickiej czy też – szerzej – chrześcijańskiego dziedzictwa Europy, przeciwko islamskiemu najazdowi, wspieranemu przez europejską lewicę.

Zgadzam się z tezą, że mamy do czynienia z wojną cywilizacyjną. Linię frontu widzę jednakże zupełnie gdzieś indziej, niż ją widzi większość Europejczyków. Dla mnie jest to wojna między myśleniem realistycznym a idealistycznym, a więc – posługując się terminologią stworzoną przez Konecznego – między cywilizacją łacińską a cywilizacjami sakralnymi czy też quasi-sakralnymi.

Różnicę między idealizmem a realizmem obszerniej przedstawiłam w swoim ostatnim wystąpieniu wygłoszonym podczas seminarium warszawskiej grupy Narodowej Akademii Informacyjnej (NAI Warszawa). W tym miejscu wspomnę tylko, że realizm opiera się na racjonalnym i naukowym poznawaniu obiektywnej rzeczywistości, natomiast idealizm na tworzeniu przez rozum swojej własnej rzeczywistości. W przypadku realizmu także religia poddawana jest racjonalnemu i naukowemu namysłowi, stąd też cechą charakterystyczną cywilizacji łacińskiej jest naukowa teologia katolicka. W przypadku cywilizacji sakralnych podstawą organizacji życia społecznego stanowi religia, która nie jest poddawana naukowemu namysłowi, bądź też laickie ideologie, jak np. komunizm czy też narodowy socjalizm, które także były na bakier z nauką.

Przechodząc do sedna sprawy należy postawić pytanie: jak powinna wyglądać racjonalna debata na temat uchodźców?

Osoby o dominujących motywacjach religijnych widzą w uchodźcach zagrożenie dla ich religii. Ale czy sam fakt, że uchodźcy są wyznawcami innej religii, należy postrzegać negatywnie? Nie, chyba, że udowodnimy, że uchodźcy mają dominujące motywacje religijne i zamierzają prowadzić aktywną wojnę religijną. Jak to udowodnić? Należy to zbadać. A jak to zbadać? Choćby poprzez obserwację uczestniczącą, czyli umieszczenie pośród uchodźców swoich „agentów”, którzy będą zbierać odpowiednie informacje. Jeśli okaże się, że przybysze rzeczywiście mają dominujące motywacje religijne, będzie to nie tylko zła wiadomość dla europejskich chrześcijan, ale także i lewicy. Lewica zwalcza bowiem u europejskich chrześcijan motywacje religijne na rzecz ideologicznych. Czy będzie także zainteresowana reedukacją muzułmańskich przybyszy? Jeśli tak, to czy będzie w stanie przeprowadzić akcję reedukacyjną na tak wielką skalę? Racjonalne działanie polega na tym, że zanim się coś zrobi, należy się zastanowić, jakimi środkami można osiągnąć postawiony sobie cel oraz czy się tymi środkami dysponuje. Niestety, ze strony przedstawicieli środowisk lewicowych nie doczekałam się żadnych poważnych planów i programów integracji muzułmańskich przybyszy z europejskimi autochtonami.

Racjonalna dyskusja na temat problemu uchodźców powinna być toczona w oparciu o argumenty naukowe. Problem uchodźców należy rozpatrywać na dwóch płaszczyznach: energetycznej i informacyjnej. Tak jak wspomniałam, powinno się dokładnie zbadać, kto przybywa, jakie ma motywacje i co z sobą przynosi. Na płaszczyźnie energetycznej należałoby sprawdzić, czy kraje europejskie dysponują odpowiednią liczbą miejsc pracy dla przybyszów. Jeśli tak, należałoby opracować strategię ich integracji z europejskim rynkiem pracy. Jeśli tych miejsc pracy nie ma, należy sobie postawić pytanie o to, kto ma tych ludzi utrzymywać, i czy Europę na to stać? Przede wszystkim, czy przyjęcie dużej liczby migrantów nie będzie dla Europy oznaczało wzrostu energii jałowej i związanego z tym spadku energii swobodnej, co ostatecznie doprowadzi do ograniczenia możliwości rozwoju Europejczyków.

Na poziomie informacyjnym, jak już wspomniałam, należy zbadać profil motywacji uchodźców. Jak wyglądają ich motywacje religijne, prawne czy też etyczne? Czy są kompatybilne z profilem motywacji Europejczyków? Czy uchodźcy są zainteresowani działaniem na rzecz dobra wspólnego państw, w których chcą się osiedlić? Czy są w ogóle w stanie działać na rzecz dobra wspólnego tych państw? Wszystko to powinno zostać dokładnie zbadane.

Europa dysponuje środkami, aby przeprowadzić takie badania. Przede wszystkim mamy metody naukowe, którymi można się posłużyć w celu przeprowadzenia takich badań. Żeby się o tym przekonać, wystarczy wejść do pierwszej lepszej księgarni z podręcznikami akademickimi z dziedziny socjologii, statystyki czy antropologii. Można sobie takie podręczniki także wyszukać w Internecie. W całej Europie mamy także liczne ośrodki naukowe zajmujące się badaniem procesów społecznych i sporządzaniem różnych analiz i prognoz. Mamy więc fachowców, którzy – przynajmniej w teorii – powinni aktywnie kształtować politykę państw europejskich wobec uchodźców.

Niestety, nie dostrzegam, aby nauka odgrywała jakąkolwiek rolę w rozwiązywaniu tego problemu. Zamiast tego widać wyraźnie, że elity europejskie na siłę forsują relokację tych ludzi. Ignorują przy tym lęki Europejczyków i jednocześnie straszą nas widmem nacjonalizmu. Taka postawa elit europejskich także jest przejawem idealizmu i świadczy o fundamentalnym braku wiedzy na temat procesów społecznych. Ignorowanie lęków społecznych zawsze ma fatalne konsekwencje dla rządzących, a także całego społeczeństwa.

Natomiast jeśli chodzi o osoby argumentujące czysto religijnie przeciwko przyjęciu uchodźców, także można mówić tutaj o autentycznym zawężeniu perspektywy poznawczej. Europa już dawno została zdechrystianizowana, napływ islamu wiele w tej kwestii nie zmieni. Co więcej, zawsze można próbować nawracać tych ludzi na chrześcijaństwo. Problem z religijnością uchodźców może polegać na czymś innym, a konkretnie na ich ewentualnej gotowości do używania przemocy w stosunku do „niewiernych”. Ale to stanowi zagrożenie dla wszystkich Europejczyków, nie tylko chrześcijan.

Podsumowując należy stwierdzić, że esencję europejskości stanowią nauka i klasyczny racjonalizm, które już od dłuższego czasu są niszczone. Z jednej strony trwa przeprogramowywanie Europejczyków na idealizm, choćby poprzez indoktrynowanie ich za pomocą mglistej ideologii wartości europejskich. Zwalczanie realizmu odbywa się także w obrębie Kościoła katolickiego, który od czasu Soboru Watykańskiego II oddala się od swoich łacińskich korzeni i propaguje religijność teologicznie coraz bardziej rozmytą. Napływ głównie arabskich muzułmanów, a więc osób, które zostały ukształtowane w ramach cywilizacji sakralnej, jest tylko kolejną odsłoną tej samej historii. Jednym słowem, wraz z napływem uchodźców „wzbogaci” się tygiel cywilizacji sakralnych i quasi-sakralnych, walczących ze sobą na gruzach świata łacińskiego.

Magdalena Ziętek-Wielomska

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Realistycznie o uchodźcach”

  1. Z całym szacunkiem, ale czy nie jest tak, że: 1/ Tzw. kryzys migracyjny został ŚWIADOMIE wygenerowany przez USA za pomocą. tzw. Arabskiej Wiosny, na zasadzie „kopniaka w miękkie podbrzusze Europy” 2/ Celem tego kryzysu jest wywołanie problemów w Europie i spowodowanie, aby była mniej groźna dla zdychającej gospodarki USA jako konkurent na globalnych rynkach. 3/ Destabilizacja Europy może spowodować odpływ kapitału spekulacyjnego z UE i napływ tegoż do USA, w roli „finansowej kroplówki”. 4/ Destabilizacja Europy i jej islamizacja może uniemożliwić integrację gospodarczą UE i (prawosławnej) Rosji. Dlatego uważam, że politycy, przywódcy religijni i inne tzw. autorytety wspierające przyjmowanie imigrantów są osobami działającymi na szkodę Europy.

  2. Inna możliwość to kryptonazizm. UE realizuje de facto gospodarczą wizję Adolfa Hitlera i jego współpracowników (sama nazwa UE, Komisja Europejska, waluta Euro, rola Niemiec). Sam Adolf Hitler ubolewał, że Europa nie jest islamska, a w jakimś sensie raczej (post?) chrześcijańska. Imigracja mogłaby wiec być traktowana jako ruch w duchu Adolfa Hitlera przeprofilowania światopoglądowego Europy w kierunku bardziej heroicznym. To z kolei oznaczałoby, że i USA, powodując ruch migracyjny, realizują idee Adolfa Hitlera … Czyli że Obama jest kryptonazistą …

  3. @ Piotr.Kozaczewski : to, o czym Pan pisze nie kłóci się z tezami tekstu. Chodzi tylko o to, aby przeprowadzić możliwie naukową analizę problemu.

  4. `W przypadku realizmu także religia poddawana jest racjonalnemu i naukowemu namysłowi, stąd też cechą charakterystyczną cywilizacji łacińskiej jest naukowa teologia katolicka. W przypadku cywilizacji sakralnych podstawą organizacji życia społecznego stanowi religia, która nie jest poddawana naukowemu namysłowi,’ Czy ja dobrze rozumiem? Że islam, inaczej niż chrześcijaństwo, nie ma teologii? To duże odkrycie 🙂 Prawem tam też pewnie nigdy się nie zajmowano?

  5. A ja sądze, że chodzi o umiędzynarodowienie konfliktu bliskowschodniego. Dotąd tylko Izrael walczył z Arabami- teraz będzie cały Świat.

  6. @Magdalena Ziętek: Ciekawy obraz „ewentualnej przyszłej” islamizacji Europy przedstawia Houllebecq w powieści „Uległość”. Co mnie uderzyło, to wizja pewnej kontrrewolucji obyczajowej (stroje, zachowania kobiet, redukcja przestępczości „kolorowych”) i ekonomicznej (zmniejszenie kosztów pracy poprzez przerzucenie opieki społecznej na rodzinę/ród/klan). Co do „naukowej analizy”, to nie mamy raczej dostepu do danych o motywacjach głównych graczy, a i informacja o realnych interesach, zwiazanych z imigracją/migracją/inwazją jest trudno dostępna / utajniona / zmanipulowana. Ale, oczywiście, zyczę powodzenia. I polecam „Uległośc” jako mozliwe xródło inspiracji w dociekaniach – dla mnie było to odkrywcze.

  7. @Magdalena Ziętek: „…Niestety, nie dostrzegam, aby nauka odgrywała jakąkolwiek rolę w rozwiązywaniu tego problemu. Zamiast tego widać wyraźnie, że elity europejskie na siłę forsują relokację tych ludzi. …” – a może nie jest to problem, lecz rozwiazanie innego, bardziej palacego problemu. Nauczyłem się przed długie lata pracy w korporacjach i analizy skomplikowanych konstrukcji i systemów, a także ich katastrof, że: 1/ decydenci rzadko działaja irracjonalnioe 2/ decydenci często próbuja działac optymalnie 3/ jesli działanie wydaje sie nieracjonalne, to powodem tego jest nieznajomość funkcji celu 4/ przeciwko algorytmom optymalizacji funkcji celu mozna aktywnie grać 5/ dlatego utajnienie funkcji celu bywa konieczne w naprawdę ważnych grach.

  8. @Magdalena Ziętek: „…Przede wszystkim, czy przyjęcie dużej liczby migrantów nie będzie dla Europy oznaczało wzrostu energii jałowej i związanego z tym spadku energii swobodnej, co ostatecznie doprowadzi do ograniczenia możliwości rozwoju Europejczyków. …” – czy Europejczycy są ważni dla politycznych i gospodarczych włodarzy Europy? Może technologia dojrzała do tego, że wystarczy: super drogi europejski naukowiec + robot + tani muslim, zamiast kombinacji: super drogi europejski naukowiec + drogi europejski inzynier + drogi europejski robotnik?

  9. @Piotr.Kozaczewski My dostępu do takich danych nie mamy, jeśli w ogóle ktoś się potrudził o ich zebranie. Chodziło mi o spojrzenie z metapoziomu na sposób prowadzenia „debaty publicznej”, w której nie ma żadnych argumentów, jest tylko manipulacja za pomocą różnych stereotypów. Właściwie to powinnam była wspomnieć o stereotypach w tekście… Czy elity wiedzą co robią: ktoś na pewno ma w tym jakiś ukryty cel, ale bez konkretnych dowodów trudno wprost przeciwko temu walczyć. Wtedy można walczyć pośrednio, na przykład odwołując się do motywacji witalnych Europejczyków, pokazując, że zasób ich energii swobodnej spadnie, bo będą musieli płacić wyższe podatki na uchodźców. I wtedy także można pokrzyżować komuś plany 🙂

  10. @Magdalena Ziętek: „…Wtedy można walczyć pośrednio, na przykład odwołując się do motywacji witalnych Europejczyków, pokazując, że zasób ich energii swobodnej spadnie, bo będą musieli płacić wyższe podatki na uchodźców. I wtedy także można pokrzyżować komuś plany 🙂 …” – może tak być. Chociaż ja uważam, że chodzi raczej o zastąpienie drogich Europejczyków – tanimi Muslimami. Pomysł nie mój, lecz Houllebecq’a. Czy metodami Mazurowskimi można taką hipotezę zweryfikować? Wychodząc od interesów i bilansu energetycznego nie Europejczyków (być może skazanych „na przemiał”), lecz europejskich elit?

  11. @mmm777. Na tyle, na ile wiem o islamie, p. Ziętek-Wielomska ma w ogólnych zarysach rację. Odnośnie do teologii: islam, podobnie zresztą jak judaizm, nie jest zainteresowane dociekaniami na temat tego, czym (kim) jest Bóg. Istotne jest natomiast to, jak należy rozumieć nakazy Bożego Prawa – co w danych okolicznościach powinien prawy muzułmanin (resp. Żyd) zrobić i w oparciu o jaki przepis. Nie znaczy to, że refleksja na tematy teologiczne była tam zupełnie nieobecna, ale odbywała się w ramach filozofii, a nie teologii. Odnośnie do prawa w islamie: Remi Brague („Prawo Boga”) wykazuje, że islam zasadniczo nie zna idei prawa naturalnego. Owszem, niektórzy autorzy islamscy posługiwali się tą kategorią – ci mianowicie, którzy nawiązywali do filozofii greckiej. Ale idea ta – o ile dobrze zrozumiałem – nie przeniknęła do rozważań islamskich znawców prawa (szarija). Mutazylici (o ile pamiętam) próbowali się do niej odwoływać. Jednak Al Aszari głosił pogląd, że Prawo Boga obowiązuje wyłącznie dlatego, że Bóg je nakazał. Nie ma ono żadnego związku ani z naturą ludzką, ani z naszymi potrzebami i należałoby się go trzymać nawet wówczas, gdyby było szkodliwe. I to podejście się upowszechniło. Tyle de Brague. Kto się nie zgadza, niech z nim polemizuje – ja nie znam tekstów źródłowych. Jeśli jednak ma rację, to oznacza to, że na gruncie islamu nie można w żaden racjonalny sposób wyjaśniać podstaw nakazów Prawa.

  12. @ Piotr.Kozaczewski – myślę, że jak najbardziej można dokonać takiej analizy. Należałoby zbadać, co będzie podstawą gospodarki w następnych latach i zadać pytanie o strukturę zatrudnienia. Mi się wydaje, że praca fizyczna będzie jednak odgrywała mniejszą rolę – tania siła robocza jest w różnych miejscach na świecie, a Niemcy na gwałt potrzebuję inżynierów, informatyków itp. Proszę zauważyć, że dzięki tym wszystkim Lidlom, Aldim, Kauflandom, Niemcy coraz mocniej wchodzą w elektronikę – laptopy, tablety, etc. A więc wchodzą na teren zdominowany przez Azjatów. Czy do produkcji tych rzeczy potrzebują migrantów? Wątpię, chyba, że chodzi o to, żeby w całej Europie Zachodniej drastycznie zmniejszyć poziom płac, ale przecież dopiero co wprowadzali pensję minimalną…

  13. @ mmm777 – pisałam o naukowej teologii, a nie teologii w ogóle. Islam miał szansę stworzyć taką naukową teologię, należy przecież pamiętać o roli arabskich uczonych w średniowiecznej recepcji arystotelizmu! Ale z nieznanych mi powodów – nie znam się po prostu na historii teologii islamskiej – Arystoteles z jego racjonalizmem nie „podbił” islamu.

  14. A może rzeczywiście chodzi o demografię – Niemcy jako supergospodarka, obsługiwana przez osoby posiadające obywatelstwo niemieckie, ale o różnym pochodzeniu etnicznym… Arabowie, Polacy, Jugosłowianie i tak dalej i tak dalej. Może chodzi o zniszczenie świadomości narodowej Niemców, żeby ich już zupełnie sprowadzić do roli „Wirtschaftssoldaten”…

  15. Ja myślę, że mój prosty sposób myślenia jest prawidłowy. Najczęstszym zasadniczym błędem z jakim się spotykam jest przenoszenie miary „mikro” do „makro”, czyli np. „ja pracuje w korporacji, a szefom zależy na kasie, to całemu światu zależy na kasie”. Dalej: religie „zrobili” dla kasy, politykom zależy tylko na kasie…. W skrócie: wszyscy komentatorzy tak kombinują. Państwo (szczególnie obecne, niesuwerenne, nowożytne) to nie firma. Nawet trudno przyjąć, że jego oficjalnym przedstawicielom zależy na optymalizacji typu: przychody z podatków, długoterminowy rozwój jakiejś gałęzi gospodarki, poszerzenie wpływów etc. Pomysły w rodzaju: sprowadzimy Arabów, żeby ograniczyć jakiekolwiek koszty, biorą w łeb – dowód: setki stref do których nawet policja boi się zapuszczać, z tendencja do rozszerzania, z zerowymi dochodami dla budżetu, a jedynie z kosztami ochrony i obsługi socjalnej. Z tego co napisałem powyżej nie wynika jednak że poszczególne zorganizowane grupy etniczne (i nie tylko etniczne) nie maja interesów. W tym wypadku sądze, że chodziło o prosty żydowsko-niemiecki geszeft w rodzaju: wy umiędzynarodowicie bliskowschodni konflikt i tak samo dzielnie jak my będziecie walczyc z Arabami tłumacząc swoim, że to my jesteśmy w tej walce sojusznikami, a my za to damy wam spokój z poziomem spalin w volkswagenach i nie tylko. Inne wyjaśnienia mnie nie przekonują.

  16. „Unia Europejska przyjmuje prawo, w którym postanawia, że każdy europejczyk ma odbyć stosunek analny z innym mężczyzną i ma za to zapłacić. Prawo to powoduje konflikt sił „zaściankowych” i „postępowych”. Zaściankowi są przeciw, boją się spróbować, a postępowi ich krytykują za brak otwartości. Na to Pani Magdalena Ziętek-Wielomska oburza się: ależ wy jesteście nieracjonalni! Cóż za upadek realizmu! Powinniśmy obiektywnie rozważyć, czy stosunek analny będzie korzystny dla mężczyzn, a nie upierać się. Być może nowe doświadczenie zwiększy horyzonty, a być może stwarza zagrożenie weneryczne. Trzeba to rozważyć!” Otóż nie mam zamiaru analizować plusów i minusów seksu z mężczyznami, gdyż największym plusem jest brak seksu z mężczyznami! Motywacja wynika ze światopoglądu, a światopogląd nie może być naukowy z natury rzeczy. Jeśli ktoś chce mi taki seks narzucić, to jest to gwałt, a jak gwałt, to obrona konieczna dostępnymi środkami: pistolet, tasak, siekiera – co pod ręką. Taka jest naturalna odpowiedź wolnego człowieka na gwałt i sądy za to nie skazują. PS. Nie chcę pod przymusem płacić za ich asymilację i z nimi obcować, nawet gdyby mieli być korzystni, bo największą korzyścią jest brak obcowania z nimi! Poza tym rozważanie korzyści z drugiego człowieka jest robieniem z tego człowieka narzędzia.

  17. @ Alek – mam jak najbardziej scjentystyczne podejście do kwestii ziół benedyktyńskich. Medycyna św. Hildegardy została w pełni potwierdzona przez nowoczesną naukę. Ad. 2 – nikt Panu nie broni posiadać irracjonalnego światopoglądu. Może Pan też kpić z nauki, prawo tego nie zabrania. Moralność też nie.

  18. A) „Medycyna św. Hildegardy została w pełni potwierdzona przez nowoczesną naukę.” Pamiętam, że swego czasu narzekała Pani na to, że UE niepotrzebnie wymaga jakichś badań. Skoro „została w pełni potwierdzona”, to dobrze, że jednak takowe przeprowadzono. B) Na czym konkretnie polega kpienie z nauki? Jeśli zaproponują kobiecie 100 milinów $ za noc z milionerem, to bardziej będzie racjonalna, gdy się zgodzi, czy gdy odrzuci potencjalne korzyści?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *