Rękas: Czas sądu

Jeśli komuś się wydaje, że właśnie zamknął/zamknięto kwestię kresową – to czas wyjść z błędu. Teraz konieczna jest konsekwencja – przyspieszenie i dokończenie śledztw IPN w sprawie zbrodni UPA i innych, postawienie zarzutów żyjącym, a unikającym dotąd sprawiedliwości ludobójcom, wnioski ekstradycyjne – wszystko jedno, skierowane na Ukrainę, do Kanady, USA, Niemiec, gdziekolwiek ci bandyci jeszcze żyją. I równolegle sąd i kary za zbrodnie, które nie ulegną nigdy przedawnieniu ani zapomnieniu.

Dlaczego jest tak trudno?

Wydarta z gardła rządzącym III RP uchwała ustanawiająca 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP – to bez wątpienia sukces środowisk Kresowych i patriotycznych. Tylko czemu musimy tak się z niego cieszyć, powtarzać „no, wreszcie się udało…!” – słowem mieć świadomość, że ktoś się opierał i że opór też żmudnie, co najmniej przez ostatnie 7 lat trzeba przełamywać?! Zaprawdę, w okresach odwilży pod zaborami łatwiej było wyrwać zgodę na patriotyczną manifestację czy pomnik Kościuszki – niż od polskich (ponoć…) władz uzyskać zezwolenie na upamiętnienie pomordowanych na Kresach! Nadal, pomimo powierzchownego, jak się okazuje, przełomu w Sejmie Kresowianie są blokowani w swoich inicjatywach – by wspomnieć tylko o zbywaniu przez sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (już pod obecnymi rządami) wniosku o wsparcie lubelskiego społecznego komitetu budowy Pomnika Ofiar Ludobójstwa Dokonanego na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich przez Nacjonalistów Ukraińskich. Zresztą, o czym mówimy – to obecny rząd nasyła ABW na działaczy kresowych a to szukając… bomb do rozwalania pomników Bandery, a rekwirując każdy kawałek papieru byle tylko zapisane było na nim tak kłopotliwe dla decydentów słowo KRESY. W tak osławionym dla wielu PRL ukazały się jednak fundamentalne „Droga donikąd” czy „Herosi spod znaku tryzuba”, nakręcono „Ogniomistrza Kalenia” i „Zerwany most”, nikt nie stawiał pomników upowcom – za to godnie upamiętniano ich ofiary i to pomimo tego, że właściwie zaraz po słusznej i uzasadnionej Operacji WISŁA rozpoczął się proces infiltracji ośrodków władzy, organów ścigania i środowisk opiniotwórczych przez przedstawicieli mniejszości ukraińskiej i jej skrajnych ośrodków decyzyjnych. Podobny proces zachodził też w szeregach tzw. opozycji – czego skutki widzimy w składzie obecnych pseudo-elit III RP.

Polskie „centrum Wiesenthala”

Tyle wysiłku kosztowało wyrwanie im z gardła dzisiejszej uchwały, że już padają głosy „a dajmy im spokój, nic więcej się od NICH [czyt. – od tego Sejmu i wszystkich niemal partii] uzyskać nie da”. Ale bierność i odpuszczenie nie jest metodą. Trudno, choć rozmówca jest trudny, choć bardziej liczy się z zewnętrznymi mocodawcami niż z narodowym interesem, chociaż nawet sama uchwała do końca była psuta szkodliwymi rozmętnieniami, a głosowanie dało okazję do haniebnych wystąpień posłów .Nowoczesnej i PO – naciskać trzeba dalej. Teraz kolej na ożywienie przynajmniej 32 już prowadzonych postępowań pionu śledczego IPN i pociągnięcie do odpowiedzialności wciąż żyjących bandytów z UPA dożywających swych dni w aurze bohaterstwa opiewanego przez obecne państwo ukraińskie. Trzeba ścigać ich z determinacją większą, niż wykazywana przez Żydów w stosunku do innych nazistów, bo nie dla zysku – ale dla sprawiedliwości, dla prawdy, dla zadośćuczynienia – i dla nauki na przyszłość. Skoro tzw. polityka historyczna ogłoszona została oficjalną linią rządu – to niech kwestia wołyńska i szerzej kresowa znajdzie w końcu swoje miejsce w przestrzeni publicznej, w podręcznikach historii, w stymulowanej przez czynniki państwowe i samorządowe kulturze. Nie, nie miejmy złudzeń, że sprawi to ten jeden, wymuszony akt prawny, że znikną nader liczni w czołówce politycznej III RP (w tym także, niestety, np. w samym IPN czy w mediach publicznych) krypo-banderofile. To wszystko nadal trzeba będzie uzyskiwać wzmożonym naciskiem obywatelskim.

Prawda przed nami

Koniec końców nie może bowiem być tak, że tylko Polska i Polacy tak łatwo zapominamy każdą wyrządzoną nam krzywdę, przechodzimy do porządku nad każdym wrogim nam, niszczycielskim działaniem – niezależnie od tego, czy jest w naszym interesie czy nie zawsze dajemy wiarę fałszywym przeprosinom i nie wierzymy, że historia może się powtórzyć. A przecież patrząc na rosnące za naszą południowo-wschodnią granicą pomniki Bandery i Szuchewycza, wiedząc co działo się na Euromajdanie, pamiętając całopalenie niewinnych ofiar w Odessie, prowokacyjne zestrzelenie malezyjskiego samolotu i widząc groby cywilów pomordowanych przez siły kijowskie w Donbasie – mamy już świadomość, że Rzeź Wołyńska może zostać w każdej chwili powtórzona i to na jeszcze większą skalę! Rozliczenie zbrodni banderowskich i skuteczne położenie tamie rozlewaniu się tej ideologii już nawet na obecne terytorium Polski to nie są kwestie historyczne 0 tylko bieżące i przyszłościowe wyzwanie dla państwa. Nawet i przede wszystkim dla tak słabego, nieudolnego i niesamodzielnego tworu, jak III RP. I to wszystko nadal musimy wymuszać. Kolejny krok zawsze jest przed nami.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *