Rękas dla Sputnik Polska: Historia największego politycznego samobójstwa XXI wieku

Rozmowa korespondenta radia Sputnik Leonida Sigana z politologiem i publicystą Konradem Rękasem.

LS: Komisja Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych Parlamentu Europejskiego większością głosów poparła zniesienie wiz z Ukrainą. Co prawda, decyzję tę ma zatwierdzić Parlament Europejski jako instytucja. Jakie tego skutki mogą być dla Polski? Mam na myśli problemy imigracyjne.

KR: To trzeba widzieć w kilku aspektach. Po pierwsze, niestety współgra to z tymi głosami elit politycznych i gospodarczych w Polsce, które od dłuższego już czasu domagają się zwiększenia dostaw taniej siły roboczej z Ukrainy. Przypomnijmy, że w tej chwili w Polsce legalnie pracuje 800 tysięcy obywateli Ukrainy. Szara strefa wchłania co najmniej kolejne pół miliona. Jeszcze w ubiegłym roku mówiono o tym, że konieczne jest sprowadzenie miliona pracowników ukraińskich.

A obecnie przedstawiciele Związku Pracodawców Polskich, a nawet wicepremier polskiego rządu, odpowiedzialny za gospodarkę Morawiecki, mówił o 5 milionach pracowników z Ukrainy, przy czym pracowników stałych, a nie sezonowych, jak było to najczęściej do tej pory. Od strony czysto gospodarczej jest to zjawisko bynajmniej niekorzystne dla Polski dlatego, że obowiązujący bardzo zły i dławiący polską gospodarkę od kilkudziesięciu lat, od czasu transformacji ustrojowej, stan utrzymywania wyjątkowo niskich płac w polskiej gospodarce powoduje przesadne wychłodzenie Polski jako potencjalnie dużego rynku.

Tania siła robocza z Ukrainy czy skądinąd przybywająca do Polski oznacza, że pracodawcy będą nadal mieli przewagę nad pracownikami, mogąc zastąpić polskiego pracownika ukraińskim za mniejszą stawkę. Będą oni otrzymywali „bieda-pensje”, a co za tym idzie, polska gospodarka będzie w dalszym ciągu w stanie kolonialnym, nie będzie w stanie uzyskać motoru rozwojowego, nie mając siły nabywczej, nie pozwalając Polakom na poprawę życia. Ale to jest tylko jeden aspekt. Drugi, to aspekt polityczny. Często porównuje się przybycie Ukraińców do Polski z wyjazdem polskich gastarbeiterów na Zachód. Moim zdaniem to jest mylące. O ile bowiem Polaków w ciągu ostatnich dziesięciu lat wyjechało co najmniej trzy miliony, to mieszkają oni w dużym rozproszeniu np. w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji i Norwegii. Nigdzie, może tylko poza Niemcami, nie stanowią dużej zwartej grupy, a już na pewno nigdzie nie stanowią grupy zorganizowanej. Natomiast dla Polski 5 milionów Ukraińców stworzy, i to w przeciągu bardzo krótkiego odcinka czasu, ogromną mniejszość narodową sięgającą blisko 13% obecnego stanu społeczeństwa polskiego. Co więcej, dane badania wśród już znajdujących się w Polsce Ukraińców mówią wyraźnie, że jeżeli przyjadą tutaj, to już na stałe. Zatem nie z intencją, że wrócą do siebie, że będą na Ukrainę wysyłać pieniądze. Nie, oni zamierzają ściągnąć rodzinę. Będziemy mieli do czynienia z klasyczną kolonizacją, gospodarczo bardzo niekorzystną dla Polski, a równocześnie politycznie potencjalnie dla Polski niebezpieczną.

Weźmy na przykład ostatnie wydarzenia w Polsce: fakt, że finansowane z pieniędzy publicznych szkoły ukraińskie bezkarnie propagują ideologię banderowską. Jak wiadomo, na Ukrainie dzieje się to na ogromną skalę i będzie się działo na jeszcze większą. Wystarczy przyjrzeć się polityce kulturalnej Kijowa, który będzie teraz finansował jeszcze więcej produkcji filmowych, książkowych itd. propagujących jednostronną wizję historii. I ludzie przyjadą do Polski już zainfekowani zbrodniczymi banderowskimi fluidami, poglądami. A więc będziemy nie tylko mieli nagle kilkunastoprocentową mniejszość narodową, ale mniejszość jawnie wychowywaną w duchu antypolskim. Chyba żadne państwo na świecie nie popełniło jeszcze tak fundamentalnego, śmiertelnego błędu, jak usiłuje popełnić Polska popierająca fatalne dla nas pomysły Brukseli. Przypomnijmy, że co głupszy pomysł dotyczący Ukrainy, który jest w Brukseli wymyślany, jest realizowany rękoma polskimi. Na przykład zniesienie ceł na część produkcji ukraińskiej, zwłaszcza rolnej, dokonało się na wniosek europarlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, którzy własnymi rękoma zabili rolnictwo polskie. Historia polsko-ukraińskich relacji ostatnich lat to będzie historia największego politycznego samobójstwa XXI wieku.

LS: Układ stowarzyszeniowy z Ukrainą jeszcze nie działa, chociażby z powodu holenderskiej blokady. Holenderski polityk Thierry Baudet na łamach „Rzeczpospolitej” wypowiedział zdanie, że to Bruksela doprowadziła do destabilizacji całego regionu. Ukraińcy żyją dziś o wiele gorzej niż kilka lat temu, że to Unia wsparła zamach stanu, brutalną rewolucję, która spowodowała śmierć tysięcy osób i zrujnowała ukraińską gospodarkę. A należało, według Baudeta, zawrzeć trójstronne porozumienie z udziałem Rosji. I to byłoby znacznie korzystniejsze i dla Ukrainy, i dla Europy. Czy Pan podziela takie podejście?

KR: Oczywiście! Taktyka zarówno Brukseli, jak i oficjalnej linii Waszyngtonu wobec wielu innych sytuacji kryzysowych na świecie była inna. Przecież oficjalnie zachodnie stolice deklarują, że opowiadają się za stabilnością, za transformacyjną spokojną metodą zmian demokratycznych w różnych państwach świata. Taka przynajmniej jest oficjalna linia propagandy zachodniej. Oczywiście wiemy, że praktyka jest inna. Tymczasem w Kijowie zastosowano zupełnie inną technologię zmiany władzy, popierając ewidentną prowokację polityczną i krwawy pucz, jakim był Euromajdan. W Polsce głośno mówi o tym Janusz Korwin-Mikke, głośno formułując oskarżenie, że snajperzy, którzy strzelali w plecy manifestantów na Majdanie i podczas zajść przed Radą Najwyższą przed trzema latami, byli to przedstawiciele polskich sił specjalnych. Nikt jakoś z decydentów warszawskich tego nie prostuje i nie pozywa Janusza Korwina-Mikke do sądu za te słowa. Jest tylko milczenie na zasadzie: powiedział i zdradził to, co w zasadzie wszyscy myśleli. W państwach zachodnioeuropejskich jest już świadomość tego, że postąpiono wbrew oficjalnym deklaracjom. Zamiast wspierać wzmocnienie gospodarcze stabilnej politycznie Ukrainy, jaką ona była za prezydenta Janukowycza, przy wszystkich swoich wadach i problemach gospodarczych, oligarchicznych i społecznych, zamiast tego zdecydowano się na rozwalenie państwa od środka i skutki tego mogą być tylko gorsze i gorsze. I niestety, ani Bruksela, ani Waszyngton, ani żadna inna zachodnia stolica nie wyciągają z tego wniosków. Spójrzmy na to, co przyjęła teraz Izba Reprezentantów Kongresu USA, dokument, który nazywa się jak mało śmieszny żart „Akt stabilności i demokracji”.

Jest to jednoznaczny dokument o treści mówiącej: podtrzymamy wojnę na Ukrainie za wszelką cenę. Będziemy tam ładować broń, sprzęt, sprzedawać technologie. Będziemy robić wszystko, abyśmy mieli w środku Europy drugą Somalię, Libię, Irak i Syrię. Jest to konsekwentne zachowanie ze strony państw zachodnich i nie można mówić o przypadku, pomyłce w ocenie. Cały czas jest realizowany konsekwentny scenariusz. Zresztą wzorce te są przekładane na inne kraje europejskie. Byś może w stanie takiego permanentnego rozpadu znajdzie się np. Federacja Bośniacka. Jesteśmy świadkami dekompozycji państw i tworzenia w ich miejsce takich czarnych plam, w których decydującą rolę odgrywają wyłącznie interesy korporacji finansowych, firm handlujących bronią, linii przerzutowych narkotyków i nielegalnych imigrantów. Słowem, mamy do czynienia z całkowitą anarchizacją życia geopolitycznego już nie na krańcach świata, lecz w samym środku Europy.

LS: Holenderski polityk nawołuje, by przestać się bać imperialnej Rosji, która zajmie Polskę i kraje bałtyckie. Odwrotnie: Rosja zachowuje się bardzo defensywnie. Unia potrzebuje strategicznie dobrych relacji z Rosją, tak samo jak z USA. Czy takie rozumowanie jest wyjątkiem, czy też górę w Europie biorą realiści podobni do Baudeta?

KR: Wszyscy politycy myślący w Europie w kategoriach europejskich, jak i ci, którzy myślą w swoich państwach w kategoriach narodowych, muszą wiedzieć, że konflikt między państwami europejskimi a Rosją jest geopolitycznie absurdalny, geopolitycznie nieuzasadniony, a potencjalnie, jeśli chodzi o kwestię militarne i bezpieczeństwa, bardzo niebezpieczny. Po półtorej dekady przyśpieszonej integracji europejskiej okazało się, że struktury europejskie nie są na tyle krzepkie, aby wygenerować realną konkurencję gospodarczą z jednej strony dla USA, a z drugiej strony dla państw intensywnego rozwoju gospodarczego takich jak Rosja, Chiny, Brazylia i inne. W związku z tym sens istnienia UE, czy w obecnym kształcie, czy po koniecznym reformowaniu, polega na utrzymywaniu równorzędnych i możliwie pokojowych stosunków z dynamicznymi podmiotami sceny geopolitycznej. Tymczasem widać wyraźnie, że z jednej strony, zwłaszcza Amerykanie, starają się potraktować Unię czysto przedmiotowo. Naciski w sprawie zawarcia Układu o wolnym handlu między USA, obecnie Kanadą, a Unią Europejską pokazują to bardzo wyraźnie.

Stanom Zjednoczonym zależy na wykorzystaniu swojej przewagi politycznej do narzucenia celów gospodarczych państwom Europy Zachodniej, gdzie zostałoby zmiażdżone rolnictwo, nastąpiłoby widoczne pogorszenie konkurencyjności gospodarczej w wyniku wdrożenia tych układów TTP i TTIP. Unia Europejska, jeśli chce myśleć w ogóle o jakimś dalszym trwaniu w przyszłości, oczywiście w nieco innej formie niż obecnie, musi myśleć o partnerstwie z potężnym rynkiem euroazjatyckim. Musi myśleć o zabezpieczeniu sobie wschodniej flanki geopolitycznej poprzez pokojowe stosunki z Rosją i likwidację takich ognisk zapalnych jak Ukraina. W przeciwnym razie Europa nie będzie niczym innym jak nieistotnym przyczynkiem dla polityki amerykańskiej, co zresztą dzieje się już teraz w związku z grożącym stale rozpadem i imigracją, wojną i szeregiem innych kryzysowych zjawisk. Oczywiście mnóstwo świadomych polityków na Zachodzie to widzi. Widzą to politycy we Francji związani z nurtem narodowym Le Pen. Widzą to politycy nowej dynamicznej siły w Niemczech, jaką jest Alternatywa dla Niemiec. Widzi to włoska opozycja. Widzą to coraz liczniejsi politycy Środkowej Europy na Słowacji, Węgrzech, w Czechach. W zasadzie ślepi na to wszystko pozostają tylko brukselscy biurokraci i kierownictwo III Rzeczypospolitej, zaślepione i zapatrzone ciągle w Waszyngton i myślące w kategoriach nowej zimnej wojny, żyjące marzeniami o wojnie gorącej.

https://pl.sputniknews.com/polska/20160928/3961255/stosunki-polsko-ukrainskie.html

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *