Rogalica/Szczepański: Na marginesie listu prof. Anny Raźny

„Współczesny konserwatysta to człowiek zbyt tchórzliwy aby się bić i zbyt tłusty, aby uciekać”

Anonimowy obserwator europejskiej sceny politycznej

Prof. Anna Raźny na portalu konserwatyzm pl. ogłosiła o rezygnacji z członkostwa w Komitecie Poparcia Marszu Niepodległości .

Powody są 2. Po pierwsze na marginesie Marszu doszło do incydentów po drugie – pani profesor doszła do (skądinąd słusznego) wniosku, że duża część jego uczestników nie kocha Moskwy. A to ich błąd, bo powinni. Federacja Rosyjska pod rządami płk KGB W. W. Putina broni chrześcijaństwa więc jest to oczywisty powód aby politycznie Kreml popierać, na nic innego nie zważając. A już zwłaszcza na częstokroć sprzeczne z rosyjskimi interesy polityczne i gospodarcze Polski. Rozumiem, że winny one ustąpić wobec faktu, że prezydent płk Putin jest katechonem. Ma to oznaczać że utrzymuje ład polityczny i społeczny powstrzymując tym samym nadejście Antychrysta. Nie jest dla mnie jasne czy każdy despota spełniający tą funkcję może aspirować do tego miana, czy katechoniczność jest jakoś stopniowalna? Bo przecież nawet na dworze cesarza Bokassy musiał panować jakiś porządek, choćby dotyczący tego, kto w jakiej kolejności ma zostać przez tegoż cesarza zjedzonym. Zauważmy, że z pewnością Bokassa nie ulegał charakterystycznej głównie dla lewicy wegetariańskiej modzie, co może być argumentem na rzecz jego katechoniczności.

Mówiąc poważnie, to w osobie p. Raźny mam kolejną postać która chciałaby aby polityka polska kierowała się nie interesami polskimi tylko jakimiś międzynarodowymi. Na to po prostu nie może być zgody. I w tym momencie mniej istotne czy podmiot wymagający od Polaków rezygnacji z politycznej podmiotowości to jest np. IV-ta Międzynarodówka czy Kościół Katolicki czyli Międzynarodówka Watykańska. Ruch Narodowy jeżeli ten przymiotnik ma cokolwiek oznaczać, powinien się kierować interesami narodu.

Przejawia się tu też charakterystyczny dla pewnej części środowisk konserwatywnych kompleks braku własnej siły, z którego wynika zgoda na zrekompensowanie tego siłą innych. Ani Klub Zachowawczo-Monarchistyczny ani portal legitymizm nie jest w stanie powstrzymać – skądinąd szkodliwej dla naszej zbiorowości – ofensywy zboczeńców. Powstrzymuje ją w Rosji Putin więc część tych środowisk rozumuje, że jak byśmy byli w orbicie Imperium Moskiewskiego to byśmy tym pedałom dokopali. I wtedy żaden ambasador Szwecji czy Szwajcarii w obronie tęczy nie śmiałby wystąpić. Pomijając to że odpowiedzią na ten problem powinno być szukanie własnej siły a nie uzależnianie się od cudzej, jest to myślenie niebezpiecznie przypominajże to, które cechowało część ideowych komunistów w Polsce po 1945. „My sowieckimi bagnetami nauczymy Polaków myśleć racjonalnie, bez alienacji” tłumaczył Miłoszowi jeden z nich istotę swojego zaangażowania. Sugeruję konserwatystom żeby nie marzyli, iż putinowskimi bagnetami będą odbudowywać tu porządek moralny, także dla ich własnego dobra.

Interesujący jest tez pierwszy argument p. Raźny ze w ogóle do incydentów doszło, co wg p. profesor ma świadczyć o niedojrzałości uczestników marszu. Ja osobiście jestem wzruszony prostą dziecięcą wiarą p. profesor z bezstronność mediów III RP (skąd dowiedziała się o dramatyzmie zamieszek, przez które Marsz został „przyćmiony”, czego jako uczestnik Marszu nie dostrzegłem). Nieobecność postkomunistycznych służb specjalnych mogących prowokować incydenty w analizie p. profesor świadczy co najmniej o młodzieńczym jej idealizmie, by użyć tylko wersji możliwie najbardziej dla niej korzystnej.

Takie jednak jej przymioty umysłowe utwierdzają mnie w przekonaniu że jej odejście z zespołu popierającego Marsz Niepodległości nie jest dla tegoż zbyt wielką stratą.

Barnim Regalica

(Tomasz Szczepański)

Od Redakcji: Tekst ten absolutnie nie mieści się w linii naszego portalu. Publikujemy go wyłącznie dlatego, że pokazuje prawdziwe oblicze Ruchu Narodowego, który stawia deifikowany i pogański interes narodu wyżej niż interes katolickiej „Międzynarodówki Watykańskiej”. Z tak pojętym nacjonalizmem nie mamy i nie chcemy mieć nic wspólnego. [aw]

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Rogalica/Szczepański: Na marginesie listu prof. Anny Raźny”

  1. W przedmiotowym artykule czytam: „kompleks braku własnej siły, z którego wynika zgoda na zrekompensowanie tego siłą innych. Ani Klub Zachowawczo-Monarchistyczny ani portal legitymizm nie jest w stanie powstrzymać – skądinąd szkodliwej dla naszej zbiorowości – ofensywy zboczeńców”. Wnoszę zatem, że Ruch Narodowy jest siłą zdolną do zmian i przewrócenia zastanego porządku… ok, tylko że wpierw trzeba wiedzieć co chce się robić. Robienie szumu w celu zwrócenia na siebie uwagi Kaczyńskiego nic nie zmieni, a niestety tylko tyle proponuje ostatnio RN. Program jest cokolwiek rozmyty, a zresztą nawet niektóre zaprzyjaźnione środowiska prawicowe mają dosyć szefów wspomnianej organizacji. Ale ok. Co do nas: realizm polityczny ma to do siebie, że opiera się na kalkulacji tego co można z tym, co mamy i tym, jak daleko można się posunąć. Nigdy nie twierdziłem, że lubię Putina, non stop piszę, że konserwatywny sojusz z tym człowiekiem uważam za niemożliwy. Ale oparcie co najmniej części interesów Polski na dobrych stosunkach z Rosją z punktu widzenia czysto ekonomicznego jest niezbędne. I żadne kretyńskie machanie szabelką w wykonaniu grupy chuliganów, co więcej – machanie bez żadnego celu i bez wyczucia konsekwencji (bo więcej dla Polski złego, niż dobrego, z tego wynika) nie jest wskazane. Jest to szkodliwa smarkateria – i nic więcej. Jeżeli zatem osoby takie, jak prof. Wielomski czy prof. Raźny, zdecydowały się nie firmować tej hucpy własnymi nazwiskami, to ze swojej strony mogę to stanowisko tylko pochwalić jako jedyne rozsądne. Co się natomiast tyczy obrażania konserwatystów i wyzywania nas od tchórzy: jak już argumentu nie staje, to się rzuca błoto, a nuż cos się przylepi… Proponuję pomyśleć co wy właściwie chcecie robić, bo jak na razie roztrwoniliście całkiem spory potencjał. RN na dzień dzisiejszy jest z grubsza skompromitowany.

  2. „Co się natomiast tyczy obrażania konserwatystów i wyzywania nas od tchórzy: jak już argumentu nie staje, to się rzuca błoto, a nuż cos się przylepi… ” – nie pierwszy to raz w historii Polski. Wiecej takich atakow, a konserwatyzm jeszcze bardziej zewrze szeregi. To my mamy ideowa racje i choc sa rozne niuanse, notre force est d’avoir raison.

  3. Hahaha, pierwszy raz w życiu zgadzam się z narodowcem w 99,99 % (to 0,01 % różnicy, to że raczej nie nazwałbym KRK Miedzynarodówką Watykańską nawet w tekście prześmiewczym). Tekst ma za zadanie wyśmiać pewne dość miałkie i nie do końca przemyślane (tak mi się wydaje) koncepcje przewijające się przez środowisko KZM i okolice owocujące gdzieś na końcu wytwarzaniem wrażenia, że najlepszą opcją dla Polski jest – jak to tu ujęto – „wejście w orbitę Imperium Moskiewskiego”. Więc z tego tekstu nie wynika, że autor „deifikuje pogański interes narodowy” i stawia go wyżej niż kwestie przekonań religijnych. Powtórzę to jeszcze raz: nie wiem, jakie są poglądy p. Szczepańskiego i nie obchodzą mnie one, ale z tekstu nic takiego nie wynika. Tekst jest krytyką pewnego podejścia po „naszej” stronie i wydaje mi się, że zwolennicy „opcji moskiewskiej” powinni umieć na nią godnie odpowiedzieć. Wszak prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Oczywiście, zgadzam się z p. Matuszewskim, że bardzo ważne i potrzebne jest „oparcie co najmniej części interesów Polski na dobrych stosunkach z Rosją” jako naszym sąsiadem (i tu narodowcy nie mają racji podchodząc do Rosji ze z góry przyjętym nastawieniem negatywnym). Ale to znów – kwestia, której w artykule nie poruszono.

  4. @Antoine Ratnik Po pierwsze, jakoś nie zauważyłem kaleczenia polszczyzny w tym tekście. Po drugie, ciekawie brzmi taka argumentacja w ustach osoby programowo nie uznającej polskich znaków diakrytycznych. 🙂

  5. @Mariusz_Matuszewski Co do kwestii siły (lub jej braku) Wydaje mi się, że została poruszona ważna sprawa, że wielu ludzi łatwo ulega myśleniu w stylu: Polska jest słaba, więc powinna oddać się w opiekę silniejszego „partnera” (Unii Europejskiej, Rosji, Niemiec, USA czy kogoś tam, w gruncie rzeczy nieważne kogo). To jest b. poważny błąd, w ten sposób nie można myśleć. Taki „związek partneski” dwóch państw musi się skończyć wchłonięciem słabszego „partnera” to powinno być oczywiste.

  6. Autor, skądinąd bardzo ciekawy człowiek i piewca naszej prasłowiańskiej tożsamości, przyjmuje niestety zajadle rusofobiczną, banderowską optykę patrzenia na Rosję i Putina. Zapewne wskutek ożywionych kontaktów z ukraińskimi najconalistami, którzy jak wszyscy wiemy bardzo nas kochają i poważają. Wielu banderowskich polonofilów narażało życie w czasie wojny, żeby wspólnie ze sprawdzonymi niemieckimi sojusznikami chronić życie i mienie naszych rodaków przed najazdem moskiewskich siepaczów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *