Rosja Putina: kraj (jeszcze) postkomunistyczny czy (już) kontrrewolucyjny?

Wielu ludziom przedrewolucyjna Rosja wydawała się Katechonem chrześcijaństwa wobec rewolucyjnej apokalipsy – zarazy szerzącej się na Zachodzie Europy w XIX wieku. Mogłoby się więc wydawać, że ta koncepcja obrony zachodniego chrześcijaństwa – i opartej na nim kultury – o Rosję załamała się wraz z rewolucją komunistyczną w 1917 roku.

Trudno nie zgodzić się z Leo Straussem, że sowiecki komunizm stanowił połączenie trzech rewolucyjnych elementów zachodniego pochodzenia: anglosaskiego zachwytu nad industrializmem, emancypacyjnych idei Rewolucji Francuskiej i filozofii niemieckiego idealizmu[1]. Związek Radziecki opierał się na radykalnej wrogości wobec religii, tradycyjnych elit i hierarchii, jak i pojęcia własności prywatnej. Stanowił efekt ekstremistycznego projektu radykalizacji Oświecenia za pomocą inżynierii społecznej na skalę dotychczas nieznaną w dziejach.

Twierdzenie o rewolucyjnym charakterze sowieckiego komunizmu, jakkolwiek popularne, nie zawsze i wszędzie jest prawdziwe. We współczesnej po-komunistycznej Rosji już jakiś czas temu zaczęto zwracać uwagę, że po pierwszym etapie rewolucyjnego chaosu Związek Radziecki coraz bardziej zaczynał przypominać rosyjskie i imperialne pra-wzorce[2]. Trudno także nie zauważyć, że radykalizm emancypacyjny i rewolucyjny bolszewików, będąc skrajnym w 1917 roku, później powoli tracił ten charakter, a to z tego powodu, że dominujące po 1945 roku prądy kulturowe na lewicy zachodnioeuropejskiej i amerykańskiej zwróciły się w inną stronę niż radzieccy komuniści.

Na Zachodzie rewolucja miała trzy fazy: 1/ polityczną w XIX wieku, której istotą była demokratyzacja objętych nią państw; 2/ socjalistyczną w XIX-XX wieku, która zakończyła się częściowym sukcesem (europejskie państwo socjalne); 3/ kontr-kulturową z lat sześćdziesiątych XX wieku, uwieńczoną emancypacją kobiet i mniejszości seksualnych czy też genderową teorią płci.

W ZSRR i krajach satelickich (min. w PRL) negowano wszystko to, co w domenie kultury przychodziło z Zachodu. Innymi słowy, rewolucyjne idee zatrzymały się na myśli z roku 1917, czyli na rewolucji socjalistycznej. Idee rewolucyjne trzeciej fali – które narodziły się w znienawidzonych Stanach Zjednoczonych, a ich twórcami byli przedstawiciele Szkoły Frankfurckiej – zostały przez Moskwę przyjęte jako przejaw zachodniej dekadencji. Komuniści radzieccy i partie sojusznicze zdecydowanie odrzuciły zachodnią kontr-kulturę, tzw. rewolucję seksualną, studia genderowe i emancypację mniejszości seksualnych. Równocześnie lewica zachodnia coraz bardziej traciła charakter proletariacki, stając się coraz bardziej liberalną i – jak to zjawisko przyjęło się określać – kawiorową. Sowiecki komunizm można określić jako system, który nie tyle zaprzeczył istnieniu hierarchii społecznej, choć hasła takie miał wypisane na sztandarach, co zbudował nową. Powstała nowa hierarchia, nowa elita władzy, gdzie towarzysze zastąpili arystokratów. Jakkolwiek zażarcie zwalczano tradycyjną religię i religijne fundamenty moralności, to wiele przykazać moralnych – szczególnie tych dotyczących etyki seksualnej – uznano za nadal aktualne, a odstępstwa od nich za wyraz zachodniej dekadencji.

Po upadku Związku Radzieckiego społeczeństwo rosyjskie zostało rozmrożone i okazało się, że dokonana w międzyczasie zachodnia rewolucja obyczajowa jest mu całkowicie obca. Wynurzająca się z niebytu rosyjska cerkiew prawosławna mocno zaangażowała się w walkę z rewolucją obyczajową, infiltrującą Rosję za pomocą zachodnich mediów i przy wsparciu finansowym zagranicznych fundacji[3]. Przede wszystkim jednak w zwalczanie tej rewolucji bardzo mocno zaangażowały się rosyjskie władze. Administracja Władmira Putina traktuje liberalizm obyczajowy jako niebezpieczeństwo dezintegracji rosyjskiego narodu i utraty przezeń pojęć moralnych koniecznych dla patriotyzmu, lojalności wobec państwa. Konsumpcjonizm, liberalizm obyczajowy prowadzi do liberalizacji politycznej. Państwo autorytarne – mówiąc językiem Carla Schmitta – posiada „formę polityczną” i musi dbać o kulturowe podstawy tejże formy, której indywidualizm i prywatyzacja moralności stanowią zaprzeczenie[4].

Prawdopodobnie zwrot ku obronie religii i tradycyjnych obyczajów w rosyjskiej polityce wewnętrznej ma charakter motywowany wyłącznie politycznie. Jednak przyjmujący chrzest władcy średniowieczni – od Chlodwiga po Mieszka I – zapewne także kierowali się wyłącznie racjami politycznymi, co nie przeszkodziło im dokonać chrystianizacji swoich narodów, dając duchownym swobodę w nawracaniu poddanych i budowie sieci kościelnej. Zapewne podobnie jest w Rosji, której władze traktują kościół prawosławny jako narzędzie regeneracji narodu straszliwie wyniszczonego moralnie przez komunizm, pogrążonego w pijaństwie, gdzie dokonuje się najwięcej aborcji na świecie. Jest jednak faktem, że Prezydent Rosji bardzo chętnie pokazuje się w towarzystwie duchownych, publicznie modli się. Media mówią wprost o powrocie Kremla do polityki sojuszu Tronu i Ołtarza.

Obserwację tę potwierdza opozycja antyputinowska, która ma charakter radykalnie liberalny, ateistyczny i antyklerykalny. Symbolizują ją działaczki radykalnie feministycznego FEMEN-u (teoretycznie organizacja jest ukraińska, ale nabrała już charakteru międzynarodowego) czy Pussy Riot, łączące opozycyjność względem Prezydenta Rosji z antypatią dla cerkwi i chrześcijaństwa jako takiego[5]. Wspierana przez Zachód politycznie i finansowo opozycja ma charakter liberalny tak politycznie, jak i obyczajowo, co wskazuje na powstanie u naszych wschodnich sąsiadów dwóch bloków politycznych: 1/ skupionego wokół Kremla obozu prezydenckiego o charakterze prawicowym, konserwatywnym i chrześcijańskim, mimo że kierujący nim ludzie sami częstokroć wywodzą się z aparatu komunistycznego, czy wręcz służb specjalnych (Putin); 2/ opozycyjnego łączącego liberalizm polityczny z fundamentalnie antychrześcijańskim światopoglądem.

         W tej perspektywie Władimira Putina można porównać do Napoleona Bonapartego, który – samemu pochodząc z obozu rewolucyjnego – w imię odbudowy państwa w 1801 roku zawarł konkordat z papieżem Piusem VII, przyczyniając się do odbudowy katolicyzmu w zamian za poparcie Kościoła dla własnej osoby. Z punktu widzenia rosyjskich chrześcijan Putin jest Katechonem. Co więcej, można odnieść wrażenie, że obrona chrześcijaństwa zaczyna być w Rosji traktowana jako ważny element budowania stosunków międzynarodowych, stanowiąc przeciwwagę dla laickiej zachodniej wizji świata.

Adam Wielomski


Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Rosja Putina: kraj (jeszcze) postkomunistyczny czy (już) kontrrewolucyjny?”

  1. „… 1/ skupionego wokół Kremla obozu prezydenckiego o charakterze prawicowym, konserwatywnym i chrześcijańskim, mimo że kierujący nim ludzie sami częstokroć wywodzą się z aparatu komunistycznego, czy wręcz służb specjalnych (Putin); 2/ opozycyjnego łączącego liberalizm polityczny z fundamentalnie antychrześcijańskim światopoglądem. …” – Kościołem Katolickim też kieruje osoba ze służb specjalnych – jezuita, :-). Miejmy nadzieję, że Papież Franciszek i Prezydent Putin dogadają się, przepraszam za sformułowanie, „jak czekista z czekistą” i dadzą twardy odpór zachodniemu spedalonemu demoliberalizmowi. Na Stalinowskie pytanie: „A ileż-to Papież ma dywizji?” można by wówczas odpowiedzieć: „Proszę spytać Prezydenta Putina…”.

  2. Akurat wczoraj oglądałem w telewizji (po raz n-ty) „Shreka 2” i tak mi przyszło do głowy, że równie dobrze można sformułować tezę, że to filmowe produkcje hollywoodzkie są ostoją konserwatyzmu. A co, skoro zachowanie Putina da się tak zinterpretować (naciągając rozumowanie), to „Shreka” jak najbardziej też można. Wprawdzie tu i ówdzie wyłazi z filmu dość nachalny tolerancjonizm, ale jeśli na to przymknąć oczy to mamy prawdziwą pochwałę konserwatywnych wartości. Ktoś wreszcie pokazuje normalne, zdrowe małżeństwo, którego nie można nawet siłą rozerwać, nikt się tutaj z nikim nie rozwodzi, nie ma także (znanej z wielu innych filmów) sytuacji, że mąż zaniedbuje rodzinę, bo jest zbytnio pochłonięty pracą. Społeczeństwo jest po Bożemu hierarchiczne. Aha, a jedyna „nietypowa” rodzina to akurat postacie negatywne (samotna matka Wrózka Chrzestna wychowująca lalusiowatego Księcia z Bajki). I tak sobie można ciągnąć dalej rozważania. Reżyser „Shreka” Andrew Adamson pochodzi z Nowej Zelandii (kraj rolniczy, a więc całkiem prawdopodobne, że pozostało tam sporo tradycyjnych wartości), w dodatku później wziął się za reżyserowanie „Opowieści z Narnii”. Więc nie tylko w Putinie nadzieja ;-)) A tak prawdę mówiąc to obie te teorie są mocno naciągane. (Chociaż osobiście wolę sympatyzować z Nowozelandczykami niż z Rosjanami). Za to prawdą jest, że w końcu z każdego wyjdzie prawdziwa natura. Z ogra wyjdzie ogr – nawet jeśli zmienimy jego wygląd na pięknego młodzieńca, z dostojnego króla może wyjść cząstka małostkowego płaza. A z Putina – nie miejmy co do tego złudzeń – będzie co jakiś czas wychodzić natura byłego KGB-owca. I to tyle w temacie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *