Rosja stabilizatorem Azji Środkowej?

W rozmowie z agencją ITAR-TASS Atambajew przypomniał słynne powiedzenie, że „ten, kto myśli, o przywróceniu Związku Sowieckiego – nie ma rozumu, ale kto nie żałuje Związku Sowieckiego, ten nie ma ani duszy, ani serca„. – Związek Sowiecki odszedł bezpowrotnie w przeszłość, ale należy przynajmniej przywrócić jedną przestrzeń gospodarczą, tak aby ludzie mogli bezpiecznie podróżować bez granic, łatwo się komunikując. Uogólniając, przyszłością chyba każdego regionu świata jest wyeliminowanie granic, oczywiście przy zachowaniu suwerenności państw, jednak odchodząc od pojęcia granic i barier celnych – uważa prezydent Kirgistanu.

Odnosząc się do stosunków międzynarodowych swego państwa – Atambajew pochwalił Wspólnotę Państw Niepodległych uznając, że może ona odgrywać większą rolę na polu współpracy gospodarczej i kulturalnej większości byłych republik sowieckich. Opowiedział się też na zwiększaniem znaczenia Szanghajskiej Organizacji Współpracy i jej instytucji, takich jak wspólny bank, czy fundusz rozwoju. SzOW powinna też mocniej włączyć się w debatę na temat przyszłości Afganistanu. Na jesieni w Kirgistanie ma zostać zorganizowana konferencja międzypaństwowa w tej sprawie.

Tadżyckie poruszenie

Na początku kwietnia Duszanbe stało się widownią protestów związanych z decyzją ukraińskiego sądu odmawiającą ekstradycji do Tadżykistanu byłego premiera Abdumalika Abdullajanowa, poszukiwanego za próbę obalenia prezydenta Emomali Rachmona. Ex-premier ma status uchodźcy w Stanach Zjednoczonych i to naciskom Waszyngtonu (jak i stanowisku ONZ) należy przypisać odmowę wydania zatrzymanego. Manifestanci pikietowali więc ambasadę USA i biura ONZ.

Tadżyckie prawo jest bardzo rygorystyczne w zakresie tego typu wystąpień publicznych, a więc prawdopodobieństwo, że kilkusetosobowy tłum zebrał się w stolicy państwa bez zgody władz jest raczej niewielkie. Jeszcze w ubiegłym roku doświadczyli tego choćby próbujący manifestować muzułmańską solidarność z Palestyńczykami zamordowanymi w Gazie przez Izraelczyków. Pikiety zakończyły się zatrzymaniami organizatorów i surowymi karami. I dla równowagi – studenci państwowych uczelni bywali kierowani do „spontanicznych wystąpień”, np. dla poparcia polityki władz w sprawie budowy zapory Rogun.

Prawdziwie oddolnych wystąpień władza wyraźnie się boi, dlatego choćby monitoruje portale społecznościowe. Tylko w ubiegłym roku kilkakrotnie blokowano „z powodów technicznych” dostęp do Facebooka, już w tym roku to samo spotkało YouTube. Skoro więc ostrze obecnych wystąpień „młodzieżowych” jest antyamerykańskie, to dzieje się to za co najmniej życzliwym przyzwoleniem rządzących – uważają obserwatorzy.

Oczywiście jednak nie same manifestacje – legalne czy nie – wskazują na zmianę sytuacji geopolitycznej Tadżykistanu. Ta związana jest z coraz większą aktywnością Rosji w regionie. Podczas pobytu w Duszanbe w październiku 2012 r. prezydent Władimir Putin, uczestnicząc w obchodach 60-tych urodzin prezydenta Rachmona, uzgodnił przedłużenie dzierżawy rosyjskiej bazy wojskowej w Tadżykistanie do 2042 r. Za tymi ustaleniami nie poszły jednak dalsze konkrety (pomimo niedawnego ratyfikowania porozumienia przez Dumę) – i to z obu stron. Federacja bowiem nie spieszy się ze spełnianiem oczekiwań Tadżyków – w tym zwłaszcza zalegalizowania ich migracji zarobkowej do Rosji, a także zniesienia ceł na produkty naftowe. Zwłaszcza w tym ostatnim zakresie Duszanbe ma nóż na gardle – około 95 proc. importu ropy naftowej i gazu pochodzi z Rosji. Tadżykistan chciałby tez gwarancji finansowych i współpracy Rosjan przy inwestycjach w sektorze wodno-energetycznym. Przede wszystkim zaś Rachmon – ochoczo do niedawna korzystający z amerykańskiego wsparcia zbrojeniowego, teraz chce zwiększyć wartość współpracy z Rosją przy przezbrajania swej armii powyżej uzgodnioną wcześniej kwotę 200 mln. dolarów. Nic dziwnego – Kirgistan na ten sam cel uzyska pięciokrotnie więcej. Skoro jednak Duszanbe tak wiele chce – to musi też zrealizować swoją część umowy. A to oznacza utrwalenie wojskowej obecności Rosjan w regionie. To Tadżycy są zatem w pozycji petentów – i Kreml z pewnością postara się to maksymalnie wykorzystać.

Rosja wraca, Amerykanie odchodzą?

Federacja organizując struktury bezpieczeństwa w Azji Środkowej – nie działa zresztą samodzielnie. Eksperci Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym spodziewają się wzmocnienia pionu decyzyjnego tego bloku, choćby przez wzmocnienie pozycji sekretarza generalnego OToBZ, czy zniesienie zasady uzyskania konsensu przy podejmowaniu decyzji o użyciu sił zbrojnych paktu. Słowem – Organizacja miałaby nabrać cech typowych raczej dla NATO, co jest tłumaczone tak zagrożeniami wojennymi w Azji Środkowej (choćby ze strony nieustannie wojowniczego Uzbekistanu), ale także np. trudną sytuacją Armenii. Przede wszystkim jednak OToBZ musi być sprawniejsza właśnie ze względu na zmianę układu sił w regionie – czyli zwiększenie roli Rosji w Tadżykistanie i spodziewane opuszczenie przez Amerykanów ich kirgiskiej bazy Manas. Najwięksi pesymiści uważają nawet, że próba ostatecznego pozbycia się „opieki” militarnej światowego hegemona – może dla administracji Atambajewa zakończyć się scenariuszem takim, jaki zastosowano przed ośmiu laty wobec prezydenta Askara Akajewa. Sęk w tym, że tym razem obecny przywódca jest zdecydowanie lepiej przygotowany na takie manipulacje – a sytuacja międzynarodowa uległa zasadniczej zmianie, wraz ze wzrostem możliwości zapobiegania nowym „kwiatowym rewolucjom” na obszarze post-sowieckim. Możliwości te – czy to realizowane via OToBZ, czy także UC i SzOW – są zaś dzisiaj w rękach prezydenta Putina i jego sojuszników.

Konrad Rękas

Zapraszam też na Geopolityka.org

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *