Ruch Odparcia Palikota: jak działać? (I)

Środowiska konserwatywne muszą w końcu sobie postawić pytanie, o co tak naprawdę chcą walczyć oraz jak należy skutecznie walczyć. Wyborcza porażka PiS przekreśliła bowiem nadzieje wielu Polaków na to, że Prezes Jarosław uratuje polski katolicyzm. Nadzieje, które żywiła także część przedstawicieli kleru. W końcu dla niektórych członków polskiego duchowieństwa walka o wartości katolickie sprowadzała się do pielęgnowania „wojtylianizmu” oraz właśnie wspierania PiS. Plan się jednak nie powiódł: nie będzie „konserwatywnej” dyktatury PiS, a katolicyzm znalazł się w defensywie.

Założony przez prof. Wielomskiego Ruch Odparcia Palikota jest odpowiedzią części środowiska konserwatywnego na zaistniałą sytuację polityczną. Powodzenie tej inicjatywy zależy jednak od racjonalnej analizy dostępnych możliwości działania. W tekście tym chciałabym pokusić się o przeprowadzenie takiej właśnie analizy. Musi ono jednak zostać poprzedzone diagnozą sytuacji, w której się znaleźliśmy.

Ruch Odparcia Palikota odwołuje się do tradycji konserwatywnej kontrrewolucji. Historia kontrrewolucji liczy już sobie ponad dwieście lat, jeśli za jej początek przyjmiemy wybuch Rewolucji Francuskiej. Możemy jednak sięgnąć jeszcze bardziej wstecz, aż do Reformacji i katolickiej odpowiedzi na nią, czyli Kontrreformacji. Rozglądając się wokół, nietrudno jednak dostrzec, że siły rewolucyjne były znacznie skuteczniejsze. Przyczyn takiego przebiegu zdarzeń jest wiele. Te same przyczyny zdecydowały także o wyborczym sukcesie Palikota. Ich zrozumienie jest, więc warunkiem niezbędnym do opracowania własnej skutecznej strategii działania. 

Z punktu analizowanej tu problematyki na szczególną uwagę zasługują dwie kwestie: ekonomiczna i ideologiczna. Zacznijmy od kwestii ekonomicznej. Rewolucja swój sukces zawdzięcza przede wszystkim temu, że to właśnie po jej stronie stanął kapitał. Od czasu rozpoczęcia Reformacji mamy do czynienia z procesem powolnego wywłaszczania Kościoła katolickiego, jak również katolickich elit, czyli dawnej arystokracji. Feudalny system polityczno-gospodarczy z czasem został zastąpiony przez nowy, egalitarystyczno-kapitalistyczny. (Dla uniknięcia ewentualnych nieporozumień chciałabym zaznaczyć, że kapitalizm i gospodarka wolnorynkowa nie są dla mnie synonimami. Pod pojęciem kapitalizmu nie rozumiem każdego systemu wolnorynkowego tylko pewien system ideologiczno-gospodarczy, który moim zdaniem nie jest do pogodzenia z etyką katolicką. Kapitalizm charakteryzuje się m.in. odseparowaniem ekonomii od etyki. Ponadto system wolnorynkowy jest w stanie funkcjonować w warunkach zakazu pobierania odsetek, natomiast kapitalistyczny nie). Do rozwoju kapitalizmu w znakomity sposób przyczynił się protestantyzm, o czym pisał Max Weber. We Francji to Rewolucja Francuska zniszczyła feudalno-korporacyjny system gospodarczy, wywłaszczyła Kościół katolicki i katolickie elity, przez co ostatecznie umożliwiła właśnie rozwój kapitalizmu w tym kraju. Do triumfu kapitalizmu przyczynił się także komunizm: w krajach, przez które przetoczyły się rewolucje komunistyczne, zniszczeniu uległy tradycyjne systemy gospodarcze, a ich arystokratyczne elity zostały wywłaszczone. Warto nadmienić, że lewica socjalistyczna wprawdzie walczy z kapitalizmem, ale… za pieniądze kapitalistów. Sam Marks był utrzymywany przez kapitalistę Engelsa, a Rewolucja Październikowa została hojnie dofinansowana przez amerykańskich bankierów. Także wielu lewackich intelektualistów opłacanych jest przez kapitalistyczne koncerny wydawnicze, a niemieckie czy francuskie państwo opiekuńcze mogą funkcjonować wyłącznie dzięki kapitalizmowi. W końcu bez bankowych pożyczek niemożliwe byłoby utrzymywanie rozbudowanych świadczeń socjalnych, za pomocą, których socjaldemokracja kupuje masy. 

Kapitał stoi po stronie lewicy, bo lewicowa ideologia może napędzać dalszy rozwój kapitalizmu. Kwestia ekonomiczna i ideologiczna są ściśle z sobą związane. Zarówno kapitalizmu, jak i lewicowych ideologii nie byłoby bez protestantyzmu. To protestantyzm w dużej mierze umożliwił „wyzwolenie” uciemiężonych mas spod „okupacji” Kościoła katolickiego, a tym samym katolickiej moralności. Zakaz pobierania odsetek, czy też spora ilość świąt kościelnych blokowały rozwój kapitalizmu, protestantyzm takich ograniczeń nie stawiał. Przeszkodą dla rozwoju kapitalizmu było także charakterystyczne dla etyki katolickiej potępienie materializmu jako fałszywego stosunku do dóbr materialnych. W końcu w katolickiej pedagogice dużą rolę odgrywa ćwiczenie cnoty hojności, co jest metodą walki z takimi wadami jak rozrzutność oraz skąpstwo. Przypomnijmy, charakterystyczne dla purytańskiego kalwinizmu skąpstwo było jednym z ważniejszych faktorów umożliwiających rozwój kapitalizmu. (Natomiast współczesne społeczeństwo konsumpcyjne nie mogłoby się „rozwijać“ bez promowania rozrzutności).
Rozwój kapitalizmu nie byłby więc możliwy bez propagowania określonego systemu wartości i preferencji społecznych, a tym samym światopoglądu. Od czasu Renesansu oraz Reformacji mamy do czynienia z powolnym, ale wyraźnym procesem społecznej „reedukacji“. 

Kolejnymi po protestantyzmie agentami takiej reedukacji były ideologie oświeceniowe oraz marksizm (neomarksizm). Oświecenie walczyło z wszelkimi autorytetami, tradycją oraz zastanymi formami społecznymi. Świat miał zostać urządzony na nowo, i to zgodnie z ROZUMEM. Naczelną zasadą tego nowego lepszego świata miały być WOLNOŚĆ i RÓWNOŚĆ. To nic, że jedno wyklucza drugie – w końcu wolność wytwarza nierówności, a uniformizacja jest możliwa tylko za cenę całkowitej subordynacji – oświeceniowi ideolodzy wierzyli w słuszność swoich idei. Autonomia jednostki stała się wartością wręcz absolutną, masy miały zostać oświecone, wszelkie formy niesprawiedliwości społecznej miały raz na zawsze zniknąć z powierzchni ziemi. 

Oświecenie przygotowało grunt pod rozwój zarówno dziewiętnastowiecznego liberalizmu (jako ideologii), jak i socjalizmu. Zacznijmy od liberalizmu. Powiązanie haseł oświeceniowych z liberalizmem jest najbardziej widoczne w systemie filozoficznym Kanta. Kant w sposób radykalny zrywa z dawną tradycją prawa natury: to autonomiczny rozum ludzki staje się źródłem prawa. Prawo natury nie jest już przedmiotem ludzkiego poznania, tylko wytwarzania. Zadaniem prawa pozytywnego staje się odgraniczenie indywidualnych sfer wolności. Zgodnie z tą koncepcją prawodawca ma wytyczać każdej jednostce obszar jej indywidualnej wolności: co nie jest zabronione, jest dozwolone. Prawo zostaje odseparowane od moralności, a przez to sprowadzone do techniki zarządzania masami ludzkimi. I dokładnie tego potrzebował kapitalizm: systemu, w którym prawo stanowione nie musi być zgodne np. z etyką katolicką czy też prawem natury. 

Grunt pod rozwój socjalizmu natomiast przygotował Rousseau. Rousseau zwrócił uwagę na to, że liberalna, czyli formalna wolność oraz równość to za mało, żeby mówić o „prawdziwej“ równości czy wolności. Urzeczywistnienie faktycznej równości i wolności wymaga bowiem realnego dostępu do władzy oraz dóbr materialnych. Marksizm w dużej mierze jest rozwinięciem myśli Rousseau. Marks, podobnie jak Rousseau, przyjmuje założenie, że człowiek z natury jest dobry. Psuje go zły system społeczny oraz złe wychowanie. Marks podąża za Rousseau także w kwestii sensualistycznej koncepcji człowieka. Zarówno dla Rousseau, jak i Marksa człowiek jest wyłącznie częścią przyrody, z której wyalienował się poprzez rozwój cywilizacyjny. Marks postulował ponowne pojednanie człowieka właśnie z naturą. Dlatego też wydał on radykalną wojnę religii, jako „ideologii“, która odwraca masy od spraw doczesnych, a tym samym od ich prawdziwej natury. Dla Marksa pojedynczy człowiek jest tylko egzemplarzem gatunku ludzkiego; po śmierci nie czeka go już nic. Kierowanie uwagi na sprawy inne niż doczesne jest więc, zdaniem Marksa, próbą wykiwania go przez kler, który sam hojnie korzysta z dóbr doczesnych. 

Związki marksizmu z liberalizmem są bardzo zażyłe: podstawą obu ideologii jest przekonanie, że podstawowym celem aktywności ludzkiej jest zdobywanie i używanie dóbr materialnych. Liberałowie wierzą, że redystrybucja tych dóbr ma następować wyłącznie za pomocą mechanizmów rynkowych. Socjaliści natomiast przyjmują, że tylko państwo może zapewnić sprawiedliwy dostęp do takich dóbr. Nie wchodząc w szczegóły, jedna i druga ideologia przekierowuje uwagę człowieka na sferę materialną, i wyłącznie na nią. 

Neomarksizm rozwijany był m.in. przez przedstawicieli Szkoły Frankfurckiej. Ważnym filarem neomarksizmu była freudowska psychoanaliza, a konkretnie postulat uwolnienia ludzkiej seksualności, ograniczanej przez normy religijno-obyczajowe. Ważnym hasłem było także antyautorytarne wychowanie. Neomarksizm w znakomity sposób przyczynił się do rozwoju społeczeństwa konsumpcyjnego. Dokonał on bowiem ostatecznej redefinicji pojęcia wolności, które od tej pory rozumiane jest jako możliwość nieograniczonego wręcz zaspokajania popędów. Normy etyczne czy obyczajowe, które narzucają jakiekolwiek ograniczenia na tym polu, zostały uznane za przejaw społecznej represji. Nic więc dziwnego, że za największego opresora musiał zostać uznany Kościół katolicki z jego surową etyką.
Dokonane przez neomarksizm uwolnienie ludzkich popędów stało się, więc fundamentem rozwoju społeczeństwa konsumpcyjnego. To właśnie ekscesywne wręcz zaspokajanie popędów jest czynnikiem, który napędza produkcję, a tym samym tak zwany rozwój gospodarczy. W końcu idealnym konsumentem jest człowiek w pełni uzależniony od seksu, alkoholu, jedzenia, robienia zakupów, telewizji, Internetu, i tak dalej, i tak dalej. Z punktu widzenia ideologii społeczeństwa konsumpcyjnego, taki człowiek jest wolny: bo w zaspokajaniu swoich popędów nie napotyka na żadne bariery. W końcu, jeśli zabraknie kasy na konsumpcję, bank udostępni mu odpowiednie środki. W interesie kapitalizmu leży więc promowanie hedonizmu, materializmu, utylitaryzmu, a tym samym zwalczanie wszystkiego, co sprawia, że człowiek nie postrzega siebie w pierwszej linii jako beztroskiego konsumenta. 

Kapitał stoi więc po stronie lewicy, bo ona promuje wartości i światopogląd użyteczne z punktu widzenia kapitalizmu. Obiecuje ludziom wolność, a faktycznie robi z nich niewolnicze stado ogłupianych przez media konsumentów. 

Ruch Poparcia Palikota idealnie wpisuje się w opisaną powyżej praktykę działania. Pociągnął za sobą dużą część młodzieży, która niemalże od dzieciństwa karmiona była ideologią społeczeństwa konsumpcyjnego. To pokolenie, które urodziło się już w tak zwanej wolnej Polsce. 

Czy środowiska konserwatywne są w stanie odeprzeć Palikota oraz promowany przez lewicowo-liberalne media światopogląd? Sprawa jest oczywiście trudna, właśnie ze względów ekonomicznych i ideologicznych. Konserwatyści nie dysponują kapitałem, za pomocą, którego mogliby stworzyć własne media, a przez to kształtować opinię publiczną. Nic też nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie coś w tej kwestii miało się zmienić. Konserwatyści nie są także „medialni“ ze względu na poglądy, które głoszą. „Róbta co chceta“ zdecydowanie lepiej się sprzedaje niż mówienie o prawie naturalnym… Konsument tego po prostu nie kupi. 

Konserwatyści są natomiast w stanie pokonać lewicę na gruncie teoretycznym. Lewica sama uwierzyła w to, że stoi po stronie rozumu. Udowodnić, że jest inaczej, w gruncie rzeczy nie jest trudno. Konserwatyści mogliby więc spróbować przycisnąć lewicę do muru i wykazać jej brak racjonalności. Ale czy to coś da? Obawiam się, że nie. Po pierwsze, z lewicą rozmawiać się nie da, bo nie jest ona zainteresowana prawdą. Ba, intensywnie pracuje nad tym, by zdekonstruować samą ideę prawdy. Po drugie, poprzez prowadzenie debat teoretycznych nigdy nie dotrze się do mas, które nie są skore do podjęcia jakiegokolwiek większego wysiłku intelektualnego. Telewizja w końcu nie uczy myślenia. Po trzecie, najpierw trzeba by stworzyć odpowiednią przestrzeń publiczną do toczenia takich debat, a ta została w dużej mierze zawłaszczona przez lewackie media. 

Co konserwatyści mogą więc zrobić? Jak już wyżej wspomniałam, lewica dokonała procesu społecznej reedukacji. Proces ten polegał na redefinicji tego, co pozytywne, dobre, racjonalne, wyższe, godne pożądania, prestiżowe, itp. Wszystkie lewicowe wartości zostały psychologicznie „pozytywnie obsadzone”, natomiast konserwatywne – negatywnie. W ten oto sposób konserwatyzm znalazł się w defensywie, co czyni go prawie że bezsilnym. Aby przejść na pozycję ofensywną, konserwatyzm musi więc w sposób suwerenny dokonać własnej redefinicji tego, co pozytywne, dobre, racjonale, wyższe, po prostu: godne pożądania. Konserwatysta musi być przekonany o własnej kulturowej wyższości i tak właśnie prezentować się, gdziekolwiek się pojawi. Konserwatyści dostępu do opinii publicznej nie mają, ale są w stanie wpływać na środowisko, w którym żyją. Czy to wystarczy? Tego nie wiem; innej drogi jednakże nie widzę.

Cdn.

Magdalena Ziętek

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Ruch Odparcia Palikota: jak działać? (I)”

  1. Myślę, że walkę z lewicowym złem należy rozpocząć od walki ze złem lewicowym w prawicy. W Pani analizie ideologicznej działania Złego wskazane są dwie szatańskie drogi negacji Boga, które przekierowuje człowieka na materię. Liberalizm , który ubóstwił wolność zmieniając wolną wolę w bożka wolności oraz socjalizm, który zamienia boskie miłosierdzie w sprawiedliwość społeczną. Oba szatańskie relatywizmy cechują polską prawicę. PiS jest skażony socjalistyczną herezją i wymaga ideowego egzorcyzmu zanim zaczniemy nazywać tą partię prawicą. Nie przypisywałbym kapitalizmowi jednego ideowego znaczenia skierowanego na materialnego bożka. Kapitalizm to akumulacja kapitału, pracy. To jak będziemy zdobywać i korzystać z tej akumulacji zależy od duchowej relacji. Z tego powodu nie nazywałbym „kapitalistów” popierających lewicę, kapitalistami, gdyż ich kapitał najczęściej nie pochodzi z pracy tylko z sztucznych regulacji ustalanych z politykami np. lichwiarska regulacja kreacji pustego pieniądza. Zgadzam się, że Szatan nieźle namieszał ludziom w głowach i trudno będzie przywrócić normalny ład. Ludzie przestają myśleć kategoriami duchowymi. Prawica powinna wrócić w pełni do teizmu i walczyć z Szatanem językiem teistycznym opartym na racjonalnej argumentacji, najpierw trzeba leczyć głowę. Kościół też nie powinien zapominać, że walka ze złem zakończyła się po upadku komuny. Polacy są jeszcze zamotani postkomunizmem, ale w ich sercach tli się jeszcze żar normalnego ładu.

  2. Podstawowa jest odpowiedź na pytanie, jak katolik ma sobie radzić we współczesnym globalnym kapitalizmie. Obecnie obserwujemy kryzys tego kapitalizmu. To nic nadzwyczajnego. Zmienność i kryzysy są czymś naturalnym w naturze i gospodarce. Mamy do czynienia z wielkim kryzysem nadprodukcji. Globalne moce produkcyjne zostały zbudowane pod popyt na kredyt. Ten popyt skończył się na Zachodzie w latach 2007-2008. Następnie został podtrzymany sztucznie przez długi zaciągane przez państwa. Teraz i państwa doszły do granic możliwości zadłużania się. Wielki kryzys jest więc nieuchronny. Zapowiedziałem go we wrześniu 2008 r. i z tej zapowiedzi nie wycofuję się. Kapitalizm przetrwa jednak ten kryzys. Bo kapitalizm jest naturalnym etapem rozwoju gospodarczego wspartego kredytami z oprocentowaniem. Kapitalizm dał siłę imperium brytyjskiemu i daje siłę imperium amerykańskiemu. Pomógł też zbudować imperium chińskie, w którym okazało się, że demokracja i wolność nie są konieczne do sprawnego funkcjonowania kapitalizmu – firm i banków. Katolicy to tylko 17,4 proc. mieszkańców Ziemi Ich rozmieszczenie jest pod adresem http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Catholic_population.svg&filetimestamp=20100311110601 . Jeżeli wielkim grzechem jest udzielania kredytów na procent, możemy ich wesprzeć 18,4 proc. muzułmanów. Ale i tak zdecydowana większość ludzkości żyje w kapitalizmie. Nie ma powrotu do feudalnego systemu gospodarczego. Grozi nam natomiast powrót do charakterystycznego dla feudalizmu zróżnicowania społecznego: z jednej strony arystokracji, a z drugiej ich lennicy, a najwięcej chłopów pańszczyźnianych. Problemem staje się zanik klasy średniej – właścicieli małych i średnich firm, postępująca oligarchizacja gospodarki. Na razie lewicą prowadzić walkę z katolicką prawicą głównie na płaszczyźnie moralnej i obyczajowej. Ale coraz więcej ludzi lewicy zaczyna znowu kwestionować podstawy kapitalizmu, krytykując nierówności społeczne, powstanie nowej arystokracji pieniądza. Prawica zwykle broniła arystokracji, choć mitem jest, że arystokracja krzewiła wartości katolickie. Czy tym razem prawica będzie broniła nowej arystokracji? Czy też wykaże więcej zrozumienia dla krytyki obecnego kapitalizmu? W krajach, gdzie katolicyzm jest silny, Kościół katolicki może w większym stopniu włączyć się w proces wychowywania dzieci, obrony instytucji rodziny. Zauważmy, że w Polsce jest wyjątkowa sytuacja – religia jest nauczana w szkole. W zmaganiach z lewicą nie odrzucałbym wsparcia innych chrześcijan – protestantów i prawosławnych. To są nasi bracia w wierze. Warto więc razem z nimi bronić bliskich nam wartości. Jakie to wartości? Ludzkie życie. Rodziny z matkami i ojcami. Miłość bliźnich i miłosierdzie. Wolność i własność. Władze państw, które znajdą się w kryzysie, mogą dostrzec wagę rodziny w socjalizacji jednostek w trudnych czasach. Z mojego starego hasła z 1990 r.: Wolność-Własność-Odpowiedzialność z katolicką etyką, najbardziej związana jest odpowiedzialność. Odpowiedzialność za siebie i swoją rodzinę, ale też wspólnoty również za tych, którzy sobie nie radzą. W tej perspektywie kapitalizm z kredytem na procent nie jest z gruntu zły. Trzeba szukać sposobów, jak sprawić, by ludzie i państwa nie zadłużali się nadmiernie (u nas Komisja Nadzoru Finansowego wprowadza przepisy w tej sprawie, a w Konstytucji jest zapis o maksymalnym zadłużeniu publicznym 60 proc.PKB) , co zrobić, by ludzie mieli więcej wolności, by nie mieli obowiązku ubezpieczania się, jak bronić klasy średniej – przeciwdziałać oligarchizacji gospodarki. I jak wzmocnić Kościół katolicki, by dobrze wychowywał ludzi, jak zmienić system oświatowy, jak finansować media publiczne, by nie musiały za bardzo zabiegać o reklamy komercyjne, promujące konsumpcjonizm. Zrównoważony rozwój bez nadmiernych kredytów z właściwym wychowaniem. To wystarczy, by Ruch Palikota nie rozwijał się dynamicznie. Nie demonizowałbym go też nadmiernie. Pozdrawiam Jerzy Krajewski

  3. @Jerzy Krajewski „kapitalizm jest naturalnym etapem rozwoju gospodarczego wspartego kredytami z oprocentowaniem” – błąd, kredyt z oprocentowaniem nie jest naturalnym etapem rozwoju gospodarczego. To sprytna pułapka złego ducha w której przemycana jest pycha. Lichwa słusznie była przez Kościół zakazana z przyczyn etycznych. Negatywne oddziaływanie tej zasady ma również ekonomiczne uzasadnienie. Poprzez drukowanie pustego pieniądza i okradanie inflacją całych społeczeństw lichwa doprowadziła do stworzenia systemu finansowego opartego na kradzieży na światową skale,. Jest to zło ! Kapitalizm pozwolił zbudować imperium chińskie , pytanie :czy to imperium złego czy dobrego ducha? „W zmaganiach z lewicą nie odrzucałbym wsparcia innych chrześcijan – protestantów” Najpierw trzeba protestantom wyjaśnić, że ich herezja otworzyła bramy złemu duchowi i stworzyła lewicę. Jeśli tego nie zrozumieją to nie są naszemu braćmi w wierze i trzeba ich nazywać heretykami. Mam kolegę protestanta, któremu mówię, że jest heretykiem, bez złośliwości :). Podobnie jest z prawicą polską, której też trzeba tłumaczyć, że ich polityczne programy są nadziane herezjami jak smalec skwarkami. Nie można walczyć z szatanem armią w której żołnierze świadomie lub nie kolaborują ze Złym. „Trzeba szukać sposobów, jak sprawić, by ludzie i państwa nie zadłużali się nadmiernie” nie trzeba żadnej komisy wystarczy Dekalog.

  4. @arturgórecki: mozna tez walczyc na oslep, to strata czasu i energii. Druga czesc dokladniej wyjasni, o co mi chodzi.

  5. @malok, Jerzy Krajewski: zyczylabym sobie, zeby konserwatysci wreszcie zaczeli powazna debate na temat ekonomii. W tej chwili, tak jak kiedys juz o tym pisalam, konserwatysci popieraja liberalow i to wszystko co maja do powiedzenia na ten temat.

  6. @Magdalena Zietek Moje poglądy gospodarcze ukształtowały się w środowisku konserwatywno-liberalnym związanym z działalnością UPR i p.Korwin-Mikke. Gdy z ust katolików słyszałem krytykę liberalizmu, to dostawałem gęsiej skórki. Po korektach światopoglądowych w kierunku teizmu , zacząłem zgłębić problem małżeństwa konserwatyzmu z liberalizmem. Jako teista nie mogę akceptować idei zrodzonych ze złego ducha , a idee oświeceniowe takie są. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Liberalizm pod przykrywką wolności przemyca ubóstwianie materii i wolności. Człowiek ma wolną wolę, ale nie może z niej robić bożka wolności i być maszynką konsumpcjonizmu. Konserwatyście nie jest potrzebny liberalizm aby propagować idee wolności gospodarczej. Wystarczy jedna zasada „nie kradnij”,aby podatkowe haracze realizujące sprawiedliwość społeczną oraz postulaty tkz. pobożnych socjalistów nazwać kradzieżą. Dobrze to określił JP II „zamieńcie sprawiedliwość społeczną na miłość społeczną” , to powinno, obok poszanowania prawa własności , być sztandarem konserwatywnej, teistycznej prawicy . Wolność i miłosierdzie, a nie liberalny egoizm posiadania i socjalistyczna janosikowa „sprawiedliwość” , ukraść bogatemu dać biedniejszemu. Ważniejsze moim zdaniem jest oczyszczenie prawicy z tych oświeceniowych skrzywień niż palikotowa panika. Chciałem jeszcze dodać, że Pani artykuły są intelektualnie poruszające 🙂 Lubie szukać przyczyn pierwszych , a w Pani tekstach to widać.

  7. Chcę jeszcze poruszyć problem lichwy od strony ekonomicznej. Aby zobrazować funkcjonowanie lichwy należy odwołać się do dwóch oddzielnych systemów pieniądza: opartego na złocie i obecnego banknotowego. Wymiana towarów za pomocą złota odbywała się przy stałym lub nieznacznym wzroście podaży pieniądza. Taka gospodarka ma charakter deflacyjny, czyli towary z czasem tanieją i siła nabywcza rośnie, stajemy się bogatsi mając taką samą ilość pieniądza. Ludzie między sobą wymieniają pracę, towary, oszczędzając bogacą się. To bogactwo mogą konsumować , inwestować , pożyczać. Pożyczka może być formą inwestycji lub pomocy. Pożyczając innemu podmiotowi gospodarczemu na cele inwestycyjne mamy prawo żądać części zysku. Lichwa jest taką formą podziału zysku i nie powinna wzbudzać podejrzeń o niekorzystne działanie. Problem pojawia się w momencie, gdy zostanie pożyczona zbyt duża ilość pieniędzy na zbyt wysoki procent i za krótki czas. Pożyczkobiorcy nie zdarzą , przy deflacyjnej gospodarce i stałej podaży pieniądza, ściągnąć z rynku wystarczającej ilość pieniądza ,aby spłacić kredyt z odsetkami i bankrutują. Lichwiarz może przejąć ich majątek wykorzystując naturalny mechanizm gospodarczy. Radą na to może być inwestowanie w formie udziałów , albo pożyczki bez czasowego limitu. Aby zapobiec temu mechanizmowi politycy i bankierzy stworzyli system pieniądza papierkowego, którego podaż można zwiększać, tak , żeby pożyczkobiorcy mogli ściągnąć z rynku pieniądz na spłatę kredytu i odsetek. Banki dostały prawo do zwiększania podaży pieniądza poprzez drukowanie papierkowych banknotów. To rodzi nowe problemy, gospodarka staje się inflacyjna, bank zwiększając podaż pieniądza, raz , że nie ma do tego prawa , gdyż nie stworzył żadnego produktu, nie wykonał żadnej pracy tym samym nie może pożyczać kapitału, gdyż go nie posiadł przez pracę, dwa, że wprowadzając nowe banknoty tworzy inflację , towary stają się droższe przez co okradani są konsumenci, ich siła nabywcza jest mniejsza. Jest to takie samo oszustwo jakby każdy wydrukował sobie pieniądze i poszedł do sklepu. Lichwa jest sprytną formą kradzieży. Można gdybać jakby gospodarka rozwijała się bez lichwy, czy wzrost byłby szybszy czy nie. Ale to inny temat.

  8. @ Magdalena Ziętek Brakuje mi Pani wiedzy filozoficznej. Skończyłem tylko dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim i cztery lata nauk politycznych. A potem była już tylko prasa związana z gospodarką. Moja wiedza ekonomiczna i filozoficzna jest ograniczona. Nadrabiam ją lekturami. Bardzo inspirujące było „Imperium. Jak Wielka Brytania zbudowała nowoczesny świat” Fergusona. A teraz „100 najważniejszych książek świata” Martina Seymoura-Smitha. Bliskie jest mi jego spojrzenie na świat. Niestety, w wielu sprawach krytyczne wobec katolików. Słusznie zauważ, że Jezus głosił zasady (miłość bliźniego, miłosierdzie), które Kościół katolicki, stając się religią państwową odsunął. Jestem katolikiem po przejściach, który zdaje sobie sprawę, że obecnie Kościół katolicki proponuje najlepsze rozwiązania, że wraca do nauki Jezusa. Martin Seymour-Smith w swojej ocenie autorów wybitnych książek i ich idei kieruje się nauczaniem Jezusa. Nie podoba mu się żądza zysku. Ale może Pani coś zaproponuje. Pozdrawia Jerzy Krajewski

  9. @ malok: A moze by tak napisal Pan tekst, w ktorym zawarlby Pan uwagi przedstawione w tych komentarzach? To wazne przemyslenia.

  10. @Jerzy Krajewski : 1. zadzy zysku nie da sie wyeliminowac, to probowali zrobic marksisci. Liberalowie znowu probuja wszystko oprzec wlasnie na tej zadzy zysku, przez co nie jest ona w zaden sposob ograniczana. Chodzi o to, zeby znalezc jakas zdrowa rownowage, aby ludzkosc nie zniszczyla samej siebie. 2. Pan nie ma mojej wiedzy filozoficznej, a ja Pana praktycznej. Pan pracuje w biznesie a ja nie. Zastanawiam sie nad tym, czy mozna jakos – chocby w niewielki stopniu – zmienic kulture rynku, tak by wlasnie choc w pewnych kwestiach ekonomia byla podporzadkowana etyce. Moze Pan moze tu sie podzielic swoim doswiadczeniem? Czasem nawet bardzo drobna rzecz jest wyjatkowo cenna.

  11. Pani Magdaleno, w moich komentarzach jest kilka wątków, które można rozwinąć oddzielnie. Tylko nie wiem czy bym dał radę , nie jestem zawodowym felietonistom, musiałbym mieć kogoś prowadzącego, korektora.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *