„Rząd po rekonstrukcji. Komentarz politologiczny”. Rozmowa L. Sigana z prof. Adamem Wielomskim

— W Pałacu Prezydenckim Andrzej Duda na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego dokonał zmian w składzie Rady Ministrów. Trwający od trzech tygodni serial pt. „Rekonstrukcja” zakończył  się… Jakie zmiany w składzie rządu były do przewidzenia i co dla Pana profesora stanowi niespodziankę?

— Prawdę mówiąc, nie jestem zaskoczony tymi zmianami. Nie będę się wypowiadał odnośnie ministerstw technicznych, czyli infrastruktury, bo nie czuję się na siłach to ocenić. Moim zdaniem zmiany szły w dwóch kierunkach. W grudniu mówiliśmy na temat powołania nowego premiera Mateusza Morawieckiego i zastanawialiśmy się, jaki miało sens to posunięcie, biorąc pod uwagę, że była to wymiana tylko osoby premiera. Wówczas zasugerowałem w naszej rozmowie, że wynika to z chęci zmiany polityki zagranicznej polskiego państwa. W związku z tą zmianą konieczna była wymiana twarzy, które będą tę politykę firmowały i postawiłem wtedy tezę, że zmiana pani premier Szydło na pana premiera Morawieckiego przede wszystkim ma na celu poprawę stosunków Polski z UE, szczególnie z Niemcami.

Wtedy mówiłem, że wymagają zmiany i jeżeli się ta moja hipoteza sprawdzi, to czeka nas wymiana ministra obrony narodowej i ministra spraw zagranicznych. I to się właściwie stało. Dlatego uważam, że te zmiany nie są zaskakujące. A propos ministra Macierewicza. Już chyba wczoraj było wiadomo, że ta zmiana nastąpi, ponieważ delegacja polska na wysokim szczeblu wybiera się w połowie stycznia do Stanów Zjednoczonych. Wcześniej w tej delegacji miał brać udział minister Antoni Macierewicz, który nagle zniknął spośród osób, które miały tam jechać. To był już znak, że najprawdopodobniej nie znajdzie się w składzie nowego rządu.

Druga część zmian ministrów, to są ministrowie, którzy byli krytykowani. Mam tu na myśli ministra Radziwiłła, czy też ministra Szyszkę. To są zmiany wynikające z faktu, że wzbudzali oni różnego rodzaju kontrowersje wśród opinii publicznej. Ale myślę, że raczej zostali poświęceni, niż ich winy były rzeczywiście wielkie.

— W praktyce dyplomatycznej zmiana na stanowisku ministra spraw zagranicznych często oznacza pewną zmianę kursu, o czym Pan wspomniał. Czy nominacja na ten urząd Jacka Czaputowicza też o tym świadczy? A jeśli tak, to, na czym może ta zmiana polegać?

— Trudno jest mi powiedzieć, jakim ministrem będzie pan prof. Czaputowicz, którego do tej pory znam z książek, ponieważ jest naukowcem, specjalistą między innymi od problemów bezpieczeństwa. Ale co innego są książki, w których referuje się cudze poglądy, a co innego są poglądy realizowane przez siebie, szczególnie, że nie są to oczywiście własne poglądy ministra, ale też opinia całego rządu, partii rządzącej no i w tym przypadku prezesa tej partii. Osobę bardzo wyrazistą i powszechnie kojarzoną z pewnym kierunkiem zamieniono na intelektualistę, który nie jest kojarzony z żadnym. Fakt, że był dotychczas wiceministrem, świadczy o tym, że nie nastąpi jakaś radykalna zmiana i całkowite przewartościowanie polskiej polityki zagranicznej o 180 stopni. Spodziewałbym się raczej zmiany akcentów. Sam fakt, że nowo powołany minister jest profesorem ma też pokazać, że polska polityka zagraniczna będzie zdecydowanie bardziej stonowana. Mówiąc wprost: ja się spodziewam po nowym ministrze zdecydowanie mniej wypowiedzi demonstrujących różnego rodzaje fobie — antyrosyjskie czy antyniemieckie. Spodziewam się polityki bardziej realistycznej. Polityki opartej na przyjęciu do wiadomości tego, że Polska nie jest bliskim sąsiadem Stanów Zjednoczonych, iż Polska nie jest krajem specjalnego zainteresowania USA. Trzeba pamiętać, że tak jak to się działo przez ostatnie tysiąc lat, Polska leży między Niemcami a Rosją. Myślę, że nowy minister będzie firmował politykę bardziej pojednawczą i politykę lepszych stosunków z sąsiadami, szczególnie z tymi najbliższymi.

— Do ostatniej chwili krzyżowały się miecze wokół kontrowersyjnej postaci ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Ale on był przecież pewien siebie, skoro już po odejściu Beaty Szydło zabiegał o spotkanie z doradcą prezydenta Donalda Trumpa do spraw bezpieczeństwa narodowego Herbertem Rajmondem McMasterem, do którego miało dojść 17 stycznia. Wizyta została odwołana jeszcze przed dzisiejszą decyzją. Jak Pan profesor by to wytłumaczył?

— Kiedy informacja o tej wizycie pojawiła się w polskich mediach uznałem ją za wyraz amerykańskiego poparcia dla Antoniego Macierewicza. Miałem przekonanie, że ponieważ ta wizyta miała nastąpić po rekonstrukcji rządu, to wynikało z tego, że Antoni Macierewicz dalej ministrem będzie. Ponieważ zostało odwołane przed rekonstrukcją, stało się dla mnie dość jasne, że prawdopodobnie tak się nie stanie. Nie znamy dokładnie dyplomatycznych ścieżek, kto tak naprawdę o tę wizytę zabiegał. Czy Antoni Macierewicz po to, aby pokazać opinii publicznej i władzom PiS-u, że cieszy się poparciem Waszyngtonu? Czy też rzeczywiście Amerykanie zabiegali o tę wizytę, aby mu tego poparcia udzielić? Nie wiadomo kto tego poparcia udzielał, a kto go tylko szukał. To też pokazuje pewien stopień zależności polskiej polityki zagranicznej od USA, i który to kierunek właśnie utożsamiał Antoni Macierewicz. Być może jego zmiana świadczy o również zmianie polityki zagranicznej. Jego następca, minister Błaszczak nie wygląda na polityka, który miałby namaszczenia amerykańskie, lub po to namaszczenie i poparcie próbował jeździć do Waszyngtonu.

— Jeszcze jedno pytanie dotyczące Antoniego Macierewicza. Czy to jest koniec jego kariery? Czy ma przygotowane nowe eksponowane stanowisko?

— TVP Info, podobno, nie widziałem tego sam, ale znalazłem informację w mediach, podało jeszcze przed dwunastą, że Macierewicz ma zostać Marszałkiem Sejmu. Nie wiadomo, czy to jest informacja prawdziwa, czy też dziennikarska plotka. Moim zdaniem, dla samego Prawa i Sprawiedliwości i przywództwa Jarosława Kaczyńskiego w partii byłoby lepiej, żeby Antoni Macierewicz został na trwałe odsunięty. Jest to polityk, który nawet przez bardziej umiarkowaną część elektoratu tej partii jest postrzegany jako nadmiernie radykalny i nieco nieobliczalny. Ale z drugiej strony pojawia się pytanie, czy Antoniego Macierewicza tak łatwo da się odsunąć? Według niektórych politologów, którzy zajmują się socjologią polityki, badają skalę poparcia społecznego, Antoni Macierewicz jest jedynym politykiem PiS-u, który jest w stanie zrobić w tej partii w miarę skuteczny rozłam i wybudować siłę polityczną, mogącą oscylować w okolicach 5% i wyżej dzięki poparciu ośrodka toruńskiego. W związku z tym, być może kierownictwo PiS-u i Jarosław Kaczyński nie zdecydują się na jego radykalne odsunięcie na boczny tor w partii.

za: https://pl.sputniknews.com/opinie/201801097077691-sputnik-polska-rekonstrukcja-rzad-dymisje/
Click to rate this post!
[Total: 14 Average: 4.2]
Facebook

1 thought on “„Rząd po rekonstrukcji. Komentarz politologiczny”. Rozmowa L. Sigana z prof. Adamem Wielomskim”

  1. (…)Według niektórych politologów, którzy zajmują się socjologią polityki, badają skalę poparcia społecznego, Antoni Macierewicz jest jedynym politykiem PiS-u, który jest w stanie zrobić w tej partii w miarę skuteczny rozłam i wybudować siłę polityczną, mogącą oscylować w okolicach 5% i wyżej dzięki poparciu ośrodka toruńskiego.(…)
    Chyba Pan Specjalista zapomina o elektoracie smoleńskim, który spaja własnie Macierewicz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *