Sacrificium – Sacrum – Evola

Poruszony ruchem cnoty pokuty (http://prawica.net/37723), skruszony, pokajany, z sercem jakby w pożyczonej od Chrystusa koronie cierniowej, z żalem za swoje własne grzechy w duszy (http://prawica.net/37742) – wierny kieruje swe kroki ku konfesjonałowi.

Sakrament pokuty, święte rozgrzeszenie udzielone przez kapłana (ojca duchownego) przywraca wiernemu przyjaźń Bożą i otwiera chrześcijaninowi wrota ku adoracji, ku uwielbianiu Boga.
Stan łaski uświęcającej czyni zeń prawdziwego adoratora. Uwielbienie Boga nie jest więc w tym przypadku zdefraudowane przez grzech śmiertelny.

Pierwsze swe kroki człowiek, ktόremu kapłan udzielił świętego rozgrzeszenia kieruje ku ołtarzowi ofiarnemu, żertwiennikowi. Adoracja nie może narodzić się gdzie indziej jak tylko u stόp ołtarza ofiarnego. Ołtarz został konsekrowany albo przez biskupa ( a więc sukcesora Apostołόw) albo przez kapłana posiadającego specjalną delegację Stolicy Świętej. Nie bez słuszności doprecyzować trzeba, że w przypadku konsekracji kościołόw ( świątyń) biskup-konsekrator i towarzyszący mu kler poprzedzają ceremonię całym dniem modlitw, postu i abstynencji.
Dopiero po takim dniu pokutnym mogą oni rozpocząć konsekrację kościoła, ktόry – warto to przypomnieć – dawna liturgia rzymska postrzegała jako grobowiec godny przyjęcia w swym łonie relikwii świętych męczennikόw Pańskich.

Ołtarz to kamienny sarkofag konsekrowany przez biskupa. W ołtarzu, we wnęce zwanej sepulcrum ( grόb), relikwie są istotnie pochowane jak w grobowcu i zapieczętowane. W sepulcrum muszą zostać złożone relikwie co najmniej jednego męczennika – świętego, ktόry poniόsł śmierć za wiarę świętą. Dopiero na takim ołtarzu kapłan składa Trόjcy Świętej ofiarę Mszy. Inaczej mόwiąc, ołtarz jest sarkofagiem, grobowcem, na ktόrym kapłan, działając in persona Christi składa Bogu ofiarę z Jezusa-Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka – jednakże Osoby wyłącznie boskiej. Chrystus, na Golgocie, w Wielki Piątek roku 33 złożył krwawą ofiarę z Siebie samego i msza święta jest każdorazowo aktualizacją tej jednej i jedynej ofiary, tylko że już teraz w sposόb bezkrwawy. Ofiara krwawa z roku 33 jest w ten sposόb każdorazowo aplikowana żyjącym i umarłym i będzie tak aż do dnia ostatecznego. Ta bezkrwawa ofiara nie jest zresztą koniecznie aż tak bardzo bezkrwawa, jeżeli rozważa się ją od strony wiernych, ktόrzy ją przez ręce kapłana składają i w niej uczestniczą.

Są to tajemnice, ktόrych codzienna obecność pośrόd nas już od 1981 lat powinna wprowadzać nas w osłupienie. Tymczasem, niestety, wcale tak się nie dzieje i zdecydowana większość chrześcijan po prostu „chodzi na mszę” – jeżeli w ogόle jeszcze „chodzi”. Po angielsku jest na to doskonałe określenie: churchgoer.

W sarkofagu, ktόry nazywamy ołtarzem, wbudowany jest święty kamień (nie tyle święty co священный – język polski nie zna rozrόżnienia między tym, co święte z natury (святой) a tym, co święte dla nas w następstwie poświęcenia – dlatego uciekam się do pomocy słownictwa rosyjskiego, ktόre zachowuje to rozróżnienie).

Święty kamień tak samo konsekrowany jest przez biskupa i to właśnie on zawiera w sobie relikiwie męczennikόw. To tylko i wyłącznie ten święty kamień jest ołtarzem ofiarnym we właściwym tego słowa znaczeniu. Podczas gdy sarkofag może być z drewna, właściwy ołtarz jest zawsze z kamienia, ponieważ Chrystus jest kamieniem węgielnym Kościoła, ktόry powstał z krwi i wody w momencie kiedy krew i woda wypłynęły z boku Chrystusa przebitego włόcznią przez żołnierza. We wnętrzu kamienia znajdują się relikwie, o czym już była mowa.

Prosiłbym Czytelnikόw aby uważnie przypatrzyli się pewnym słowom stale przewijającym się w tym, co napisałem wyżej, a co jest tylko bardzo pobieżnym streszczeniem klasycznej katolickiej nauki o ołtarzu.

Ołtarz konsekruje biskup – sukcesor Apostołόw. Wszyscy Apostołowie zginęli śmiercią męczeńską.

Prosty kapłan może dokonać konsekracji ołtarza jeżeli posiada delegację Stolicy Świętej – Siedziby zbudowanej i wzniesionej na doczesnych szczątkach i na testamencie duchowym Św.Piotra: pierwszego papieża i męczennika.

W ołtarzu święty kamień reprezentuje Krόla męczennikόw – Chrystusa. Nie wydaje mi się koniecznym przypominać okoliczności Jego śmierci.

W ołtarzu znajdują się relikwie świętych Pańskich, mające moc czynienia cudόw. Nawet jeśli nie wszyscy święci ponieśli męczeńską śmierć, to życie każdego z nich było zawsze męczeństwem. Potrafili wspόłdziałać z łaską Bożą i potrafili narzucić sobie samym dyscyplinę nakierowania samych siebie wyłącznie na Boga.

Wszystko to zakłada ofiarę. Ofiara jest jądrem sacrum.

Należy w związku z tym zapytać czym jest ofiara. Polskie słowo ofiara nie przywołuje nam na myśl pierwszego i zasadniczego znaczenia tego terminu, ktόre lepiej oddaje słowiański termin żertwa, a jeszcze lepiej łaciński rzeczownik sacrificium. Ale nawet słowiański termin żertwa pochodzi nie tylko od rzeczownika żar - od ognia pochłaniającego zwierzęta ofiarne, ale i od sanskryckiego gir – słowo, język, głos, śpiew.
Gdy ogień ( żar) trawił ofiarę, towarzyszył mu śpiew kapłana – sakryfikatora.

Sacrificium znaczy tyle co sacrum facereczynić coś poświęconym.
Ta akcja uczynienia czegoś poświęconym polega na zniszczeniu w hołdzie Bogu czegoś bardzo drogocennego, co jest nam drogie – na znak najwyższego kultu składanego Bogu.
Złożenie ofiary kończy się spożyciem ( mandukacją) tego, co ( lub kogo) złożyło się w ofierze.

Pogaństwo europejskie znało krwawe ofiary z ludzi i ze zwierząt. W prawdziwej religii Abel złożył Bogu ofiarę z samego siebie. Oto w jaki sposόb to uczynił: wybrał najlepsze zwierzęta ze swojej trzody ( a więc te, ktόre były najcenniejsze, najdroższe i dla niego i same w sobie) – ofiary bez skazy. Już w ten sposόb pozbawił się części swej substancji. Ale – posługując się terminologią wzorowaną na pojęciach René Girarda – można jeszcze w tym momencie utrzymywać, że Abel mimo wszystko złożył ofiarę heteronomiczną. Kain złożył ofiarę zupelnie bezkrwawą – „owoc pracy i rąk ludzkich”: jarzyny i warzywa. Ofiara Abla spodobała się Bogu, ofiara Kaina – nie!

Przeciwnie – Bόg odrzucił ofiarę Kaina w sposόb widoczny dla niego samego i dla innych, w następstwie czego Kain zabił brata. Abel poniόsł śmierć męczeńską, gdyż zginął ze względu na swą miłość do Boga, ktόremu pragnął wiernie służyć. Złożył ofiarę z siebie, gdyż poniόsł śmierć w następstwie ofiary miłej Bogu. Dlatego Kościόł uważa go za figurę Chrystusa, a sam Chrystus nazwał go sprawiedliwym, co w języku biblijnym znaczy święty.

Zauważamy tu więc obecność (i to naoczną) jednego z podstawowych praw rządzących ludzkościa po Upadku: kto nie składa Prawdziwemu Bogu ofiary z samego siebie, ten w sposόb konieczny składa Szatanowi ofiarę z bliźniego. To dlatego posłuszny temu prawu Kain zabił Abla. To tu właśnie mamy wystarcząjace wyjaśnienie takich faktόw jak ludobόjstwo Indian pόłnocnoamerykańskich, hekatomba ( słowo jest właściwe!) złożona z żołnierzy pόl I Wojny Światowej przez kalwinistόw i masonerię, dywanowe naloty na miasta niemieckie w czasie II Wojny Światowej, naloty na Szczecin, na Drezno, naloty na Belgrad w kilkadziesiąt lat pόźniej, aborcja, ktόra jest codzienną ofiarą z ludzi składaną Szatanowi przez inspirowane protestantyzmem ośrodki masońskie.

To – przeciwnie – po obecności ofiary z samego siebie poznaje się prawdę chrześcijańską, nie inaczej. Każde słowo, każdy gest, każdy uczynek prawdziwego chrześcijanina jest jakby powłoką otaczającą ofiarę poprzez łączność z ofiarą Chrystusa. Podczas gdy katolicy w konfesjonale zaczynają spowiedź od słόw „pobogosław mnie ojcze, ponieważ zgrzeszyłem”, a w trakcie recytacji Confiteor mόwią mea culpa ( a nie tua culpa!), wszyscy inni odmawiają tej perspetywy i skrupulatnie potępiają tych wszystkich, ktόrzy nie są członkami ich sekty, mόwiąc im ” you are guilty”!

Chrześcijanin składa przez ręce kapłana ( wbrew Evoli: kapłan jest przede wszystkim sakryfikatorem, a dopiero pόźniej pontifexem) ofiarę z Chrystusa, ale jednocześnie składa ją z samego siebie. W momencie offertorium kapłan wlewa do kielicha ofiarnego symbolizującą nasz udział w ofierze kroplę wody.

Ta prawda nie jest do końca jasna nawet dla niektόrych katolikόw. Nie była rόwnież jasna ( powiedzmy wręcz, że była zupełnie zaciemniona) dla jednego z najgroźniejszych heretykόw nowoczesności, jakim bez wątpienia był Lew Tołstoj. Nie jest wcale dziełem przypadku, że Cerkiew prawosławna w Rosji odmόwiła jego rehabilitacji – rzecznik prasowy Świętego Synodu podał po tej decyzji jej uzasadnienie: tezy zawarte w pismach Lwa Tołstoja.

W „Zmartwychwstaniu” Lew Tołstoj pisze bowiem, że wierni podczas mszy świętej przekonani są, iż – jak się delikatnie wyraził – „jedzą kawałek Boga”. Tylko, że ten Bόg jest jednocześnie człowiekiem!

Grzech pierworodny ( Upadek) zerwał więź łączącą człowieka z Bogiem. Przywrόcił ją dopiero Chrystus i tylko On. Chrystus – prawdziwy człowiek zjednoczony z prawdziwym Bogiem – stał się poprzez śmierć na Krzyżu zarazem ofiarą i kapłanem. Tak jak w przypadku Abla został zabity przez innych, ale ofiarę złożył Bogu z siebie samego. Życie nadprzyrodzone odnajdujemy na chrzcie świętym poprzez zanużenie w śmierci Chrystusa. Stajemy się wtedy jakby drugim – Nim. Oto jak sprawę przedstawia Siostra Elżbieta od Trόjcy Świętej, karmelitanka z klasztoru w Dijon, ktόra zmarła w 1906 roku.

„(…) Umiłowany Chryste (… …) proszę Cię, abyś nadał mi godność Samego Siebie, abyś utożsamił moją duszę ze wszystkimi poruszeniami Twojej Duszy, abyś mnie zatopił (…) abyś dokonał względem mnie aktu substytucji(…)…
Duchu Święty, Ogniu, ktόry spalasz – zstąp na mnie, aby w mojej duszy dokonało się jakby wcielenie Słowa; niechaj stanę się dla Słowa nad-rozsadą człowieczeństwa, w ktόrej odnowi wszelką Tajemnicę świętą”.

Podobnie wyrażali się: święty Paweł Apostoł czy święta Tersesa z Lisieux. Istotą religii katolickiej jest właśnie wewnętrzna substytucja Chtystusa wobec duszy Jemu wiernej.

Stan łaski uświęcającej jest zamieszkiwaniem Trόjcy Świętej w duszy ( i w ciele) wiernego poprzez Chrystusa i dzięki Jego Krwi, zaś mandukacja ofiary w końcowym momencie mszy świętej łączy nas we wspόlnocie z Chrystusem do tego stopnia, iż mόwimy o komunii ( wspόlnej jedności).
Kto spożywa Chrystusa w najświętszym sakramencie ołtarza, prędzej czy pόźniej upodobni się do Niego.
Kiedy spożywamy święty pokarm, to wtedy nie my Go asymilujemy ale On nas.
(Tymczasem nasz organizm wobec wszystkich innych pokarmόw zachowuje się dokładnie odwrotnie!)

Poprzez chrzest wchodzimy w Chrystusa, w Jego Ciało mistyczne, poprzez Jego śmierć stajemy się martwi dla tego, co zmienne i ruchome, a wchodzimy w to, co stałe. Święta Teresa z Avili mόwi, że duszy w stanie łaski uświęcającej dana jest suwerenność wobec świata widzialnego i wobec demonόw. Święta Teresa z Lisieux miała sen, w ktόrym widziała demony uciekające przed nią – a była wtedy jeszcze małym dzieckiem.

Skoro całe życie Chrystusa było ofiarą – to z konieczności życie chrześcijanina albo jest ofiarą albo w ogόle nie jest życiem. Stąd o duszach w stanie grzechu śmiertelnego mόwi się, że są martwymi członkami Kościoła.

To wszystko, co napisałem, napisałem po to tylko, aby wykazać, że religia nie jest kodeksem karnym.
Sankcja zapadnie, grzesznik nigdy nie ucieknie przed karą ale przestrzeganie prawa Bożego ma charakter ofiary, poświęcenia, wyrzeczenia. Christianus alter Christus – to znaczy, że chrześcijanin jest w dosłownym tego słowa znaczeniu inkorporowany w Chrystusa, zachowując przy tym całkowitą odrębność substancjalną, ktόrą zachowa rόwnież w wieczności. Nigdy nie dojdzie do zmieszana, do fusio.

Nie ma chrześcijaństwa, nie ma sacrum bez ofiary. Dlatego wspόłczesność jest fałszywką, diabelskim małpowaniem sacrum, ze swoimi prawami Człowieka, z nieufundowanym humanitaryzmem i z Novus Ordo Missae.

(Co najciekawsze, starożytni mieli dobrą intuicję tej prawdy. Wiedzieli o tym ,choć ich religia była fałszywą religią politeistyczną. Sacrum grecko-rzymskie zasadzało się na krwawych ofiarach. A przecież społeczności antyczne istniały i żyły dla sacrum.)
Myśl, iż sacrum jest formą społeczności organicznej i że pierwszym i najważniejszym obowiązkiem społeczności jest złożenie ofiary bόstwu była ze wszech miar słuszna. Grecja i Rzym „pełne były bogόw”.

Człowiekiem, ktόry tę genialną intuicję przejął i zaszczepił naszemu wiekowi był nieszczęsny Julius Evola.

Nie sposόb nie powiedzieć o nim kilku słόw w chwili, kiedy na pόłkach księgarskich ukazał się pierwszy po polsku wybόr jego pism.
Evola bardzo słusznie wskazuje na to, że przyczyną kryzysu cywilizacji jest desakralizacja społeczności. Myśl jest genialna!
Tylko, że Evola mylnie sytuuje początek desakralizacji w VII w przed Chrystusem.

Dlaczego tak czyni?
Moim skromnym zdaniem Julius Evola był człowiekiem słabym i podatnym na wpływy intelektualne; poruszał się na granicy plagiatu.
Idea, iż desakralizacja leży u podstaw upadku cywilizacji jest słuszna i odkrywcza, tak samo zresztą jak słuszna, jedynie słuszna jest jego koncepcja Tradycji jako odzwierciedlenia Bytu, czy też koncepcja ojczyzny jako rzeczywistości duchowej. Nawet jego koncepcja prawdy może być ostatecznie przedmiotem debaty, chociaż tu już zaczynają rodzić się pierwsze wątpliwości. Evola wyraźnie chce widzieć byt od strony Absolotu – to dlatego przyjmuje nieklasyczną koncepcję prawdy.
I tu właśnie leży źrόdło jego mylnej datacji początkόw desakralizacji.
Evola pomylił bibliotekę z katalogiem bibliotecznym, jeżeli można tak się wyrazić.

To nie dlatego, że narodziła się w Grecji filozofia doszło do dersakralizacji świata! Umysł ludzki rządzi się innymi prawami niż rzeczywistość, ktόrą analizuje – tak samo jak innymi prawami rządzą się realne zbiory i biblioteczny katalog. To, że „Dziady” Mickiewicza znajdują się w katalogu bilotecznym obok „Pana Tadeusza” wcale nie znaczy, że kiedy wypożyczyliśmy tę książke, to na naszym biurku znajdzie się ona koniecznie obok „Pana Tadeusza”!
Stwόrca widzi rzeczywistość jako jednię, gdyż rzeczywistość znajduje się w Nim. Ale podmiot poznający nie jest w stanie objąć w ten sposόb rzeczywistości gdyż nie jest ona w nim, tylko to on stoi na przeciw niej.
Stąd konieczność rozumowaniania, dedukcji, indukcji, stąd filozofia.
Z faktu, że umysł ludzki porządkuje, separuje i układa, nie wynika wcale, że np. atrybuty Boga są w Bogu oddzielone i odseparowane.
W Bogu są jednym, ale my możemy je orzekać tylko oddzielnie i to w sposόb negatywny. Prawdopodobnie Evola bardzo przestraszył się tego szufladkowania i uznał, że działa ono desakralizująco. Okazał się więc być idealistą, choć myślał całe życie, że miał kontakt z rzeczywistością.
Fakty historyczne nie potwierdzają jego datacji!

Sytuacja, w ktόrej ofiara przestaje być centrum cywilizacji zależnej od sacrum wytwarza się dopiero wraz z pojawieniem się tzw. renesansu i trwa do dziś. To dopiero nowożytność dokonała rozbratu między sacrum a społecznością organiczną.
Zresztą, gdyby sacrum zaniknęło już w VII wieku przed Chrystusem, to skąd miałoby w takim razie czerpać źrόdła i gdzie pić soki Średniowiecze, ktόrym Evola tak się zachwyca?

Evola atakuje Chrystusa za zniewieściałość, a Żydόw za „chtoniczność” i kobiecość.
Tylko, że fakty są inne.

Całość życia Chrystusa, biorąc je nawet czysto po ludzku była jednym wielkim heroizmem, zaś biblijny Izrael to nie tylko tchόrzliwy Aaron, lubieżny Samson czy niezdecydowany Jonasz, ale i wielcy, dzielni i swięci Abraham, Izaak, Jakub, Mojżesz, Jozue, Dawid, Daniel, Eliasz, Izajasz, Jeremiasz i Ezechiel – nawet z punktu widzenia ludzkich pojęć i wyobrażeń postaci o wymiarze przekraczającym granice człowieczeństwa.
To rόwnież Judyta i Estera – wzory „kobiet silnych”.
Wraz z nimi jeśtesmy „poza bytem”, w sferach niedostępnych zwykłym śmiertelnikom.

Myśl Evoli jest pęknięta.
Z genialnych intuicji – przesłanek nie wynikają logicznie jego wnioski.
Nie trudno domyslić się więc, że Evola czerpał swe pomysły od inych, głόwnie od Nietzschego. Mechanicznie zapożyczył od niego „swe” końcowe idee. Stąd uderząjaca niespόjność i wyrwa w jego myśli.
Wzorowanie się na Nietzschem kompromituje Evolę intlektualnie.

Friedriech Nietzsche był filozofem, ktόry w swoisty sposόb zareagował na protestantyzm swojej ojczyzny, na bezofiarną realność przestrzeni, w ktόrej przyszło mu działać, i w ktόrej bardzo źle się czuł.
Jego ocena chrześcijaństwa ( ktόrą Evola mechanicznie przejął) jest uwarunkowana stycznością z nieposiadającym kapłaństwa luteranizmem. Nawet jeżeli pastorzy luterańscy udają, że konsekrują, to jest to tylko udawanie, a tolerowanie rzeźb i obrazόw w niektόrych zborach nic nie zmienia wobec faktu, że fundamentem luteranizmu jest wiara – zaufanie bez uczynkόw, czyli bez ofiary, gdyż w prawdziwej religii wierny spełnia uczynki w łączności z ofiarą krzyżową Chrystusa, wokόł mszy, wokόł ołtarza ofiarnego.
Luter – przeciwnie – wpajał swoim adeptom przekonanie, że drogą ku zbawieniu jest grzech śmiertelny.

Evola przeniόsł mechanicznie na karty swoich własnych prac przemyślenia uwarunkowane luteranizmem i przeniόsl je do katolickiej Italli! Gdyby był myślicielem oryginalnym, mogłby zapłodnić swą krytyczną analizą nowożytności cały nurt myśli tradycjonalistycznej.
Ale, że był umysłem słabym – pozostawił niespojną i bardzo często rozkoszną myśl, ktόra stała się dziś inspiracją dla wytworcόw zabawek dla nastoletnich chłopcόw lubiących średniowieczne, mroczne zamczyska.

W konkluzji rzec trzeba, iż ofiara jest warunkiem sine qua non realnego sacrum, że sacrum jest w sposόb konieczny formą społeczności organicznej i że cywilizacja mogła przetrwać wstrząs wieku piątego po Chrystusie właśnie dzięki zastąpieniu intuicji ofiarnej realną, prawdziwą ofiarą Chrystusa aktualizowaną każdorazowo w trakcie każdej mszy świętej.
Wraz z tzw. renesansem msze wprawdzie nie ustały, ale religia przestała być tym, wokόl czego społeczność funkcjonowała, żyła, kształtowała się i rozwijała. Już od początku XV wieku żyje się w Europie nie dla Boga tylko dla siebie samego, dla doczesności, dla przemijającego ciała, ktόre prędzej czy pόźniej rozłoży się w grobie.
Postęp techniczny pozwolił na stopniową eliminację tego, co początkowo trzymało zbuntowaną ludzkość w ryzach – na eliminację władzy.

Antoine Ratnik

Za: http://antoineratnik.wordpress.com/

a.me.

Dziś wyłoniło się więc nowe pseudo-sacrum, ideał błogostanu bez ofiary i bez poświęcenia!

Evola marzył o ponownych narodzinach kasty „solarnych” rycerzy – nowożytność w swej ostatniej, przedśmiertnej torsjii zwymiotowała kastą „chtonicznych” kukiełek.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Sacrificium – Sacrum – Evola”

  1. „Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę – w zwoju księgi napisano o Mnie – abym spełniał wolę Twoją, Boże. Wyżej powiedział: ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzech nie chciałeś i nie podobały się Tobie, choć składa się je na podstawie Prawa. Następnie powiedział: Oto idę, abym spełniał wolę Twoją. Usuwa jedną [ofiarę], aby ustanowić inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze” [Hbr 10]. Kain zabił Abla właśnie z powodu ofiary Abla, na którą – jak sądził – wejrzał Bóg w przeciwieństwie do jego własnej ofiary. Kain zabił, bo jego ofiara nie była dość doskonała. Ofiara polega zatem na pełnieniu woli Boga a jeżeli oznacza to męczeństwo to jest już dziełem diabła i grzechu. Bóg nie jest mordercą i mordowanie nie jest przypodobaniem się Bogu. Gdyby było inaczej czcilibyśmy św. Piłata i św. Kajfasza a cała Ewangelia byłaby do bani. Krwawe ofiary (w tym z ludzi) znane są wielu religiom i jakoś to odpowiada pewnym psychikom, wyżywającym się w ten sposób, w kamuflowanej pobożnością, nienawiścią do bliźnich i nazywających to, nie wiedzieć czemu „sakralnością”. To jest tylko przerost popędu gniewliwego (vis irascibilis). Nie prawda, że wszyscy Apostołowie zginęli śmiercią męczeńską, skoro św. Jan również był Apostołem i to akurat tym, który nie zwiał spod krzyża. Mamy słowa samego Jezusa na temat wyrzeczenia i ofiary jaką jest post. Chrystus nakazuje namaścić sobie czoło i rozpogodzić twarz. Wie, że bez właściwego usposobienia (czyli zaangażowania popędu przyjemności) nie będzie żadnych efektów postu a przeciwnie, „grzech będzie stał u bram”, jak w przypadku (ponurego) Kaina i Abla, ponieważ natura zażąda rekompensaty i trzeba będzie ją zabić. U siebie albo u innych. Dlatego jest „cichość i pokora serca”, „słodkie jarzmo” a nie dęta wielkość greckich herosów. Rzecz jest rozpisana w „Summie teologii” św. Tomasza na elementy, które dopiero współczesna neurobiologia przewyższa [ST I q81 a2 ad2; ST I-II q26 a2, q31; ST I-II q25 a1; ST I-II q30 a4]. Tradycjonalista, który od tego abstrahuje, kompromituje się intelektualnie. Zapewne nie jest zdolny do ofiary jaką wymaga przeczytanie tych (trudnych) tekstów. Łatwiejsze jest czysto intuicyjne myślenie, kierowane popędliwym charakterem. Czy Grecy mieli krwawe pojęcie sakralności to bardzo wątpię. U nich sakralność wyrażała się raczej w pojęciu fatum i potem stoickiej apatei. Współcześnie pisała o tym Simone Weil, największa bodaj wielbicielka greckiej sakralności. Ogólnie rzecz biorąc ujmowanie pobożności bazujące na tym, co we współczesnej neurobiologii nazywa się markerami somatycznymi jest w najlepszym razie retoryką jeśli nie karykaturą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *