Ta rzeźba jest antypolska

Cóż takiego apolitycznego i opartego na prawdzie historycznej wyrzeźbił Jerzy Bohdan Szumczyk? Otóż wyrzeźbił żołnierza w wojskowym mundurze, w hełmie z pięcioramienną gwiazdą na głowie – czyli żołnierza radzieckiego. Żołnierza radzieckiego, gwałcącego ciężarną kobietę i wkładającego jej do ust pistolet. I – żeby było ciekawiej – swoje dzieło na drewnianym cokole ustawił ciemną nocą przy głównej arterii komunikacyjnej Gdańska, na Alei (nomen omen) Zwycięstwa. Tuż obok stojącego od wielu lat innego pomnika – pomnika nazwanego przez media „radzieckim czołgiem” (drugowojenny T-34/76). Symboliczna wymowa dzieła, usuniętego po kilku godzinach przez policję, jest jednoznaczna. Różne „prawicowe” kręgi, pisma i portale piały z zachwytu.

A mnie – choć komunistą bynajmniej nie jestem – ów dzieło się nie podoba. Ba, uważam je za haniebne i bulwersujące. Dlaczego? Po pierwsze: „dzieło” ustawione zostało przy Alei Zwycięstwa. Zwycięstwa nie bolszewizmu, komunizmu, Stalina, Lenina czy Armii Czerwonej, a zwycięstwa Polski nad hitlerowskimi Niemcami, nad III Rzeszą. Zwycięstwa, którego częścią był powrót właśnie Gdańska do Polski, dzięki żołnierzom tak zwanego „ludowego” Wojska Polskiego. Żołnierze tej „gorszej” armii, walczącej z racji uwarunkowań nie wynikających ani z naszej woli, ani nie podlegających możliwości zmiany przez nas samych, nie ginęli za Stalina czy za bolszewizm – ginęli za Polskę. Sugerowanie, że ich walka służyła dokonywaniu przez czerwonoarmistów gwałtów na niewinnych kobietach – to polityczny fanatyzm i historyczny idiotyzm.

Po drugie – czego jakoś nikt nie zauważa – rzeźba nie stanęła przykładowo przy pomniku Lenina, Stalina czy wdzięczności Armii Czerwonej; nie stanęła przy żadnym „sowieckim czołgu” (choć był on produkcji radzieckiej) – lecz przy pomniku czołgu polskiego, dowodzonego przez zahartowanego w bojach z Niemcami porucznika Juliana Miazgę. Czołg ten (mniejsza z szczegółami, czy jest to powojenny „składak” i czy posiada silnik, czy nie) symbolizuje polskie zwycięstwo nad hitlerowcami i oswobodzenie Gdyni i Gdańska. Miał to być pierwszy wóz sił antyhitlerowskich, który w marcu 1945 wjechał do Gdyni – chwilę potem został trafiony niemieckim pociskiem przeciwpancernym. Na czołgu widnieje tabliczka z napisem: „Pomnik czołg T-34/76 z I Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte, który w marcu 1945 r. walczył o powrót Gdańska do Macierzy”. Przez jakiś czas na wieży miał namalowane białe orły piastowskie – z niewiadomych przyczyn podczas któregoś „remontu” polskie godła zamalowano. Ten czołg to nie symbol sowieckiej dominacji nad Polską, a polskiej walki podczas II wojny światowej – jeżeli komuś ta walka kojarzy się wyłącznie z gwałcącymi sowietami, to świadczy to jedynie o stanie jego umysłu.

Po trzecie wreszcie – sprowadzenie udziału ZSRR w wojnie do gwałtów na niewinnych kobietach – to propaganda na poziomie niemieckich filmów w stylu „Nasze matki, nasi ojcowie”. Fakt – taka wizja historii jest nie tylko modna, ale wydaje się być jedynie słuszną, jedynie poprawną i jedynie obowiązującą wersją wydarzeń. Sowieci są pijani, prymitywni, gwałcą i rabują. Niemcy są niewinni, bezbronni, nikomu żadnej krzywdy nie wyrządzili. Poza tym reprezentują „kulturę”, podczas gdy Rosjanie to „dzicz azjatycka”. „Naziści” i „hitlerowcy” to jakiś anonimowy margines, i chyba ich nawet w ogóle nie było – byli tylko polscy antysemici, kolaboranci i konfidenci… Czy Rosjanie gwałcili niemieckie kobiety? Oczywiście, że gwałcili! Tak samo, jak Niemcy gwałcili polskie i rosyjskie kobiety, jak gwałcono kobiety chyba na każdej wojnie od zarania dziejów, albowiem gwałcenie kobiet przeciwnika jest stałym narzędziem wojny psychologicznej, sposobem na łamanie morale wroga i zastraszanie jego społeczeństwa. To nie ma być żadne usprawiedliwienie – to tylko głos sprzeciwu wobec gloryfikacji „niewinnych Niemców” i demonizacji „azjatyckich hord” (jak mawiał minister propagandy Goebbels), wobec kompletne mylenie przyczyn i konsekwencji oraz odwracania historii do góry nogami.

Podsumowując – uważam rzeźbę gdańskiego „artysty” za dzieło nie tyle antyrosyjskie, co antypolskie. Uważam je za równie „apolityczne”, jak niemiecką superprodukcję „Nasze matki, nasi ojcowie”, o której do niedawna było bardzo głośno. I uważam je za wyraz ideologicznego mainstreamu, obowiązującej jedynie słusznej wizji historii (wybielającej Niemców, zamieniającej katów w ofiary i odwrotnie) i fanatycznej rusofobii, dominującej niestety na szeroko rozumianej polskiej „prawicy”. Doskonale zdaję sobie sprawę, że dla zafascynowanych „rzeźbą” i piejących z zachwytu na jej widok taka opinia będzie „zdradą”, „spiskiem” i czym tam jeszcze… Trudno.

Michał Soska

www.myslpolska.pl

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Ta rzeźba jest antypolska”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *