Tadeusz Matuszkiewicz o Putinie, Rosji i prawosławiu

Od Jana Engelgarda: na moim profilu fb miała miejsce bardzo ciekawa wymiana zdań na temat odradzania się prawosławia w Rosji i roli w tym procesie Władimira Putina. Filip Memches, publicysta „Rzeczpospolitej”, zakwestionował szczerość intencji Putina i zarzucił nam, że jak mówimy o zaangażowaniu Jarosława Kaczyńskiego w sprawy religijne, to zwracamy uwagę na polityczne intencje szefa PiS, a w przypadku Putina takich zarzutów nie stawiamy. Poniżej prezentujemy opinie Tadeusza Matuszkiewicza z Mielca, który polemizuje z takim stawianiem sprawy.

„Różnica jest zasadnicza i polega na tym, że Putin instrumentalizuje prawosławie po to, aby powróciło ono do roli podpory państwa, zaś Kaczyński instrumentalizuje w celu przekształcenia katolickich symboli w ornament do własnej neoinsurekcyjnej narracji budującej sekciarsko-partyjną »religię patriotyczną«. Efekt jest taki, iż Putin, aby osiągnąć swoje cele, wzmacnia rachityczne na razie w Rosji prawosławie, zaś instrumentalizacja a la Kaczyński, z krzyżem jako substytutem pomnika, to najkrótsza droga do dechrystianizacji Polski, w której katolicyzm stanie się synonimem smoleńskiego wariactwa.

Do tego w postkomunistycznych realiach rosyjskich to bardziej uczestnictwo władz w nabożeństwach stanowi wzór dla obywateli (na modłę turańską) i stanowi promocję prawosławia, niźli to władza grzeje się w promieniach religii, która na razie jest po prostu słaba i niewiele może pomóc. Władza jednak rozumie moc religijnych archetypów związanych z sakralizacją wizerunku i dobrze odrobiła durkheimowsko-gehlenowską lekcję mówiącą, że wspólnotę (turańską również) można zbudować tylko na religii.

Kampania antyaborcyjna pokazuje stosunek władz rosyjskich do aborcji. Skoro jest ona oparta na argumentach demograficznych, a nie moralnych, to odzwierciedla tylko słabość Cerkwi, gdyby wpływ Cerkwi był większy posługiwano by się bardziej argumentacją religijną. Główną barierą w zakresie wprowadzenia prawnej ochrony życia poczętego jest tam postsowiecka mentalność, stąd wprowadzenie takich rozwiązań musi być poprzedzone długoletnią akcją antyaborcyjną. Ale nie jest to tylko problem Rosji, dokładnie tak samo musi postępować Orban na Węgrzech – prowadzi antyaborcyjne akcje uświadamiające, ale prawnie jej jeszcze nie ograniczył.

Ponadto Panie redaktorze [Memches] myli Pan zupełnie kategorie polityki konserwatywnej z kategorią osobistej wiary. TĄ SĄ DWA ZUPEŁNIE ODMIENNE ZAGADNIENIA, RAZ SKORELOWANE, A RAZ NIE. Historia zna bardzo wiele przypadków polityków, którzy byli osobiście agnostykami, politycznie zaś konserwatystami, (całe masy polityków we Francji po restauracji, Maurras) oraz masy polityków osobiście pobożnych , a realizujących liberalną i niekonserwatywną politykę (powojenni politycy chadeccy).

W temacie osobistej wiary Putina w ogóle się nie wypowiadam – nie mam bladego pojęcia czy to agnostyk realizujący politykę konserwatywną czy też cyniczny ateista posługujący się religią dla celów stricte państwowych czy jednak to osoba o głębokiej wierze. Ma to znaczenie z punktu widzenia jego osobistego zbawienia, ale z punktu widzenia społeczeństwa i realizacji polityki konserwatywnej nie ma to żadnego znaczenia. Podobnie nie wiem czy Mieszko I rzeczywiście się nawrócił, czy też jego wybór był stricte polityczny, a w głębi duszy pozostał poganinem. Z punktu widzenia wejścia Polski na drogę rozwoju państwa chrześcijańskiego – wyrażającego się w monarchii pierwszych Piastów jak najbardziej w siłowym i materialnym wsparciu autokratycznej władzy dla nowych struktur kościelnych – to bez znaczenia.

Wreszcie wracając jeszcze do kwestii instrumentalizacji. Otóż tak, wielu chrześcijańskich i głęboko wierzących władców sakralizowało wizerunek władzy (tradycja bizantyjska, Świętego Cesarstwa Rzymskiego, królów Francji itp.). Czynili tak będąc głęboko wierzącymi ludźmi, a jednocześnie wiedząc, iż umacnia to ich AUTORYTET, a więc służy im politycznie. I wielu głęboko wierzących monarchów wspierało Kościół, uważając że tak jest moralnie słusznie, ale także dlatego, iż sojusz tronu z ołtarzem stanowił polityczną podporę ich władzy. Wszyscy oni wykorzystywali religię w celach politycznych. Czy to moralnie złe? Oczywiście że nie, całe nauczanie konserwatywnych myślicieli mówi właśnie o jak najbardziej praktycznej roli polityczno-społecznej religii. Jeśli jest to u tych bardziej religijnych myślicieli DODATKOWO uzasadniane religijnie, to właśnie jako wyraz prawa naturalnego danego przez Boga. Skoro Bóg tak sprawił, że dobrze działające społeczeństwo to społeczeństwo oparte na religii, to obowiązkiem władzy jest takie społeczeństwo poprzez wsparcie religii popierać. TAKA INSTRUMENTALIZACJA JEST REALIZACJĄ WOLI BOGA NA ZIEMII.

I po raz już trzeci powtórzę, iż instrumentalizacja Putina jest zupełnie inną instrumentalizacją od tej realizowanej przez Kaczyńskiego. W tym ostatnim przypadku chodzi bowiem o ulepienie z polskiego katolicyzmu sekciarskiej PiS-owskiej »religii patriotycznej«. Takiemu heretyckiemu zlepkowi insurekcyjno-patriotyczno-martyrologiczno-katolickiemu sprzeciwiali się w XIX w. nie tylko głęboko wierzący Zmartwychwstańcy i konserwatyści, ale także zwalczał go – z przyczyn jak najbardziej praktycznych – początkowo agnostyczny i mający skłonność do instrumentalizacji religii Dmowski (którego instrumentalizacja właśnie przypominała tą putinowską). Zwalczał, bo słusznie uważał, iż taka instrumentalizacja szkodzi narodowi i stanowiącemu jego podporę Kościołowi. Reasumując: instrumentalizacja Putina pomaga Rosji i Cerkwi, instrumentalizacja Kaczyńskiego szkodzi Kościołowi i narodowi polskiemu. I w tym cały problem.

Polityka Putina (przykład dawany przez władze, wsparcie materialne, itp.) ma służyć wzmocnieniu Cerkwi, a wzmocnienie Cerkwi służyć będzie wzmocnieniu państwa. To czy na końcu efekt będzie pozytywny (co właśnie można dopiero weryfikować empirycznie) to już zupełnie inna sprawa, co wynika z samej różnicy między metodologią logiczno-dedukcyjną i empiryczno-indukcyjną. I właśnie w tym drugim przypadku – odnoszącym się do empirycznej weryfikacji rzeczywistych rezultatów jakiejś polityki – nie wiadomo czy silniejsze od wspierających Cerkwię działań władz nie okażą się rozkładowe czynniki hedonistyczne, nihilistyczne i inne. Ale właśnie z tymi czynnikami władza stara się walczyć. Zatem mówiąc jeszcze inaczej stwierdzić można, iż polityka Putina wzmacnia Cerkiew i co za tym idzie Rosję, ale z powodu oddziaływania innych czynników nie wiemy, czy będzie to polityka skuteczna”.

źródło: facebook.com/jan.engelgard

Myśl Polska, nr 3-4 (19-26.01.2014)

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *