To właściwie dlaczego nie uznajemy legalności Generała?

.

Jestem właśnie po lekturze polemicznego ze mną tekstu Mariusza Matuszewskiego „O PRL, legitymizacji polskich władz na uchodźstwie oraz mandacie społecznym – w odpowiedzi prof. Adamowi Wielomskiemu„. Prawdę mówiąc piszę tę polemikę do polemiki dosyć niechętnie, ponieważ nie chcę aby skończyła się kłótnią pomiędzy mną a kol. Matuszewskim, dlatego – wbrew swojemu charakterowi – postaram się napisać o co mi chodzi unikając wszelkich złośliwości i uszczypliwości.

Zasadnicze moje argumenty znajdują się w części drugiej tekstu, więc bardziej niecierpliwi Czytelnicy mogą pominąć fragment zatytułowany „uwagi drobne natury historycznej”.

Uwagi drobne natury historycznej

Argumentacja o prawomocności Konstytucji Kwietniowej zupełnie mnie nie przekonuje:

1/ Konstytucję uchwalono w sposób skandaliczny, łamiąc przy tym i obowiązującą Konstytucję Marcową, jak i regulamin Sejmu (wniosek o zmianę konstytucji musiał zostać zgłoszony na min. 15 dni przed głosowaniem, gdy zgłoszono go kilkanaście minut przed, gdy bojkotujący obrady posłowie opozycji byli w kinie i nie zdążyli wrócić na salę). To, że konstytucję przyjęto w sposób bezprawny było oczywiste nawet dla samego Piłsudskiego, który uznał, że przegłosowano ją „dowcipem i trikiem”, co naruszało godność ustawy zasadniczej i zasadnie pozwalało nie uznawać jej prawowitości (A. Ajnekiel, Polskie Konstytucje, s. 288-90).

2/ Po przekazaniu Wieniawie prezydentury, to on już powinien się jej zrzec i przekazać ją Raczkiewiczowi. Mościcki nie mógł jej już przekazać kolejnej osobie, gdyż… nie był prezydentem. Co więcej, „Monitor Polski” został wydrukowany, a więc formalności zostały dopełnione (ibidem, s. 328), a sam Mościcki wydał zarządzenie zawiadamiające świat o tymże zrzeczeniu się jej przez Wieniawę (nie widząc chyba, że w tej chwili sam już nie był Prezydentem) – zob. ibidem, s. 329. Wieniawa nie został uznany za Prezydenta RP przez Francję i tylko z tego powodu Mościcki powtórnie „przekazał” prezydenturę, tym razem Raczkiewiczowi (ibidem, s. 328-29). Swoją drogą to kamyczek do dyskusji na temat prawomocności rządu londyńskiego, którego „suwerenność” wobec Francji była podobna jak Gomułki od ZSRR.

3/ Umowa Paryska naruszała Konstytucję Kwietniową, gdyż nie była to prywatna umowa Raczkiewicza z Sikorskim, lecz Prezydenta RP z Premierem RP, która zmniejszała kompetencje nie tylko Raczkiewicza, ale – domyślnie – także i jego następców. Przyznaje to zresztą jakby i sam kol. Matuszewski pisząc: „było to polityczne i poza-konstytucyjne zobowiązanie się prezydenta RP na uchodźstwie do wykonywania swoich uprawnień w porozumieniu z premierem. Zobowiązanie w tej postaci nie było jeszcze wiążące, oficjalny charakter zyskało dopiero po publikacji w Monitorze Polskim (9 grudnia 1939), ale ciągle nie zmieniało Konstytucji jako takiej” (wyboldowania moje).

W moim przekonaniu w wypowiedzi kol. Matuszewskiego jest sprzeczność: albo coś jest „poza-konstytucyjne”, albo konstytucja nie ulega zmianie i funkcjonuje tak jak dotychczas. Poza tym, gdyby to była prywatna dżentelmeńska umowa dwóch osób o sposobie wykonywania kompetencji Prezydenta RP, to nie drukowano by jej w „Monitorze Polskim”. To była pozakonstytucyjna umowa Prezydenta i Premiera o zmianie konstytucji (zob. ibidem, s. 331).

Uwagi natury zasadniczej

Przedstawione powyżej uwagi mają charakter drobny i nie oparłem się zamieszczeniu ich zapewne z racji wykonywanej przeze mnie profesji nauczycielskiej. Z ich powodu nie pisałbym jednak tej polemiki. Odnoszę wrażenie, że kol. Matuszewski nazbyt literalnie przeczytał mój tekst i nie zrozumiał poruszonej w nim kwestii zasadniczej, albo też ja nie dostatecznie czytelnie sformułowałem problem o który mi chodziło. Oto on:

NIE ROZUMIEM NA JAKIEJ PODSTAWIE KOL. MARIUSZ MATUSZEWSKI NEGUJE LEGALNOŚĆ RZĄDÓW GEN. JARUZELSKIEGO.

Z cytowanej przeze mnie wypowiedzi kol. Matuszewskiego („Mandat społeczny to na ten przykład głosowanie, w którym wygrywają ci, na których ludzie głosują, a nie ci, którzy zajmują miejsca w parlamencie zgodnie z tym, co ustawili radzieccy specjaliści od fałszowania wyborów”) wynika, że zasadniczą przyczyną antypatii do Generała jest to, że fałszował demokratyczne wybory. W polemice ze mną kol. Matuszewski twierdzi, że tak nie jest, gdyż nie jest demokratą. Pisze: „uważam, że władza pochodzi od Boga, który jest jej wyłącznym dysponentem. Prof. Wielomski powinien chyba zdawać sobie z tego sprawę o tyle, że swój stosunek do demokracji wyrażałem nie jeden raz (w tym  na współtworzonym przez Niego portalu Konserwatyzm.pl)„.

Ze stwierdzenia tego wynika, że demokracja nie jest i być nie może ustrojem pochodzącym od Boga. Stoi to w sprzeczności z nauczaniem Kościoła katolickiego, który akceptuje trzy formy władzy: monarchię, arystokrację i demokrację (ew. rządy mieszane tych elementów). Pogląd taki głosili min. św. Tomasz z Akwinu (za Arystotelesem), kard. Robert Bellarmin czy Leon XIII. Z wypowiedzi kol. Matuszewskiego wynika, że jedynie ustrój monarchiczny jest prawowity. Sęk w tym, że to nie jest doktryna katolicka, lecz anglikańska (Divine Right of Kings), czyli protestancka. Jej korzenie tkwią w nauce Marcina Lutra, czego dowodzę w mojej książce o myśli politycznej Reformacji.

Po drugie, skoro „władza pochodzi od Boga, który jest jej wyłącznym dysponentem”, zupełnie nie rozumiem dlaczego akurat władza gen. Jaruzelskiego miałaby nie pochodzić od Boga, czyli z Bożej dyspozycji? Czy skoro tylko Bóg dysponuje władzą – jak przyznaje mój Polemista – to może istnieć taka, która od Niego nie pochodzi? Z tego co czytamy u mojego Polemisty wynika, że nie pochodzi odeń ani demokracja, ani dyktatura Jaruzelskiego. Skoro od Boga pochodzi tylko władza monarchiczna, to we współczesnym świecie – gdzie monarchii autentycznych już brak – nie ma już władzy pochodzącej od Boga. A więc czy Stwórca przestał już być jej „wyłącznym dysponentem”? Człowiek trwale zabrał Bogu tę moc? Jeśli tak, to opowieści o Bożej wszechmocy byłyby nieco przesadzone… Czy ten pogląd można pogodzić z katolicką teologią?

A jeśli, jak twierdzi kol. Matuszewski, władza gen. Jaruzelskiego była nielegalna, to kto o tym rozstrzyga? Suwerenny Naród, który musi udzielić jej „mandatu społecznego”? Biskup Rzymu, która deponuje pogańskiego suwerena? Zadam w tym miejscu mojemu Dyskutantowi stare pytanie Carla Schmitta z rozprawy poświęconej filozofii Hobbesa: „kto decyduje”, że władza Generała jest nielegalna?

Kol. Mariusz Matuszewski zdaje się uważać, że – mimo wskazanych przeze mnie problemów natury legalnej – jedyną władzą prawowitą między 1939 a 1989 rokiem był tzw. rząd londyński. I konsekwentnie muszę spytać w duchu Hobbesa/Schmitta: „kto decyduje”, że władza tzw. rządu londyńskiego po 1945 roku była legalna? Naród polski? A kiedy się na ten temat wypowiedział? Jak udzielił jej „mandatu społecznego”? Rzym? A który z papieży coś takiego stwierdził? A jeśli rząd londyński był legalny, to którego z prezydentów i premierów – wszak było tych samozwańców czasami po kilku równocześnie?

Rząd londyński ma problemy ze wskazaniem swojej legalności, które wyżej omówiłem, a po 1945 roku nie uznawał go dosłownie nikt. Zadaję przeto kol. Matuszewskiemu pytanie: czy każdy rząd emigracyjny jest legalny, o ile umie wskazać ciągłość z legalnym rządem istniejącym niegdyś? Gdzieś czytałem, że bodaj na Fidżi rezyduje nadal „rząd” secesyjnych stanów południowych i legalny następca Prezydenta Południa z epoki Wojny Secesyjnej. Do dziś istnieje 5 „emigracyjnych rządów” Wolnego Miasta Gdańska (Rat der Danziger, Danzig-Committeè e.V, Danziger Exilregierung, Verwaltung der Freien Stadt Danzig, Autonomiebehörde Freistaat Danzig). Czyż status wyżej wymienionych nie jest identyczny jak „rządu londyńskiego”? Wszystkie znajdują się na emigracji i stanowią kontynuację legalnych rządów sprzed wielu lat; żadnego z nich nie uznaje nikt na świecie. Więcej, multiplikacja rządów Wolnego Miasta Gdańska jako żywo przypomina „urzędujących” równocześnie kilku „Prezydentów RP na uchodźctwie”.

Reasumując, publicznie proszę aby kol. Matuszewski podał mi logiczną i racjonalną argumentację na podstawie której dowiedzie mi, że rządy gen. Jaruzelskiego były nielegalne, nie odwołując się do argumentu roussoistycznego o braku „mandatu społecznego”.

Nie chodzi mi przy tym o – podsycane przez pisiarnię i narodowych radykałów – subiektywne uczucia w rodzaju „bo to komuch i zdrajca”, „ruski agent” etc., ale o racjonalne argumenty.Chcę usłyszeć argumenty rozumowe, a nie pochodzące z namiętności. Jeśli bowiem całość racjonalnych argumentów sprowadza się do kwestii „mandatu społecznego”, to wyjaśnienie konserwatysty tego poglądu będzie bliźniaczo podobne do argumentacji KOR-u, czyli Michnika, Macierewicza, Kuronia, Kaczyńskiego, Geremka i spółki. Niestety, ja od konserwatysty oczekuję czegoś innego niż można przeczytać w gazetach post-korowskich, czyli „GW” czy „GP”. Jeśli zaś pogląd o nielegalności rządów Jaruzelskiego wynika z teorii, że tylko władza monarsza pochodzi od Boga, to prosiłbym o odpowiedź na pytanie jak pogodzić to z nauką Kościoła i dowieść mi, że po wielkim buncie człowieka i obaleniu monarchii z łaski Boga, Stwórca nadal pozostaje „wyłącznym dysponentem” władzy?

Aby była jasność: nie jestem, delikatnie mówiąc, entuzjastą systemu politycznego, ekonomicznego czy wizji kultury realizowanej w PRL i za gen. Jaruzelskiego. Z punktu widzenia ekonomicznego jego epokę uważam za katastrofę i niewykorzystaną szansę wprowadzenia reform gospodarczych. Mając negatywny pogląd na PRL uznaję jednak legalność tej formy polskiej państwowości, jak i legalność władzy samego gen. Jaruzelskiego. Jestem jednak otwarty na argumenty i jeśli kol. Matuszewski przekona mnie, że nie była to władza legalna, to pogląd mój gotów jestem zmienić, szczególnie, że ówczesna ideologia stała na antypodach mojej filozofii politycznej. To teraz czekam na racjonalne argumenty, różne od demokratycznych i ludowładczych, które przedstawiają ludzie KOR-u!

Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “To właściwie dlaczego nie uznajemy legalności Generała?”

  1. czyli wedlug pana profesora od 1935 roku nie mielismy legalnej konstytucji i legalnych wladz? Jesli tak to dlaczego narzucony rząd bolszewicki jest według pana legalny. Czy rząd jedności narodowej z wicepremierem z PSL był legalny? czy legalny byl rząd sikorskiego, czy legalne byly rządy po 1926? a czy republika po 1918 byla legalna? przecież w Polsce przedrozbiorowej i po kongresie wiedeńskim byla monarchia. Republika byla więc nielegalna. Prawda jest tak panie profesorze. PRL był narzucony siłą i ie byl polskim tworem. Jaruzelski byl namiestnikiem mniej lub bardziej uleglym „czerwonemu carowi” . W 1956 r gomulka powiedzial bolszewika radzieckim że wyśle na nich czołgi więc sie cofneli z pod warszawy a jaruzelski tez mogł powiedzieć ja prezydent Rumuni że jak bolszewicy wejda to rozda broń robotnikom. calego narodu nie da sie pokonać bez eksterminacji a tego nawert bolszewicy nie mogli. nie żyli w próżni. Dlaetgo Armia rumuńska nie podlkegalo pod dowodctwo UW z marszalkiem sowieckim na czele a nesze wojsko tak. Legalny rząd w Polsce bedzie jak Polska szlachta wybierze nowego krola.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *