Tomasz Więcławski: Paradygmat poprawności politycznej, a możliwości artykulacji światopoglądu przez środowiska narodowe w Polsce. Casus „Marszu Niepodległości” 2011

           

1.      Reżim demokratyczny a wolność przekonań

 

            Pluralizm wizji kształtowania otaczającej nas rzeczywistości (determinujących wyznawany światopogląd), jest jedną z najważniejszych cech, które miałyby być uwarunkowane przez reżim demokratyczny. Przemiany ustrojowe, które zaszły w Polsce na przełomie lat 80. i 90. XX wieku, położyły kres narzuconemu siłą po zakończeniu II wojny światowej ustrojowi komunistycznemu[1]. Polska Rzeczpospolita Ludowa odeszła do lamusa historii[2]. Dominującym, w dyskursie publicznym przekonaniem, było twierdzenie, że III RP, oparta na wzorcach ustrojowych zaimplementowanych z krajów Europu Zachodniej, z tzw. kręgu euroatlantyckiego, będzie państwem, które w najwyższej mierze starało się będzie dbać o wolności[3], których społeczeństwo polskie pozbawione było przez blisko pół wieku, a które, mając na uwadze także historię państwowości polskiej, bywały także w poprzednich wiekach na trwałe Polakom odbierane. Wolność w zakresie artykulacji wyznawanego światopoglądu, możliwości partycypacji we współczesnej formie greckiej agory, miała stać się prawem, które zagwarantowane zostanie w sposób bezwzględnym obywatelom RP[4].

            Naczelną przyczyną, która sprawiła, że podjęcie niniejszych rozważań wydaje się konieczne, stał się zauważalny w ostatnich latach trend, polegający na wykluczaniu poza nawias debaty publicznej określonego rodzaju środowisk. Napiętnowanie ich nastąpiło na podstawie nadanych im etykiet, najczęściej zogniskowanych wokół pojęcia „faszyzm”. Źródłem takiego stanu rzeczy stała się arbitralna decyzja elit, które mają dominujący wpływ na przekaz kierowany do opinii. Niezwykle interesującą poznawczo wydaje się być kwestia wpływu na ów proces poprawności politycznej[5] – pojęcia na trwale zaimplementowanego do demoliberalnej rzeczywistości, jednakże objętego swoistym tabu w przypadku prób negowania jego znaczenia bądź roli, jaką odgrywa w procesie rozszerzania spektrum wolności. Debata tocząca się w przededniu „Marszu Niepodległości”, który przeszedł 11 listopada 2011 roku ulicami Warszawy, stanie się przyczynkiem do analizy wpływu poprawności politycznej na możliwości artykulacji światopoglądu przez środowiska narodowe organizujące ów marsz.

            Konflikt, który wytworzył się wokół wydarzeń związanych z obchodami święta niepodległości w Polsce, bywa nazywany sporem pomiędzy reprezentantami „lewicy” i „prawicy”[6]. Wydaje się jednak, że jego natura jest zdecydowanie bardziej złożona, a wyjaśnieniem zupełnie innego odbioru rzeczywistości, nie może stać się jedynie posiadanie z natury odmiennych przekonań w zakresie pożądanej formy zorganizowania rzeczywistości społeczno-politycznej[7]. Sama natura systemu, w którym przyszło koegzystować owym grupom wydaje się nie mniej ważną determinantą, mającą bardzo znaczący wpływ na możliwości artykulacyjne[8].

 

2.      Rola poprawności politycznej w otaczającej nas rzeczywistości

 

            Poprawność polityczna zdaje się jawić jako paradygmat dominujący w dyskursie publicznym demoliberalnego świata. Wszelkiego rodzaju odstępstwa od norm wynikających wprost z tego, są sankcjonowane przede wszystkim na dwóch płaszczyznach. Pierwszą z nich jest płaszczyzna prawna, a drugą płaszczyzna polityczno-społeczna. Zdawać by się mogło, iż naturalnym zjawiskiem, do którego dochodzić winno w ustrojach zorganizowanych na zasadach demokratycznych, jest konfrontacja różnego rodzaju poglądów, częstokroć zupełnie odmiennych, odnoszących się do sposobu zorganizowania rzeczywistości społeczno-politycznej. Zauważalnym jest jednak, na Zachodzie już od dziesięcioleci, a w Polsce ze zdwojoną siłą współcześnie, iż demokracja, głównie poprzez mechanizmy wynikające z przyjęcia optyki poprawności politycznej, wbudowany ma w siebie mechanizm wyłączania z debaty publicznej (dyskursu społeczno-politycznego) określonych grup osób, środowisk, które zostają uznane za szkodliwe dla podstaw ustroju, szkodliwe dla systemu politycznego, w końcu szkodliwe dla samej społeczności. Trafnie wskazuje Kazimierz Tarchalski stwierdzając, że: ideologia definiująca dzisiejszą poprawność polityczną czerpie, w znacznej mierze, ze skarbnicy zachodniego liberalizmu obyczajowego. Jego wiodące elementy to ideologia multikulturalizmu i krańcowej tolerancji. Jednak, w rzeczywistości, polityczna poprawność okazuje się być wrogiem wolności i tolerancji, ponieważ sama wykracza przeciwko wolności słowa, przeciw komunikowaniu własnych przekonań[9].

            Obserwując debatę, tocząca się przede wszystkim w polskich mediach, wokół „Marszu Niepodległości” 2011 trudno było oprzeć się wrażeniu, iż sytuacja bazowa, która stała u podstaw powstawania doktryny poprawności politycznej, uległa diametralnemu odwróceniu[10]. Grupy, którym, w związku z implementacją mechanizmów poprawności politycznej do życia publicznego, miałaby być dana szansą na równowagę sił, równość traktowania, stają się grupami na tyle wpływowymi, iż nie bez dania racji można mówić o „nowej dominacji” tylko inaczej zwektorowanej. Jak pisze profesor Szahaj: rzeczywiście przeradza się ona czasami [poprawność polityczna – przyp. aut.] w zabieg mający na celu nie tyle zapewnienie wstępnej równości traktowania, lecz raczej wpojenie przekonania, że to, co kiedyś uważano za niższe i gorsze, jest w istocie swojej i w sposób naturalny wyższe czy lepsze[11]. W sposób oczywisty rodzi do na wielu polach sytuacje z gruntu absurdalną, w której niemożność wykonywania danych funkcji, nieumiejętność czy też brak predyspozycji do wykonywania określonych działań, staje się największym atutem, wartością samą w sobie. Taki stan rzeczy czyni oczywiście szkody zarówno w sferze społecznej, jak także na gruncie indywidualnego wyniesienia na piedestał jednostki, która bynajmniej w tej czy innej kategorii na laur nie zasługuje[12].

            William S. Lind odnosząc się do zjawiska poprawności politycznej i roli jaką owo odgrywa w rzeczywistości amerykańskiej u progu XXI wieku wskazywał, że USA stają się krajem silnie zideologizowanym, państwem, które pomimo zagwarantowanych konstytucyjnie wolności staje się areną działań władzy państwowej, zmierzającej do zaimplementowania obywatelom ogólnie obowiązującej, państwowej ideologii[13]. Odnosił się negatywnie do kwestii wcielanej w życie idei hate crimes[14], która skutkowała skazywaniem na kary więzienia osób, które reprezentowały określony rodzaj poglądów politycznych, które nie mieściły się w obowiązującym kanonie[15]. Postrzegał proces rozszerzania owej kategorii, następujący w związku z implementacją elementów poprawności politycznej do norm prawnych, jako niebezpieczny zarówno dla konstytuującej tożsamość amerykańską wolności, jak także dla całości kultury owego kraju[16].

            W dyskursie publicznym, który dominuje w Polsce, najczęściej przedstawianymi przykładami łamania praw i wolności jednostki, są przypadki obserwowane w Rosji, na Białorusi czy w innych reżimach o charakterze autorytarnym czy quasi-autorytarnym. Niezauważalnym tudzież w żaden sposób nieeksponowanym wydaje się fakt, że system, który został wprowadzony w życie w Polsce po roku 1989 ma także wbudowany w siebie mechanizm antywolnościowy. Paradoksalnym jest fakt, że próba rozszerzania katalogu wolności na coraz szerszą grupę osób, staje się podstawą „antytolerancji”, podstawą ograniczania wolności osób, które uważane są za nieodpowiadające utrwalanym i dominującym we współczesnej kulturze trendom.

 

 

3.      Argumentum ad Hitlerum jako najważniejszy element dyskursu medialnego wokół Marszu Niepodległości 2011

 

            Przyjrzyjmy się jednakże szerzej dyskusji (debacie), która toczyła się w związku z „Marszem Niepodległości”. Organizatorami tegoż są przede wszystkim środowiska narodowe[17]. Dwiema organizacjami, które ów przemarsz firmują są MW – Młodzież Wszechpolska[18] i ONR – Obóz Narodowo-Radykalny[19]. Dla środowisk przeciwstawnym marszowi – przede wszystkim rekrutujących się z organizacji, stronnictw lewicowych – organizatorzy marszu, jak również gros z uczestniczących w nim osób, reprezentują środowiska faszystowskie tudzież neofaszystowskie, nacjonalistyczne, rasistowskie[20]. Z roku na rok, coraz bardziej zinstytucjonalizowaną formę przybierają zrzeszenia przeciwników marszu – w tym roku większość z instytucji przeciwstawiających się tej idei działała pod egidą „Porozumienia 11 Listopada”[21]. Na stronie internetowej tejże organizacji znaleźć można było m.in. odezwę, która głosiła, że: Co roku, 11 listopada, nacjonaliści i neofaszyści organizują swoje marsze ulicami Warszawy. Od            zeszłego roku próbują to czynić pod hasłem Marszu Niepodległości. Z ważnym świętem odzyskania      niepodległości nie ma to jednak nic wspólnego, a organizatorzy, ONR i Młodzież Wszechpolska           wykorzystują marsz do szerzenia postaw rasistowskich, ksenofobicznych, autorytarnych[22].

 

       W podobnym tonie odnosiła się do środowisk biorących udział w marszu „Gazeta Wyborcza”, jak także „Krytyka Polityczna”. Osobą firmującą akcję protestacyjną w stosunku do marszu był przede wszystkim redaktor „Gazety Wyborczej” Seweryn Blumsztajn, który niejednokrotnie wyrażał się w odniesieniu do organizacji narodowych – współorganizatorów marszu – w słowach bynajmniej nieodznaczających się najwyższą dozą „poprawności politycznej”. Wskazywał on chociażby w 2010 roku, że: W mieście, w którym faszyści zorganizowali największe getto w Europie, gdzie zginęło lub skąd            wysłano na śmierć pół miliona Żydów; w mieście, w którym faszyści zabili 200 tys. Polaków w czasie Powstania, a ostatecznie miasto doszczętnie spalili. W takim mieście maszerują ludzie odwołujący się do faszystowskiej ideologii. Kpią ze wszystkich, którzy uważają się za patriotów, powołując się na rocznicę odzyskania niepodległości. To ma być prawdziwie polskie faszystowskie święto[23].

               W związku z dominującym przede wszystkim na łamach „Gazety Wyborczej” trendem przeciwstawiania się idei „Marszu Niepodległości” 2011 głos zabierali m.in. Wojciech Karpieszuk[24], Piotr Machajski[25], Krzysztof Pacewicz[26], Piotr Pacewicz[27], Iwona Szpala[28], Aleksandra Szyłło[29] czy Grzegorz Szymanik[30]. Oskarżenia, które formułowane były przez redaktorów najpoczytniejszego dziennika prasowego w Polsce odnosiły się do organizatorów marszu, jak również osób go popierających w sposób zbieżny z linią nakreśloną przez Seweryna Blumsztajna, „Porozumienie 11 Listopada” czy środowisko „Krytyki Politycznej”.

            Oskarżenia formułowane przez owe środowiska, są oskarżeniami bardzo wysokiej wagi, silnie nacechowanymi, jasno wskazującymi na klasyfikację, której w stosunku do środowisk narodowych się dokonuje. Emanację sprzeciwu wyrażanego na łamach „Gazety Wyborczej” czy „Krytyki Politycznej” odnajdujemy w wiecu „Kolorowa Niepodległa” – oficjalnej kontrmanifestacji środowisk przeciwstawiających się przejściu ulicami Warszawy „Marszu Niepodległości”. Eskalacja napięcia, do której dochodzi pomiędzy przeciwnikami ideologicznymi, a której unaocznieniem były wydarzenia mające miejsce na ulicach Warszawy w dniu święta niepodległości, nie jest niczym nowym i nie wydaje się być nader zaskakująca. Organizowanie kontrmanifestacji, które mają się przeciwstawiać działaniom podejmowanym przez określone grupy, także wpisuje się w przyjętą przez reżim demokratyczny formę artykulacji stosunku, który mają dane stronnictwa do innych.

            Problemem, który wydaje się być najważniejszym jest kwestia przekazu, który kierowany jest przez przeciwników środowisk narodowych do opinii publicznej, a raczej jakości tegoż. W stosunku do organizatorów marszu i osób, które w nim uczestniczą najczęściej stosowanym stwierdzeniem jest teza, iż mają one powiązania z faszyzmem. W polskim dyskursie publicznym wydaje się, iż słowo to stało się tożsame z najbardziej skrajną formą prawicy, w tym ujęciu – totalitarną, mającą podłoża rasistowskie. Należy jednak, zanim przejdzie się do analizy kryteriów, które mogłyby pozwalać na przeciwdziałanie rozprzestrzeniania się określonych form ideologii w przestrzeni publicznej, trzeba odpowiedzieć na pytanie o definicję faszyzmu, o nieodłączne komponenty tejże ideologii[31]. Nieodzownym wydaje się w tym miejscu posłużenie się definicją zaprezentowaną przez Jacka Bartyzela, który stwierdza, że: faszyzm: w sensie ścisłym to ruch polityczny, doktryna oraz system ustrojowy panujący we Włoszech 1922-1943, a także na obszarze formalnej jurysdykcji Włoskiej Republiki Społecznej (potocznie Republica di Salo) 1943-1945; w sensie szerokim: ruchy polit., doktryny i systemy w innych krajach, wzorujące się, nawiązujące lub w różnym stopniu zbliżone do faszyzmu włoskiego, będące, podobnie jak on połączeniem pierwiastków syndykalizmu, socjalizmu i nacjonalizmu, niejednokrotnie jednak różniące się pod wieloma względami, i od niego, i pomiędzy sobą, a w zależności od tych różnic zbliżające się już to do prawicowego autorytaryzmu, już to do lewicowego populizmu, nadto zarazem antyliberalne i antykomunistyczne; przypadkiem granicznym, lub w innych interpretacjach – szczytową i skondensowaną we właściwych faszyzmowi znamionach, albo skrajną i zwyrodniałą jego postacią był niemiecki narodowy socjalizm (nazizm) oraz oparty na jego ideologii system państwowy hitlerowskiej III Rzeszy 1933-1945[32]. Jednocześnie, jako kolejną z możliwych definicji faszyzmu Bartyzel przedstawia, najbardziej interesujący z punktu widzenia niniejszych rozważań pogląd, że: w zastosowaniach propagandowych – skrajnie pejoratywny i nasycony negatywnymi emocjami, pochodzący od zabiegu utożsamieniu sensu i zakresu pojęcia faszyzm z rasistowską ideologią i ze zbrodniczymi praktykami hitleryzmu – epitet służący reprezentantom tzw. antyfaszyzmu do desygnowania „wroga publicznego”, a konsekwencji do jego moralnego poniżania i kryminalizacji; w tym kontekście „faszyzmem” może być – w zależności od interesów ideologicznych i politycznych danego „antyfaszyzmu” – każdy pogląd i każde działanie sprzeczne z ideologią i systemem komunistycznym albo z ideologią i systemem demoliberalnym[33].


[1] Jak wskazuje Jacek Bartyzel komunizm może być definiowany jako: „zorganizowany (począwszy od rewolucji bolszewickiej 1917 w Rosji i na jej wzór) na zasadach ideologii komunistycznej i przez partię komunistyczną, zbrodniczy, despotyczny i niewolniczy reżim polityczny, który pozostawił po sobie nieporównywalną z żadnym innym systemem, co do zasięgu i skali, szacowaną na ponad 100 mln liczbę ofiar ludobójczego terroru, i który – w schyłkowej formie – trwa jeszcze i panuje nad 1/5 ludności, na czele z Chinami”, [za:] J. Bartyzel, Komunizm, [w:] Encyklopedia Białych Plam, t. IX, Radom 2002, s. 283; Jerzy Holzer pisze o upadku komunizmu, jego okresie schyłkowym, jak również przekonaniach, które dominowały w gremiach władzy PRL w okresie rozmów „Okrągłego Stołu”; vide: J. Holzer, Komunizm w Europie. Dzieje ruchu i systemu władzy, Warszawa 2000, s. 156-170; Na pytanie odnośnie przyczyn upadku ustroju komunistycznego odpowiada też Marcin Kula; vide: M. Kula, Dlaczego upadł komunizm, [w:] Komunizm i po komunizmie, red. M. Kula, Warszawa 2006, s. 168-172.

[2] Nie oznaczało to jednakże, iż wszelkie spadkobierstwa systemu komunistycznego zostały na trwałe „wykluczone” z realiów życia politycznego. Cezura, którą przyjmuje się najczęściej jako oznaczającą upadek systemu komunistycznego w Polsce, a mianowicie rok 1989, jest także cezurą początkową, jeżeli chodzi o proces dekomunizacji wszystkich sfer życia publicznego. Ową kwestię podejmuje m.in. Antoni Kamiński; vide: A. Kamiński, Dekomunizacja instytucji i systemu władzy, [w:] Od totalitaryzmu do demokracji, red. P. Kuglarz, Kraków 2001, s. 82-92.

[3] Vide: M. Gulczyński, Kreowanie demokracji. Z dysput o celach i metodach polskiej transformacji, Warszawa 2008, s. 171-205.

[4] Na temat konstytucyjnych gwarancji pluralizmu, jak także pluralizmu system politycznego III RP jako całości, pisze Andrzej Małkiewicz; vide: A. Małkiewicz, Pluralizm systemu politycznego RP, [w:] System polityczny Rzeczypospolitej Polskiej, red. D. Waniek, M. Gulczyński, Warszawa 2009, s. 85-100.

[5] A. Szahaj, E pluribus unum?  Dylematy wielokulturowości i politycznej poprawności,  Kraków 2004,  s. 155.

[6] Jednym z najczęściej cytowanych autorów, który w swoich dociekaniach podejmuje kwestię podziału aktorów życia publicznego na lewicowych i prawicowych, jest Norberto Bobbio. Dokonuje od podziału nurtów prawicy i lewicy wyróżniając: skrajną lewicę, centrolewicę, centroprawicę i skrajną prawicę, za: N. Bobbio, Prawica i lewica, Kraków 1996, s. 95.

[7] Jacek Bartyzel w odniesieniu do podziału prawica-lewica pisze, że jest on: „antynomią ideowo polityczną, powstałą w następstwie rozpadu tradycyjnego i wertykalnego (religijno-monarchicznego) porządku społ.-polit. w obszarze cywilizacji zachodniej od końca XVIII w., i od tego czasu wyznaczającą główną linię podziału w polityce współczesnej, w sensie teoretycznym zaś odzwierciedlającą i opisującą konfliktowy aspekt polityczności” za: J. Bartyzel, Prawica-lewica, [w:] Encyklopedia polityczna, red. J. Bartyzel, B. Szlachta, A. Wielomski, Radom 2007, s. 324.

[8] Vide: J. Kuciński, System prawny Rzeczypospolitej Polskiej, [w:] System polityczny Rzeczypospolitej Polskiej, red. D. Waniek, M. Gulczyński, Warszawa 2009, s. 55-62.

[9] K. Tarchalski, Poprawność polityczna, Oficjalna strona magazynu społeczno-politycznego Liberte!,  http://www.liberte.pl/component/content/article/1938.html, [dostęp: 05.12.11 r.].

[10] Andrzej Szahaj analizując kwestie związane z rozpowszechnieniem się idei poprawności politycznej stwierdza, że: „Polityczna poprawność to zjawisko, które stało się głośne za sprawą, pojawiających się głównie w latach osiemdziesiątych XX wieku, prób uregulowania sposobów mówienia oraz zachowania się na kampusach uniwersytetów amerykańskich. Stała się ona elementem szerszych procesów kulturowych i politycznych, których orędownicy powoływali się na konieczność likwidacji niesprawiedliwości społecznej przy pomocy wielu narzędzi z zakresu szeroko pojmowanej inżynierii społecznej, takich jak m.in. affirmative action, tzn. stosowanie tzw. pozytywnej dyskryminacji, mającej na celu ułatwienie osobom pochodzącym z grup uważanych za upośledzone społecznie (Czarni, mniejszości seksualne, kobiety) awans edukacyjny i cywilizacyjny przez stosowanie wobec nich osłabionych standardów wymagań w przypadkach rywalizacji o miejsca na uczelniach oraz w instytucjach publicznych (stanowych i federalnych)”, za: A. Szahaj, E pluribus unum ?…, op. cit., s. 155.

[11] Ibidem., s. 166.

[12] Ibidem.

[13] W. S. Lind, The origins of political correctness, Oficjalna strona Accuracy in Academia, http://www.academia.org/the-origins-of-political-correctness/, [dostęp: 05.12.11 r.].

[14] Przestępstw nienawiści [tł. aut.].

[15] W. S. Lind, The origins…, op. cit. .

[16] Ibidem.

[17] Wnikliwej analizy przekonań ideowych, myśli politycznej, która charakteryzowała środowiska narodowe w okresie lat 30. XX wieku dokonują Arkadiusz Meller i Patryk Tomaszewski; vide: A. Meller, P. Tomaszewski, Życie i śmierć dla narodu. Antologia myśli narodowo-radykalnej z lat 30. XX wieku, Warszawa 2011, ss. 452; Warto zwrócić uwagę także na publikację: W. Muszyński, Duch młodych. Organizacja Polska i Obóz Narodowo-Radykalny w latach 1934-1944. Od studenckiej rewolty do konspiracji niepodległościowej, Warszawa 2011, ss. 548; Przegląd działających na terenie RP w okresie 1989-2001 środowisk narodowych dokonany został w: Cz. Maj, E. Maj, Narodowe ugrupowania polityczne w Polsce 1989-2001, Lublin 2007, ss. 364. 

[18] Warto wskazać studium poświęcone działalności Młodzieży Wszechpolskiej w okresie II RP, vide: L. Kulińska, Związek Akademicki „Młodzież Wszechpolska” i „Młodzież Wielkiej Polski” w latach 1922-47 (struktury, funkcjonowanie i główni działacze), Kraków 2000, ss. 143; Tematykę związana z działalnością Młodzieży Wszechpolskiej w okresie III RP podejmuje Tomasz Wrzosek, vide: T. Wrzosek, Nacjonalizm i hegemonia. Przypadek Młodzieży Wszechpolskiej, Łódź 2010, ss. 296.

[19] W komitecie poparcia marszu znajdowało się kilkadziesiąt osób, wśród których można wyróżnić chociażby profesorów: Jacka Bartyzela, Ryszarda Bendera, Selima Chazbijewicza, Macieja Giertycha, Adama Wielomskiego czy Jana Żaryna, dziennikarzy, publicystów jak np.: Mirosława Błacha, Wojciecha Cejrowskiego, Lecha Jęczmyka, Jana Pospieszalskiego lub Rafała Ziemkiewicza, polityków, którzy reprezentowani byli w tym gronie w osobach m.in.: Janusza Korwin-Mikkego, Janusza Dobrosza, Artura Górskiego, Bartosza Jóźwiaka czy Artura Zawiszy, jak także wiele innych osób cieszących się w określonych kręgach społecznych autorytetem.  

[20] Konieczną wydaje się być uwaga, iż pojawiające się w dyskursie publicznym etykiety, związane z rzekomą klasyfikacją określonych grup, stronnictw narodowych w poczet organizacji o charakterze faszystowskim, nazistowskim czy rasistowskim, nadawane są najczęściej na bazie arbitralnych decyzji osób, które tego rodzaju etykietami się posługują. Owa klasyfikacja nie jest (tudzież zwykle nie jest) dokonywana na bazie wnikliwej analizy literatury przedmiotu, która traktuje o podziałach, które można w tego rodzaju środowiskach wyróżnić, jak również kryteriów, które byłyby przy tego rodzaju klasyfikacjach decydujące. Najczęściej są to określenia mające na celu  zdewaluowanie przeciwników społeczno-politycznych, z racji tego, że konotacje owych określeń w języku potocznym są współcześnie jednoznaczne.

[21] Oficjalna strona internetowa „Porozumienia 11 Listopada”, http://11listopada.org/strona/porozumienie-11-listopada, [dostęp: 10.12.11 r.].

[22] Oficjalna strona internetowa „Porozumienia 11 Listopada”, http://11listopada.org/strona/porozumienie-11-listopada, [dostęp: 10.12.11 r.].

[23] S. Blumsztajn, Przeciw marszowi faszystów. Wygwiżdżmy ich z miasta, Strona internetowa Gazety Wyborczej, http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105405,8616064.html, [dostęp: 03.12.11 r.].

[24] W. Karpieszuk, G. Szymanik, Jaki patriotyzm ci odpowiada?, Gazeta Wyborcza 2011,  nr 259.

[25] P. Machajski, Co się stanie 11.11.11, Gazeta Wyborcza 2011, nr 259; P. Machajski, G. Szymanik, Operacja „11 Listopada”, Gazeta Wyborcza 2011, nr 262.

[26] K. Pacewicz, Liberałowie i marksiści się mylą. Blokujmy faszystów, Gazeta Wyborcza 2011, nr 261.

[27] Idem, Czy my wyglądamy na zadymiarki?, Gazeta Wyborcza 2011,  nr 261.

[28] I. Szpala, G. Szymanik, PiS też promuje Marsz Niepodległości, Gazeta Wyborcza 2011, nr 261.

[29] A. Szyłło, Lewą marsz!, Gazeta Wyborcza 2011, nr 261.

[30] G. Szymanik, Czego nauczyła nas masakra w Norwegii?, Gazeta Wyborca 2011, nr 259.

[31] Takowa definicja z racji „pomieszania pojęć” jakie następuje w dyskursie publicznym (medialnym) musi być nader starannie wywiedziona z teorii i historii owej ideologii, a bynajmniej nie powinna być odwołaniem do publicystycznego rozumienia owego zjawiska.

[32] J. Bartyzel, Faszyzm, [w:] Encyklopedia Białych Plam, tom VI, Radom 2001, s. 61.

[33] Ibidem.


Tomasz Więcławski

Jest to fragment artykułu opublikowanego w „Pro Fide Rege et Lege” (nr 69 z 2012 r.), który można kupić w naszej księgarni: http://sklep.konserwatyzm.pl/pro-fide-rege-et-lege-nr-1-2012/

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *