Trzecia siła

Jaką mamy dziś sytuację? Prawie dokładne powtórzenie końcówki lat 80-tych. Wówczas rząd sowiecki kontrolował położenie, ale absolutnie nie miał pojęcia co robić. Wszystko sprowadzano do rozwiązania problemów czysto technicznych i to w społeczeństwie zdominowanym przez uczucia apatii i gniewu, przy istnieniu niewielkiej, ale skonsolidowanej grupy „liberalnej inteligencji”. Zachód zorientowany był na obalenie systemu i zniszczenie państwa (proces sterowany z zagranicy). Milcząca większość nie chciała destrukcji (głosowała za utrzymaniem ZSRR w marcu 1991 r.), ale była niezadowolona ze stanu państwa i nie była zainteresowana chronieniem status quo. Aparat represyjny był po stronie władzy, ale inicjatywa historyczna – po stronie pobuntowanych przez Zachód.

Jakie były następstwa w 1991 roku? Rozpad Związku Radzieckiego, postanie antyspołecznego i niesprawiedliwego oligarchicznego systemu kapitalistycznego, który narodził się z upadku Rosji, połączonego z demontażem socjalizmu i szaleństwami lat 90., kompradorską burżuazją i triumfem rusofobicznych elit, reprezentowanych przez „Echo Moskwy” i jego ideologię.

Putin w 1999 r., zamroził sytuację – ale jej nie odwrócił. Początkowo wydawało się, że czekał na odpowiedni moment. Potem – że traci czas. Teraz wydaje się, że po prostu nie rozumie co się dzieje, a jego otoczenie jest poważnie niedoinformowane. On sam szybko traci legitymizację swoich rządów, przy jednoczesnym zachowaniu kontroli nad procedurami prawnymi. W oczach narodu stopniowo tracił zestaw pozytywnych cech wyróżniających. Udało mu się oszukać Zachód i niektórych liberałów, ale do narodu odniósł się jak do bezrozumnej masy, w ogóle nie wziął go pod uwagę w swych kalkulacjach. A to błąd.

Współpraca z Dmitrijem Miedwiediewem przeznaczona była tylko na eksport: Stany Zjednoczone widziały, że głowa państwa jest „liberalna” i miały w związku z tym zmniejszyć presję na Rosję, w oczekiwaniu na następną kadencję, kiedy ten „liberał” zniszczyłby nam kraj. Tą samą wiarę podzielała i ultra-liberalna opozycja, zahipnotyzowana projektem INSOR. Wszystko to jak dotąd się udawało, w związku z czym Putin spokojnie organizuje swój legalny powrót, który Zachodowi zostałoby co najwyżej przyjąć do wiadomości.

Dokonując manipulacji z udziałem liberałów i Zachodu w ogóle pominięto jednak naród, zrównano go z gruntem, co zresztą sam umożliwiał. Tego zaś czynić nie należało. Fałszywe ustalenia prokremlowskich socjotechników wprowadzały w błąd nie tylko masy, ale też samych przywódców. Machiavelli ostrzegał, że najniebezpieczniejsze dla władcy – jest uwierzyć w własne kłamstwo. Socjotechniczne sukcesy Putina stały jego historycznym niepowodzeniem. Od teraz w najlepszym przypadku może tylko ulegać dalej złudzeniom i trwać.

Czego Putin nie zrobił? Po pierwsze nie przedstawiał publicznie szerszych projektów. Wystarczała socjotechnika. Politykę państwa oddano socjotechnikom i PR–owcom. Radzili sobie do czasu, ale sytuacja wykroczyła poza ich możliwości, potrzebne są inne ramy i inne struktury, a Putin stracił 12 lat. Fatalnie też się przeliczył: władca, który nie docenia siły idei jest zgubiony. Za ideę mogłoby zaś służyć wszystko, co by zechciał. Albo prawie wszystko. Bez niej on sam jako osoba wydaje się uchodzić za skrajność. Ze wszystkim tego konsekwencjami. Tyrania jednostki w naszych czasach (i nie tylko naszych) jest bowiem bardzo niebezpieczna.

Po drugie, Putin nie opracował strategii. On tylko natychmiast odpowiada na pojawiające się wyzwania. Nie patrzy w przyszłość Rosji. Nie rozumie jej sensu w świecie. Ten świat zaś jest bardzo podstępny, złożony, dynamiczne i agresywny. Aby się w nim prawidłowo odnaleźć, trzeba go też dokładnie studiować. Nie znając świata, nie interpretując go, nie jest możliwe określenie wektora przyszłości. Nie mają go ani elity, ani masy. Dlatego kraj posuwa się naprzód jak popadnie…

Po trzecie, Putin od 12 lat nie kiwnął palcem, aby dokonać wymiany elit. Obecna „elita” rządząca ukształtowała się w latach 90. i składa się z tych samych destruktorów i prywatyzatorów, stąd lawina korupcji. Putin stworzył „nowych ludzi”, ale tylko w wyniku kooptacji dodatkowej grupy do działania w takich samych warunkach i według starych zasad.

Po czwarte, Putin nie stworzył skutecznych narzędzi polityki zagranicznej, które mogłyby skutecznie opierać się zachodniej hegemonii. Raz flirtował z Zachodem, raz go unikał, następnie frontalnie skrytykował. Bez jakiejkolwiek przejrzystego systemu. Nie jest jasne, czy Rosja mówi, że jest wobec istniejącego porządku świata na „tak” czy na „nie”. Być może Putin uważa, że takie dwuznaczności rozwiązują mu ręce. Być może, ale także wiążą oczy.

Po piąte: Putin nie dał ludziom najważniejszego: satysfakcjonującego poczucia sprawiedliwości, poczucia polityki prospołecznej i solidarności społecznej. Putin boi się bezpośrednich odwołań do socjalizmu. Naród oczekiwał tego od niego. Nie doczekał się.

Po szóste, Putin nie zbliżył się do do poważnego rozważenia kwestii etnicznych i kwestii narodowej. Zwyciężywszy (przekonująco) w Czeczenii i pozbawiwszy podmioty FR pretensji do suwerenności (co było największymi i rzeczywistymi zasługami jego rządów), Putin nie sformułował żadnego projektu międzyetnicznego bilansu i narodowego modelu politycznej organizacji państwa. Wieloetniczna Rosja w warunkach obiektywnego osłabienia w związku szeroką imigracją – znalazła się w sytuacji grożącej wybuchem.

Po siódme, Putin zdecydował się kierować społeczeństwem za pomocą polityki mas-mediów o wyjątkowo niskim poziomie. Środki masowego przekazu systemowo obniżają poziom kulturalny społeczeństwa,. Dla mas jest nadawany rozrywkowy program przymusowej idiotyzacji, podczas gdy polityczny dyskurs jest twardo kontrolowany.

Po ósme, Putin wybrał wyjątkowych niedołężnych kierowników polityki w dziedzinie nauki i edukacji. Omal nie zniszczyli oni istniejącego systemu, niezdarnie próbując naśladować wzorce zachodnie. W wyniku ich eksperymentów potencjał intelektualny Rosji jest szybko degradowany.

I tak, obarczony tymi ośmioma błędami krytycznymi, Putin powraca. Brak pomysłów, brak strategii, brak odpowiedniej elity, bez spójnej polityki zagranicznej, nie mając społecznie zorientowanej polityki wewnętrznej, bez modelu narodowej organizacji społeczeństwa, bez kultury, bez misji mediów, z degradującą się własnością intelektualną. Ale komuż to wszystko jest potrzebne…

Nie ma alternatywy? Nie: tak jak w przypadku upadku Związku Radzieckiego jest droga burzenia kraju, ponownego obsadzenia u steru proamerykańskiej, rusofobicznej elity, międzyetnicznych konfliktów, wojen i awantur o stołki. Przeciwdziałać temu Putin może tylko w sposób kreatywny, formułując program. Jego przeciwnikom wystarczy grać na chaos. Pchnąć padającego i Putin leci.

Kto jest winny? Myślę, że sam Putin. Udało mu się podołać jednemu historycznemu wyzwaniu na początku 2000 r. i nie poradził sobie z innymi. Niezdecydowanie, wahania, błędne strategie i zły dobór kadr. Tak, on jest oszukiwany przez swoje otoczenie odpowiedzialne za nadzór nad procesami politycznymi. Ale to tylko oznacza, że chce być oszukiwany, nie chce stanąć w obliczu prawdy.

Jak ratować sytuację i kto mógłby to zrobić? Przeżywszy lata 80. i 90., widzę w tym, co śmiertelne pewną nieodwracalność. Jestem przekonany, że upadkowi Związku Radzieckiego można było zapobiec, i że system miał margines bezpieczeństwa dla stopniowej ewolucji – a nie marszu w kierunku, w którym proces upadku został rozpoczęty. Ale, tak jak wtedy, nie widzę u władzy żadnych subiektywnych oznak gotowości do uświadomienia sobie sytuacji podjęcia i adekwatnego działania. Sytuacja mogłoby uratować tylko przebudzenie władzy. Wszystko inne może tylko uczynić bieżący stan jeszcze bardziej katastrofalnym. Jeśli przebudzenie nie nastąpi, kraju nie uratuje nikt i nic. Ci, którzy sprzeciwiają się Putinowi – to śmiertelni wrogowie Rosji, a ich sukces oznaczałby cios dla samego istnienia naszego kraju i narodu. Ale za fakt, że takie siły ponownie podniosły głowy ponownie, odpowiedzialność spada na Putina. Podobnie jak za to, że nikt nie może opowiedzieć się po jego stronie w całkowitej czystości ducha i sumienia.

Przebudzenie władzy, rozpoznanie i naprawa jej błędów. Czy to realistyczny scenariusz? Nie. Czy nie przesadzajmy w ocenie powagi obecnej sytuacji? Czy nie ulegamy propagandzie wrogów Rosji? Dwie odpowiedzi: tak lub nie. Jeśli «tak», to zabezpieczmy się, przecież wszystko jedno, a lepiej być przygotowanym. Przecież stoimy wszyscy na gruncie interesu kraju i jego jedności a ostrzegamy przed katastrofą możliwą już w perspektywie zupełnie dostrzegalnej. Zwłaszcza, że ​​od wydarzeń z końca lat 80. – początku lat 90. nie upłynęło tak wiele czasu. Jeżeli zaś „nie», to tym bardziej trzeba odnosić się do aktualnych wydarzeń z całą uwagą. Zachód będzie bił w Putina cały czas i bliżej marca, i później. Upierając się przy swych błędach, Putin tylko ułatwi działanie swoich wrogów.

Na koniec: należy natychmiast rozpocząć tworzenie trzeciej siły, przeciw podburzonym przez ultratajne sieci USA i liberałom, zarówno tym w opozycji, jak i tym ukrytym w obozie Putina (gdzie wcale nie jest ich mniej). Ale także i przeciw tym błędom Putina, których przyjąć i usprawiedliwić się nie da i które mogą oznaczać dla kraju wyrok. Oprócz Putina-Miedwiediewa-Surkowa i ich ugrupowania, oprócz partii Nawalnego-Niemcowa-Kasjanowa – musi być trzecia siła! Mocarstwowa, za społeczną sprawiedliwością, kulturą, ideą, narodową polityką, strategią, radykalnym oczyszczeniem elit i intelektualnym odrodzeniem.

Oczywiście, grupa ta powstanie na biegunie przeciwległym wobec ultra-liberałów i amerykańskich agentów. Dlatego „pomarańczowi neo–nacjonaliści” spod sztandarów Berezowskiego nie są naszymi towarzyszami podróży. Siły systemowe są z kolei sparaliżowane niemocą, w efekcie czego (tak jak pod koniec lat 80.) powtarzają tylko: „Nie martwcie się, kontrolujemy sytuację.”

Nie mamy innego wyboru, niż liczyć na własne siły. Putin i jego reżim nie są zachęcające w ogóle. Ale inspiruje nas Rosja, naród, idea, horyzont przyszłości, za które warto bić się nie oszczędzając sił i życia. Dwa razy straciliśmy nasz kraj: w 1991 i 1993. Straciliśmy na rzecz tych samych sił – «Echa Moskwy », liberałów-okcydentalistów, «Małego narodu», agentury wpływu USA. Teraz siły te chcą przeprowadzić trzeci etap niszczenia Rosji. Putina oni zrzucą, a pod gruzami jego władzy zginie kraj – albo, dokładniej, to, co z niego zostało. To proste, szykuje się rewanż ze strony tych wszystkich kręgów, które udało odsunąć po latach 90–tych. Putin ich nie dobił, nie skręcił im karków. Oto więc znowu je wyciągają.

Aleksander Dugin

Artykuł ukazał się 13 grudnia 2011r. na portalu http://evrazia.org

tłum. (karo)

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Trzecia siła”

  1. Dugin to ciekawy typ.. widzialem kilka jego filmow na youtube.. nawest sensownie gada.. prezentuje rosyjski puntk widzenia 🙂 dla mnie to bardzo ciekawy punkt widzenie , calkiem inny.. i co ciekawsze jest to punkt widzenia czysto imperialny 🙂 .. cieszy mnie u Dugina jedno.. ze chce dla rosji „sprawiedliwosci spolecznej” czyli socjalizmu itd.. czyli tego co rosje wykonczylo i wykancza swiat zachodu 🙂 Dla mnie troche smiesznie brzmi kiedy on mowi ze „Dwa razy straciliśmy nasz kraj: w 1991 i 1993” dobre co? dla nas upadek ZSRR byl super !!! spelnily sie nasze marzenia i modlitwy a dla rosjan to byla katastrofa !! heheh oni calkiem inaczej patrza na to wszystko.. doprawdy ciekawe.. polecam wywiady z nim na youtube.. sa jakies tlumaczenia 🙂

  2. @ Dugin – „Jaką mamy dziś sytuację? Prawie dokładne powtórzenie końcówki lat 80-tych.” To oczywiście snucie luźnych myśli, ale raczej mamy przełom lat 70-tych i 80-tych. W Ameryce rządzi demokrata – Carter będący pod wpływem Brzezińskiego, w islamskim kraju – Iranie trwa przewrót, ceny surowców są wysokie, sytuacja gospodarcza jest zła, w Polsce zwiększono zadłużenie i wybudowano „ursynowy”oraz gierkówkę, w Rosji rządzi późny Breżniew. Może już czas by Egipcjanie lub Libijczycy zajęli amerykańskie ambasady? Pytanie czy Carter tym razem będzie miał z kim przegrać? Ron Paul? Michele Bachmann? @ Piotr.Kozaczewski – Co to za terminologia? Kto to zatwierdza?

  3. Ciekawie się słucha azjatyckiego punktu widzenia. „Święty naród” pełni w nim tylko rolę budulca dla świeckiego imperium, które jest celem ostatecznym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *