Urny pod kontrolą

Krytykujące wizytę w Moskwie szefów Państwowej Komisji Wyborczej oraz fakt utrzymywania serwerów transmitujących dane z polskich głosowań w Rosji, środowiska powinny zorganizować niezależne od władz liczenie głosów.

W latach 2013-2014 do urn pójdziemy, co najmniej czterokrotnie. Do pierwszych z nich, wyborów do Parlamentu Europejskiego, pozostał nam niecały rok. To ostatni moment, by zacząć organizować niezależny korpus wyborczy. Zespół współpracujących ze sobą tysięcy wolontariuszy, którzy podejmą się, pierwszego od czerwca 1989 roku, trudu obywatelskiego zliczania oddanych głosów. Bo wbrew zapewnieniom decydentów III RP, praktyczne funkcjonowanie aparatu wyborczego, może dla bacznych jego obserwatorów, pozostawiać wiele wątpliwości.

Chodzi tu po pierwsze ewentualny wpływ czynnika politycznego na prace komisji obwodowych i okręgowych. Innymi słowy taki dobór ich składów, uzależniony od lokalnego klucza partyjnego i innych pozamerytorycznych czynników, który dawałby przepustkę do nadgorliwości, a mówiąc wprost – nadużyć?. Żeby nie być gołosłownym warto odwołać się do przykładu z wyborów samorządowych w 2006 i 2010 roku w województwie mazowieckim. Na przedstawionej mapie (źródło dr Śleszyński PAN) widać niezrozumiałą sytuację, w której najwyższy odsetek nieważnych głosów, w wyborach do sejmików wojewódzkich, dziwnie zamyka się w granicach tego województwa. Czy to możliwe, żeby mieszkańcy sołectw z pogranicza mazowiecko-łódzkiego, czy mazowiecko-świętokrzyskiego, oddalonych od siebie o kilkaset metrów, byli aż tak zróżnicowani pod względem znajomości ordynacji i sprawności poruszania się po meandrach procedur wyborczych? Czy na wspomnianym Mazowszu ludzie są wyborczo „mniej wyrobieni” od mieszkańców innych regionów?

Innym problemem pozostaje kwestia transmisji danych, za pośrednictwem sieci internetowej, od najniższej położonych jednostek (komisji obwodowych) do poziomu okręgowego, a następnie do serwerów agregujących wyniki ogólnokrajowe w Warszawie. Wiemy, że fragment tego przepływu przebiega za pośrednictwem jednej z firm, która swoje serwery ma na terytorium rosyjskim. I żeby nie być źle zrozumianym. Tu nie chodzi o konkretny kraj, tylko o fakt, że całość procedury zbierania danych powinna zamykać się na obszarze Polski. Bo w grę wchodzi bezpieczeństwo (dane) oraz zewnętrzny atrybut suwerenności państwa. Demokratyczna wola narodu, wyrażona w wyborach, musi mieć od początku do końca „polską ochronę”. Czy można sobie wyobrazić sytuację, w której na przykład niemiecki odpowiednik naszej PKW, zezwala na obróbkę wyników głosowań naszych zachodnich sąsiadów w firmie francuskiej, czy angielskiej?

Niedawna zapowiedź lidera największej partii opozycyjnej – Jarosława Kaczyńskiego, że jego ugrupowanie w porozumieniu z innymi środowiskami, podejmie się zorganizowania machiny kontrolującej prace wszystkich szczebli PKW, powinna cieszyć. Pozostaje nadzieja, że tym razem będzie inaczej, to znaczy bardziej konkretnie i z widocznymi efektami, niż to miało miejsce w 2010 i 2011 roku. Wtedy głosowaniu, zgodnie z głoszonymi wcześniej deklaracjami PiS, mieli przyglądać się specjalnie przeszkoleni w tym kierunku obserwatorzy. Udało się to zrealizować tylko w niewielkiej części obwodów w Polsce. Komu, jak komu, ale to właśnie opozycji do rządów Donalda Tuska, powinno zależeć na tym, żeby niewidzialna ręka na Mazowszu, czy w innych częściach kraju nie unieważniała, bez woli samych wyborców, co dziesiątego, czy co piątego głosu. I żeby strumień danych z wyborów, płynących przez Rosję, wchodził i opuszczał jej terytorium bez korekty.

Czekamy, więc na obywatelski korpus wyborczy. Jedno z kilka ważnych zadań PiS i całego polityczno-medialnego „obozu patriotycznego”. Jeśli nie powstanie system równoległego liczenia głosów, jakakolwiek krytyka PKW i jego służb w obecnym kształcie ze strony przeciwników moskiewskich wizyt szefów tej instytucji, czy pracy „ruskich serwerów”, będzie nieuprawniona.  

Marcin Palade

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Urny pod kontrolą”

  1. założenie, że ktoś „z zewnątrz” ingeruje w wyniki wyborów w Polsce sugeruje, że ich wynik ma jakąś wagę i polscy „politycy” są znaczący na arenie międzynarodowej 😉 hmmm

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *