W co gra Gowin?

Panowie z Centrum Adama Smitha twierdzą, że cały spór o OFE jest pozbawiony sensu. Na końcu to, czy będziemy zbierać pieniądze w funduszach, czy w ZUS będzie wpływało na wysokość świadczeń w skali kilku złotych miesięcznie. Jeżeli więc całej drace wokół OFE warto się przyglądać, to wyłącznie z powodów politycznych.

Bronisław Komorowski pośród swoich zwolenników ma i takich którzy są za OFE, jak tych, którzy nadal wierzą Donaldowi Tuskowi. Prezydent wybrnął z tego prosto. Ustawę podpisał, ale skierował do TK. Dla każdego coś miłego.

Interesujące jest, co zagrał Jarosław Gowin. Frontalnie zaatakował Komorowskiego. Czyżby uważał, że jest w Polsce 5% wyborców, którzy gotowi są głosować na niego, a nie lubią Komorowskiego? Wszystko wskazuje na to, że obecnego prezydenta popiera nawet duża część wyborców PiS. Co to są za wyborcy, których właśnie obstawił lider Polski Razem? Chce odebrać twardy elektorat PiS? Pewnie będzie musiał przelicytować w retoryce Antoniego Macierewicza. Żeby wyborców komuś odebrać, trzeba przedstawić się wiarygodniej, niż dotychczasowy reprezentant. Pokazać, że w ważnych dla wyborcy sprawach jest się lepszym niż ci, których dotychczas obstawiał. Walka Gowina o anty-Komorowski elektorat mogłaby być bardzo widowiskowa.

Zagranie Jarosława Gowina jawi się tym bardziej jako świadoma decyzja, że z łatwością mógł zrobić to inaczej. Gdyby chciał komunikować ze wspólnym elektoratem jego i prezydenta wystarczyłoby przecież chwalić Komorowskiego za skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego i na samym podpisaniu się nie koncentrować. Lider Polski Razem nie chciał tak zagrać. Co mogłoby wyjaśniać jego strategię, jeżeli nie hipoteza, że chce zdobyć względy anty-Komorowskiego wyborcy, przelicytowując Macierewicza? Widzę tylko jedno wyjaśnienie. Jarosław Gowin zagrałby tak, jak zagrał, gdyby stopniowo chciał się przesuwać w stronę PiS. Gdyby miał uzgodnienie z Prezesem, że ma pozbierać wszystko to, co odpadło od PiS /PJN-y, Solidarne Polski/ po czym sprowadzić to do PiS przed wyborami do PE.

Z perspektywy Jarosława Kaczyńskiego to może mieć sens. Sam nie bardzo może wyciągnąć rękę do Zbigniewa Ziobry czy Pawła Kowala. Prezes wielokrotnie to przekonująco wyjaśniał. Dla całości jego partii byłby to wyraźny sygnał, że można się przeciwstawić Prezesowi i to przeżyć /w nomenklaturze PiS-owskiej: „zdrada nie może popłacać”/. Zupełnie co innego, jak pogubione elementy pozbiera Gowin. On w PiS nie był. Jak trzeba będzie go przyjąć, odbędzie się to bardziej w sposób przećwiczony wcześniej np. na Zycie Gilowskiej.

Jaki jednak może mieć to sens z perspektywy Jarosława Gowina? To zrozumieć dużo trudniej. Jarosław Kaczyński obiecał mu, że po wejściu do PiS będzie kandydatem na prezydenta? Takim nowym profesorem Glińskim? Trudno uwierzyć, że Jarosław Gowin kupiłby coś takiego. A może jednak?

Ludwik Skurzak

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “W co gra Gowin?”

  1. Jeszcze jeden aspekt – jeśli założymy, że pieśnią przyszłości jest jakaś partia Komorowskiego (ze Schetyną czy bez) – to Gowin już chce się od niej odróżnić, żeby mu nie wessała aktywu i potencjalnych wyborców, tak jak on uczynił z wcześniejszymi inicjatywami centroprawicowymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *