Walka z dyktaturą seksu

Minister Sprawiedliwości M. Biernacki, poparł postulat  premiera W. Brytanii Camerona, aby wprowadzić specjalne filtry ograniczające dzieciom dostęp do pornografii w Internecie. Rewelacyjna inicjatywa, tylko jednocześnie wszyscy wiedzą, że po ponad dziesięciu latach zaciętych debatach politycznych i prawnych domena erotyczna . xxx został ostatecznie zatwierdzona na początku 2011 przez międzynarodową instytucję o niejasnym –do końca – statusie: Internetową Korporację ds. Nadawania Nazw i Numerów (ICANN). Wynika z tego, ze państwa narodowe nie maja już żadnej realnej władzy w propagowaniu określonego systemu wartości etycznych na terenach swoich krajów. Jest to praktyczny wymiar tego co nazywamy globalizacją. Czy istnieje jakaś istotna korelacja pomiędzy propagowaniem w Internecie ekonomii seksu a sytuacją współczesnych dzieci? Statystyki są bezlitosne:  z każdym rokiem rośnie handel dziećmi. Z komunikatu ogłoszonego na portalu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wynika, ze handel dziewczętami w Polsce rozwija się dynamicznie. Jednym ze wskaźników, który potwierdza tą tezę jest stały wzrost liczny zaginionych dzieci. Według danych Policji w 2011 roku zgłoszono 15 616 zaginięć, w tym 151 zaginięć dzieci do lat 7; 482 zaginięć dzieci w wieku od 7 do 13 lat oraz 3 697 zaginięć dzieci w wieku od 14 do 17 lat. To właśnie ta ostatnia informacja dowodzi, ze chodzi o zaginięcie dziewcząt, które z dzieci zmieniają się w kobiety. W roku 2010 zaginęło w tym przedziale wiekowym 2915 w 2011 3697 o osiemset dziewcząt więcej. Czyli wzrost o 30%. To są liczby przerażające, ponieważ większość tych dziewcząt trafia do burdeli w Paryżu, gdzie lądują po krótkim przeszkoleniu na ulicy czyli na tzw. okrąglaku gdzie codziennie policja znajduje kilka martwych Polek , Bułgarek czy Białorusinek. Specjaliści są zgodni: rozwój Internetu przyczynił się do eksplozji handlem kobietami i dziećmi i upodobnił nasz wiek do makabrycznego okresu „handlu żywym towarem” w XVIII i XIX wieku, którego likwidacja była naczelnym hasłem rodzących się ustrojów demokratycznych. Dzisiaj zasady demokracji rządzą światem, w jej imię USA wywołuje kolejne wojny, a jej zasady są właśnie gwałcone głownie w krajach demokratycznych w których handel kobietami i dziećmi kwitnie. Przy czym kobiety traktowane są identycznie jak murzyni przewożeni w XIX wieku z Afryki na plantacje w południowych stanach USA. Swego czasu głośno było o grupie 60 Rosjanek, zwabionych przez fałszywą agencję pracy; na kobiety, zamiast obiecanego zatrudnienia, czekało porwanie, a następnie wywiezienie do Turcji. Spośród pięciu tuzinów dziewczyn zapakowanych do przemysłowego kontenera, podróż przeżyła jedynie połowa. Te które ostały się przy życiu, w ciągu następnych kilku dni, były brutalnie bite i gwałcone, natomiast ostatecznie załadowane do niewielkich łódek, którymi miały zostać przewiezione do greckich domów publicznych. Nieszczęśliwie dla nich, przemytnicy zostali zauważeni przez grecką straż przybrzeżną, w wyniku czego, przestępcy postanowili pozbyć się „zbędnego ładunku”, wyrzucając go za burtę.

Jeden z organizatorów handlu kobietami w taki sposób scharakteryzował, przed sadem swoja pracę.

„Dlaczego handlowałem ludźmi? Bo ludzie to towary z którymi nie trzeba się specjalnie cackać. Ich przewóz jest prostszy, niż np. przewóz narkotyków – kopniesz takiego w tyłek i zrobi, cokolwiek mu powiesz. A do tego, jeśli cię złapią, to kary są mniejsze, niż za prochy…”.

Powyższy cytat to zeznanie gangstera, prawomocnie skazanego przez sąd za handel ludźmi. Słowa te padły na sali rozpraw, zaś oskarżony – wypowiadając je – czuł się niezwykle pewny siebie, ponieważ wiedział, że jego wypowiedź choć jest na wskroś cyniczna i brutalna, zawiera w sobie samą prawdę. To właśnie dlatego ONZ szacuje, iż w „światowym obrocie” znajduje się obecnie od dziesięciu do trzydziestu milionów żywych towarów, z czego przeznaczeniem ok. 80% z nich jest świadczenie usług seksualnych. Wiadomo jednak, że statystyki zaniżają co najmniej trzykrotnie zjawisko „handlu żywym towarem”. Internet rozwija ekonomię seksu, której zadaniem jest wychowanie swoich przyszłych konsumentów, stąd rozwój stron pornograficznych dla dzieci.

Dane są bezwzględne według danych organizacji pozarządowej ICSR, pornografia internetowa generuje 3000 tysiące dolarów (2 242 euro) przychodów na sekunda w świecie, a termin „sex” jest drugim słowem wyszukiwania w Internecie.

To dlatego już po paru godzinach wyszukiwarka Search. xxx miała już ponad 21 milionów stron zaindeksowanych, co rzecz jasna nie może równać się z Google, ale w swojej dziedzinie – erotyka – ten wynik – jest rewelacyjny.

Trzy lata temu Profesor Sudir Venkatesh przeprowadził badanie wśród 290 prostytutek z okolic Nowego Jorku i wyliczył, że jedna czwarta z nich ma większy ruch w biznesie dzięki swojemu profilowi na „fejsie”. W tej chwili – wg. niektórych portali społecznościowych – około 80% prostytutek rekrutuje swoich klientów przez Facebook w ten sposób stał sie on dzielnicą czerwonych latarni XXI wieku. Ta ewolucja Facebooka nabiera tempa: pojawiły się na nim – ni z tego ni z owego – filmy pornograficzne. Moim zdaniem to jest test czy użytkownicy portalu akceptują erotykę, która dotychczas była na nim nieobecna.

Każde narzędzie internetowe jest podporządkowane rozwojowi ekonomii seksu, która – coraz bezwzględniej – rządzi funkcjonowaniem globalnego społeczeństwa.

Cyberseks staje się z dnia na dzień coraz niebezpieczniejszy, ponieważ wciąga coraz młodszych internautów, którzy bawiąc się w wysyłanie np. fotek swoich koleżanek – często rozebranych – doprowadzają do sytuacji tragicznych kończących się nawet samobójstwami młodych dziewcząt.

Nad upowszechnianiem seksu w Internecie nikt nie panuje, staje się on przekleństwem sieci, tak że niektóre stowarzyszenia rodziców w USA czy Francji domagają się wprowadzenia radykalnej cenzury. Z opublikowanych ostatnio badań Internet Watch Foundation wynika, że nawet 88% materiałów o charakterze seksualnym, które są tworzone przez młodych ludzi na własny użytek, może ostatecznie znaleźć się na stronach pornograficznych.

Może się nawet zdarzyć, że ktoś znajdzie na takiej stronie swoje zdjęcie wraz z imieniem i nazwiskiem, a nawet adresem. Tego typu zabawy – jak już wspomniałem – często kończą się tragicznie. Badania przeprowadzone w USA w roku 2008 potwierdziły, że 20% nastolatków wysyłało do innej osoby swoje rozebrane zdjęcia lub zdjęcia seksualnie sugestywne. Również nie od dziś wiadomo, że tego typu zdjęcia trafiają tam, gdzie nie powinny, np. na strony pornograficzne.

Do tej pory nie badano jednak, jak duże może być nasilenie tego zjawiska. Internet Watch Foundation przeanalizowała 12.224 obrazów i zdjęć o charakterze seksualnym, które zostały opublikowane na „dyskretnych” stronach internetowych, np. w serwisach społecznościowych (IWF badała 68 takich stron). Okazało się, że aż 10,7 tys. tych materiałów trafiło potem na tzw. strony pasożytnicze (parasite websites), czyli strony pornograficzne nastawione wyłącznie na publikację tego typu materiałów.

Oczywiście badania Internet Watch Foundation (IWF) nie mogły objąć wszystkich zjawisk związanych z przesyłaniem nagich zdjęć na strony pornograficzne. Fundacja mogła przeanalizować tylko część tych materiałów, pochodzących od osób najbardziej nieostrożnych. Nagie fotki nastolatek i nastolatków – o czym wszyscy wiedzą – powodują gwałtowny rozwój pedofilii, która jest chorobą XXI wieku. Nastolatkowe bawiąc się niewinnie doprowadzają do tego, ze staja się ofiarami własnej zabawy. Seks w sieci staje się coraz bardziej wyrafinowany i niebezpieczny.

Popierając postulat premiera Camerona, minister Biernacki postuluje w gruncie rzeczy rozpoczęcie dyskusji na temat podboju naszego życia codziennego, naszej ekonomii przez seks. Taka dyskusja byłaby najlepszym filtrem utrudniającym naszym dzieciom dostęp do pornografii, czy będziemy mieli odwagę ją rozpocząć? 

Piotr Piętak 

Zdjęcie z Wikipedii 

M.G. 

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Walka z dyktaturą seksu”

  1. Wszystko w umiarze i nie wszystko jest dla dzieciarni. Ktoś chce sobie oglądać takie stronki prywatnie w domu czy wrzucać swoje materiały do sieci? Kij z tym. Pod warunkiem oczywiście, że są to osoby dorosłe, robią to świadomie i dobrowolnie oraz dla innych osób dorosłych. Z kolei zmuszanie do prostytucji to już jest inny problem. Tu powinna być kula w łeb na miejscu w przypadku złapania albo spalenie. I to absolutnie obojętne czy chodzi o zmuszanie dzieci czy dorosłych. „Internet rozwija ekonomię seksu, której zadaniem jest wychowanie swoich przyszłych konsumentów, stąd rozwój stron pornograficznych dla dzieci.” – ciekawi mnie które to strony pornograficzne są przeznaczone „dla dzieci”. Pewnie żadne tylko małolaty to po prostu oglądają bez wiedzy opiekunów. Ze zwykłej ciekawości.

  2. Zatem jeśli świadomie i dobrowolnie wybieram zło (pornografię) to wszystko jest OK? Ja rozumiem, że katechizmy mogą niektórych mało obchodzić ale prawda, że pornografia uzależnia, jest bardzo dobrze uzasadniona naukowo, tzn. nie przez szkoły psychologii różnej maści tylko przez nauki neurobiologiczne, czyli przyrodnicze. Z ich danymi należy się liczyć niezależnie od światopoglądu. Mówią one też wiele o potocznych urojeniach na temat naszej świadomości i dobrowolności. Mechanizmy warunkowania i gratyfikacji wykorzystywane przez nasze mózgi, nie pozwalają na uniknięcie uzależnienia przez umiar w jego dawkowaniu. Zwykle nasza „świadomość i dobrowolność” jest wynikiem naszych uzależnień (warunkowań i wpojeń), z których nie chcemy zdać sobie sprawy (bo chcemy się im oddawać). Dlatego z racji higieny psychicznej pornografia powinna być całkowicie zakazana, tak samo jak narkotyki i ścigana. Jeśli bowiem coś nie jest napiętnowane i karane, to nie ma świadomości, że jest złe (bo niby skąd ma się wziąć taka świadomość?). Zakazywanie pornografii dzieciom a pozwalanie nań dorosłym jest absurdalne. Przecież sposób użycia (działanie) poprzedza znaczenie (pojmowanie). Dziecko najpierw powtarza zachowania dorosłych (naśladuje) a potem rozumie, co robi. Dziecko nie zrozumie, że coś jest złe, jeśli tatuś się temu oddaje. W takim wypadku pozostaje koncepcja tabu: nie, bo nie.

  3. Jeśli rodzic wykazuje się nieodpowiedzialnością jest to jego wina. Nikt nie wmusza nikomu pornografii na siłę, to nasz wybór. Alkohol i papierosy też uzależniają. Pilnować dzieci, ew. wyszukiwać odpowiednich filtrów by ograniczyć dostęp jak najbardziej i zahasłować. Zresztą wszyscy (może nie do końca, ale większosć) byliby zadowoleni gdyby dokonać destrukcji państwa na gminy gdzie można by wprowadzać zakazy jeśli dana miejscowość zamieszkiwana jest głównie przez bezwzględnych przeciwników pornografii 😉

  4. @WK Może i nie wszystko jest ok, ale jednak jest bardziej ok niż miałoby to być oglądanie pod przymusem czy z zaskoczenia. Tak – pornografia uzależnia. Alkohol też uzależnia, ale nie widzę żadnego postulatu wśród konserwatystów żeby go zakazać. Pan Qba pisze bardzo rozsądnie. Bezwzględnie i surowo można by było ścigać pokazywanie takich materiałów nieletnim oraz sprzedaż tychże dzieciarni. co do internetu to tu już większą rolę powinny odgrywać filtry rodzicielskie na tego typu treści. I to do rodziców należy wybór tych dobrych oraz założenie ich na komputerze. A tatuś jak chce sobie pooglądać fikoły to nie przy dziecku i jeśli ma tego typu pisemka to niech je schowa w miejscu dla dzieci niedostępnym. Wtedy nie będzie problemu z tłumaczeniami. Oczywiście najlepiej żeby nie oglądał i nie miał takich gazetek, ale świat nie jest idealny.

  5. 1/ Seks małżeński też uzależnia ale się go nie zakazuje, bo ma pewną wartość, podobnie jak alkohol. A dla jakiej wartości nie zakazywać pornografii? Co jest dobrego w pornografii? 2/Człowiek nie dlatego jest karany bo jest odpowiedzialny, tylko jest odpowiedzialny, bo jest karany (to teza neurobiologii i psychologii ewolucyjnej i tam trzeba z nią dyskutować). Jeśli coś przestaje być napiętnowane, to znika świadomość zła tej rzeczy. Dziś pornografię traktuje się jak lody: co zrobić, żeby dzieci nie jadły ich za dużo? A kto uważa, że lody są złe? Nie przekona Pan dziecka, że lody są złe, gdy taka ocena NIE FUNKCJONUJE W JEGO OTOCZENIU. A to dlatego, że umysł czerpie treści ze zmysłów a nie z transcendentalnego bytu. Podobnie nie przekona Pan dziecka, że pornografia jest zła, tylko dlatego, że tatuś ją schowa w miejscu dla dzieci niedostępnym. Jest to nonsens a nie bardzo rozsądny pomysł.

  6. Jaką to wyższą wartość ma alkohol? Chyba tylko to, że miło jest się czasem napić. To dokładnie tak samo jak z pornografią. Bez jednego i drugiego gatunek ludzki przetrwałby. Zakaz pornografii (tu trzeba by było zdefiniować o co chodzi: czy wlicza się w to kręcenie amatorskich filmików przez różne parki i takie tam) nie jest konieczny. Można coś napiętnować bez wprowadzania państwowych zakazów. Tak jest dzisiaj z alkoholizmem – sprzedaży alkoholu nikt nie zakazał, ale komu alkoholizm kojarzy się z czymś pozytywnym? Pornografii swoją drogą też nikt (albo mało kto tak robi) nie nadaje jakiś wyższych wartości. I tak – zgadzam się, że jeśli tatuś sam lubi pooglądać to nie przekona dziecka, że to jest złe. Dlatego nawet jeśli lubił sobie czasem przejrzeć różne ciekawe pisemka to kiedy został ojcem powinny iść do wywalenia. Ale to jest szerszy problem niż tylko z pornografią. Papierosów to przecież również dotyczy. Mój ojciec kiedyś palił, moja siostra pali, ale ani ja ani moja matka nie palimy. Czyli da się.

  7. Wyższą, choćby taką, że jest materią konsekracji. Bez alkoholu nie byłoby Mszy Św. Ale mi chodziło o zwyczajną wartość alkoholu, która leży w tym, że „rozwesela serce ludzkie”, jak mówi Pismo. Alkohol służy życiu towarzyskiemu, stadnemu, jeśli kto woli, bez którego człowiek przestaje być człowiekiem. Konsekracja wcale od tego nie abstrahuje.

  8. Ale to nie jest jakaś unikalna właściwość alkoholu. Niektórzy mogą sobie poprzeglądać z kolegami pisemka (bo to w końcu do czytania nie służy) czy zapalić marihuanę. I też będzie gadanie, że marihuana i pornografia „służą życiu towarzyskiemu”. Cokolwiek sprawiającego przyjemność „rozwesela serce ludzkie”.

  9. Dyskusje tego typu są zwykle bezowocne, gdyż tłumaczymy się własnym uzależnieniem, którego nie chcemy uznać za uzależnienie. Zrezygnuj i porównaj te dwa stany: z pornografią i bez. Wtedy będziesz wiedział.

  10. Jakie 2 stany? Napicie się z kolegami i oglądanie pornoli z napiciem się bez oglądania? To nie muszę zrezygnować z pornografii tylko właśnie pooglądać w czasie chlania. Nigdy jeszcze tak nie robiłem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *