Wariacki przegląd prasy (1)

„Życie z dziurą w potylicy” („Rzeczpospolita – Weekend”, 7.01.2012) to artykuł o tchórzostwie polskich elit bojących się „prawdy” niewygodnej rzecz jasna dla Rosji. W tekście czyni paralelę między milczeniem w sprawie zbrodni katyńskiej (w imię „realizmu politycznego”, którego w takim wydaniu redaktor Z. nie znosi), a milczeniem w sprawie „zbrodni smoleńskiej”.

Pisze: „Rządowy tupolew z dwoma prezydentami RP – aktualnym i byłym prezydentem na wychodźstwie – bohaterską Anną Walentynowicz i kilkudziesięcioma innymi wybitnymi obywatelami spadł pono wypadkiem, bo we mgle podczas próby lądowania zahaczył skrzydłem o drzewo. Zahaczył, bo rosyjski kontroler upewniał pilotów, że są „na kursie i na ścieżce”, ale nauczyliśmy się już nie wypominać tego Rosjanom, w końcu wiadomo, jacy są drażliwi, i jak bardzo naszym zachodnim sojusznikom zależy na tym, żeby polskie fobie nie komplikowały im stosunków z tak ważnym graczem światowej polityki. Kilka miesięcy po Tragedii Smoleńskiej inny tupolew, pod względem konstrukcji kadłuba identyczny jak ten nasz, podczas przymusowego lądowania zahaczył o lasek i skosił kilkadziesiąt drzewek, żłobiąc w nim sporą przecinkę ? a skrzydła mu nie odpadły. Można zobaczyć zdjęcia z tego zdarzenia w Internecie”.

Chyba nie ma sensu wracać do dyskusji o przyczynach katastrofy, bo i po co. Wspomnę jedynie, że to, iż Tu-154 zahaczył o brzozę, to nie był rezultat wsłuchiwania się polskich pilotów w głos rosyjskiego kontrolera (tenże kontroler miał do dyspozycji stare sowieckie radary, które nie odczytywały wysokości, a poza tym nikt w kabinie nie reagował na jego słowa) – lecz błędnej decyzji o podjęciu lądowania w skrajnie niekorzystnych warunkach pogodowych (mimo komunikatu z wieży: „nie ma warunków do lądowania”) i odczytywania wysokości nie z tego wysokościomierza, co trzeba. Ale niech tam, redaktor pewnie i tak uważa to za kagiebowską propagandę. Recz w czym innym – red. Ziemkiewicz powinien jednoznacznie ogłosić, że jego flirt z realistyczną myślą Romana Dmowskiego definitywnie się kończy. Jego ideowe miejsce jest zupełnie gdzie indziej. Po co robić z siebie komedianta i męczyć się w przyciasnym kostiumie? Czyż nie lepiej odetchnąć pełną piersią? Wykrzyczeć swoje przeciwko Sowietom, Putinowi i ich krajowym sługusom, sprawcom zamachu? Od razu będzie lżej. Po diabła do tego ten Dmowski?

Teraz z nieco innej beczki, ale może wcale nie aż tak innej. George Friedman, jak czytamy w Wikipedii: „amerykański politolog żydowskiego pochodzenia, absolwent City College of New York”, nie tak dawno doradca amerykańskich dowódców wojskowych – udziela nam w wywiadzie dla tejże „Rzeczpospolitej” (31.12.2011 – wyd. internetowe) cennych rad, co mamy robić jako państwo. Oczywiście największym wyzwaniem jest rysujący się sojusz niemiecko-rosyjski: „Rosja, i Niemcy nie lubią Stanów Zjednoczonych i boją się ich. Rosja wierzy, że USA nieustannie próbują podkopać jej międzynarodową pozycję. Niemcy wierzą, że Amerykanie są nieodpowiedzialni i wikłają się w wojny, w których Niemcy nie chcą brać udziału. Te okoliczności sprawiają, że te państwa mają naturalny interes w pogłębianiu wzajemnej współpracy. To nie jest oczywiście relacja oparta na zaufaniu i przyjaźni, ale nie wszystkie relacje muszą być na tym zbudowane. Istnieje w końcu wiele małżeństw bez miłości. A układ Rosji z Niemcami jest właśnie takim małżeństwem z rozsądku”. Analiza z grubsza słuszna, choć autor zdaje się sugerować, że rosyjskie i niemieckie pretensje do USA są wymysłem. A co w takim razie radzi nam pan Friedman? Oto jego rada: „Rolą Polski jest pełnić rolę przeciwwagi dla tego układu”.

No i wszystko jasne. Jak się wydaje przez kilka ładnych lat tak właśnie robiliśmy, wyniki są znane. Amatorów wyciągania z ognia kasztanów w interesie Ameryki u nas nie brakuje, nawet bez rad Friedmana. W języku politycznym na taką postawę jest kilka określeń – wśród których „pożyteczni idioci” jest najłagodniejsze. Przy okazji nasunęło mi się takie pytanie – skąd się wzięła agresywna retoryka antyrosyjska i antyniemiecka w propagandzie i działaniach pewnej dużej partii? Z dogłębnej analizy zagrożeń? Z patriotyzmu i poczucia realizmu? Pozwalam sobie w to wątpić.

Jan Engelgard
aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Wariacki przegląd prasy (1)”

  1. RAZ opiera swój felieton na paraleli katyńskiej, co ma co najmniej dwie słabości. Po pierwsze różnica między postawą rządu polskiego do zbrodni katyńskiej, a krytykowanym przez Ziemkiewicza stanowiskiem w sprawie „niewyjaśnionej zbrodni smoleńskiej” jest taka, że mord w Katyniu faktycznie miał miejsce, a w Smoleńsku nie doszło do żadnego zamachu, czy choćby „tajemniczego” zdarzenia. Wszelkie błędy śledztwa, czy zaniedbania strony polskiej czy rosyjskiej nie świadczą ani o zbrodniczym zamiarze, ani o jego realizacji. Druga słabość przyjętej analogii przypomina mi polemikę RAZa z „Myślą Polską” sprzed nastu lat, w którym Ziemkiewicz (w „Gazecie Polskiej”) zachłystywał się złością na tezę, że gabinet Sikorskiego popełnił błąd dopasowując się do niemieckiej narracji w sprawie Katynia. „Życie z dziurą w potylicy” jest jakby rozwinięciem tamtego sporu. RAZ krytykuje więc rząd na uchodźstwie za zbyt miękkie stawianie sprawy zaginionych (zamordowanych) polskich jeńców, w dodatku (jak zwykle) myląc kolejność zdarzeń („W tej sytuacji Polacy nie przedsięwzięli w końcu nic (Sikorski podobno coś zamierzał, ale trafunkiem miał wypadek)” – czytając RAZa można by pomyśleć, że Sikorski zginął PRZED ujawnieniem zbrodni przez Niemców). Nie w tym jednak rzecz: otóż rząd polski faktycznie powinien był kontynuować swoją wcześniejszą, tak krytykowaną przez Ziemkiewicza politykę! Sikorski przekonawszy się naocznie, że w stosunkach ze Stalinem nie może liczyć ani na Londyn, ani na Waszyngton rozważać wcześniej zagranie kartą sowiecką, dalsze tworzenie wojska na Wschodzie, wzmocnienie obecności politycznej w Moskwie. Poruszenie tematu Katynia i to nieomal pod dyktando niemieckie dało przecież Stalinowi wygodny pretekst do zerwania stosunków (co nawet RAZ zauważa) i ostatecznie zdeklasowało sprawę polską podczas tej wojny. Przykład jest więc fatalnie dobrany: w sprawie Katynia nie należało „krzyczeć” (co zdaje się radzić Ziemkiewicz proponując taki sam lament nad Smoleńskiem”, tylko zachować zimny spokój: „nie wierzymy zbrodniczym niemieckim okupantom, sprawa jest bulwersująca sprawdzimy po wojnie i wspólnym zwycięstwie. A teraz najważniejsza jest walka!” – takie było jedyne sensowne rozwiązania. Tyle tylko, że przyjęcie tego do wiadomości kładzie całe rozumowanie (?) RAZa, bowiem ciągnąc tę jego kulawą analogię należałoby założyć, że skoro udało się wyjaśnić kluczowe okoliczności całego zdarzenia w Smoleńsku (o których pisze kol. Engelgard), to tym bardziej nie ma o co robić tak histerycznego jazgotu…

  2. Lubię czytać Friedmana nie mniej niż Rękasa czy Engelgarda. Gorzej mi idzie czytywanie Rafała Z. Kwestia klasy intelektualnej, a nie pochodzenia etnicznego 😉 Istota opcji friedmanowskiej niestety polega na tym, że bohaterski przywódca bohaterskiego narodu staje między dwoma potegami w imieniu trzeciej (albo i czwartej) potęgi. Krzyczy, sprzedaje rakiety, nie wiem, co jeszcze robi. A potem druga potęga pyta trzeciej potęgi: „Czy on wam jeszcze potrzebny?”. Trzecia potęga czyni grymas. No i mamy kolejna katastrofę.

  3. Pan Wngelgard i towarzystwo jakos szczegolnie chetnie atakuja RAZ’a za jego odchylenie sekciarskie.. Ale ja twierdze ze Ziemkiewicz robi dobra robote a wasza krytyka jest smieszna.. Uwazacie sie za takich realistow o ktorych pisze RAZ, ktorzy daja sie ponizac i godza sie na panstwo w „dryfie” zeby tylko nie draznic rosji kogos tam jeszcze.. Ale najwazniejsze sa interesy Polski , nie? Moim zdaniem chcecie przylaczenia do rosji za wszelka cene.. dziwne.

  4. „Rolą Polski jest pełnić rolę przeciwwagi dla tego układu”. Bo to prawda, nie znaczy to jednak, że USA jest w tym wypadku jedynym sojusznikiem jak pewnie chciałby tego pan Friedman. W końcu mamy już strategiczne partnerstwo z pewnym państwem, wystarczy je tylko rozwijać 😉

  5. Pan Rafał A. Ziemkiewicz jak zwykle w świetnej formie. Genialny tekst o okropności świata. Świata, którym rządzą polityczne mafie. … I to od wieków. Liczy się tylko siła. Kto silny bije słabych w mordę, a reszta morda w kubeł. To widać na każdym szczeblu: i świata, i państwa , a nawet samorządu. Gangsterzy są zwykle górą. I teraz gangsterzy rządzą światem, Unią Europejską i naszym krajem. Traktują mieszkańców jak niewolników, inwigilują ich. W kontekście katastrofy smoleńskiej mam jedno kluczowe pytanie. Dlaczego na terytorium wroga polecieli samolotem, a nie pojechali pociągiem i zostawili nas z efektami tej nieroztropności? Ojciec nauczył mnie ostrożności w życiu, przestrzegał przed kontaktami z łobuzami. „Schodź im z drogi”, radził. „Gangster ma zawsze przewagę nad zwykłym człowiekiem, bo nie ma żadnych zasad, jest bezwzględny”, dodawał. Nie zawsze stosowałem się do rad ojca. Wiosną 1988 r. powiedziałem publicznie gangsterom z PZPR, że komunizm do droga donikąd, że trzeba wracać do kapitalizmu i demokracji parlamentarnej. Dziś publicznie krytykuję gangsterów z USA za napaść na Serbię, Irak, Afganistan i Libię, gangsterów z Rosji za napaść na Czeczenię, gangsterów z UE za zmuszenie Irlandii do powtórnego głosowania w sprawie Traktatu Lizbońskiego, a gangsterów z PO za inwigilowanie naszych rodzin i chamskie wprowadzanie zmian w podatkach i ubezpieczeniach społecznych bez vacatio legis. Czy to coś zmieni? Niewiele. Gangsterzy nadal będą rządzili światem. Przynajmniej nie zhańbię się współpracą z nimi. I będę miał spokojniejsze sumienie, że odważyłem się choć publicznie ich krytykować. Jerzy Krajewski

  6. Jeszcze o okropności świata. Jedna z hipotez dotyczących katastrofy w Gibraltarze w 1943 r., w której zginał nasz przywódca Władysława Sikorski, mówi, że to był zamach zorganizowany na życzenie brytyjskiego premiera Winstona Churchill, bo nie chciał on zerwania sojuszu radziecko-brytyjskiego z powody jakiś zamordowanych przez komunistów polskich jeńców. Uważam, że to jest prawdziwa hipoteza. Wiem, że potwory rządziły i rządzą światem. Mówiąc o okropnościach ojciec zwykle wspominał czołgi jadąca niedaleko naszej wsi w grudniu 1970 r. szosą gdańską, by masakrować robotników w Gdyni i Gdańsku. Wiem, kto stał za potwornymi zbrodniami w Trójmieście w grudniu 1970 r. Nie był to Władysław Gomułka. Zorganizowali je radzieccy komuniści do spółki ze wspierającymi ich agentami w Polsce: Wojciechem Jaruzelskim i Edwardem Gierkiem. Robotnicy musieli zginąć, by komuniści mogli odsunąć od władzy Władysława Gomułkę. Mimo odsunięcia Gomułki nie udało im się zaprowadzić komunizmu w Polsce. Do zmian ustrojowych w 1989 r. większość ziemi zawsze należała do rolników. Agent komunistów Edward Gierek próbował odebrać im ziemię za pomocą emerytur i rent. Częściowo się to udało, m.in. moi dziadkowie ze strony ojca oddali ziemię w ręce państwa za wyższą emeryturę. Po zmianach w 1989 r. ojciec wykupił tę ziemię, a w grudniu 1997 r. darował mi. A ja ją uprawiam. Nawet mój syn Łukasz nauczył się we wrześniu 2011 r. orać ziemię naszym ciągnikiem. To nie jest trudne. Życie chłopa jest trudne, ale nie musi słuchać przełożonych. Ma środki produkcji i jest wolnym człowiekiem. Potrafi sam wyżywić się. Dlatego komuniści tak nienawidzili chłopów i chcieli skolektywizować rolnictwo. Komuniści chcieli z każdego człowieka uczynić niewolnika. W Polsce powstrzymał ich Władysław Gomułka. Cześć i chwała jego pamięci. Za jego czasów najmniej było w Polsce zamordyzmu. Mniej było niż teraz. Gomułka był niezwykle mądrym człowiekiem. Wiedział, jakie potwory rządzą światem. Chronił nas przed tymi potworami. Kłamał w sprawie Katynia, by nas chronić przed moskiewskimi potworami. Wiedział jednak, że amerykańskie potwory nie są lepsze. Wiedział co te potwory wyprawiały w Wietnamie. Innym polskim przywódcą, którego cenię, jest Tadeusz Mazowiecki. On w 1989 r. wiedział, że to moskiewskie potwory zorganizowały demontaż komunizmu, by zawrzeć sojusz z Niemcami i Francją przeciw USA. Nie chciał drażnić potwory, dlatego odkreślił przeszłość grubą kreską. Wiedział, że z Zachodu mogą przyjść potwory z Mordoru ciemności, nienawidzące Kościoła katolickiego. I ten słaby człowiek, który zasłabł w Sejmie, przywrócił religię do szkół, jak Władysław Gomułka. Bo obaj wiedzieli, że dobre wychowanie naszych dzieci jest najważniejsze. Moskiewski agent Edward Gierek wyprowadził nauczanie religii ze szkół. Teraz agent Mordoru Janusz Palikot próbuje zrobić to samo. Siły ciemności kole w oczy jaśniejąca na morzu barbarzyństwa enklawa, dom na wzgórzu, nasza Polska, gdzie zabijanie dzieci w łonach matek jest zakazane, gdzie religia jest nauczana w szkołach, a katolicy mogą obchodzić swoje święta w przestrzenie publicznej. Chcą zburzyć ten nasz dom na wzgórzu, pogrążyć go w morzu barbarzyństwa. Unurzać w odpowiedzialności za zbrodnie innych. Nie dajmy się. Obrońmy nasz dom na wzgórzu, Polskę, z której mimo pewnych niedogodności możemy być dumni. Dumni, dlatego, że mieliśmy tak wspaniałych przywódców jak Władysława Gomułka i Tadeusz Mazowiecki. Jestem dumny, że wyborach prezydenckich w 1990 r. głosowałem na Tadeusza Mazowieckiego. Jerzy Krajewski

  7. Waldemar Łysiak w dzisiejszym „Uważam Rze”, jak zwykle, w formie. Jak zwykle, nie zgadzam się w połową jego ocen. Napisał Łysiak, że dziennikarze „Guardian”, „Times” i innych zachodnich mediów to nieuki i idioci, bo w recenzjach filmu „Wajdy” ględziły o „mordowaniu polskich oficerów przez nazistów”. Mim zdaniem, ci dziennikarze wiedzą, że to radzieccy komuniści zamordowali polskich oficerów w 1940 ., ale bronią wizerunku Zachodu, który przecież nie mógł być w sojusz ze zbrodniarzami z ZSRR. Nie pomylili się też scenarzyści filmu o Holocauście, gdzie dali scenę radosnej zabawy dzieci polskich i hitlerowskich w Łazienkach. Scenarzyści ci świadomie chcą wmanewrować Polaków w Holocaust, że jesteśmy za niego odpowiedzialni. Nie zgadzam się z oceną Łysiaka, że krytyka powstania listopadowego i styczniowego poczyniona przez papieży była niewłaściwa. Oba powstania zasługują na krytykę, były niepotrzebne, przyniosły nam o wiele więcej strat niż pożytku. No i nie zgadzam się z pochwałą Ronalda Reagana. Nie żyje już, więc jego krytyka jest trochę niestosowana, ale był politykiem, więc można go potraktować brutalniej. Nie lubię go, bo bardzo zaszkodził Polsce, wprowadzając restrykcje gospodarcze na nasz kraj. Ucierpiała i cierpi z tego powodu głównie ludność naszego kraju. Ciągnione straty naszego kraju z tytułu restrykcji działających w latach 80. XX wieku w latach 1981-2011 można liczyć w setkach miliardów dolarów. To, co straciliśmy w latach 80. XX wieku z powodu restrykcji miała wpływ na późniejsze wydarzenia gospodarcze. Trzeba w rachunku wziąć utracone korzyści. Strasznie nam Reagan dokopał. Chciał nas wziąć głodem. Dla niego to był drobiazg w rozgrywce z ZSRR, a nam chodziło o życie. Ma jednak rację Łysiak, gdy pisze: „Zachód ma Polskę gdzieś”. Bo Zachód, tak jak i Wschód, nie ma przyjaciół, lecz tylko interesy. I ma rację gdy pisze: „Trzeba po prostu walczyć przeciwko desuwernizacji kraju”. Łatwo napisać, trudniej zrobić. Szczególnie, że sytuacja jest podobnie skomplikowana i napięta, jak w 1939 r. Nie znamy pozycji negocjacyjnych naszego kraju. Nie wiemy, jakie układy zawarły mocarstwa. Nie wiemy, co wie na ten temat Donald Tusk i jego świta. I jak mocno przywiązani są do idei suwerennego państwa polskiego. Jeszcze Polska nie zginęła. Jak Grecja, której już nie ma. Mamy dość silną gospodarkę, młode, prężne społeczeństwo, sporo zasobów naturalnych, własną walutę. Wiele teraz zależy od siły przywódców. A właściwie od jednej osoby – od Donalda Tuska. Modlę się, by znalazł w sobie siłę. W ostatnich tygodniach popełniał same błędy: podwyższył składkę rentową, podwyższył akcyzę od oleju napędowego i zezwolił na dużą podwyżkę cen gazu i energii elektrycznej. To wszystko uderzy w naszą gospodarkę. Można mu to będzie jednak wybaczać, jeżeli wprowadzi wybór: ZUS i OFE czy sam ZUS. Choć nim podejmie się ten ruch, trzeba zabezpieczyć się przed kontratakiem globalbanków i globalubezpieczycieli, akcjonariuszy PTE. Dług publiczny Niemiec i Francji w stosunku do PKB, szczególnie ten ukryty, jest znacznie większy niż Polski. Nasze społeczeństwo nie jest tak przesocjalizowane jak francuskie i niemieckie. Jest jeszcze trochę czasu, by balansować między Berlinem (UE) a Waszyngtonem (NATO). Trzymam kciuki za naszego wodza i tyrana Donalda Tuska. Rządź, byle mądrze. Jerzy Kajewski

  8. Co do tego, że 10 kwietna 2010 r. mieliśmy do czynienia z zamachem, mam mało wątpliwości. Pytanie mam w zasadzie jedno: kto tego zamachu dokonał: Rosjanie czy Niemcy? Największy interes miały Niemcy. 1 By skłócić Polskę z Rosją? 2. By umoczyć w sprawę Rosję. A może jakaś frakcja w Rosji? Cel Niemców jest jasny. Odebrać nam Śląsk, Pomorze i Prusy. Osłabiona Rosja może na to się zgodzić za cenę sojuszu z Niemcami i nowego podziału Europy. Stawianie przez nasz kraj na Anglosasów nie jest więc takie głupie. Pytanie, czy Anglosasi postawią na nas? Czy też realistycznie, tak jak we wrześniu 1939 r., zostawią nas na pożarcie przez Niemcy i Rosję. Liczy się tylko siła. Żadnych sentymentów. Sytuacja jest niestabilna i napięta jak w 1939 r. Szaleńcy u władzy są gotowi na eskalację III wojny światowej, która trwa od 1999 r., od NATO-wskiego bombardowania Belgradu. A wojnę w Jugosławii wywołały Niemcy, wspierając Chorwatów i Słoweńców przeciw Serbom. Dzięki temu Niemcy poszerzyły swoją strefę wpływów w Europie. Można więc powiedzieć, że III wojna światowa zaczęła się wcześniej, w 1991 r. Wywołały ją Niemcy na Bałkanach. Gdy w 1991 roku kilka republik, w pierwszej kolejności Chorwacja i Słowenia, szykowało się do secesji, Stany Zjednoczone obawiały się, że pośpieszne uznanie ich niezależności przyśpieszy rozpad Jugosławii, z konsekwencjami przypominającymi te sprzed pół wieku. Wysoki rangą dyplomata amerykański, bliski negocjacjom unijnym, już wiele lat temu przedstawił mi amerykańską wersję wydarzeń. 26 czerwca 1991 roku sekretarz stanu USA James Baker spotkał się w Belgradzie z przedstawicielami rządu federalnego i prezydentami republik: Miloszeviciem (Serbia), Tudźmanem (Chorwacja), Kuczanem (Słowenia), Izetbegoviciem (Bośnia), Bulatoviciem (Czarnogóra) i Gligorowem (Macedonia). Baker apelował do Tudźmana i Kuczana, aby powstrzymali się od deklaracji niezależności, bo doprowadzi to do rozlewu krwi. Obaj apel zignorowali i następnego dnia Chorwacja i Słowenia ogłosiły niepodległość. Republika Serbii potępiła secesję i wkrótce doszło do walk armii jugosłowiańskiej (zdominowanej przez Serbów) i serbskich ochotników z oddziałami słoweńskimi i chorwackimi. Walki serbsko-słoweńskie ustały po kilku dniach, serbsko-chorwackie toczyły się do końca roku. Zabitych zostało około 20 tysięcy ludzi. Przez następne pół roku USA zabiegały o to, aby społeczność międzynarodowa, a szczególnie kraje Wspólnoty Europejskiej, tego aktu nie uznały. Pozdrawiam Jerzy Krajewski

  9. Pan Engelgard przedstawił tylko część przyczyny która zdecydowała o tej strasznej tragedii, bo jak wiadomo wina była po obu stronach. Tylko problem tkwi a tym że nasze państwo jest petentem wobec Rosji a nie partnerem jeżeli chodzi o wyjaśnianie katastrofy z 10 kwietnia. Niezależnie jaki prezydent zginął jako obywatel mam pełne prawo wymagać od służb państwowych aby śledztwo było rzetelne, aby prokuratura wręcz walczyła o dowody w sprawie itd. Jak wiemy sytuacja jest nieco inna, gorsza, wrak samolotu chyba już mocno podgnił a to w takich śledztwach jest niedobre. Dlatego emocje będą cały czas w związku z sprawą smoleńską. Ja uważam iż RAZ nie postawił równości pomiędzy katastrofą smoleńską a ludobójstwem katyńskim, być może tekst jest zbyt emocjonalny. Za warto aby państwo prześledzili co o tragedii smoleńskiej można znaleźć na portalu „nacjonalista.pl” (cudzysłów bardzo ważny), Pan redaktor Trojanowski wespół z kinder-nacjonalistami ewidentnie wpisuje się w to co o smoleńsku pisały i piszą media liberalno- lewicowe. Przykład artykuł o raporcie MAK : http://www.nacjonalista.pl/2011/01/12/raport-mak-%E2%80%93-koniec-szopki-smolenskiej/ Czyżby putinowska Rosja była rajem dla Pana Trojanowskiego i reszty administratorów „nacjonalisty.pl”. Oto tacy są Ci „nacjonaliści”.

  10. „był zamach zorganizowany na życzenie brytyjskiego premiera Winstona Churchill, bo nie chciał on zerwania sojuszu radziecko-brytyjskiego z powody jakiś zamordowanych przez komunistów polskich jeńców” A niby co miałoby ten sojusz rozerwać? Mityczne materiały wiezione przez Sikorskiego?

  11. @ Konrad Rękas Pyta Pan: A niby co miałoby ten sojusz rozerwać? Mityczne materiały wiezione przez Sikorskiego? Nie wiem, co wiózł Sikorski. Churchill kazał go zabić tak na wszelki wypadek, uznał, że Sikorski jest mało sterowalny. Co to dla Churchill było kazać zamordować kilka osób. To był facet o duszy wojownika, znał się na okropnościach wojen. Rozkazał swojemu lotnictwu atak na ludność cywilną, m.in. na naloty dywanowe na Drezno. Co dla takich potworów znaczy mordowanie niewinnych ludzi? Nic nie znaczy. Żyliśmy i żyjemy w okropnym świecie, rządzonym przez psychopatycznych gangsterów i ich gangi. Rachunki krzywd po wszystkich stronach są wielkie. Zrzucenie przez Amerykanów bomb atomowych na miasta pełne cywili było okrutna zbrodnią wojenną. Co do okropieństwa gorszą niż niemieckie obozu zagłady. Amerykanie otworzyli piekło na ziemi, ludzie wyparowywali. Ale przecież Japończycy zachowywali się też jak potwory. Stworzyli piekło na ziemi Chińczykom. Po psychopatach u władzy w wielkich mocarstwach można spodziewać się wszystkiego złego. Pozdrawiam Jerzy Krajewski

  12. „Sikorski był niesterowalny”? Cóż, polska opozycja miała na ten temat odmienne zdanie. W każdym razie w przypadku zlecenia morderstwa trzeba mieć motyw, a w tym przypadku samo „bycie wojownikiem” przez Churchilla to jednak trochę mało. Po drugie zaś, o ile mamy do czynienia z mordem będącym wynikiem planowania, to powinniśmy się zastanowić nad metodą. Już pomijam, że żadne okoliczności techniczne nie potwierdzają tezy o zamachu, to po prostu nastawienie bomby, która wybuchłaby gdzieś nad pełnym Oceanem było zwyczajnie łatwiejsze i niezostawiające śladów.

  13. Winston Churchill był potworem. Ale ten potwór uratował Zachód przed jeszcze większymi potworami z Niemiec. Aby pokonać potwora Hitlera musiał sprzymierzyć się z innym potworem Stalinem. … I wciągnąć do II wojny światowej Amerykanów, z których zrobiła ona potworów, bo przekształciła kraj w supermocarstwo. To potęga i siła czynią z ludzi potworów. Tak jak pierścień ze słynnej powieści „Władca Pierścienia”, dający siłę i potęgę. Amerykanie mogli wygrać wojnę z Japonią bez zrzucani bomb atomowych na japońskie miasta. Ale chcieli pokazać światu swoją potęgę i siłę, moc nowej broni. I rzucili moralność do kąta. Dali się ponieść szaleństwu – „mocy pierścienia”. Gdyby Niemcy wcześniej zbudowali bombę atomową, wybiliby wszystkich przeciwników. To wstrętne prusactwo nadal działa w strukturach RFN, nie zostało wypleniona i znowu podnosi głowę. Tak jak KGB korzystało z ludzi, doświadczenia i kultury organizacyjnej Ochrany, tak i BND korzysta doświadczenia i kultury organizacyjnej nazistowskich, a wcześniej pruskich, służb specjalnych. Co knują potwory w Berlinie? Nie wiem. Anglosasi pewnie widzą. Ale czy mają w elitach swojego potwora, który jak Winston Churchill rozumie powagę sytuacji i stanie do bezwzględnego boju. Bo w walce między mocarstwami nie ma litości. A Niemcy prowadzą wyjątkowo skuteczną politykę zagraniczną. Mają dobre relacje i z Rosją, i z Chinami, i z krajami arabskimi. Chwaliłem tę ich politykę zagraniczną na I Ogólnopolskiej Konferencji Nowoczesnego Biznesu w Kielcach 7 grudnia 2011 r. Ale dokąd ta polityka prowadzi? Jakie będzie miała skutki dla naszego kraju? Ważne jest, kto wygra wybory prezydenckie w USA w listopadzie tego roku, na jaką politykę zagraniczną zdecyduje się. Niemcy grają coraz ostrzej. Trzymają Polskę za gardło, bo jesteśmy uzależnieni od pieniędzy z UE. Rzuciły Węgry na kolana, by to była przestroga dla innych, by nie próbowali urwać się z niemieckiej smyczy. Walczą o euro, bo mają nadzieję, że globalna waluta pozwoli im wzmocnić pozycję w pierwszej lidze supermocarstw. Margaret Thatcher w 1989 r. ostrzegała Wojciecha Jaruzelskiego przed zjednoczeniem Niemiec, chciała to zjednoczenie powstrzymać, bo wiedziała, jak groźne jest ono dla Wielkiej Brytanii i świata. Ale cóż Jaruzelski mógł zrobić. Był tylko pionkiem w moskiewskiej grze. Dopóki radzieckie wojska stały w NRD, RFN była wrogiem ZSRR, a Polska przyjaciółką ZSRR, nasza granica na Odrze i Nysie była bezpieczna. Dziś wszystko jest niestabilne. Psychopaci na czele mocarstw szykują się do wojny między sobą. III wojna światowa zaczęła się na Bałkanach w 1991 r., dwa lata po zjednoczeniu Niemiec. Wywołały ją Niemcy, by powiększyć swoją strefę wpływów. Udało im się to, mimo sprzeciwu USA. Niby jest NATO, ale jakby go nie było. Czy Niemcy mają broń atomową? Czy dokonały już jakby ponownej „militaryzacji Nadrenii”? Co na ten temat wie CIA? Jerzy Krajewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *