Wielomski: Zwrot geopolityczny? O Trójmorzu

Przez całe lata z bardzo dużym sceptycyzmem podchodziłem do rozmaitych idei „jagiellońskich” i „piłsudczykowskich”, a mających na celu wybudowanie sojuszu czy wręcz federacji państw wschodnioeuropejskich, skierowanej przeciwko ekspansji niemieckiej i rosyjskiej równocześnie. Dawałem temu wyraz niejednokrotnie na tych łamach. Gdy, jeszcze przed wizytą w Warszawie prezydenta Donalda Trumpa internet zaludnił się wpisami na temat 'Międzymorza”, „Trójmorza” oraz „Intermarium” traktowałem to jako jeszcze jeden nawrót bezmyślnego polskiego romantyzmu i bajania o polskim imperium na wschodzie. Wizyta Trumpa znacząco skorygowała moje nastawienie.

Istnieje zasadnicza różnica stanowisk pomiędzy administracją obecnego Prezydenta Stanów Zjednoczonych a rządem Prawa i Sprawiedliwości dotycząca Trójmorza. Pod tą samą nazwą kryją się dwa zupełnie odmienne projekty. Z jednej strony mamy projekt neosanacyjnego PiS-u, wypracowany na Piłsudczykowskiej i Giedroyciowej koncepcji federacji środkowoeuropejskiej, której podstawą miałby być sojusz Polski i Ukrainy – pod parasolem ochronnym Stanów Zjednoczonych – skierowany przeciwko Berlinowi i Moskwie równocześnie. Do tego twardego jądra dołączyć by miały pomniejsze państwa od Estonii na północy, po Bułgarię na południu i Czechy na zachodzie Europy. Pomijając już bardzo znaczące historyczne resentymenty pomiędzy państwami, które projekt ten miały współtworzyć, najważniejszym mankamentem tego pomysłu była sama definicja wrogów. Polska była bowiem w tej koncepcji jedynym krajem postrzegającym za wroga zarówno Berlin i Moskwę równocześnie. Takie oto Węgry Orbana są bowiem z Rosją w bardzo dobrych stosunków, podejmując współpracę energetyczną i zaciągając w Rosji pożyczki. Z kolei Czechy tradycyjnie są w dobrych relacjach z Niemcami i nie bardzo chciałyby, aby sojusz ten miał wymiar przeciwny Berlinowi. Podobnie myślą Litwa, Łotwa i Estonia, nie wspominając o Ukrainie. Kraje postsowieckie są antyrosyjskie i nie wykazują krzty obaw przed Niemcami. Co więcej, często właśnie to tutaj widzą obrońcę przed ewentualnym powrotem w sferę rosyjskich wpływów. Ta prymarna niezborność czyniła Trójmorze, projektowane w kręgach PiS-u, projektem wielce problematycznym, a może wręcz utopijnym. Poza tym narodziny takiego sojuszu natychmiast cementują oś Berlin-Moskwa. Pozostaje kwestią wysoce problematyczną czy sojusz trójmorski byłby siłą polityczną, ekonomiczną i militarną równy osi Berlin-Moskwa. Moim zdaniem nie i idea taka prowadzi w prostej linii do idei odgórnego podziału regionu na sfery wpływów Rosji i Niemiec, czyli jakiejś nowej wersji (niekoniecznie zaraz militarnej) pamiętnego Paktu Ribbentrop-Mołotow.

Projekt przedstawiony w Warszawie przez Donalda Trumpa, nosząc to samo imię, ma zupełnie odmienny charakter. Znaczących jest kilka faktów: 1/ na spotkanie szefów Trójmorza nie zaproszono Poroszenki z Ukrainy; 2/ w swoim wystąpieniu Trump o Rosji wspomniał tylko raz, wskazując, że głównym punktem sporu amerykańsko-rosyjskiego jest Bliski Wschód; w dodatku wspominając o Ukrainie nie zająknął się o aneksji Krymu; 3/ wystąpienie było radykalnie antyniemieckie, co widać już było w całej symbolice Powstania Warszawskiego (czyli przeciwko Niemcom), jak i w potępieniu „niemieckiej” organizacji Unii Europejskiej, szczególnie zetatyzowanej gospodarki kontynentu na wzór niemieckiego „zorganizowanego kapitalizmu”. Trump zebrał wyłącznie przywódców państw będących członkami Unii Europejskiej, proponując im budowę projektu alternatywnego dla niemieckiej Europy, z sugestią, że projekt ten spotka się z amerykańskim wsparciem. Wykluczenie ze spotkania Poroszenki oznacza, że nie ma ten projekt charakteru antyrosyjskiego. I słusznie, gdyż wciągnięcie doń Ukrainy – której PKB wynosi tyle, co samego Mazowsza – automatycznie powoduje powstanie sojuszu Berlin-Moskwa. Amerykański projekt to wyłącznie, kierowany przez Waszyngton, bunt Mitteleuropy przeciwko Berlinowi. Oczywiście, należy się spodziewać, że państwa tradycyjnie orientujące się na Berlin – mam tu na myśli szczególnie Czechy – w projekcie tym mogą nie wziąć ostatecznie udziału. Z Pragi dochodziły zresztą sugestie, że dyplomacja czeska nie jest szczytem w ogóle zainteresowana. Ale w polityce zawsze z kilkunastu wstępnie zainteresowanych podmiotów ostatecznie w operacji bierze udział tylko część. Nie ma projektu interesującego dla wszystkich.

W odróżnieniu od sporej liczby moich konserwatywnych i endeckich znajomych nie przekreśliłem Donalda Trumpa w momencie, gdy zaczął bombardować Syrię. Na Bliskim Wschodzie polityka USA nie zmieniła się zbyt wiele, ale ja patrzę na tę prezydenturę z polskiej perspektywy. Po wizycie Trumpa w Warszawie upewniłem się w tym poglądzie. Prezydentura ta jest przełomowa i to z dwóch powodów:

1/ Do tej pory podstawowym narzędziem panowania nad światem był sojusz Stanów Zjednoczonych z Unią Europejską faktycznie mającą stolicę w Berlinie. Trump sojusz ten rozbił, wypowiadając Niemcom wojnę handlową i krytykując ich projekt europejski. Dla Polski oznacza to szansę na emancypację ekonomiczno-polityczną od Berlina. Czy się nam ona uda nie wiem, ale warto wykorzystać koniunkturę i podjąć próbę. Trójmorze jest taką próbą. Gdyby rządziło nami PO to nie byłoby o czym mówić, ale PiS dostał szansę i daj Boże, że to wykorzysta.

2/ Dojście do władzy Trumpa to także rewolucja światopoglądowa. Amerykański Prezydent mówił w Warszawie o Bogu. To rzecz niesłychana i niemożliwa w ustach Jeana-Clauda Junckera czy „chadeczki” Angeli Merkel. To wypowiedzenie wojny filozofii progresywizmu panującego w „starej Unii”, w otoczeniu Hillary Clinton i amerykańskich neokonów. Dzięki Trumpowi zmienia się klimat naszego intelektualnego świata. Upada klimat przyjazny dla genderystów i kontestatorów. Europa Wschodnia w kwestiach światopoglądowych i moralnych jest zdrowsza od Zachodniej, a wzmocniona przez polityczne poparcie USA może opierać się przed narzucaną przez Brukselę i Berlin rewolucją cywilizacyjną.

Adam Wielomski

Tekst ukazał się w tygodniku Najwyższy Czas!

Click to rate this post!
[Total: 15 Average: 4.1]
Facebook

4 thoughts on “Wielomski: Zwrot geopolityczny? O Trójmorzu”

  1. @Konrad Rękas: ” Polityka „antyniemiecka” mogłaby i powinna polegać na odbudowie suwerenności gospodarczej poszczególnych państw regionu. Ale skąd Ci się wzięło, że akurat Trump w tym pomoże – ni priczoł.”
    Wydaje mi się, że odpowiedź na pytanie, czemu D. Trump chciałby w jakiś sposób wspierać tę odbudowę suwerenności gospodarczej – czy też może raczej być zainteresowany wzmocnieniem państw tego umownie mówiąc „Trójmorza” jest zawarta w ostatnim akapicie artykułu (punkt 2). Trump mówił o Bogu itd. Przypuszczam, że postrzega nasz region jako taki właśnie bardziej „konserwatywny”, bardziej trzymający się starych wartości i moralności. Więc jak gdyby tu nie jest problem. Problem (i to potężny) jest w tym czy my, państwa regionu (od Polski i Czech/Słowacji aż do Rumunii czy Słowenii) zdołamy jakoś „zabrać się do roboty” i wykorzystać tę szansę (choćby trochę). Naszą specjalnością (jak uczy historia) poniekąd było właśnie nie wykorzystywanie szans.
    Dwie trzecie spośród wszystkich żon Trumpa to emigrantki z Europy Wschodniej z byłego bloku komunistycznego. To chyba oczywiste, że z nimi rozmawiał o sytuacji w ich krajach i teraz trzeba by się domyślać, co one mu mówiły, ale to dość prawdopodobne, że słyszał dużo akcentów antykomunistycznych i może też zetknął się z jakimiś postawami obrony tradycji, tradycyjnych wartości itp. Coś w tym rodzaju. Miał możliwość zobaczenia, jaki jest u nas sposób myślenia.

  2. „Trump mówił o Bogu itd. Przypuszczam, że postrzega nasz region jako taki właśnie bardziej “konserwatywny”, bardziej trzymający się starych wartości i moralności. (…)
    Dwie trzecie spośród WSZYSTKICH ŻON Trumpa to emigrantki z Europy Wschodniej z byłego bloku komunistycznego.”
    chill…..

    1. @rikki Wiem, powinienem dodać emoticon z przymrużeniem oka;) Albo bardziej poprawnie napisać „dwie spośród trzech żon”. Ale ja czasem tak mam, że podczas pisania wydaje mi się, że coś jest oczywiste i nie ma potrzeby wstawiać emoticon. I chyba trochę przesadziłem;)
      Zresztą mogę udawać wielkiego logika – wzorem wiadomego polityka w muszce – i twierdzić, że z punktu widzenia logiki wszystko jest OK (bo jest) 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *