Wokół Świątyni

Skuteczna walka z imperializmem językowym anglosfery nie jest możliwa na obecnym etapie. Możliwa jest natomiast walka nadprzyrodzona i to od niej trzeba zacząć, choćby dlatego, że zawsze należy zaczynać od tego, co łatwe do wykonania.

Ani w Grecji ani w Rzymie samo narodzenie nie konstytuowało chłopca w prawach syna.
Dopiero po kilku dniach od przyjścia na świat przedstawiano go ojcu.

Pisząc tak, posługuję się zresztą pojęciami nam wspόłczesnymi.
Żeby być dokładnym: zanim w trakcie ceremonii przedstawienia chłopiec nie został przyjęty do rodzinnej wspόlnoty religii ogniska domowego przez prawowitego męża swej matki, nie był on wcale synem, a mężczyzna, ktόry go miał przed oczyma nie był ojcem.
Między obu samcami nie zachodziła żadna relacja. Chłopiec stawał się synem, a płodziciel ojcem dopiero po przyjęciu dziecka
do wspόlnego kultu religijnego.

Przyjmując chłopca do wspόlnoty kultu Ojciec natychmiast- ipso facto- tracił prawo do dysponowania majątkiem rodziny inaczej, jak tylko na korzyść najstarszego syna. Syn pierworodny zaś stawał się w ten sposόb koniecznym i naturalnym dziedzicem, spadkobiercą z konieczności i nie miał prawa do odrzucenia spadku nawet jeżeli składałby się tylko i wylącznie z samych długόw.
Rόwnież adopcja (usynowienie) była silniejsza niż naturalne zrodzenie.

Tak samo działo się w momencie wprowadzenia do domu każdego nowego niewolnika. Niewolnik był przyjmowany do rodziny w trakcie specjalnej ceremonii religijnej. Stawał się swoim we wspόlnocie kultu, na zawsze swoim. Paterfamilias mόgł go wyzwolić ale i wtedy wyzwoleniec winny był mu cześć i posłuszeństwo.
W następnych pokoleniach jego potomkowie stawali się klientami potomkόw ojca rodziny.

Dlaczego czyniono w ten sposόb a nie inaczej? Ponieważ formą rodziny greckiej i rzymskiej były bardzo konkretne wierzenia religijne.
Stałą w dziejach ludzkości jest, iż społeczność zorganizowana jest wokόł świątyni.
Chrześcijaństwo potwierdziło ten stan rzeczy. Zmieniło wierzenia, ale nie zmieniło przyrodzonej reguły.
Starożytność chrzescijańska jest ochrzczoną kontynuacją starożytności pogańskiej, a epoka zwana wiekami średnimi była tylko inną formą bytowania naturalnych społeczności organicznych.
Dopiero Renesans zerwał z przyrodzoną człowiekowi zasadą organizowania się wokόł świątyni, choć nie zerwał ze wspolzależnościami.

Wydaje się, że od roku 1945 możemy obserwować ciekawe zjawisko idące w kierunku odwrotnym do krokόw rewolucji renesansowej.
System naturalnych, przyrodzonych wspόłzależności upada, podczas gdy świątynia jako ośrodek (sztucznej) społeczności ponownie odnalazła swoje centralne miejsce.
Tylko, że nie jest to już ta sama świątynia!

Religia zmieniła się radykalnie ale fakt, że wspόłczesność jest (fałszywą) religią umożliwia właśnie trwałość Systemu gdyż centralne miejsce religii w społeczności zadowala naturę ludzką. Człowiekowi zupełnie obojętne jest jaką religię wyznaje, byleby tylko zaspokajała ona nostalgię tkwiącą w jego sercu. Jeżeli dziś ludzkość akceptuje System to tylko dlatego, że System wyczerpuje wszystkie znamiona religii.

Dzięki humanitaryzmowi i mediom zapewnia on człowiekowi ciepło, ktόre jeszcze kilka wiekόw temu dawała mu prawdziwa religia. Media nucą każdemu łagodne pieśni, a to czyni znośnym cierpienie egzystencjalne. Humanitaryzm umacnia w przekonaniu o poszanowaniu godności ludzkiej. Internet przywrόcił (wirtualnie) zerwane więzy społeczne.

Walka z Systemem – a podjęcie tej walki jest naszym obowiązkiem – polega na zaatakowaniu religijnego charakteru demoliberalizmu.
To zaś można uczynić wyłącznie poprzez powrόt do prawdziwej religii, jaką jest chrześcijaństwo.
Demoliberalizm swą łagodną muzyką supermarketόw z gadżetami stwarza iluzję – powrόt do chrześcijanstwa będzie powrotem do rzeczywiśtości.

Zadanie jest bardzo trudne. Jeżeli zostaną zdobyte pewne przyczόłki – być może obok walki nadprzyrodzonej i osobistych konwersji zacząć trzeba będzie rekonkwistę od zupełnej eliminacji języka angielskiego z nauki, kultury, z wymiany handlowej i z relacji międzynarodowych.
Nie jest wykluczone, że zakaz posługiwania się tym językiem trzeba bedzie wprowadzić przy pomocy metod administracyjnych i sankcjonować surowymi karami. Język angielski stara się dziś usadowić dosłownie wszędzie, nawet w Azji środkowej!

Ale skuteczna walka z imperializmem językowym anglosfery nie jest możliwa na obecnym etapie.
Możliwa jest natomiast walka nadprzyrodzona i to od niej trzeba zacząć, choćby dlatego, że zawsze należy zaczynać od tego, co łatwe do wykonania.

Antoine Ratnik

Za: http://antoineratnik.wordpress.com/2014/03/19/wok%cf%8cl-swiatyni/

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Wokół Świątyni”

  1. kosztem, albo, bezpieczniej mówiąc, pomimo, ewidentnych spustoszeń duchowych, tzw. demoliberalizm odniósł kilka ewidentnych sukcesów: 1/ w niespotykanym wcześniej stopniu rozwiązał problem głodu, chorób i poczucia bezpieczeństwa 2/ dokonał ogromnego rozwoju nauki i techniki 3/ w stopniu wcześniej niespotykanym umozliwił ludziom dostęp do i konsumpcję dóbr kultury 4/ zapewnił niespotykaną wcześniej stabilność władzy REALNYCH elit poprzez 3.1/ utworzenie „fasadowej” klasy politycznej 3.2/ utworznie super sprawnego fiskusa i służb „siłowych” 3.3/ totalne zadłużenie i zniewolenie społeczeństwa 3.4/ skierowanie energii społeczeństwa na zasopkojenie sztucznie wykreowanch potrzeb, za które płaci sie „faktycznym elitom”. Spoeczeństwa same z siebie, w swojej masie, nie zrezygnują z obecnego komfortu ani zdobyczy nauki/techniki/medycyny/rozrywek, to po pierwsze. Chrześcijaństwo nie miało, nie ma i miec nie może porównywalnej „oferty konsumpcyjnej”, to po drugie. Stąd prosty wniosek, że zmaterializowane społeczeństwa nie zwrócą się w strone chrześcijaństwa, bo chrześcijaństwo na prawdę nie ma obcenemu, zmaterializowanemu człowiekowi, nic ciekawego do zaoferowania, to po trzecie. I nic tu nie ma do rzeczy język, cz angielski czy jakikolwiek inny. Jednyma mozliwość rehrystianizacji to scenariusz z III/IV wieku n.e. w Imperium Romanum: A/ niewydowlność państwa, jego służb i cywilizacji B/ Chaos C/ zapaść infrastruktury D/ „odnalezienioe się” zdecentralizowanych wspólnot chrześcijańskich jako jedynych, umiejacych przywróić: funkcjonowanie infrastruktury materialnej, opiekę zdrowotna, zaopatrzenie w żywność, wodę i leki, przywrócic porzadek. Skuteczność i „kompetencja techniczna: chrzęścijan mogłaby teraz, tak jk w Rzymie, spowodować zmianę postrzegania chrześcijaństwa. Problem w tym , że wolnomulrze odrobili juz tę lekcję. Ich scenariusz na epoke chaosu (samoistnego lub wyreżyserowanego) to „wolność i dusza – za bezpieczeństwo”, „pieczęć Antychrysta – za dostęp do żywności”. Chrześcijanie mogą miec potężnego konkurenta w próbach prywrócenia funkcjonowania zdobyczy cywilizacji. Mało tego, prawdopodobnie zostaną wskazaniu „gawiedzi” jako ci winni zapaści cywilizacyjnej.

  2. Funkcjonowanie „infrastruktury materialnej” na poziomie IX wieku, kiedy to po zapaści III/IV wieku, nie było w Europie nikogo, kto rozumiałby „Elementy” Euklidesa ba, były kłopoty z ustaleniem, kiedy wypada Wielkanoc? P. Ratnik pisze nieprawdę. Por. „Historia życia prywatnego, t.1 Starożytność do 1000 r ne”.

  3. Wieki VI-VIII , albo raczej V-VIII, to okres narodzin germańskich pństw na gruzach Imperium Romanum. To także okres permanentnych walk mięzy nimi nawzajem, oraz między nimi nawzajem a resztkami Imperium. Wtedy właśnie doszło do całkowitego upadku infrastruktury materialnej: dróg i mostów, budowli i sztuki budowlanej, uprawy roli. W dotychczasowe pola uprawne wdzierał się las, niepielęgnowane tami i kanały przestaway zabezpieczać pola i miejscowości. Znakomite budowle rzymskie traktowano jako kamieniołomy, a budowano w znacznym stopniu z drewna. Tzw. „Renesans Karoliński” i dziesięciolecia późniejsze to okres mozolnego dźwigania się z tej zapoaści. Były wtedy ważniejsze problemy do rozwiązania, niż studiowanie Euklidesa: chodziło o biologiczne przetrwanie ludzi o ocalenie resztek kultuty i cywilizacji. Na Euklidesa przyszedl czas w XII i XIII wieku. I ówcześni uczeni poradzili sobie z tym gładko. Jak mawiaja Anglicy „first things first”. Moja oryginalna wypowiedź dotyczyła natomiast nie wieku IX, lecz sposobu, w jaki Chrześcijaństwo uzyskalo aprobatę społeczeństwa pogańskiego i paogańskiego aparatu władzy po klęskach militarnych wiekku II, III i częściowo też IV. To Chrześcijaństwo „leczyło rany” pogańskiego jeszcze Imperium i pogańskiego w swej wiekszości rzymskiego społeczństwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *