Wywiad portalu www.konserwatyzm.pl z p. dr. Jackiem Kardaszewskim nt. neoliberalizmu cz. I

Jest Pan Doktor jednym z największych krytyków neoliberalizmu. Czy mógłby Pan dokonać rekapitulacji swoich zarzutów względem powyższej doktryny?

Moje podstawowe zarzuty wobec neoliberalizmu są dwa. Pierwszym z nich jest to, że promuje on znęcanie się ludzi nad innymi ludźmi, drugim natomiast to, że – pomijając już oczywisty fakt, iż znęcanie się jest zawsze zjawiskiem moralnie nagannym – w neoliberalizmie znęcający się są z wielu względów bardzo lichymi ludźmi.

Zanim przejdę do szczegółowego uzasadnienia powyższych zarzutów, poczynię kilka niezbędnych wyjaśnień oraz dystynkcji pojęciowych. Są one niezbędne choćby dlatego, iż już na wstępie, w odpowiedzi na bardzo ogólną jeszcze formę, w jakiej zostały one przeze mnie sformułowane, neoliberał, jako darwinista społeczny, mógłby próbować je odeprzeć stwierdzając, że ludzie, tak jak wszystkie inne gatunki istot żywych, dzielą się na silnych i słabych. Zgodnie z tą linią rozumowania, powodować by to miało, że ci pierwsi zawsze będą wykorzystywać swoją przewagę w stosunku do tych drugich, które to wykorzystywanie, przy pesymistycznym założeniu dotyczącym natury ludzkiej, nieuchronnie przybiera, w przypadkach ekstremalnych, formę znęcania się. Dla neoliberała wynika stąd wniosek, że nie można karać silnych za to, że są silni, a słabych nagradzać za ich słabość. Tym bardziej, że – jego zdaniem – supremacja silnych sprzyja wzrostowi PKB, a wszelkie moralizowanie, polegające na ocenianiu tejże supremacji ze względu na kryteria inne, niż skuteczność, jest pozbawioną sensu, czczą gadaniną.

Doświadczenie życiowe poucza jednak, że silnym względnie słabym nie tyle się jest, ile się bywa. To, czy jest się silnym, czy słabym człowiekiem, zależy od wielu okoliczności, z których wiele, w przeciwieństwie do zwierząt, nie są ludziom zadane, lecz w znacznym zakresie podlegają przez nich modyfikacji, w tym również ze względu na czynniki natury moralnej.

Jedną z takich okoliczności jest wzajemne oddziaływanie pomiędzy, z jednej strony, konstytucją psychofizyczną danej osoby, z drugiej, regułami społecznej rywalizacji, występującymi w społeczeństwie, w którym – w rezultacie szczęśliwego lub nieszczęśliwego dla niej zrządzenia losu – przyszło jej żyć.

A zatem, całkowicie uzasadnione jest dokonywanie oceny moralnej sposobu, w jakim w danym społeczeństwie przejawia się siła i słabość. Ocena ta wymaga poczynienia rozróżnienia między siłą absolutną oraz względną, czyli między absolutni wygranymi i przegranymi – tymi, którzy byliby wygrani względnie przegrani we wszystkich możliwych do pomyślenia społeczeństwach, oraz relatywnymi wygranymi i przegranymi – tymi, których wygrana względnie przegrana uzależniona jest od wzajemnego oddziaływania pomiędzy ich konstytucją psychofizyczną oraz przypadkowymi (z ich punktu widzenia), regułami społecznej rywalizacji, panującymi w społeczeństwie, w którym przyszło im żyć. Innymi słowy, ktoś, kto jest wygrany (silny) lub przegrany (słaby) w jednym społeczeństwie, mógłby być, odpowiednio, przegrany (słaby) lub wygrany (silny) w innym społeczeństwie. A przynajmniej – czy to będąc wygranym, czy przegranym – mógłby nim być w większym lub w mniejszym stopniu.

Przykładowo, w społeczeństwie nazistowskim istnieli ludzie silni oraz słabi, nie znaczy to jednak, że ten szczególny rodzaj siły oraz słabości, jaki decydował w nim o wygranej oraz przegranej, posiadał wymiar ponadczasowy i – jako taki – sytuował się poza dobrem i złem.

Relatywnym wygranym w społeczeństwie rządzącym się regułami neoliberalnymi jest mściwy krętacz.

Najpierw wyjaśnię, dlaczego jest on krętaczem, a następnie podam powody uzasadniające przypisywanie mu mściwości.

Jak wiadomo, w powszechnie przyjętej definicji neoliberalizmu, uwzględniającej jego atrybuty ekonomiczne, wymienia się trzy składające się na niego elementy: deregulację, prywatyzację oraz dążenie do ograniczenia wydatków budżetowych. Krętactwo przejawia się we wszystkich tych elementach, najłatwiej je jednak zaobserwować w pierwszym z nich, to znaczy w zderegulowanym świecie globalnych przepływów finansowych. Ostatni – jak dotychczas – kryzys finansowy, udowodnił ponad wszelką wątpliwość, że krętactwo popłaca, i to tym bardziej, im na większą skalę jest dokonywane. Handel derywatami, w tym tymi, które utworzone zostały w oparciu o udzielanie kredytów typu subprime, były wszystkim, tylko nie uczciwymi transakcjami. Ponadto, możliwość dokonywania spekulacji w oparciu o pożyczone pieniądze (zajmowanie tak zwanej „krótkiej pozycji”), w których można wzbogacić się stawiając nie tylko na rewaluację waluty, lecz także na jej dewaluację, stwarzają ryzyko moralne, które – biorąc pod uwagę ułomność natury ludzkiej – musi prowadzić do matactw i oszustw.

Nad zjawiskami tymi nie będę się tu zatrzymywał, gdyż doczekały się one licznych, szczegółowych omówień. Pragnę natomiast zwrócić uwagę, że nie ograniczają się one do tego, co dzieje się na Wall Street oraz w innych centrach finansowych, lecz znajdują swój odpowiednik w całej gospodarce. Przykład płynie z góry. Mali naśladują wielkich. Main Street wzoruje się na Wall Street. Inaczej mówiąc, metoda polegająca na zawieraniu umów, wykorzystujących do granic możliwości asymetrię informacji, trafiła pod strzechy.

Pełen poświęcenia wysiłek, rzetelność, wstrzemięźliwość, samodyscyplina, oszczędzanie oraz inne cechy składające się na protestancki etos pracy, zastąpione zostały kreatywnością w wymyślaniu sposobów łatwego bogacenia się. Naciąganie konsumentów na dokonywanie niekoniecznie dla nich korzystnych zakupów wniknęło w krwioobieg nowoczesnych metod sprzedaży znanych pod nazwą „marketingu”. Kombinuje nie tylko rekin finansowy, wielki gracz na globalnych rynkach finansowych, lecz także najzwyklejszy lokalny akwizytor. Co więcej, styl polegający na mataczeniu stał się podstawą codziennych kontaktów międzyludzkich, także wtedy, gdy nie dotyczą one pomnażania dochodu, lecz wszelkich – mniej lub bardziej wymiernych – korzyści.Przeniknął także do polityki, nauki oraz kultury masowej, w których cynizm, pod warunkiem, że jest skuteczny, spotyka się z powszechnym przyzwoleniem, a nawet aprobatą.

Krętacz, stanowiący neoliberalne wcielenie modelu człowieka ekonomicznego, charakteryzuje się, jak powiedziałem, nie tylko predylekcją do hochsztaplerstwa, ale także mściwością. Ta ostatnia cecha, sama w sobie, nie musi być, w moim przekonaniu, godna pogardy. Nie ulega natomiast wątpliwości, że staje się taką w połączeniu z krętactwem.

Mściwość krętacza przejawia się w tym, że w swoim krętactwie odznacza się on „bezinteresownym” zacietrzewieniem. U jego podstaw znajduje się resentyment. Resentyment ten różni niegdysiejszego liberała gospodarczego od neoliberała. Neoliberał to liberał gospodarczy, który pragnie zemścić się za upokorzenie, jakiego – w swoim mniemaniu – doświadczył w okresie panowania państwa opiekuńczego, kiedy to jego roszczenia były mocno ograniczone. To właśnie zemsta, a nie względy natury praktycznej, w ostatecznym rachunku przesądzają o jego poglądach i wynikającym z nich postępowaniu. Na przykład: to właśnie z zemsty, a nie z powodu dokonywanej na zimno kalkulacji ekonomicznej, zlikwidowano w Polsce bary mleczne. Nic nie jest dalsze od postaw reprezentowanych przez neoliberałów, niż arystokratyczna zasada noblesse oblige.

Reasumując: Nie lubię neoliberalizmu, ponieważ nie lubię mściwych krętaczy.

Czy właściwe jest utożsamianie neoliberalizmu i libertarianizmu, którego to zrównania często Pan dokonuje?

Nie utożsamiam neoliberalizmu i libertarianizmu. Może się tak jedynie wydawać, gdy z racji prowadzonej polemiki dokonuję w moich wypowiedziach niezbędnych uproszczeń.

Po pierwsze, libertarianizm jest, oprócz neokonserwatyzmu i postmodernizmu, zaledwie jedną z ideologii, składających się na neoliberalną nadbudowę. Libertarianizm tym się różni od neokonserwatyzmu i postmodernizmu, że rola, jaką spełnia w neoliberalizmie, dotyczy przede wszystkim kwestii gospodarczych, a nie – jak ma to miejsce w ich przypadku – kwestii politycznych, obyczajowych i kulturowych.

Po drugie, libertarianizm różni się od neoliberalizmu ze względu na swój utopizm. Relacja pomiędzy libertarianizmem oraz neoliberalizmem jest taka, jak pomiędzy komunizmem i realnym socjalizmem.

Po trzecie, tak jak inne były postawy „ideowych” komunistów i zwolenników realnego socjalizmu, tak inne są postawy „ideowych” libertarian i neoliberałów. Neoliberałowie, jak stwierdziłem powyżej, są mściwymi krętaczami, libertarianie natomiast naiwnymi marzycielami, pojmującymi rynek na podobieństwo królestwa niebieskiego. Libertarianie wierzą w to, co głoszą, neoliberałowie świadomie wypaczają rzeczywistość w celu realizowania swojej mściwości oraz przyziemnych interesów ekonomicznych.

            Libertarianizm czerpie swoją siłę z dwóch źródeł. Po pierwsze – co wydaje mi się bardzo ważne – stanowi współczesną wersję tych samych sentymentów i przekonań, jakie swojego czasu przejawiły się w protestantyzmie. W ich centrum lokuje się nienawiść do rozbudowanych struktur – czy to intelektualnych, czy instytucjonalnych (takich jak kościół katolicki oraz państwo) – w połączeniu z sadystycznym zamiłowaniem do demonicznego pojmowania transcendencji. Ten ostatni element znajduje swój wyraz w doktrynie predestynacji. W religijnej odmianie tej doktryny, charakterystycznej zwłaszcza dla kalwinizmu, Bóg z góry przeznaczał jednych do zbawienia, innych zaś do potępienia. W jej świeckiej, libertariańskiej wersji, rolę Boga spełnia rynek, który z góry przeznacza jednych do wygranej w społecznej rywalizacji, innych zaś do przegranej. W wyroki Boskie, tak jak w wyroki rynkowe, nie należy w żadnym razie interweniować, albowiem przejawiałaby się w tym ludzka pycha.

Libertarianizm jest kalwinizmem naszych czasów.

Dlaczego uważa Pan Doktor, że u neoliberałów obecne są ślady schizofrenii i zaburzeń psychicznych?

Wspomniane zacietrzewienie neoliberałów, manifestuje się w sposób, który przypomina urojenia oraz omamy charakterystyczne dla schizofrenii paranoidalnej. Symptomy te ujawniają się wyraźnie w irracjonalnym pędzie ku deregulacji, prywatyzacji oraz ograniczaniu deficytów budżetowych, zwłaszcza zaś w sposobie, w jaki starają się oni ów pęd zracjonalizować.

            Na przykład z oderwanym od rzeczywistości, scholastycznym uporem snują teorie dotyczące wyższości prywatnej formy własności nad państwową, która, ich zdaniem, miałaby wynikać z samego sposobu, w jakie formy te się definiuje.

Wbrew licznym i coraz liczniejszym świadectwom empirycznym utrzymują, że totalna prywatyzacja oraz dyscyplina budżetowa, nieuchronnie doprowadzą do powszechnego dobrobytu, raczej niż do pogłębiającego się rozwarstwienia społecznego, skutkującego wytwarzaniem się biegunów skrajnego bogactwa oraz skrajnej nędzy.

Z całą powagą dogmatycznie wywodzą, że podaż posiada prymat w stosunku do popytu, a nie odwrotnie, nie dostrzegając, że w istocie jest to równoznaczne z dowodzeniem pierwszeństwa jajka przed kurą względnie kury przed jajkiem, bądź wyższości świąt Bożego narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy względnie świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego narodzenia.

Wbrew świadectwu zmysłów, u źródła kryzysów neoliberalizmu widzą ingerencję państwa w gospodarkę. Niczym zakompleksieni pacjenci szpitali psychiatrycznych upierają się, że urzędnicy są darmozjadami, utrzymującymi się z ciężkiej pracy przedsiębiorców. W przypadkach o ciężkim przebiegu, do kategorii darmozjadów zaliczają wszystkich zatrudnionych w sferze budżetowej, a jednocześnie, nie dostrzegając tkwiącej w tym sprzeczności, domagają się z ich strony sprawniejszej obsługi oraz większej ochrony.

Cierpiąc na urojenia prześladowcze, za swoje niepowodzenia winią pracowników administracji, z wydumanych powodów oskarżając ich o lenistwo oraz złą wolę, przejawiającą się chęcią szkodzenia sektorowi prywatnemu.

Szczególną nienawiścią darzą intelektualistów, którzy, w jego niezachwianym przekonaniu, sypią piasek w tryby rzekomo niezawodnego mechanizmu rynkowego.

W stosunku do związków zawodowych odczuwają nerwicową fobię, którą porównać można do wstrętu doświadczanego przez wielu ludzi w stosunku do niektórych zwierząt: szczurów, pająków, węży itp.

Urągając zdrowemu rozsądkowi, traktują pracodawców, ma się rozumieć prywatnych, jako jedynych twórców dochodu narodowego, zamykając oczy na kluczową rolę, jaką w jego wytwarzaniu odgrywają pracobiorcy.

Ponadto, doświadczają omamów wzrokowych i słuchowych, w swoim otoczeniu postrzegając całe mrowie osób, które żyją w komforcie, dzięki pobieranym zasiłkom, i to nawet wtedy, gdy – tak jak ma to miejsce w Polsce – transfery socjalne praktycznie nie istnieją.

U podstaw wymienionych tu przykładowo urojeń oraz omamów znajduje się dezorganizacja osobowości (rozkojarzenie), zerwanie więzów ze światem zewnętrznym (autyzm) oraz demencja (deficyty w zakresie myślenia oraz uczuciowości wyższej), które stanowią istotę schizofrenii. W wymiarze zbiorowym, zjawiska te noszą nazwę, odpowiednio, „deregulacji”, „prywatyzacji” oraz „dyscypliny budżetowej”. Ponieważ w wymiarze indywidualnym nie dotyczą one wszystkich aspektów jaźni, a jedynie tych, które odnoszą się do zjawisk politycznych oraz społeczno-ekonomicznych, a ponadto posiadają wymiar społeczny, nadaję im miano „schizofrenii politycznej”.

Wyczerpujące omówienie etiologii, symptomatologii oraz patogenezy schizofrenii politycznej, jakie zawiera się w moich książkach, przekracza ramy tego wywiadu. Chciałbym jedynie zwrócić w tym miejscu uwagę, że – aczkolwiek wszyscy, w tej mierze, w jakiej żyjemy w otoczeniu neoliberalnym – jesteśmy schizofrenikami politycznymi, nie jesteśmy nimi w jednakowy sposób. Zależy to od tego, czy należymy do neoliberalnych elity czy do neoliberalnej podklasy. Członkowie elity doświadczają tego zaburzenia z niejaką przyjemnością, niczym narkotyku, dla członków podklasy jest ono natomiast niemal wyłącznie źródłem cierpienia.  

Jutro ukaże się II część wywiadu. Już teraz zachęcamy do lektury!

Wywiad przeprowadził Arkadiusz Meller

Jacek Kardaszewski (ur. 1958) – przez znające go osoby porównywany często do Sokratesa doktor filozofii, z wykształcenia także architekt, socjolog i ekonomista.

Przez dłuższy czas przebywał i pracował w Kanadzie, gdzie jego poglądy społeczne i polityczne uległy ostatecznemu ugruntowaniu. Autor książki „Narodziny marketingu z ducha ekonomii”, wydanej w 2004 r. przez „słowo obraz/terytoria”. Po zakończeniu kariery architektonicznej przez dziesięć lat (1995-2005) wykładowca makroekonomii, mikroekonomii, etyki biznesu i filozofii na Politechnice Łódzkiej oraz w innych łódzkich szkołach wyższych, a także filozofii społecznej, etyki, psychologii ekonomicznej, socjologii, historii myśli ekonomicznej i marketingu politycznego. W roku 2001 obronił doktorat z filozofii w Uniwersytecie Warszawskim.

 Tłumacz wielu książek. Pełni rolę eksperta Komisji Europejskiej w dziedzinie nauk socjologiczno-ekonomicznych

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Wywiad portalu www.konserwatyzm.pl z p. dr. Jackiem Kardaszewskim nt. neoliberalizmu cz. I”

  1. Jeśli tacy ludzie mogą zostać doktorami, to tym bardziej tracę szacunek do edukacji w tym państwie. Przecież ten człowiek nie ma pojęcia o czym pisze. Faktycznie, kryzys jest dowodem na krętactwo, ale co mają przyczyny kryzysu (ogromne wydatki budżetowe niemające pokrycia we wpływach; lub ekspansja kredytu bankowego – w zależności od tego, jaki kryzys mamy na myśli) do liberalizmu, skoro jak sam Kardaszewski pisze, liberalizm dąży do ograniczenia wydatków budżetowych, a oprócz tego do poszanowania zasad własności prywatnej. Gdyby wydatki były ograniczane, to nie mogłoby dojść do kryzysu wielkich długów i deficytów (jak w Grecji), a gdyby szanowano własność prywatną, to banki musiałyby mieć 100% rezerw i nie doszłoby do powstania baniek spekulacyjnych (jak tzw. bańka dotcomów czy na rynku nieruchomości). Ten człowiek jest niespełna rozumu, i tyle. Potrafi sam sobie zaprzeczyć w jednym zdaniu. Swoją drogą, niezłe te narzekania na asymetrię informacji. Zapewne świat byłby lepszy gdyby czegoś takiego nie było, a lekarz wiedział o leczeniu tyle co jego pacjent. 🙂

  2. Kardaszewski to pseudonaukowiec i zwykły bolszewik.Pan Meller powinien się wstydzić za przeprowadzenie wywiadu i promocje tego komucha.Proponuje zrobić jeszcze wywiad z tow.Ikonowiczem dlaczego liberalizm jest zły.Szkoda że wydawałoby się prawicowy portal promuje lewactwo,może już czas zmienić nazwę z konserwatyzm na bolszewizm pl.

  3. @liberał: Ja bym przeciwko wywiadowi z tow. Ikonowiczem nic nie miał, chętnie bym się pośmiał 🙂

  4. Szkoda że Pan Meller nie zapytał Pana Kardaszewskiego oto, czy czasem lubi chadzać ma manifestacje skrajnie lewicowe. Wcale bym się nie zdziwił. Dla mnie Pan Kardaszewski to utopista i przeintelektualizowany socjalista, który nie potrafi pojąć czym jest wolny rynek. Poza tym jako ekspert organu wykonawczego UE musi trzymać pewną linię ekonomiczną bo by go mogli zdjąć ze stanowiska.

  5. Pan Meller i Sokrates nie lubią korwiniątek . :Niszczcie korwinowców, gwałćcie ich żony i córki, polewajcie kwasem solnym ich kochanki, palcie ich domostwa i samochody, bo jeśli tego nie uczynicie, to samo oni jutro zrobią z wami. Wyślą wasze córki na ulice, aby zarabiały jako prostytutki. Wyślą całe wasze potomstwo na ulicę: nie tylko córki, ale i synów, nie darują także waszym wnukom obojga płci. Korwinowcy chcą sprostytuować cały świat. Nawet wasza babcia i wasz dziadek, jeśli dożyją starości, będą zmuszeni do prostytuowania się – co prawda za marne pieniądze, ale ktoś biedny, (a takich będzie wielu), w końcu skusi się na ich oferty. Z tego, co zarobią, przyrządzi się wam wodziankę, którą będziecie przełykać łapczywie, jak w Oświęcimiu. ” – Sokrates

  6. Czy szanowna redakcja postradała zmysły? Na portalu konserwatyzm.pl jak najbardziej można krytykować neoliberalizm i libertarianizm, ale, na miłość Boską, z pozycji tradycyjnych, konserwatywnych czy katolickich, a nie z punktu widzenia ideologii lewicowej (a taką właśnie reprezentuje tej jegomość). Zapraszam do obejrzenia strony internetowej oraz konta na fejsbuku p. Kardaszewskiego. Takiego steku bzdur, wulgaryzmów i prostactwa dawno nie widziałem. P. Kardaszewski wdaje się w prymitywne pyskówki z oponentami, zachowuje się jak rozkapryszone dziecko w piaskownicy, wyśmiewając się z nazwisk, wypominając wiek, obrażając od „kurwinowców”. W postach nawołuje do rewolucji, wieszania „kurwinowców”, ustanowienia systemu „socjalno-nacjonalistycznego”… ten pan ma naprawdę jakiś głębszy problem z samym sobą i nie wiem, jakim cudem taki nieokrzesany lewacki szaleniec gości na naszym portalu.

  7. Bardzo ciekawy artykuł. Nie rozumiem skąd taka niechęć do pana dra Kardaszewskiego. Bardzo dobrze, że naukowcy w Polsce robią coś ponad powtarzanie tego co powiedzieli kiedyś naukowcy na Zachodzie. Można się z panem drem nie zgadzać, ale należy go wysłuchać i zastanowić się dlaczego się z nim nie zgadzamy. Panie Łukaszu krytyka kryzysu może być prowadzona z różnych pozycji. Nie jest tajemnicą, że kryzys związany jest z polityką neokonserwatystów (tani kredyt, mniejszy nadzór nad bankami). Nie jest również tajemnicą, że w Europie socjaldemokraci podwyższają podatki i bardziej równoważą budżet od chadeków, którzy je zmniejszają, ale dokładnie jak w Polsce PiS wydatków nie tną, a przynajmniej są do tego mało skłonni.

  8. Nie bardzo rozumiem zarzuty: nie wolno przeprowadzić wywiadu z kimś, z kim się nie zgadzamy? To powtórka z zarzutów wobec mojego wywiadu z gen. Jaruzelskim. Wywiad przeprowadza się z kimś, o kim uważamy, że ma coś interesującego do powiedzenia, a nie jest to wyraz afirmacji jego poglądów.

  9. Gratuluje p. Mellerowi przeprowadzenia ciekawego wywiadu i … cierpliwosci, tak potrzebnej do wysluchania tego typu elukubracji (chyba, ze Doktor przelal swoje „madrosci” na papier). Bo az boje sie podejrzewac, ze red. Meller podziela swiatopoglad swojego rozmowcy.

  10. Nie podoba mi sie okreslenie „scholastyczny upor” ale liberalizm jest skrajnie antykatolicki – to prawda.

  11. @Apfelbaum Gdyby politycy trzymali się zasad, które klasyczni liberałowie czy libertarianie proponują (a przynajmniej większość z nich, bo wiadomo, że jakaś egzotyka w tych ruchach też istnieje) – to do kryzysów nie dochodziłoby. Jest więc co najmniej śmieszne, że ktoś z tytułem doktora ubolewa nad kryzysami, a kilka chwil później próbuje zmieszać z błotem zasady (takie jak dyscyplina budżetowa), które pozwoliłyby zażegnać je raz na zawsze. Po prostu kompromitacja. Byłbym też ostrożny z kontrolą państwami nad bankami. O ile kontrola oznacza wymóg 100%-owej rezerwy, to ok, ale w praktyce państwo przyznaje w ramach nadzoru szereg kompetencji, które czynią kryzysy jeszcze bardziej uciążliwymi i dłuższymi (np. tworząc bank banów – Bank Centralny – który potem zaopatruje banki komercyjne w jeszcze większą ilość pieniądza)).

  12. Autor niezbyt „błysnął” wyświechtanym stwierdzeniem: „…wyższości świąt Bożego narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy względnie świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego narodzenia.” Otóż Kościół nie ma problemu aby określić hierarchię tych świąt.

  13. A największym obrońcą wolności człowieka jest Pan Bóg. Człowiek może, bo jest wolny odrzucić nawet swojego Stworzyciela, choć nie powinien tak czynić. Zasada wolności człowieka nie została zaprzeczona nawet, a zwłaszcza na krzyżu. Co do indywidualizmu to człowiek zbawia się nie dlatego, że był z nazwy katolikiem, częścią wspólnoty, ale jak indywidualnie odpowiedział na Miłość Boga do siebie. To generuje z kolei szacunek do bliźniego i dla całego Kościoła Jezusowego jako wspólnoty.

  14. @Qba – popieram Pańską inicjatywę. Niech redakcja przeprowadzi wywiad z Grodzką(im) i / lub Biedroniem. Wywiad powinien być zilustrowany zdjęciem, na którym red.Meller i prof.Wielomski podają rękę Grodzkie(mu)j i Biedroniowi. W ten sposób dowiodą też swojej tolerancji.

  15. Te wywody to dobry przykład na ideologiczną chorobę oświeceniowców . Socjalista krytykuje liberała na zasadzie, najpierw trochę prawdy a potem hurtowo przemycić socjalistyczne głupoty. oto jedna z nich „dogmatycznie wywodzą, że podaż posiada prymat w stosunku do popytu, a nie odwrotnie” prymat podaży to podstawa normalnej gospodarki , aby coś wziąć trzeba coś dać , najpierw praca,podaż potem konsumpcja . To ma rangę dogmatu, bo zmiana tej zasady, na prymat popytu, jest właśnie krętactwem, które zarzuca dr.Kardaszewski maniakalnie liberałom. Prymat popytu jest usprawiedliwieniem dla złodziejskiej, inflacyjne, lichwiarskiej gospodarki pustego,popytowego pieniądza. Reszta zarzutów wobec heretyckiej idei liberalizmu ma takie same socjalistyczne zabarwienie.

  16. Stosując dialektykę prof. Wielomskiego proponuje przeprowadzić wywiad z Anną Grodzką. Co prawda nie zgadzamy się z nią, ale na pewno ma coś interesującego do powiedzenia.

  17. Wywody Pana Doktora są dziwne. Diagnoza dot. (neo)liberalizmu jest moim zdaniem niezmiernie trafna. Za szczególnie celny uważam profil osobowościowy (neo)liberała jako „msciwego krętacza”. Też tak uważam, to takie małe nieudaczne gnidy, które, gdy im wolno, odreagowują na całym swiecie swoja bylejakość. Natomiast sugerowane antidotum na (neo)liberalizm to jakies lewackie łajno i przejaw kompleksów innej kategorii nieudaczników.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *