Z Tomaszem Kosińskim (redaktorem konserwatyzm.pl) rozmowa o tożsamości

Antoine Ratnik: Jest Pan politologiem, historykiem, tłumaczem, redaktorem portalu konserwatyzm.pl i ma Pan już na swoim koncie liczne artykuły podejmujące bardzo rozległą problematykę, od wspόłczesnej muzyki tożsamościowej do nacjonalizmu słowackiego. Czy może Pan przedstawić się Czytelnikom i powiedzieć coś więcej o sobie samym?

Tomasz Kosiński: Nazywam się Tomasz Kosiński, urodziłem się i mieszkam na Górnym Śląsku. W tym roku skończyłem studia na Uniwersytecie Śląskim; myślę o doktoracie. W działalności naukowej zajmuję się radykalnymi ideologiami i ruchami politycznymi XX i XXI wieku, historią Górnego Śląska. W swoich tekstach staram się pokazywać nacjonalizm w krajach innych niż Polska, jego ewolucję i założenia. Skupiam się również na współczesnych problemach dotykających młodych ludzi oraz sposobów walki z nimi, jak i z całym neoliberalnym systemem. Tłumaczę również teksty Oswalda Mosleya. Oprócz tego interesuję się piłką nożną, sportami i sztukami walki oraz od pewnego okresu także metafizyką terenów pogranicza na przykładzie Górnego Śląska.

Urodził się Pan w roku 1989. Jak ocenia Pan wydarzenia, ktόre poprzedziły czerwiec’89? Jak ocenia Pan więc Sierpień’80, ,,Solidarność”, stan wojenny i ustalenia Okrągłego Stołu? Czy przywiązuje Pan do tego wszystkiego dużą wagę czy raczej nie?

Mam być szczery, więc powiem to co myślę. Nie przywiązuję do tego zbyt dużej uwagi. Okrągły stół, stan wojenny to tematy, które cały czas pojawiają się w mediach. Są wykorzystywane w debacie politycznej przez zwolenników różnych opcji politycznych. Na historii nie powinno się budować bieżącej polityki. Większość działaczy głównego nurtu to ludzie dawnego systemu, zarówno działacze PRL jak i opozycji. Prowadzą dalej swoją politykę, podzielili się władzą powtarzając brednie o życiu w demokratycznym państwie. Jeśli już muszę odnieść się do wydarzeń tamtego okresu to uważam, że gen. Wojciech Jaruzelski słusznie wprowadził stan wojenny. Nastroje społeczne były tak napięte, iż wybuch kolejnego romantycznego powstania byłby nieunikniony. Mogła powtórzyć się historia „polskiego wampiryzmu” znanego z powstań w XIX wieku. Sama „Solidarność” była interesującą organizacją. Zbudowała w Polakach jedność, o której śniło się polskim romantykom, jednak, jak to w Polsce bywa, w ciągu kilkunastu lat uległa degeneracji, co widzimy obecnie…

Sto procent zgody. Od kilku lat dużo się mόwi w Polsce o narodzie. Ale są i tacy, ktόrzy twierdzą, że  dzisiejsza Polska to bardziej przestrzeń między Odrą a Bugiem i że na tej przestrzeni po prostu znajdują się ogromne, luksusowe sklepy gdzie można kupić liczne produkty w kolorowych opakowaniach. Tak więc, narόd polski istnieje czy jest raczej zwykłą masą ,,zakupowiczόw”?

Samo pojęcie „naród” nie jest pojęciem jednolitym. Możemy tutaj przytoczyć myśl F. Meinecke , który mówił o Kulturnation i Staatsnation. Jedną grupę kształtował język, kultura, religia, drugą państwo.  Na pewno Polacy są narodem ukształtowanym przez państwo, chociaż czy kulturowo jesteśmy jednolici? Mnie i wielu osobom na Górnym Śląsku bliższy jest Eichendorff niż Mickiewicz czy Słowacki. Jednak pomijając specyfikę mojego regionu, myślę, że mimo wszystko naród polski istnieje, na pewno dzięki państwu (w dzisiejszych czasach bez państwa rozpadłby się bardzo szybko), językowi i kulturze. Religia nie odgrywa już takiej roli jak kiedyś. Polacy są narodem bardzo dziwnym, podzielonym wewnętrznie, ale mimo wszystko kiedy trzeba, potrafią się zjednoczyć. Mimo tego, iż na co dzień często Polak Polakowi wilkiem.

Oczywiście, jak w każdej dużej rodzinie są osoby, które ten naród uważają za najwyższą wartości, jak i takie, które nim gardzą. Jednak mimo tego nie jest z Polakami tak źle. Na Zachodzie, przecież „jednolite” narody tworzą Europejczycy, Arabowie, Turcy, Azjaci czy Hindusi.

Istnieją w Polsce rόwnież ruchy nacjonalistyczne bardziej niż narodowe, ktόre dążą do zaprzyjaźnienia się z kolegami i z koleżankami w innych krajach w celu prowadzenia wspόlnej walki przeciw indywidualizmowi i konsumpcjonizmowi. Jak ocenia Pan szanse tych ruchόw na stworzenie jakiejś „międzynarodówki oporu”?

Sukces tych ruchów zależy od sytuacji polityczno-gospodarczej w Europie. Warto zauważyć, że te ruchy nie myślą w kategoriach prymitywnego historyzmu i szowinizmu narodowego. Chcą budować silną Europę narodów odsuwając na bok dawne, czasem wielowiekowe spory. Patrzą w przyszłość i to właśnie ją stawiają na pierwszym miejscu. Indywidualizm i konsumpcjonizm to część elementów przeciwko, którym występują te środowiska. Możemy tutaj dodać jeszcze globalizację, kapitalizm, imperializm, syjonizm, niszczenie europejskiej tożsamości. W Zachodniej Europie (w tym w krajach nordyckich) współpraca tych grup (głównie wywodzących się ze środowisk Autonomicznych Nacjonalistów, evolianistów, czy narodowych anarchistów) uklada się bardzo dobrze; grupy wzajemnie wspierają się na manifestacjach, organizują spotkania itd. Gorzej pod tym względem prezentuje się Europa Wschodnia, gdzie dawne urazy ciągle są żywe. Historyzm w tych regionach jest dość silny; myślę, że związane to jest z okresem powojennym i życiu w tzw. Bloku Wschodnim. Kilka państw nie miało swojej, nawet pozornej suwerenności, inne były pacyfikowane przez wojska Układu Warszawskiego. Na Bałkanach kilka narodów mimo istotnych różnic kulturowych tworzyło jedno państwo – Jugosławię. To wszystko wpłynęło na silną dziś pamięć o historii swoich państw, o wyrządzonych im krzywdach, o latach chwały i poniżeń. Jednak mimo tego oprócz tradycyjnych przyjaźni (np. polsko-węgierskiej) powstają inicjatywy mające prowadzić do wspólnych działań nacjonalistów z tej części Europy. Ukraińcy i Litwini wyciągają rękę do Polaków, Słowacy do Czechów itd.   

Czy historyzm wspόłczesnych narodowcόw i nacjonalistόw nie jest przeszkodą w walce z systemem?

Uważam, iż należy znać historię, wyciągać z niej wnioski. Jednak nie można żyć tylko historią, snuć romantycznych wizji o odbijaniu utraconych terenów. Niestety takie tendencje pojawiają się u wielu grup nacjonalistycznych państw Europy Wschodniej (Polska, Ukraina, Węgry, Serbia). Jest to bardzo duża przeszkoda, zwłaszcza dziś kiedy zagrożona jest Europa, jej wielowiekowa tradycja. Nie powinno się myśleć o tym co było, tylko jak połączyć siły i działać razem, żeby zachować dziedzictwo tej dawnej, łacińskiej Europy. 

W roku 1942 wielu Polakόw, ktόrzy wtedy byli nawet młodsi od Pana, znalazło się w Szkocji, w wojsku. Szkoci przepadali za nimi, kochali ich jak swoich synόw i bardzo chętnie wydawali za nich swoje cόrki. Wszyscy młodzi żołnierze postawili wtedy swym narzeczonym jeden warunek: przyjęcie katolicyzmu. No i salki katechetyczne katolickich kościołόw zapełniły się Szkotkami, ktόre pilnie przygotowywały się do zmiany religii. Dzieci z tych małżeństw zaczęły rodzić się w roku 1943, około grudnia. Młodzi Polacy odnieśli wtedy olbrzymie zwycięstwo,  chyba większe, niż wszystkie inne, ktόrymi swą historię zapisała pόźniejsza Dywizja Pancerna pod dowόdztwem generała Maczka. Zanieśli światło wiary biednym heretykom. Czy Pan i Pańscy rόwieśnicy dziś, w podobnej sytuacji, postąpiliby tak samo?

Nie chcę się wypowiadać w imieniu innych. Wtedy były inne realia, inne systemy wartości. Ludzie mieli w sobie zakorzenione pojęcie honoru i silne przywiązanie do ojczystej tradycji. Nie lubię gdybać, nie wiem jakbym się zachował. Najważniejsze byłoby dla mnie, żeby ta osoba miała w sobie europejskiego ducha, nieważne czy katolickiego, czy protestanckiego.

Eh, Panie Tomaszu, nie wytrzymałby Pan ze szkocką prezbiterianką. Kazałaby Panu grać w piłkę w garniturze i pływać w swetrze! Ale mόwmy do rzeczy :)  Jest Pan człowiekiem wierzącym. Jak rozumie Pan określenie ,,zbawić swoją duszę” i jak dużą wagę przywiązuje Pan osobiście do osiągnięcia zbawienia?

Moja wiara jest bardzo pragmatyczna. Mam swój, własny pogląd na religię. Dla mnie najważniejsze jest życie w zgodzie z prawem naturalnym.

To już nieźle, ale to nie wystarczy. Czy nie boi się Pan piekła i wiecznego potępienia?

Nie zastanawiałem się nad tym. Życie dostarcza wielu powodów do zmartwień, więc nie myślę o tym. Będzie co ma być, chociaż idąc za Machiavellim, w piekle ponoć czeka nas towarzystwo książąt, królów i papieży, więc  na pewno nie będzie smutno 🙂

Będzie właśnie bardzo smutno! A fatalizm jest sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem  🙂 Dlaczego polska młodzież tożsamościowa nie wali drzwiami i oknami do Tradycji katolickiej? Przecież to właśnie tam jest męska siła i kobieca duma matki-żony. Religia katolicka to religia ludzi silnych.

Z kilku powodów. Po pierwsze posoborowy Kościół ma wyłączność na religię katolicką, powoduje to odwrót od religii w jakimkolwiek wydaniu. Oazowe tańce i śpiewy mają być alternatywą dla ludzi lubiących inny wymiar życia duchowego czy inaczej pojmujących religię. Po drugie w Polsce silny jest wątek pogański, który pokazuje właśnie tą dawną siłę Słowian, ich walkę z Kościołem o swoją wiarę, można to utożsamiać z walką o niepodległość, Wielką Polskę itd. Po trzecie przeciętny działacz narodowy jest albo rozmiłowany w historii albo skupia się wyłącznie na działaniu, nie interesują go sprawy religii (pewnie większość nie wie czym jest Bractwo Kapłańskie św. Piusa X). Po czwarte w Polsce pokutuje – chociaż już w mały stopniu – duch skinheadów z lat 90., pijackie imprezy i walka o Wielką Polskę, ale to już są sporadyczne wypadki.

Dziś sport, głόwnie sporty walki, to jedno z naczelnych zajęć naszej prawicowej młodzieży. Czy nie można zaryzykować twierdzenia, że jest to swoista odpowiedź na ruinę dobra wspόlnego, na zagładę rodziny,  na brak służby wojskowej, na ruinę więzόw przyjaźni,  na unicestwienie  zwykłych więzόw ludzkich przez ten przeklęty liberalizm?

Ludzie mają różne motywacje przychodząc na trening sztuk i sportów walki; jeden chce się zemścić na koledze ze szkoły, inny poprawić kondycję, a jeszcze inny po prostu trochę się poruszać. Myślę, jednak że można zaryzykować takie twierdzenie w stosunku do tych, którzy trenują wiele lat. Sporty walki budują pewnego rodzaju grupę, bardzo specyficzną. Ludzie razem ćwiczą, aby osiągnąć lepszą sprawność fizyczną, jak i po to, aby móc poradzić sobie z tym co życie im przyniesie w przyszłości. Sporty walki na pewno pomagają nauczyć się samodyscypliny, pokonać własne słabości, a to jest bardzo ważne w dzisiejszym społeczeństwie słabych ludzi uzależnionych od konsumpcji.

Na koniec pytanie zasadnicze. Gdybym poprosił Pana o przesłanie dla młodych Czytelnikόw, co by Im Pan powiedział?

Po pierwsze myślcie samodzielnie, nie ulegajcie wpływom demoliberalnej jak i „prawdziwie patriotycznej” propagandy. Informacji szukajcie na różnych portalach internetowych; nie skupiajcie się na jednym. Siłownia, sporty walki czy nawet tak popularna piłka nożna są lepsze od cotygodniowych imprez i picia do nieprzytomności. Zainteresujcie się ideą Straight Edge (może bez rosyjskiego odłamu), pracujcie nad sobą i wybierzcie własną drogę. Wiedza i sport ukształtują waszą osobowość w taki sposób, że system będzie musiał się sporo namęczyć, aby Was złamać.  Zainteresujcie się historią swoich małych ojczyzn, to właśnie silna, lokalna tożsamość pozwoli Wam  na działanie na szerszą skalę. Nie bójcie się niepopularnych decyzji i dróg – to wy tworzycie swoje życie, a nie neoliberalna korporacja mówiąca co powinno się nosić, jeść, lubić itd. A gdyby przyszła chwila zwątpienia pamiętajcie słowa Jerzego Drobnika:  „Nie jesteś sam w swojej samotności. Takich »samych« jest więcej”.

Mam szczerą nadzieję, że zostanie Pan usłyszany. Dziękuję za rozmowę.

Z  Tomaszem Kosińskim rozmawiał  Antoine  Ratnik

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Z Tomaszem Kosińskim (redaktorem konserwatyzm.pl) rozmowa o tożsamości”

  1. 1/ „…może bez rosyjskiego odłamu…” – dlaczego? 2/ Gorąco polecam film „Fight Club”, tytuł polski „Podziemny krąg”.

  2. 1. M.in. dlatego http://www.autonom.pl/?p=1395 . Rosyjscy WP/NS sXe kochają akcję bezpośrednią, która często kończy się bardzo krwawo. Ostatnio bywa głośno o walce z dilerami nakrotyków w Rosji, na youtube można znaleźć filmy obrazujące, jak ta walka wygląda. 2. Film znam, wolę książkę.

  3. @T.Kosiński: Chyba ma Pan rację, chociaż nie wiem, czy uzasadniłby Pan tak samo, jak ja. Czyżby także miał Pan wrażenie, że rosyjski sXe jest „implantem” podobnym do tzw. „demokratycznej opozycji”? Jakoś to starozakonne nazwisko Borowikow dziwnie mi przypomniało nasz polski KOR et consortes … Czyżby Yankees stworzyli w Rosji nie tylko antyfaszystów ale i faszystów, 🙂 ?

  4. Czy stworzyli faszystów? sXe wywodzi się z kultury skupionej wokół muzyki hardcore, była ona buntem przeciwko amerykańskiemu społeczeństwu lat 80 i 90. Może nie Yankees jako tacy, ale amerykańska kontrkultura w pewnym stopniu wpłynęła na ruchy nacjonalistyczne i kibicowskie w Rosji. Na pewno nie jest to bezmyślne kopiowanie( nie ma tu np. wegetarianizmu) ale pewne elementy zostały wykorzystane. Miesiąc temu miałem w Wilnie referat nt. „Idei sXe w ruchu autnomicznych nacjonalistów” postaram się zamieścić w niedługim czasie skróconą wersję, tak aby można było zauważyć i zrozumieć różnice w pojmowaniu sXe na przykładzie kilku państw.

  5. „…Może nie Yankees jako tacy, ale amerykańska kontrkultura w pewnym stopniu wpłynęła na ruchy nacjonalistyczne i kibicowskie w Rosji. …” – nie miałem na myśli amerykańskiej kontrkultury, lecz regularny sponsoring via ambasada USA i tzw. organizacje pozarządowe. Nie sądzę, aby wielkorusy-naziole sami sobie żyda na fuehrera wybrali, :-).

  6. Ja nie wierzę w amerykański sponsoring. Działalność nacjonalistów rosyjskich w kilku kwestiach jest władzy na rękę, więc na pewno ich organizacje zostały dokładnie sprawdzone. Jedyne bardziej poważne problemy ma organizacja o nazwie Wolnica http://volniza.info/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *