Zagrabią nam 150 miliardów

W połowie 2012 roku członków OFE było 15,7 milionów. Oznacza to, że państwo właśnie kradnie każdemu z nich średnio ponad 9500 zł! Na kontach OFE (jeszcze) jest łącznie około 280 mld zł. Ale należy się spodziewać, że w wyniku uchwalonej nacjonalizacji dojdzie do powolnej degradacji i upadku tych funduszy. Zdaniem prof. Krzysztofa Rybińskiego postanie „kadłubek OFE, który i tak zostanie dorżnięty za kilka lat”. W efekcie każdy uczestnik OFE łącznie straci prawie 18 tys. zł! – De facto rząd dziś dewastuje system emerytalny. To grabież w białych rękawiczkach – mówił w radiowej Jedynce poseł Jarosław Gowin. – Wszyscy będziemy uzależnieni od ZUS-u, a tam nie ma pieniędzy, są tylko obietnice polityków. Są zobowiązania, które obecny rząd przekłada na barki następnych rządów i następnych pokoleń – dodał. – To jest eutanazja systemu emerytalnego – krzyczał z kolei z sejmowej mównicy poseł Janusz Palikot. – To się przyszłym pokoleniom odbije czkawką, ponieważ w wyniku podebrania pieniędzy OFE, do ZUS-u trafią wyłącznie zapisy księgowe – mówił w rozmowie z Polskim Radiem Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

 

Będą pożyczać bez opamiętania

 

Inne postanowienie ustawy nakazuje przyszłym emerytom, by od 1 kwietnia do 31 lipca 2014 roku ponownie decydowali, czy nadal chcą przekazywać część składki do OFE, czy też całość do ZUS (niektórzy z nich już decydowali o tym w związku z utworzeniem OFE). Tylko jak mają wybierać, skoro z badań wynika, że zaledwie 13 procent Polaków orientuje się, o co chodzi w „reformie” OFE? Ponadto ustawa zakazuje, by OFE inwestowały w obligacje skarbu państwa i w inne instrumenty dłużne gwarantowane przez Skarb Państwa. Efektem będzie marginalizacja OFE, a tym samym stopniowe przechodzenie Polaków z prywatnego systemu emerytalnego do państwowego. Należy podkreślić, że państwo nie okrada PTE, które zarządzają składkami, lecz Polaków, do których – przynajmniej teoretycznie – należą pieniądze lokowane na kontach OFE. Tym bardziej że są one dziedziczne.

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS, „ustawa nie tylko niczego nie zmienia, ale pogarsza sytuację, bo obowiązkowa stopa zwrotu została zniesiona”. – Ci ludzie, którzy zostaną w OFE, a przecież mają prawo podjąć taką decyzję, będą narażeni na to, że zostają w systemie, który jest finansowo bardzo niestabilny – twierdzi Beata Szydło, posłanka PiS. „Reforma” pogarsza też sytuację samego ZUS-u. W jej wyniku realne aktywa zostaną umorzone i zamienione na obietnice polityków. W efekcie przyszłe zobowiązania ZUS-u wobec emerytów, które obecnie wynoszą 2,2 biliona zł, powiększą się do 2,5 bilionów zł.

To, że „reforma” spowoduje zmniejszenie zadłużenia publicznego o około 150 mld zł, czyli około 8 procent PKB będzie miało – co kuriozalne – negatywny skutek, bo rząd Donalda Tuska będzie miał wolną rękę do jeszcze większego zadłużania nas. – Jeżeli zostanie wprowadzona ustawa i – zgodnie z tymi zmianami – zostaną umorzone obligacje, to wrócimy do poziomu zadłużenia z 2011 roku. Ale to jest poprawa tylko na papierze. Pieniądze z OFE to tratwa ratunkowa, ale już prognozuje się, że po dwóch latach wróci problem. Dodatkowo to są lata wyborcze, więc prawdopodobnie chodzi o to, żeby rząd nie musiał w tym okresie martwić się budżetem – skomentowała we Wprost.pl posłanka Szydło. Bo przecież równocześnie z umorzeniem obligacji powinny zostać obniżone progi ostrożnościowe, co w odrzuconych poprawkach proponowało PiS. – Proponujecie kupić sobie trzecią kadencję rządzenia za rozdawnictwo (…). Będziecie rozdawać emerytury, podnosić pensje budżetówce, zrobicie wielki festiwal wydatkowania środków – mówi w Sejmie do polityków PO poseł Przemysław Wipler. – Obawiamy się, że na pozostałe dwa lata kadencji, żeby szybko wykorzystać pieniądze unijne, rząd bez opamiętania będzie pożyczać pieniądze na międzynarodowych rynkach – powiedział w rozmowie z Wprost.pl Zbigniew Kuźmiuk, poseł PiS. Problem polega też na tym, że skutki zmian w OFE są już zapisane w projekcie budżetu na 2014 rok, więc jeśli nacjonalizacja OFE nie zostałaby przyjęta, to nie zostałby także uchwalony budżet. – Wszyscy wiemy, że tempo, jakie narzucono przy tej ustawie, wynika tylko z faktu, że rząd chce szybko zasypać dziurę budżetową pieniędzmi z OFE – mówiła Szydło.

Tymczasem z opublikowanego w „Rzeczpospolitej” artykułu prof. Stanisława Gomułki, byłego wiceministra finansów w rządzie Donalda Tuska i głównego ekonomisty BCC oraz Macieja Bitnera, doktoranta na wydziale ekonomicznym UW i głównego ekonomisty Wealth Solutions wynika, że OFE nie były odpowiedzialne za problemy finansów publicznych, jak twierdzi rząd Tuska, gdyż reforma emerytalna z 1998 roku była kompensowana innymi działaniami, które neutralizowały wpływ zwiększenia dotacji do FUS. Zdaniem autorów przyczyną problemów budżetowych był wzrost inwestycji publicznych (współfinansowanie unijnych dotacji), rozrost do granic możliwości biurokracji i zwiększenie płac urzędników oraz obniżki podatkowe Zyty Gilowskiej, które wprowadzał rząd PO-PSL.

 

Konstytucyjność ustawy

 

Do samego procesu legislacyjnego można mieć wiele zastrzeżeń. Posłowie przyjęli poprawkę PO, która zapewniła, że tekst ustawy ma brzmienie takie, jak projekt rządowy. Za przyjęciem poprawki, a tym samym nowelizacji w takim właśnie brzmieniu zagłosowało 232 posłów koalicji PO-PSL, przeciwko było 216 posłów opozycji, a jeden poseł wstrzymał się od głosu. Celem zgłoszenia poprawki PO było zablokowanie ponad tysiąca poprawek opozycji. Aby wstrzymać ekspresowe tempo uchwalania tak ważnej ustawy, sami posłowie Solidarnej Polski zgłosili 999 poprawek. Przyjęcie poprawki PO spowodowało, że wszystkie inne poprawki zgłoszone do projektu stały się bezprzedmiotowe i nie zostały uwzględnione. Wielu posłów ma wątpliwości, czy taka procedura legislacyjna była zgodna z prawem. – Uchwalenie w trzy dni ustawy, która dotyczy oszczędności wszystkich Polaków, to skandal, hańba, to gangsterstwo polityczne – krzyczał w Sejmie Patryk Jaki, poseł Solidarnej Polski.

Czy z powodu szybkiego trybu uchwalenia ustawy, zostanie ona zakwestionowana jako niezgodna z konstytucją? Zapowiada to Twój Ruch i Solidarna Polska. Ustawę do Trybunału Konstytucyjnego może zgłosić 50 posłów. Jednak nawet jeśli później Trybunał Konstytucyjny uzna część zapisów ustawy za sprzeczne z konstytucją, to będzie się tym martwił rząd, który powstanie po kolejnych wyborach parlamentarnych, a nie obecny. – Gdyby Trybunał orzekł, że było to niezgodne z konstytucją, bo naruszało prawa majątkowe obywateli, którzy mają tam swoje oszczędności, to zwrócenie z powrotem tych obligacji wedle wartości, jaką miały w styczniu 2014 roku, byłoby raczej niemożliwe – mówiła w Polskim Radiu Ewa Lewicka, doradca prezesa Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. Jej zdaniem wtedy państwo polskie musiałoby wypłacić osobom wywłaszczonym odszkodowania.

Z badania CBOS wynika, ze zmianom w systemie emerytalnym sprzeciwia się 53 procent Polaków, a popiera je zaledwie 13 procent. Ponad stu ekonomistów i prawników protestowało przeciwko demontażowi OFE, twierdząc, że szkodzi to interesom emerytów, jednocześnie nazywając wywłaszczeniem przeniesienie części środków z OFE do ZUS. Grożą pozwem zbiorowym do sądu, który może się zwrócić do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem o konstytucyjność zapisów w ustawie. Grupa prawników chce uzyskać od sądu zabezpieczenie roszczenia do czasu wyroku Trybunału. Gdyby tak się stało, to część obligacyjna składek w funduszach osób, które dołączą do pozwu, nie mogłaby zostać przeniesiona do ZUS do czasu wydania wyroku przez Trybunał. – Ja przystąpię do takiego pozwu zbiorowego – i Was zachęcam! Działanie rządu ws. OFE to skandal, niezależnie od mojej krytycznej oceny samych OFE, niezmiennej od początku ich działania (…) musimy to powstrzymać! – napisał poseł Wipler na Facebooku. Stowarzyszenie Republikanie już zorganizowało pikiety w tej sprawie. Z kolei kilkanaście organizacji zrzeszających młodych ludzi, w tym Forum Młodych Lewiatan, Forum Obywatelskiego Rozwoju, Liberte!, Stowarzyszenie Młodzi dla Polski czy Stowarzyszenie Koliber, wystosowały list otwarty do parlamentarzystów, sprzeciwiając się grabieży.

 

Co z tego wyniknie?

 

„4 dni potrzebował Sejm Rzeczypospolitej, aby przyklepać rządową grabież oszczędności emerytalnych 16 milionów Polaków. Posłowie nie mieli wątpliwości i pozostali głusi na krytyczne opinie ekonomistów, poważne zastrzeżenia prawników i konstytucjonalistów oraz głos społeczeństwa. Cóż, tak to już jest, gdy rząd desperacko potrzebuje pieniędzy, w państwowej kasie zieje wielka dziura, a przed nadchodzącymi wyborami podwyżka podatków lub cięcie wydatków byłoby politycznym samobójstwem dla szefa partii rządzącej” – napisał Krzysztof Kolany, główny analityk portalu Bankier.pl. – „Sposób, w jaki państwo przywłaszczyło sobie własne długi zgromadzone w OFE (ok. 150 mld zł) i praktycznie zaorało kapitałowy (nie mylić z rynkowym) filar emerytalny, skłania do głębszej refleksji. (…) właśnie przekonaliśmy się, ile warte są obietnice emerytalne składane przez polityków. Jeśli demontaż OFE zajął Sejmowi 4 dni, to przycięcie świadczeń z ZUS zajmie mu pewnie pół dnia. To jest nieuniknione, ponieważ przyszłe zobowiązania wobec emerytów nie znajdują pokrycia w przyszłych dochodach państwa, co zresztą pokazują same prognozy Zakładu” – dodał.

„Władzuchna nasza kochana uwłaszczyła się na naszej forsie, którą najpierw kazała nam przymusowo pakować w OFE. Tak, ta sama władzuchna, kto nie wierzy niech spojrzy jak Donald Tusk głosował w czasie premierowania Jerzego Buzka, kiedy fundusze otwarte (dobre sobie, otwarte…) powstawały – wtedy były cacy, teraz są be. Wszystko wskazuje na to, że rząd potraktował drugi filar systemu emerytalnego jako gigantyczną skarbonkę, do której lud pracujący przymusowo wrzucał pieniądze tylko po to, by je stracić na rzecz ratowania budżetu państwa. Jeżeli to nie jest wywłaszczenie to ja już naprawdę nie wiem, co nim jest” – skomentował wolnościowy bloger Alexander Degrejt. – Proponujecie [politycy PO] Polakom, żeby z deszczu trafili pod rynnę, ponieważ jedna droga, trasa w stronę ZUS to nie jest danie Polakom żadnej alternatywy – mówił w Sejmie Wipler. – To, co proponujecie, to jest zuchwała kradzież, zuchwałe zagarnięcie składek milionów polskich ubezpieczonych – dodał.

Jednak nie wszyscy wolnorynkowi komentatorzy całkiem krytykują „reformę”. „Dogorywa najgłupsza z możliwych reform. (…) Efekt netto tej reformy to prawie 20 mld złotych przekazane banksterom. O tyle jesteśmy biedniejsi, my, czyli 16 milionów Polaków zrobionych w OFE, a banksterzy bogatsi” – napisał prof. Krzysztof Rybiński. „Intencje rządu w sprawie OFE są jasne i nie będę ich rozwijał. Trzeba łatać budżet. Nie jest to zatem próba naprawy systemu emerytalnego, tylko próba zyskania paru lat. Bo systemowo niczego to nie rozwiązuje. Nie zmienia to faktu, że likwidacja tego szkodliwego absurdu pt. OFE jest działaniem pozytywnym” – napisał z kolei prezes Kaźmierczak. Polakom nie sprzyja także demografia. Czy wiek emerytalny zostanie podniesiony do 75 lat, jak proponuje się teraz w Szwecji? Jedno jest pewne – jak się samemu nie zaoszczędzi na emeryturę poza wszelkimi systemami, to raczej nie ma co liczyć na emeryturę wypłacaną od państwa.

Tomasz Cukiernik 

* Niniejszy artykuł został opublikowany w nr 51 tygodnika “Najwyższy CZAS!” z 2013 r.

M.G. 

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Zagrabią nam 150 miliardów”

  1. Podstawowym zadaniem, pochodzącej od Boga, władzy demoliberalnej, jest zadłużanie społeczeństw u międzynarodowych lichwiarzy, najlepiej żydowskich, bo szczególnie umiłowanych, na obraz i podobieństwo, jak było na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *