Zbrodnia bez kary czy kara bez zbrodni?

Przyjąłem to z obojętnością, a nawet lekkim niesmakiem. I nie chodzi wcale o to, że trzeba było na taki werdykt czekać aż ćwierć wieku. Wewnętrzny głos mówi mi, że ośmieszono powagę Rzeczypospolitej i wymiaru sprawiedliwości. Nie pierwszy, nie ostatni raz, ale jednak.

Kiszczaka skazano za stan wojenny, tj. za udział w zamachu stanu, w wyniku którego zabito około 100 osób, a tysiące poddano represjom, internowano, zwalniano z pracy czy zmuszono do emigracji. Historycznie rzecz biorąc takie czyny pozostają bez kary (jeśli junta zdobywa i utrzymuje władzę), albo kończą się eliminacją zamachowców (jeśli jej nie zdobywają albo tracą przy udziale przemocy). Może to być fizyczna likwidacja czy zmuszenie do emigracji, rzadziej jakaś inna postać usunięcia osobnika z życia państwa. 

Skoro zatem w Magdalence zagwarantowano funkcjonariuszom PRL bezpieczeństwo to żaden proces pokazowy nie wchodził już w grę. Kto zresztą i jak miałby go przeprowadzić, skoro zachowano ciągłość instytucji, kadr i dorobku prawnego PRL? Należało tylko o tym wyraźnie powiedzieć. Nie bawić się w żadne moralne wybielanie tego odrażającego w gruncie rzeczy komunistycznego towarzystwa, tylko otwarcie przyznać: Kochani rodacy, na tym polegał ten deal. Reformy za bezpieczeństwo. Czy był dobry, czy był zły, możemy dyskutować, ale nie czujemy się w tej chwili władni skrócić ich o głowę.

Oszczędzilibyśmy sobie wówczas tego wieloletniego cyrku w postaci wlokących się procesów, przerywanych złym stanem zdrowia starzejących się podsądnych. Nie bylibyśmy też świadkami groteskowego finału, gdzie człowiek numer dwa schyłku PRL zostaje skazany na karę niższą niż jakiś kieszonkowiec lub drobny włamywacz. Bo jak to w końcu było? Robił coś złego czy nie? Skoro postępował karygodnie to dlaczego kara budzi uśmiech politowania? A skoro bez zarzutu to dlaczego został ukarany?

Wydaje mi się, że skoro z uwagi na pokojowe przekazanie władzy, zachowanie ciągłości państwowej, jak również osoby/środowiska, którym tę władzę przekazano, przysłowiowa czapa, ani choćby szybki spektakularny proces przed specjalnym Trybunałem nie wchodziły w grę, to należało sprawę pozostawić historykom. Zło mogłoby zostać wówczas nazwane, choć pozostawione bez kary. Dziś natomiast doczekaliśmy się symbolicznej kary, która poddaje w wątpliwość naganność postępowania komunistycznych aparatczyków. Gorzej chyba być nie mogło.

Marcin Bonicki

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Zbrodnia bez kary czy kara bez zbrodni?”

  1. Czyli, za przygotowywanie „związku przestępczym o charakterze zbrojnym” grozi tylko „dwójka w zawiasach”? Toż to świetna wiadomość dla antysystemowców! Można mieć i broń strzelecką, i wyszkolonych ludzi, i wozy bojowe, i listy proskrypcyjne, i sojuszników ze Wschodu, można zlecać zabójstwa i porywać ludzi – i za to wszystko tylko „dwójka w zawiasach”? Super! Niech się styropian strzeże!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *