Zmierzch burżuazji

Wiek XIX i wiek XX były wiekami dominacji burżuazji, czyli mieszczaństwa. Istotą « etosu » mieszczańskiego jest przekonanie o nadrzędnej wartości dόbr materialnych i o ich przewadze nad dobrami duchowymi. Mieszczaństwo zaczęło zdobywać w Europie znaczenie pod koniec okresu zwanego pόźnym średniowieczem.

Tendencja do gromadzenia sobie dόbr doczesnych w trakcie życia ziemskiego jest stara jak sama ludzkość i nie na tym polega oryginalność mieszczaństwa. Burżuazja zapisała swoją specyficzną kartę w dziejach ludzkości wyłącznie dzięki uznaniu dόbr materialnych za ekskluzywne.

Julius Evola w « Orientacjach » przypisuje burżuazji następujące tendencje:

– tendencję do bezpieczeństwa (“sicurezza” – co znaczy rόwnież “pewność siebie”)

– tendencję do życia uśrednionego , poddanego sztywnym normom ( standartom)

– konformizm

– udomowienie, oswojenie

– tendencję do moralizatorstwa.

Evola doskonale ujął porządek pojawiania się tych burżuazyjnych tendecji. Stawianie na piedestale dόbr materialnych, ze swej natury odejmowalnych, wyzwala w duszach strach. Strach paraliżuje i prowokuje nerwowe reakcje obronne. Mieszczanin “nie wychyla się”, ceni cichy, spokojny tryb życia, jest często domatorem zgłębiającym w pobliżu płonącego kominka zabytki literatury klasycznej i miotającym anatemy przeciw “anarchistom” łamiącym normy moralne.

Burżuazja – ze swej natury warstwa nie lubiąca ryzyka, nawet giełdowego – nigdy de facto nie doprowadziła do radykalnego zerwania z przeszłością. Wielkie fortuny burżuazyjne uformowały się w trakcie stuleci. Nawet największe rodziny burżuazyjne bywały często – według znanego przysłowia – “raz na wozie – raz pod wozem”. To nauczyło je ostrożności.

Burżuazja nigdy nie zdecydowała się na frontalną rozprawę z religią – starała się tylko zmienić jej dogmaty tak, aby zawierane w kantorach kontrakty stały się bardziej owocne.

Burżuazja zapaskudziła Ziemię ale nie doprowadziła do katastrofy. Kultywowała wręcz dawne rygory i to z tego powodu skrajna lewica, ktόra wyraźnie nic nie zrozumiała z rozwoju wypadkόw, nadal mόwi o konieczności zwalczania “wartości burżuazyjnych” czy “burżuazyjnych przesądόw”, takich np. jak uczenie dzieci w szkole ortografii czy rachunkόw.

Warto na marginesie dodać, że nawet rewolucja bolszewicka nie była radykalnym zerwaniem z przeszłością. Bolszewicy byli systematycznymi mordercami, pragnęli zmienić kierunek nurtu wielkich rzek i maksymalnie zintensyfikować produkcję, dokonali mordu elit we wszystkich warstwach społecznych ale nie zanegowali en bloc natury ludzkiej. Pragnęli ją spętać i poprowadzić w pożądanym przez nich kierunku ale nie dokonali zerwania z człowienczeństwem jako takim.

Wiek XXI jest wiekiem wzlotu Globalnej Superklasy. To, co potocznie nazywa się dziś Systemem to dominacja Superklasy Światowej – pierwszej w historii ludzkości warstwy nomadycznej otwarcie usiłującej wyeliminować człowieczeństwo jako takie i unicestwić naturę ludzką. Jest więc wielkim błędem mόwić, że System jest rezultatem finansieryzacji kapitalizmu. Kapitalizm był owocem prymatu burżuazji. To prawda, że burżuazja miała zawsze tendencję do nomadyzmu, ale ogόlnie rzecz biorąc ceniła granice państw, ognisko domowe i przekazywanie (transmisję) kapitału z pokolenia na pokolenie. Burżuje byli dziedzicznymi potentatami, wielkimi właścicielami i nawet self-made men zakładali dynastie finansowe. Rzecz ma się zupełnie inaczej z Globalną Superklasą.

Warstwa ta powiększa się poprzez kooptację, dzięki intrygom, dyplomom renomowanych uniwersytetόw, dzięki relacjom, układom sił etc. Jej dominacja opiera się na wzajemnym strachu. Każdy jej członek jest wydziedziczalny w dowolnym momencie – Superklasa nie szanuje własności prywatnej, nie uznaje jej, a dokooptowane jednostki opłaca w (chwilowej) potędze i w (przejściowych) wpływach. Jest pozioma – rzadko pionowa. Członkowie tej warstwy to meteory, krόlewicze i księżniczki jednej nocy.  

Celem Globalnej Superklasy jest transpozycja do sfery stosunkόw międzyludzkich (politycznych, społecznych, gospodarczych, rodzinnych, towarzyskich etc.) relacji jakie zachodzą w sferze czystej matematyki i informatyki bedącej wymiotem matematyki. To z tego właśnie powodu Globalna Superklasa czyni wszystko co tylko w jej mocy aby zniszczyć, unicestwić te stosunki, do ktόrych wtryskuje i ktόrym substytuuje relatywnie konieczne (tzn. konieczne w ramach modelu matematycznego, ktόremu służy) relacje inter- liczbowe. Jest to nieuniknione – operacje matematyczne abstrahują od materii. Globalna Superklasa jest więc z tego punktu widzenia rodzajem “stanu kapłańskiego” gnozy.

Burżuazja przestała być dziś naszym wrogiem. Mieszczaństwo utraciło wszelką władzę i burżuje znajdują się dziś raczej w szregach opozycji. Ich gloryfikacja gruboskόrnego materializmu stoi w jawnej sprzeczności z immaterializmem Globalnej Superklasy. Ta ostatnia nie jest zresztą wcale jakimś zdegenerowanym bękartem mieszczaństwa. Wyrosła na gnojowisku pozostawionym przez burżuazję ale jest raczej samosieją rewolucji intelektualnej, ktόrą w Europie zapoczątkował neoromantyzm. I rezultatem” postępu naukowo-technicznego”. To nauka jest naszym wrogiem!

Bill Gates więcej zawdzięcza ludziom takim jak Agust Strindberg czy “nasz” Stanisław Przybyszewski niż “mydlarzowi” Edisonowi. Zawdzięcza też wiele Aleksandrowi Volta…..

Superklasa “chodzi na prąd”.

 Jest więc bardzo istotne żeby zrozumieć, iż po to, by mόc rozpocząć skuteczną walkę z Systemem trzeba najpierw – w porządku naturalnym – poświęcić nadchodzące lata badaniu inherentnej natury relacji zachodzących w np. informatycznie asystowanych tranzakcjach interbankowych, w funkcjonowaniu sieci wpływόw ( np. z pozoru “ubogiego” Banku Lazard),  w procedurach i technikach rekrutacji i kooptacji high skilled personelu w wielkich grupach finansowych czy trzeciosektorowych.

To od naszej znajomości tego bezdusznego z definicji modelu matematyczno-seksualnego zależy wypracowanie skutecznych metod walki z pozaziemskim nowotworem.

Antoine Ratnik 

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Zmierzch burżuazji”

  1. „…Celem Globalnej Superklasy jest transpozycja do sfery stosunkόw międzyludzkich (politycznych, społecznych, gospodarczych, rodzinnych, towarzyskich etc.) relacji jakie zachodzą w sferze czystej matematyki i informatyki bedącej wymiotem matematyki. …” – bardzo śmiała teza. Jako odtrutke polecam Tadeusza Zielińskiego „Republikę Rzymską” – bardzo ciekawie opisuje tam ekwitów i ich transformację z pierwotnej „arystokracji kiesy” w globalnych lichwiarzy, trzymających w finansowych kleszczach ludność prowincji Imperium. Zieliński opisuje także senat i patrycjuszów, „arystokracje miecza”, probującą, w trosce o przyszłość Imperium, powstrzymywać „globalna lichwę”. Praca powstała pod koniec XIX wieku. Ciekawy jest też opis mechanizmów demokracji i demagogii uprawianych przez ekwitów i popularów oraz opis rzeczywistej, a nie pozornej alternatywy. Deklarowaną alternatywą było nie „republika arystokraytczna czy republika demokratyczna”, a faktyczną: „republika arystokratyczna czy tyrania, mająca pozór demokracji a bedąca de facto oligarchia”. A więc: nic nowego. Władza „arystokracji trzosa” chyba musi prowadzić do tyranii, list proskrybcyjnych (dla „niepoprawnie myslących”) i terroru takiego czy innego Mariusza.

  2. Myli się Pan głęboko. W Rzymie do samego końca człowiek pozostał człowiekiem. Często bardzo złym, okrutnym, skorumpowanym ale istotą ludzką, z krwi i kości. Nawet barbarzyńcy byli istotami ludzkimi z krwi i kości. Wystarczy poczytać Sw.Grzegorza Wielkiego czy Sw.Grzegorza z Tours. GS nie jest złożona z istot ludzkich tylko z humanoidόw a obecny system zaprzeczył człowieczeństwu jako takiemu. Na tym polega oryginalność obecnych czasόw.

  3. W dialekcie korporacyjnym często używa się słowa „zasób”, zamiast człowiek, pracownik etc. etc. – fakt. Jednakowoż, czy nie jest to gł. kwestia szczerości obecnych czasów? Rzymianie mawiali „homo homini lupus est”, a GSowcy raczej powiedzą „homo homini materia est”. Ale czy w czynach jest istotna różnica? To po pierwsze. A po drugie: nie jestem przekonany, czy „arystokracja kiesy” potrafi postrzegać świat nieinstrumentalnie, i czy kiedykolwiek potrafiła …

  4. Dla mnie to ośmieszający bełkot i niewiarygodne nieuctwo: „To nauka jest naszym wrogiem!”. Konsekwencją jest rezonerstwo: oderwane bujanie o oderwanych pojęciach. Pojęcie jest tylko znaczeniem słowa i tak je trzeba używać a nie nadawać mu wydumane znaczenia. Bazowanie na zakresach pojęć i mylenie ich z treścią to szkoła z Port Royal – kartezjanizm! Odrzucenie realizmu. „Celem Globalnej Superklasy jest transpozycja do sfery stosunkόw międzyludzkich (politycznych, społecznych, gospodarczych, rodzinnych, towarzyskich etc.) relacji jakie zachodzą w sferze czystej matematyki i informatyki bedącej wymiotem matematyki”. Relacje czystej matematyki to są relacje logiczne. Wykorzystywał je np. św. Tomasz z Akwinu w dowodach na istnienie Boga. Wykorzystywał źle, ale wykorzystywał. Tylko nominalista może potępiać logikę i jednocześnie wierzyć w Pana Boga. Bóg nominalistów, jak wiadomo, nie jest związany żadną logiką. Może chcieć czegokolwiek, dowolnie absurdalnego i nielogicznego. A Pan Ratnik jako prorok Pana Boga może to cokolwiek utrzymywać, jako wolę Bożą. Panie Ratnik a może jakimś cudem się Pan wykażesz, czy tak na słowo mamy w Pana wierzyć? Informatyka jest być może matematyką stosowaną („wymiotem”) . Relacja jest analogiczna jak logiki i ontologii, albo filozofii i teologii (wedle znanego twierdzenia: filozofia jest służebnicą, vel wymiotem teologii). To już nie jest tomizm, w którym „scientia natura” są konieczną podstawą dla wszelkiej metafizyk. „To z tego właśnie powodu [tzn. z JAKIEGO POWODU?] Globalna Superklasa czyni wszystko co tylko w jej mocy aby zniszczyć, unicestwić te stosunki, do ktόrych wtryskuje i ktόrym substytuuje relatywnie konieczne (tzn. konieczne w ramach modelu matematycznego, ktόremu służy) relacje inter- liczbowe” CO TO ZNACZY? Jakie stosunki wytryskują? Chyba seksualne. „Jest to nieuniknione – operacje matematyczne abstrahują od materii”. To jest akurat prawda. Każde myślenie ludzkie, abstrahuje od materii. Nie muszę dostać w głowę cegłą, żeby o niej pomyśleć. Nie muszę ubijać sobie mózgu, żeby ubić jajka – jak mawiał Chesterton. Matematyka nie stanowi żadnego wyjątku. Wyklinanie tego to jest postulowanie, aby pozbyć się myślenia w ogóle, zastępując je wyłącznie treningiem emocji. Oczywiście materia prima nie istnieje. Można co najwyżej abstrahować od materia quanta signata (materii liczbowo oznaczonej).

  5. Moim zdaniem, nie warto sprowadzać dyskusji do rozmowy o języku, no chyba, że: 1/ zależy nam na utrąceniu dyskusji 2/ samo meritum dyskusji jest tak „zacieniowane” językiem, że najpierw trzeba zdjąć ten „cień”. Wierzę, że z 1/ nie mamy do czynienia, a z 2/ – także nie. Dużo ciekawsze są próby ustosunkowywania się do treści wypowiedzi strony przeciwnej, niż operowanie na poziomie języka. Innymi słowy, ciekawsze byłoby szukanie odpowiedzi na nastepujące pytania: P1/ Czy istnieje jakaś grupa osób/instytucji pasująca do określenia Globalna Superklasa (GS)? P2/ Czy rzeczywiście jedną z cech wspólnych elementow GS jest odczłowieczone traktowanie ludzi? P3/ Czy narzucenie zdehumanizowanym, nieomal algorytmicznych relacji jest celem czy jednak raczej skutecznym narzedziem? P4/ Czy celem rozwoju nauki jest dehumanizacja? P5/ Czy dehumanizacja jest jednym z mozliwych efektów rozwoju nauki? P6/ Czy w epokach przednaukowych istniała dehumanizacja? etc. etc.

  6. Gdyby zamiast pisać: „Celem Globalnej Superklasy jest transpozycja do sfery stosunkόw międzyludzkich (politycznych, społecznych, gospodarczych, rodzinnych, towarzyskich etc.) relacji jakie zachodzą w sferze czystej matematyki i informatyki bedącej wymiotem matematyki” napisać „Obecnie, technicznie osiągalnym i niezwykle skutecznym narzędziem panowania Globalnej Superklasy jest transpozycja do sfery stosunkόw międzyludzkich (politycznych, społecznych, gospodarczych, rodzinnych, towarzyskich etc.) relacji jakie zachodzą w sferze czystej matematyki i informatyki, i mozliwe ograniczenie relacji miedzyludzkich do relacji łatwo wyrazalnych w języku matematyki ” – to otrzymalibysmy zdanie, z którym juz można merytorycznie polemizować, ewentualnie po prostu je zaakceptować, nieprawdaż?

  7. „Abstrahowanie od materii” – znam przykłady w inżynierii materialowej, kiedy to, aby w pełni panowac nad kompozytem (tzn. zminimalizować wariancję jakiegoś-tam parametru) celowo wprowadzamy DEFEKTY, na zasadzie: niech to pieprzne być może wcześniej, ale bez niespodzianek, powiedzmy +-3% a nie +=30%. I, co ciekawe, przy takim podejściu mozna bardzo sensownie projektowac konstrukcje. Nie widzę powodu, aby tzw. GS nie wprowadzała np. „relacji degenerujących” w ramach inzynierii społecznej, a to po to, by ujednolicic zachowania. Temu samemu moga zresztą słuzyć niekoniecznie degenerujące/zdegenerowane, ale po prostu uproszczone/sprymitywizowane relacje. Lokalna optymalizacja, taka, jaka znamy z tzw. wolnego rynku (wiem,to tylko metafora…) wyczerpała swoje mozliwości. Dalsze podnoszenie efektywnosci wymaga globalnych algorytmów, a te z kolei działaja najlepiej, gdy system optymalizowany ma umiarkowana zmienność/losowość/róznorodność. Oczywiście, same algorytmy przeszukiwania moga być losowe – czemu nie. Ale przestrzeń rozwiązań nie powinna być za bardzo „płynna”. Ot, i cała przyczyna „zmatematyzowanego zamordyzmu” GSowców.

  8. Nie wiem jaki jest cel tego artykułu. Próbuję dokonać jego „inżynierii wstecznej”, stąd pytania P1/ – P6/. Gdyby PT Autor zechciał na nie odpowiedzieć, byłbym usatysfakcjonowany.

  9. ” Bez wskazania wroga tekst nie ma sensu, jako językowy komunikat.” Z faktu wymienienia w tekście Billa Gatesa wnioskuję, że Pan Ratnik jako wrógów wskazuje utylitarystów. „W tekście mamy wyraźnie napisane, że przyczyną dehumanizacji jest istnienie nauki a w szczególności matematyki. Albo nie wiadomo co to znaczy albo ma to jakieś znaczenie i jest prawdziwe lub fałszywe. Ja tego nie rozumiem, dla mnie to bełkot.” Może Panu Ratnikowy chodzi bardziej o tzw. postęp techniczny, który stwarza świetne narzędzia do masowej inwigilacji i drobiazgowej kontroli każdego aspektu życia obywatela. Np. Wymieniony przez Pana Ratnika Bill Gates rzekomo finansuje badania nad mikroczipem antykoncepcyjnym, który jest w stanie wytrzymać 16 lat i może być wyłączony/włączony zdalnie pilotem. http://www.onenewsnow.com/pro-life/2014/07/17/is-bill-gates-behind-remote-birth-control-microchip Postaram się również odpowiedź pokrótce na bardzo ciekawe pytania, które postawił pan Piotr Kozaczewski „P1/ Czy istnieje jakaś grupa osób/instytucji pasująca do określenia Globalna Superklasa (GS)? P2/ Czy rzeczywiście jedną z cech wspólnych elementow GS jest odczłowieczone traktowanie ludzi? P3/ Czy narzucenie zdehumanizowanym, nieomal algorytmicznych relacji jest celem czy jednak raczej skutecznym narzedziem? P4/ Czy celem rozwoju nauki jest dehumanizacja? P5/ Czy dehumanizacja jest jednym z mozliwych efektów rozwoju nauki? P6/ Czy w epokach przednaukowych istniała dehumanizacja?” P1 Utylitaryści? Chociaż nie wiem czy stanowią oni jakąś zwartą grupę. P2 Jak najbardziej. Moim skromnym zdaniem marzy się GS zredukowanie znakomitej części ludzkości do roli maszyn i sterowanie niemalże każdym jej aspektem funkcjonowania. P3 Tylko narzędziem. A celem jest być może minimalizacja cierpienia. A może przekonanie, że można zupełnie przeprojektować rzeczywistość społeczną według własnego widzimisię i będzie to porządek zdecydowanie lepszy od poprzedniego. I każdy będzie szczęśliwy i nie będzie cierpienia. P4 Nie jest. P5 Zdecydowanie tak. P6. Sądzę, że jak najbardziej.

  10. Myli się Pan. Nie wiem jak Pan sobie wyobraża identyfikację przyczyn i skutków bez języka? Tym bardziej, że p. Ratnik z zasady operuje na poziomie oderwanym, właśnie językowym a nie faktycznym. Wskazuje opinie, pojęcia przypisując im nawet przyczynowanie wcale się nie troszcząc o uzasadnienie. Tak się bawić nie będziemy. Ad rem: /1/struktury matematyczne mają moc przyczynowania zdarzeń w świecie albo /2/ nie mają mocy przyczynowania zdarzeń w świecie. Jeżeli prawdą jest zdanie /2/, to nie można postawić zarzutu, że ktoś używa matematycznej mocy do przyczynowania zdarzeń w świecie (nie można używać czegoś, co nie istnieje). Jednak zarzut p. Ratnika polega właśnie na tym, że ktoś (Globalna Superklasa) używa matematycznej mocy do przyczynowania zdarzeń w świecie. Zarzut zakłada zatem, że prawdą jest zdanie /1/. A skoro zakłada prawdziwość zdania /1/ to nie może postulować jego fałszywości (ŹLE, że struktury matematyczne mają moc przyczynowania zdarzeń w świecie), co właśnie ma miejsce. Dlatego p. Ratnik uprawia sobie bełkot stawiając zarzuty o CZARY! Czego ten człowiek chce? To w najlepszym razie wariat, może manichejczyk (nie podoba mu się rzeczywistość stworzona) a może „tylko” opętany. W rzeczywistości trzeba wybierać między /1/ a /2/. Komentarz: „W filozofii matematyki toczy się spór o istnienie obiektów matematycznych […] Pogląd nawiązujący do Platona (zwany często neoplatonizmem matematycznym) głosi, że istnieją one realnie a nawet bardziej realnie niż byty materialne. Frege jeden ze zdecydowanych zwolenników tego poglądu, określał obiekty matematyczne jako takie, które są pozbawione mocy przyczynowej [nb. p. Ratnik wykładał tu jak nienawidzi Fregego, przypisując temuż poglądy, jakich ten nigdy nie głosił m.in. o mocy przyczynowej matematyki – typowe dla idealistów]. Wielu filozofów akceptuje to określenie ale czyni z niego argument przeciwko neoplatonizmowi matematycznemu. Jeżeli obiekty matematyczne są pozbawione mocy przyczynowej to nie wywołują żadnych skutków w świcie materialnym. A więc do niczego nie są potrzebne, gdyby ich nie było świat byłby taki sam jak obecnie i zachowywałby się tak samo jak obecnie. W świetle metody, jaką posługuje się fizyka, zarówno określenie Fregego jak i argumenty współczesnych filozofów są chybione. Dokładna analiza matematyczno-empirycznej metody wskazuje, że moc przyczynowa, jaką zdaje się posiadać materia, pochodzi całkowicie od obiektów (struktur) matematycznych […] Otwierają się kolejne zagadnienia. [..] Czy materia w ogóle istnieje? Bo jeśli wszystko co jej przypisywaliśmy pochodzi od struktur matematycznych, to przecież świat bez materii byłby dokładnie takim samym światem jak obecnie …”. M. Heller, [„Materia i przyczynowość – konkrety czy uniwersalia” w „Granice nauki” str. 295].

  11. ” Bez wskazania wroga tekst nie ma sensu, jako językowy komunikat.” Z faktu wymienienia w tekście Billa Gatesa wnioskuję, że Pan Ratnik jako wrógów wskazuje utylitarystów. „W tekście mamy wyraźnie napisane, że przyczyną dehumanizacji jest istnienie nauki a w szczególności matematyki. Albo nie wiadomo co to znaczy albo ma to jakieś znaczenie i jest prawdziwe lub fałszywe. Ja tego nie rozumiem, dla mnie to bełkot.” Może Panu Ratnikowy chodzi bardziej o tzw. postęp techniczny, który stwarza świetne narzędzia do masowej inwigilacji i drobiazgowej kontroli każdego aspektu życia obywatela. Np. Wymieniony przez Pana Ratnika Bill Gates rzekomo finansuje badania nad mikroczipem antykoncepcyjnym, który jest w stanie wytrzymać 16 lat i może być wyłączony/włączony zdalnie pilotem. Postaram się również odpowiedzieć pokrótce na bardzo ciekawe pytania, które postawił pan Piotr Kozaczewski „P1/ Czy istnieje jakaś grupa osób/instytucji pasująca do określenia Globalna Superklasa (GS)? P2/ Czy rzeczywiście jedną z cech wspólnych elementow GS jest odczłowieczone traktowanie ludzi? P3/ Czy narzucenie zdehumanizowanym, nieomal algorytmicznych relacji jest celem czy jednak raczej skutecznym narzedziem? P4/ Czy celem rozwoju nauki jest dehumanizacja? P5/ Czy dehumanizacja jest jednym z mozliwych efektów rozwoju nauki? P6/ Czy w epokach przednaukowych istniała dehumanizacja?” P1 Utylitaryści? Chociaż nie wiem czy stanowią oni jakąś zwartą grupę. P2 Jak najbardziej. Moim skromnym zdaniem marzy się GS zredukowanie znakomitej części ludzkości do roli maszyn i sterowanie niemalże każdym jej aspektem funkcjonowania. P3 Tylko narzędziem. A celem jest być może minimalizacja cierpienia. A może przekonanie, że można zupełnie przeprojektować rzeczywistość społeczną według własnego widzimisię i będzie to porządek zdecydowanie lepszy od poprzedniego. I każdy będzie szczęśliwy i nie będzie cierpienia. P4 Nie jest. P5 Zdecydowanie tak. P6. Sądzę, że jak najbardziej.

  12. A celem artykułu jest oczywiście identyfikacja wroga. A cały pseudointelektualny bełkot to mało istotne narzędzie, czyli tzw. organon, żeby wywód brzmiał uczenie (może to zresztą narodowa wada Francuzów, oni tam mają postmodernizm i całkiem rozmiękczone mózgi). Coś jak logika w tomizmie: może być byle jaka, tylko nie matematyczna. Właśnie przez takie „kształcenie elit”, Kościół stracił społeczne wpływy i stać go było tylko na IISW. To wina tych zatabaczonych, tępych, tradycjonalistycznych łbów! Jak słusznie mawiał o. Bocheński OP (lata 30 XX wieku): „Przedkładam towarzystwo pasterzy kóz nad dostojne grono doktorów świętej teologii”. Jakże trafne słowa. Nie da się pisać głupot bez żadnych konsekwencji. Trening emocji z „Ćwiczeń duchowych” to za mało. Nie wystarczy tylko lubić Pana Boga a bać się Diabła i trenować sobie te markery somatyczne. Niektórzy zresztą twierdzą, że to Pana Boga należy się bać. Kłopot jednak w tym, że lęk jest emocją utylitarną a nie prostą (św. Tomasz z Akwinu). Występuje zawsze ze względu na coś innego niż sam przedmiot lęku. A zatem jeśli boję się Boga, to kogo lubię? Ciekawe pytanie. Kazusy tzw. walczących ateistów jak np. Dawkins pokazują, że niemal wszyscy oni pochodzą z opresyjnie religijnych rodzin: protestanckich, kalwińskich, katolickich. Teraz sobie odreagowują. Nie ma głupot bez konsekwencji.

  13. „A skoro zakłada prawdziwość zdania /1/ to nie może postulować jego fałszywości (ŹLE, że struktury matematyczne mają moc przyczynowania zdarzeń w świecie), co właśnie ma miejsce.” – chyba jednak nie o to chodzi. Siekiera mozna rozwalic łeb – i tego raczej nikt nie neguje. Chodzi raczej o godziwość takiego aktu. W przypadku matematyzacji/algorytmizacji relacji problemem, dla uczestników tych relacji, moze być namierne wyjałowienie ludzkiego świata, uczynienie relacji nadmiernie prostackimi. Podam, dość odległą może, analogie z mechaniki teoretycznej: w swiecie, w którym uniemożliwilibysmy działanie np. mechaniki nieliniowej, nie mozna by sie hustać na hustawce. Oczywiście, sterowanie obiektami liniowymi jest o niebo prostsze niż nieliniowymi, ale kosztem znacznego zubozenia ich mozliwości.

  14. Dobrze, zatem chodzi o godziwość. Godziwe jest twierdzić, że „nauka jest naszym wrogiem”. Prawdą musi być, że informatyka dehumanizuje. W przeciwieństwie do bolszewizmu, który był okrutnym ale ludzkim panem. Podobnie rzymski politeizm to cudowna religia, godziwie prześladująca chrześcijan za odmowę kultu cezara. Rzym jest spoko, bo nie neguje natury ludzkiej, której państwo niewolnicze jest godziwą realizacją. Człowiek jest z natury niewolnikiem, bo to przecież krew i kości – po hebrajsku (po grecku: materia a po francusku: maszyna). Czego i komunizm nie negował, eksploatując zasoby ludzkie. Jakie to godziwe. Oczywiście nie wtedy, gdy „Globalna Superklasa” eksploatuje te zasoby. To już jest niehumanitarno-matematyczne i niegodziwe. Bat – tak, matematyka – nie. I żadnych praw dla człowieków bo to też jest niegodziwe. Nie można humanizować stosunków instytucjonalnych. To wyjątkowa niegodziwość. Kiedy już będziemy rządzić na nic to nam się nie przyda. Tu przecież chodzi o etyk plemienną: swój – obcy. Rozumiem, że tak to Pan widzi. Jest Pan z tej samej sekty co autor tych bredni powyżej. Znam bryki lefebrystów z filozofii. Są nic nie warte. To jest trening reakcji emocjonalnych a nie krytyczne myślenie. Zwalczenie informatyki w internecie niestety ale wygląda jak głoszenie czystości obyczajów w burdelu. Trzeba zachować elementarną konsekwencję (primo-logika!). Poniżej tego poziomu możemy sobie bredzić, że informatyka dehumanizuje w przeciwieństwie do bolszewizmu. To są szkolenia partyjne. Trening współpracy i interakcji w grupie. Intelektualnie wczesny neolit: pierwsze wspólnoty osiadłe. Jeszcze zasadniczo totemizm ale już z przebłyskami świadomej organizacji społecznej. Zróbmy skok o kilkaset wieków do przodu. Jest już filozofia, nie ma jeszcze nauki. W tej filozofii naturę rzeczy określa jej cel (przyczyna celowa) a celem człowieka jest kontemplacja Boga. Znowu skok do przodu: jest już nauka i jest komunizm. Komunizm twierdzi, że Boga nie ma a religia jest wytworem stosunków społecznych i zniknie po usunięciu kapitalistycznego wyzysku robotników (kradzieży wartości dodanej) i ustanowieniu wspólnoty kobiet. Tyle komunizm o naturze ludzkiej. Teraz godnie jak Rzymianin udam się do womitorium. Godziwie odreagować. Potem odę paść kozy.

  15. Oczywiście. Emocjonalny bełkot. Żenada. Zgadzam się. Typowa nerwica. Przecież postawiłem Pana założenia (vide: „Dobrze, zatem chodzi o godziwość. Godziwe jest twierdzić itd” ) no i wyszedł bełkot. To była kpina z Pańskiej solidarności z p. Ratnikiem. Co będę tłumaczył. Niech Pan czyta! Facet jest na poziomie: świat to woda, świat to powietrze, świat to ogień, świat to myśl, a zasadniczo świat to gówno a Pan próbuje ratować te bzdety.

  16. Hm … W artykule pana Ratnika było głównie o GSie… Użytkownik „Trazymarch” nie miał problemu z ustosunkowaniem się do pytań n.t. hipotetycznej tzw. „Globalnej Superklasy”, i obiekt dociekań PT Autora dało się, jak mniemam, przybliżyć. Omawianie konkretu, dociekanie „realne” wydaje się ciekawsze i skuteczniejsze, niż próby chłostania PT Autora na poziomie jakichś ogólników, chocby i z uzyciem samego Arystotelesa, Akwinaty czy o. Bocheńskiego OP.

  17. Dziedzina badań „realnych” jest tak olbrzymia, że przekracza pojemność umysłową geniusza (nie ma niczego w umyśle, czego by nie było w zmyśle). Zawsze można podać empiryczne kontrprzykłady. Dlatego nie to interesuje p. AR tylko dostarczenie „metafizycznych” podstaw takich czy innych zjawisk. Dlatego to należy „poświęcić nadchodzące lata badaniu inherentnej natury relacji zachodzących w informatycznie asystowanych tranzakcjach interbankowych, w funkcjonowaniu sieci wpływόw, w procedurach i technikach rekrutacji i kooptacji high skilled personelu w wielkich grupach finansowych czy trzeciosektorowych”. Wszystkie te dziedziny są tak empirycznie różne, że tylko coś oderwanego może je łączyć. Moje zdanie na temat tzw. sektora bankowej jest bodaj gorsze od zdania p. Ratnika (zwłaszcza, że nie wiem o co mu chodzi), ale ja nie muszę go uzasadniać opowiadaniem nonsensów o nauce i matematyce. Jednak bez tych nonsensów p. Ratnik nie miałby o czym pisać. Nie żadne badania empiryczne dyktują mu poglądy tylko „zabobonny strach przed matematyką” powszechnie obecny w neoscholastyce, na której on się wyuczył.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *