Źródła rusofobii

Przez polskojęzyczne media i elity polityczne przetacza się ostatnio prawdziwa fala rusofobii. Wystarczy zobaczyć ataki na nową Panią Premier Ewę Kopacz, gdy stwierdziła, że Polska nie będzie dozbrajać banderowskiej armii na Ukrainie. Ta rzadka w ostatnim czasie racjonalna wypowiedź na temat polityki wschodniej spotkała się ze wściekłym atakiem tzw. prawicowej opozycji, czyli neo-sanacyjnego PiS-u.

Nie mam żadnych wątpliwości, że w wielu kręgach w naszym kraju rusofobia ma charakter obsesyjny, dodatkowo charakteryzujący się histeryczną formą wyrażania się objawów tej manii prześladowczej. Cechami tej jednostki chorobowej jest piana na ustach i obrzucanie osób inaczej myślących rozmaitymi epitetami, zwykle zawierającymi termin „agent” w środku. Skąd ta irracjonalna i emocjonalna rusofobia w naszym kraju? Zjawisko nie jest nowe, dlatego należy je badać w literaturze epoki, gdy powstało, a mianowicie w XIX wieku. Polska miała trzech zaborców, tymczasem tylko jeden z nich stał się synonimem potworności i czegoś wręcz nie-człowieczego. Dlaczego więc Rosja? Niegdysiejsi nasi konserwatyści analizowali to zjawisko i z tych analiz wyłania się obraz mocno odmienny od tego, który dominuje w naszym myśleniu.

Wątpliwość zasadniczą musi budzić przede wszystkim stereotyp, że Rosja carska była państwem patologicznie antypolskim, prześladującym wszystko, co polskie tylko z tej racji, że jest polskie. W rzeczywistości ta wielka niechęć Rosjan i caratu do polskości nie miała jakichkolwiek źródeł narodowościowych. Panujący legalnie na tronie polskim król Aleksander I (równocześnie car rosyjski) z pewnością nie miał względem polskości jakichkolwiek fobii, skoro podarował nam najbardziej liberalną ówcześnie konstytucję i odrębną państwowość połączoną tylko unią osoby suwerena. Cóż się stało, że legalny król polski i jego następcy tak nagle odmienili swój pogląd? Wina leżała wyłącznie po stronie polskiej. Była nią konspiracja niepodległościowa, która dążyła do wywołania zbrojnego powstania i „wybicia się na niepodległość”. Moment, jaką niepodległość? Przecież powstałe w 1815 roku Królestwo Kongresowe było niepodległym państwem z własną armią, sejmem, rządem, monetą, podatkami etc. Stanowiło formalnie i faktycznie odrębny podmiot prawa międzynarodowego. Mimo to do tej państwowości wyrobiono w nas wstręt, gdy do Księstwa Warszawskiego wpojono nam sympatię i to mimo tego, że posiadało ono co najwyżej autonomię wobec Paryża i tyrana w osobie Napoleona.

Pisma konserwatystów polskich tę zagadkę rozszyfrowują dosyć prosto: miernikiem niepodległości Kongresówki i Księstwa Warszawskiego wcale nie była skala niezależności względem Petersburga i Paryża. W rzeczywistości miernikiem tym był stopień rewolucyjności-reakcyjności formy państwowej. Polska opinia publiczna w XIX wieku, podobnie jak i podobne opinie publiczne w innych krajach europejskich, żyła ideą rewolucji i oceniano państwa wedle skali ich „postępowości” – tak jak dziś demokraci dzielą państwa na „demokratyczne” i „niedemokratyczne”. Skoro Księstwo Warszawskie było „postępowe”, to tym samym rewolucjonistom było miłe i sympatyczne, a więc uznawali je za „niepodległe”, mimo że kierował nim faktycznie francuski ambasador. Skoro Królestwo Kongresowe było połączone unią personalną z ultra-reakcyjną Rosją, to tym samym było zależne od reakcyjnego państwa, miało za głowę reakcyjnego suwerena, a więc samo było reakcyjne (nawet jeśli w rzeczywistości było liberalne), czyli nie było „niepodległe”. Dlatego rewolucjoniści w listopadzie 1830 roku mieszali hasła niepodległościowe z „postępowymi społecznie”, a historycy ciężko pracowali, abyśmy zapomnieli, że w Noc Listopadową ulica warszawska wrzeszczała nie hasła patriotyczne, lecz „Wal w głowę pana czaszką plebana!”.

Jeśli spojrzymy na hasła wszystkich powstań narodowych z lat 1830, 1863 i 1905 to nietrudno zauważyć, że stanowią one przedziwny melanż postulatów niepodległościowych i rewolucyjnych. Ludziom wywołującym te powstania nie chodziło o Polskę niepodległą, lecz o Polskę rewolucyjną. Dlatego też jeśli konserwatystom udawało się przejąć ster powstania – jak to stało się w latach 1830-31 – to patrzyli jak tylko powstanie ugasić z najmniejszymi stratami. Normalni ludzie myśleli bowiem w ten oto sposób: jeśli mamy mieć Polskę wolną, ale socjalistyczną, to lepiej już wrócić do stanu sprzed powstania i mieć kraj w unii z Rosją, ale bez socjalizmu. Wcale nie dziwię się tym ludziom, gdyż ja także wolałbym unię personalną z konserwatywną Rosją niż niepodległość pod „światłym przywództwem” jakiegoś lewackiego rewolucjonisty, który posyłałby takich jak ja na gilotynę. 

Z punktu widzenia caratu problemem największym nie była polskość, lecz rewolucyjność na stałe złączona z ideą polskości. Polak kojarzył się im – niestety słusznie – z jakimś wczesnym typem bolszewika, który nie tylko spiskuje we własnym kraju, ale stara się montować jakieś zbrojne bandy w samej Rosji i zaciąga się ochotnie pod sztandary dosłownie wszystkich rewolucjonistów w Europie. Tak jak przez ostatnie dziesięciolecia patrzono na Palestyńczyków jak na urodzonych terrorystów, tak w XIX wieku patrzono na Polaków jako na rewolucjonistów, którzy bunt wobec porządku wypili z mlekiem matki. Skoro tak, to rewolucyjny matecznik rosyjskie władze próbowały zniszczyć za pomocą represji i wynaradawiania. Skoro Polak i rewolucjonista to synonimy, to może wynaradawiając Polaków zlikwiduje się problem rewolucjonistów?

Zauważmy, że nasza pisowska i platformiarska „prawica” bardzo chętnie nawiązuje do tradycji patriotyczno-rewolucyjnej z 1830, 1863 czy 1905 roku. Ta patologiczna nienawiść do Rosji ma swoje źródło w przekonaniu, że Władimir Putin jest całkowicie nie połączalny z demokracją, prawami człowieka, tolerancję etc. Innymi słowy, rusofobia wynika z nienawiści do reakcyjnej Rosji. Czy rządzi nią Aleksander I czy Putin to sprawa wtórna. Rosja jest patologicznym wrogiem emancypacyjnej rewolucji. I za to właśnie my, konserwatyści Rosję lubimy.

Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Źródła rusofobii”

  1. 1/ Konstytucję 3 Maja w sporej części spłodzili potomkowie frankistow/sabatajowców, a więc żydowskie/chazarskie przechrzty. 2/ Chazaria była odwiecznym wrogiem Rusi i całej Słowiańszczyzny. 3/ Przechrzty otrzymywały od Polski szlachectwo, ale, na tzw. „ziemiach zabranych”, car-batiuszka niekoniecznie uznawał przechrztów za szlachte – stąd wkurwienie chazarstwa na Rosje i zarażanie tym wkurwieniem – Polaków. 4/ Antyrosyjskie rozpierduchy były więc w jak najlepiej pojetym interesie chazarstwa i wszelakich przechrztów. 5/ Przechrzty zdominowały polska emigrację. 6/ Warto poczytac „Święta Ruś przeciwko Chazarii”. 6/ Warto poczytać o ocaleniu z ruskich łagrów chazarów, żydów i przechrztów, wcieleniu do armii Andersa, i o tym, jak zostali potem w Palestynie. 7/ Obecny dyskurs w Polsce dyktowany jest przez chazarskie przechrzty.

  2. „Polska miała trzech zaborców, tymczasem tylko jeden z nich stał się synonimem potworności i czegoś wręcz nie-człowieczego.” A Bismarck pod zaborem pruskim to był postrzegany jako taki nobliwy dziadziunio „do rany przyłóż”? „Wina leżała wyłącznie po stronie polskiej. Była nią konspiracja niepodległościowa, która dążyła do…” Znów porównajmy sytuację z Wielkopolską pod zaborem pruskim. Tam nie było tych (debilnych i destrukcyjnych) powstań w stylu listopadowego i styczniowego, a mimo to jakoś Wielkopolska nie jest proniemiecka. Po prostu zaborcy nie byli lubiani – wszędzie i wszyscy. Tak samo zresztą z tą „fobią” antyrosyjską, może gdzieniegdzie występuje, ale postawa pewnej takiej rezerwy i ostrożności w stosunku zarówno do Niemiec jak i Rosji – jako byłych zaborców – jest zupełnie zrozumiała. Jako odrobiona lekcja z historii.

  3. nie chodzi o to, co było pod zaborem pruskim. Ciekawszym jest, dlaczego „insurekcjonizm” skierowany był przeciw Rosji, a nie przeciw Prusom? Przeciw Austrii mielismy 600-osobową rozpierduchę w 1846 roku. Fakt, że w 1848 cos sie działo w Wielkopolsce, no, ale był to okres Wiosny Ludów, nic bardzo specyficznego. Poza ty, Królestwo Kongresowe zapewniało Polakom o wiele wiekszą autonomie i możliwosci pielęgnacji polskosci niz zabór pruski. Dlatego tym pilniejsza jest odpowiedź na pytanie: dlaczego własnie przeciw Rosji tak sie burzono? Odpowiedź jest prosta: obecność dużej liczby chazarskich/żydowskich przechrztów w zaborze rosyjskim, w pzreciwieństwie do zaboru pruskiego. Rosjanie mieli alergie na chazarstwo, i trudno było przechrztom „robic Wanie w bambuko”, stąd ich determinacja …

  4. Zapytuję, czy car Aleksander I Romanow nie powinien oby być nazywany Alekandrem II, gdy występuje jako król Polski…? Pierwszym był przecież Aleksander Jegiellończyk.

  5. @Piotr.Kozaczewski „dlaczego „insurekcjonizm” skierowany był przeciw Rosji, a nie przeciw Prusom?”. Ja to widzę inaczej, myślę, że po prostu była inna mentalność w zaborze rosyjskim niż w pozostałych zaborach – po dziś dzień zresztą wyczuwalna. Rosja to większe bezhołowie, więc wszelkiego rodzaju buntownicy mogli się czuć bardziej bezkarni. Współcześnie też (bunty Czeceńców chociażby). Zachodniej części kraju było łatwiej czerpać wzory ze sławetnego Zachodu właśnie, rodacy mieli więcej okazji uczyć się jakiejś takiej „solidności”, umiejętności skutecznego realizowania celów i zarazem bardziej realistycznej oceny zakresu własnych możliwości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *