Rękas: Wyka(ta)strują Polaków?

Zachwyt nad podatkiem katastralnym jest w Polsce szaleństwem. Od razu uderzy on bynajmniej nie w żadnych “bogaczy”, tylko w ciułaczy lokujących oszczędności w sposób gwarantujący osiągnięcie jakiejkolwiek rozsądnej stopy zwrotu.

Docelowo zaś nie łudźmy się, obejmie wszystkich, bo wymusza to rozrost skrzętnie ukrywanej, ale realnej dziury budżetowej. Fastrygować się ją będzie katastralnym, podwyżkami VAT-u i akcyzy, czyli podatkami najbardziej dotkliwymi dla osób o niższych dochodach. Alternatywą byłaby racjonalizacja wydatków i wprowadzenie realnej progresji na dochodach budżetowych z podatku dochodowego, takie postulaty są jednak w III RP tabu, podobnie jak zaspokojenie głodu mieszkań i stabilizacja ich cen w drodze programu komunalnego budownictwa mieszkaniowego, które jest realizowane nawet w hiperliberalnym Zjednoczonym Królestwie (rzeczywiście ze szczególnym uwzględnieniem znacznie socjalniejszej pod tym względem Szkocji).

Niesławny bękart poll taxu

Przykład UK jest zresztą w ogóle pouczający, zobaczmy bowiem ile obecnie płacą Anglicy i jak rosła kwota Council Tax, czyli brytyjskiego odpowiednika podatku katastralnego w ciągu ostatnich 15 lat. Został on wprowadzony, gdy protesty społeczne obalając poll tax – przewróciły jednocześnie ówczesny rząd Margaret Thatcher. W poniższej tabeli znajdziecie Państwo uśrednioną kwotę dla stawki D, uznawanej za przeciętną w skali od A (wartość nieruchomości poniżej £27.000 w Szkocji, £40.000 w Anglii oraz £44.000 w Walii) do H (odpowiednio powyżej £212.001 w Szkocji i £320.001 w Anglii) oraz dodatkowej dla Walii I (powyżej £421.001).

Źródło: https://www.gov.uk/government/statistics/council-tax-levels-set-by-local-authorities-in-england-2024-to-2025/council-tax-levels-set-by-local-authorities-in-england-2024-to-2025

Co ważne – w Szkocji stawki Council Taxu były zamrożone od 2007 r., co było spełnieniem obietnicy ówczesnego premiera, Alexa Salmonda. W 2025 r., a więc tuż po jego śmierci zostały znów uwolnione, w związku z czym w niektórych regionach skoczyły od razu aż o 15 proc.

III RP – kraj próbnych i tymczasowych podatków

Przecież dokładnie tak samo będzie w III RP, gdy okaże się, że nagle podatek katastralny trzeba będzie płacić nie od trzeciego, ale od drugiego mieszkania. A potem od każdego. Na początek pewnie nieco mniejszy, z ulgą i gwarancją stałej stawki. A później to już pójdzie! Dalej – sądzicie, że podatek katastralny ukróci praktykę kupna mieszkań na wynajem? Nic bardziej mylnego. Za jakiś czas wystarczy drobna zmiana, by tak jak w UK, podatek płacili użytkownicy (w tym najemcy) mieszkań, a nie ich właściciele. Na pewno znajdzie się masa wyjaśnień czemu tak będzie sprawiedliwiej, jeszcze je przeczytamy na X i FB, możemy być pewni.

Że co, że kraczę i znowu marudzę? No pewnie, lepiej wierzcie tym, którzy w 1991 roku wprowadzili na próbę niski i przyjemny PIT, w 1993 r. – na próbę! – dołożyli niski i przyjemny VAT, a w 2011 r. – tymczasowo i próbnie! – podnieśli go do obecnej wysokości.

A zatem wszystkiego nisko przyjemnego oraz tymczasowo przyjemnego z nowym podatkiem katastralnym. I do kolejnych jego rocznic, rozszerzeń i podwyżek.

Konrad Rękas

Aniemowilem.pl

Click to rate this post!
[Total: 20 Average: 4.1]
Facebook

32 thoughts on “Rękas: Wyka(ta)strują Polaków?”

  1. Na razie ograniczają miejsca, w których można się budować (odległość od szkoły itd.). Wydaje się to niezbędne ze względu na depopulacje. Tylko większe ośrodki będą wstanie jeszcze przez jakiś czas dostarczać infrastrukturę oraz usługi niezbędne to względengo utrzymania poziomu życia.

    Żeby ściągnąć ludzi z prowincji do metropolii potrzebne jest duża liczba relatywnie tanich nieruchomości i działek w większych miastach.

    Podatek katastralny w pierwszej kolejności będzie dotkliwy dla blisko 2 milionów pustostanów, które nie są ani wystawione na sprzedaż ani wynajmowane. Przez co nie zaspokajają potrzeb mieszkaniowych nikogo.

    Zapłacą flipperzy oraz duże fundusze inwestycyjne, posiadające 10tki i więcej mieszkań ponieważ wzrost ich cen(który już wyhamował) nie będzie rekompensować wzrostów kosztów utrzymania nieruchomości. W Polsce w wielu miastach są nowe wielkie budnyki mieszkalne z 30 i więcej mieszkaniami, z których czynnie zamieszkane jest kilka. Reszta czeka na dalsze wzrosty cen jako lokata kapitału.

    A klientów jest z każdym rokiem tylko mniej.

    Jeżeli kataster wejdzie przyspieszy proces drenażu prowincji na rzecz metropolii. Procesu, którego chyba nie da się już zatrzymać co więcej być może nie powinniśmy nawet tego chcieć.
    I to z powodów humanitarnych. Samotna starość na pustej wsi to już problem tej skali, że właściwie społeczny.

    1. Modelowy głos globalistycznego trolla, który przynajmniej nawet nie udaje, że podatek katastralny jest po prostu podatkiem wywłaszczeniowym, czy wręcz wywłaszczeniowo-deportacyjnym. Jak to się pięknie wpisuje w postulaty „Raportu z Żelaznej Góry”, by zlikwidować własność prywatną domów i mieszkań oraz opustoszyć prowincję i stłoczyć ludzi w miastach (gdzie łatwiej ich kontrolować).
      A tak poza tym to liczba mieszkańców wsi rośnie, a nie maleje:
      https://300gospodarka.pl/news/gus-narodowy-spis-powszechny-wyniki
      Oraz oto zinstytucjonalizowane przyczyny promocji katastra:
      https://businessinsider.com.pl/nieruchomosci/podatek-katastralny-w-polsce-mfw-chce-nowej-oplaty-dla-wlascicieli-mieszkan/r01ctph
      Już abstrahując od tego, ile krzywdy ludzkiej wywołałby podatek katastralny. Bo utrata rodzinnego domu (często należącego do danej rodziny od pokoleń) i konieczność spakowania manatków i wyjazdu w nieznane, wykończyłoby nie tylko starców (tych na pewno), ale niejednego Polaka w sile wieku. A sprawa dotyczyłaby przecież milionów ludzi. Mielibyśmy zniszczenie tradycyjnych lokalnych polskich społeczności uformowanych na przestrzeni pokoleń i jakąś wymuszoną wędrówkę ludów. Hitler i Stalin od razu się przypominają.

      1. „A tak poza tym to liczba mieszkańców wsi rośnie, a nie maleje:
        https://300gospodarka.pl/news/gus-narodowy-spis-powszechny-wyniki

        Proszę z uwagą przeczytać to, co Pan linkuje. W tym tekście wyraźnie stoi, że to jest efekt „rozlewania miast”. Więc nie mówimy o wsi tak naprawdę tylko o obrzeżach miast, które tylko formalnie mają status wsi, ale z wsią nie mają niczego wspólnego. Są po prostu przyszłymi osiedlami miast, tak jak niegdyś łódzkie Stoki czy później Wiskitno. Prawdziwe wsie niestety pustoszeją i czeka nas wizja dystopijna niczym w Interstellar – za 50-60 lat ludzie będą mieszkali w wielkich miastach a na wsi będą jeździły autonomiczne kombajny, nad którymi będzie czuwał jeden cieć z umiejętnościami programistycznymi w małym domku na kilkanaście kilometrów.

        Natomiast sytuacja, w której istnieją fundusze skupujące po kilkadziesiąt mieszkań na raz i destabilizujące rynek musi zostać rozwiązana. Podatek katastralny od którejś nieruchomości (do dyskusji od której) i najlepiej nieodziedziczonej to jedno z rozwiązań.

        1. Mam pewne wątpliwości co do ,,siłowego” pozbawienia Polaków nieruchomości, oczywiście stopniowo, rok po roku. W rynek mieszkaniowy nie trzeba ingerować. Wyrzucić prawo budowlane do kosza (z małymi wyjątkami), pozwolić ludziom budować co chcą i niskimi kosztami (zlikwidować unijne normy, które jeszcze obecnie zaostrzono), obniżyć vat i koszty pracy. I co najważniejsze: reforma pieniądza. Oprzeć złotego na złocie. Brak inflacji to chęć oszczędzania. Teraz w dobie szaleństwa pustego pieniądza ludzie zamiast oszczędzać kupują nieruchomości. Gospodarczo w tych czasach nic nie będzie normalne, póki jest pieniądz fiducjarny.

          1. Nie rozumiem utożsamiania podatku katastralnego z siłowym pozbawianiem Polaków nieruchomości gdy scenariusz zakłada taki podatek od którejś nieruchomości.

            Zresztą nie trzeba żadnego siłowego pozbawiania Polaków nieruchomości. Koszty utrzymania domu z roku na rok rosną w tak zastraszającym tempie, że ludzie sami zaczną sprzedawać domy. Na przykład nie widzę by ktoś się oburzał, że od ubiegłego roku obowiązek dotyczący przeglądów kominiarskich wygląda tak, że muszą być 4 wizyty w roku, jeśli pali się węglem. Czyli zamiast tak jak w każdych normalnych realiach 1 raz w roku, gwoli bezpieczeństwa przed czy po sezonie grzewczym, tak co 3 miesiące trzeba wzywać kominiarza. To jest multiplikacja kosztów by palenie węglem było jak najmniej opłacalne, bo w przypadku pompy ciepła nadal trzeba wzywać kominiarza 1 raz w roku.

            Czy w rynek mieszkaniowy nie trzeba ingerować? Cóż, ja już dawno temu wyrosłem z libertarianizmu i nie żywię przekonania, że państwo nie powinno w żaden sposób i w żadnym wypadku ingerować w pewne kwestie. Tym bardziej, że jako zwolennik własności prywatnej dostrzegam, że została zaburzona struktura wartości własności prywatnej w społeczeństwie m.in. przez gagatków mających po kilkaset mieszkań. Przez grupę osób monopolizujących rynek nie tylko wystrzeliły ceny mieszkań – wystrzeliły koszty wszystkiego. Ruszyła z kopyta budowlanka przez co cena remontu małej klitki jest obecnie horrendalna. Niech nikt mi nie wmawia, że cena układania metra płytek wynika z kosztów prowadzenia działalności, bo to jest nieprawda wynikająca z braku doświadczenia w prowadzeniu JDG. To kredytobiorcy, deweloperzy i masowo inwestujący w nieruchomości na przetrzymanie czy najem nakręcili spiralę wzrostów cen usług remontowo-budowlanych, materiałów budowlanych etc. Pamiętam doskonale ile wynosił ZUS 10 lat temu i ile płaciło się za murowanie, docieplanie, biały montaż, płytkowanie etc. Byłem z tym na bieżąco. Jeśli w niektórych usługach mamy pięciokrotne lub nawet wyższe wzrosty kosztów na przestrzeni 10 lat to nie, nie jest to wina podatków ani żadnych unijnych norm, bo chyba wiemy o ile wzrosły obciążenia podatkowe. Nie, nie pięciokrotnie.

            Z tego też powodu Pana narracja o „pozwolić ludziom budować co chcą” jest chybiona – proszę zwrócić uwagę, że od kilku lat można budować domy do 70m2 bez pozwolenia. I co? I nic. Buduje się ich śmiesznie mało i bynajmniej nie dlatego, że to jest za mały metraż. Są również gotowe projekty za grosze, przez które biurokracja jest o wiele łatwiejsza. I domów buduje się coraz mniej, bo głównym hamulcowym są nawet nie koszty zakupu ziemi, które też są chore, ale przede wszystkim koszty wykończenia. To one doprowadziły do sytuacji, w której byle klatka z balkonem i bramą na pilot jest nazywana apartamentem i kosztuje 600k w zapyziałej Łodzi. A Pan Zdzich, który jeszcze 10 lat temu jeździł starym Transporterem i łapał każdą fuchę bez narracji w stylu „za tyle to mi się nie opłaca nawet schylać” tylko z szacunkiem do klienta jest teraz przedsiębiorcą, któremu zarobków zazdroszczą np. lekarze przez kilka pierwszych lat swojej pracy. Albo duża część programistów. Bo Pan Zdzich naprawdę nie ma wielkiego problemu by wyciągnąć 20k miesięcznie na rękę, skoro płaci mu deweloper a deweloper weźmie pieniądze, które ludzie mu dadzą z kredytu. Kołowrotek trwa dopóty jest kogo doić pod względem zdolności kredytowej. Pan powie – prawo popytu i podaży. Ja mówię – chora rzeczywistość, w której wysoko wykwalifikowany, ciągle doszkalający się pracownik ratujący komuś życie i posługujący się sprzętem za setki tysięcy złotych albo utrzymujący istotne dla funkcjonowania całego społeczeństwa systemy informatyczne zarabia mniej niż ktoś, kto (taka jest tendencja) raczej rzucał w szkołę kamieniami, potrafi robić coś, czego wyuczenie się na przyzwoitym poziomie zajmuje max miesiąc praktyki (i to gdy się jest mniej rozgarniętym), używa narzędzi za stosunkowo niewielkie pieniądze a jego odpowiedzialność zawodowa jest na praktycznie zerowym poziomie. I gdyby jeszcze za tym szła wysoka jakość jako tendencja dla branży, to może byłby jakiś punkt zaczepienia, ale niestety tak nie jest. No i skoro tak wielka grupa ludzi nagle zaczęła mielić i wydawać na rynku tak wielkie pieniądze i sztucznie pompować całą gospodarkę (a to tylko jedna z części mechanizmu sztucznego pompowania), to mamy wszyscy efekty w postaci ogromnych wzrostów kosztów w każdym sektorze.

            Także podsumowując – jeśli dzięki zmianie przepisów podatkowych właściciele kilkudziesięciu czy kilkuset mieszkań zaczną je wyprzedawać, co choć zahamuje proces tego skretynienia cenowego na całym rynku w każdym sektorze, przez co uczciwie pracujący ludzie tracą to jestem jak najbardziej za i nie będę stawiał libertariańskich paradygmatów ponad rzeczywistością. Jeśli ma Pan lepszy pomysł to chętnie się zapoznam i może nawet zmienię zdanie. Ale niech ten pomysł będzie z tych możliwych do zrealizowania we w miarę krótkiej perspektywie czasowej, więc bez propozycji o pieniądzu opartym na złocie, bo to się nie ma prawa wydarzyć dopóki nie dojdzie do jakiejś globalnej hekatomby lub po pokoleniach pracy u podstaw i zmianie mentalności.

            1. W zasadzie zgadzam się z panem Sułkowskim.

              Pan Panie Spostrzegawczy chyba nie jest aż tak spostrzegawczy jak się Panu wydaje. Wieś wyglda dziś tak:
              https://smoglab.pl/wies-widmo-pokazuje-co-nas-czeka/

              Tylko 8% ludzi, którzy tam żyją, żyją z rolnictwa:
              https://www.bankier.pl/wiadomosc/Coraz-mniej-zatrudnionych-w-rolnictwie-a-alternatywy-czesto-brak-Dochodzi-do-pustynnienia-wsi-8540959.html

              Ogólna populacja Polski zmniejsza się dramatycznie i utrzymanie infrastruktury i usług na tak dużym obszarze jest bardzo trudne o ile możliwe. No chyba, że chce Pan czekać na karetkę tyle co do lekarza specjalisty. Konsolidacja w oraz wokół większych ośrodków jest nieunikniona.

              Co do samego katastra powinien on (lub inny podatek) dotyczyć kolejnych nieruchomości z pominięciem nieruchomości zaspokajającej potrzebę mieszkaniową. Gotów jestem zgodzić się na wylączenie z tego podatku takiej liczby nieruchomości ile wynosi liczba osób na utrzymaniu jednego gospodarstwa – w skrócie dla pracującego małżeństwa będą to dwie, dla małżeństwa z trójką dzieci pięć.

              W ten sposób nie naruszymy integralności i struktury własności siedzib rodowych oraz pozwolimy ludzipom zabezpieczać przyszłość dzieci. Natomast duże fundusze inwestycyjne posiadające dziesiątkio i setki nieruchomości, które są wyłączone z rynku ponieważ stanowią zabezpieczenie kapitału, mogą zapłacić.Albo wypuścić owe nieruchomości na rynek. To samo dotyczy flipperów.

              Jeżeli myśli Pan, że w pół roku nie da się obniżyć w miastach wojewódzkich cen mieszkań o 50% to nie przemyślał Pan sprawy dość głęboko. Samych pustostanów w Polsce mamy niecałe 2 miliony. W samej Warszawie 200 tysięcy. Gdyby to trzeba było sprzedać szybko to byłby krach cenowy.

              Ceny i tak zaczęły juz spadać co jest nieuniknione przy liczbie zgonów na poziomie 400 tysięcy rocznie. Nawet jeżeli tyko 10% ze zmarłych zwalnia nieruchomości to jest to 40 tysięcy czyli średnio 3 tysiące miesięcznie w skali Polski. Oczywiście w niektórych miastach więcej a w innych mniej (we wspomnianej Łodzi podobno jest w tej chwili na wystawionych na sprzedaż więcej mieszkań niż zostało sprzedanych przez ostatnie 5 kwartałów).

              Wracając do katasra. Trzeba koniecznie wprowadzić go szybko, żeby uwalnić wspomniane mieszkania i domy w większych ośrdodkach i umożliwić (nie zmusić – bo kataster na pierwsze lokum nie powinien obowiązywać) ludziom z prowincji możliwie szybkie przeniesienie się bo można śnić i postulować, że da się uratować małe mieściny w Polsce ale się nie da. Demografia jedzie jak walec.

              Proszę spojrzeć na Ząbkowice Śląskie:
              https://zabkowice.pl/wiadomosci/demografii-nie-oszukamy/TKXufKNDSWxTAQm67jaH

              „W 2024 roku w Ząbkowicach Śląskich zarejestrowano jedynie 74 urodzenia. Warto jednak zauważyć, że aż 69 z tych przypadków stanowiły transkrypcje aktów urodzenia dzieci, które przyszły na świat poza granicami Polski. Oznacza to, że faktycznie w ząbkowickim Urzędzie Stanu Cywilnego zarejestrowano zaledwie 5 dzieci, w tym 3 dziewczynki i 2 chłopców.”

              5 dzieci w 2024… zmarło 377 osób. I podobnie jest w wielu miejscach. I przepraszam jaką przyszłość Pan widzi dla tej piątki?

              Co prawda każde może mieć własne przedszkole… jest ich bowiem 5 w mieście Frankensteina + 6 szkół podstawowych (w tym dwie z oddziałami przedszkolnymi):
              https://bip.zabkowiceslaskie.pl/artykul/60/42/wykaz-placowek-oswiatowych

              Jaką przyszłość widzi Pan dla tych nauczycieli?

              Proszę przestać gadać głupoty i zacząć myśleć jak rozwiązać problemy, które nie są odległą przyszłością tylko już od jakiegoś czasu namacalną teraźniejszością.

              A co do globalistów – to nikt mnie chyba tak jeszcze nie określił. Nie wiem czy to bardziej głupie czy absurdalne. Choć może zwyczajnie Pan żartował?

              W każdym razie liberalizm to zaraza, globalizm nie działa a Pan nie ma pojęcia co się dzieje w Polsce i co z tym zrobić Panie „Spostrzegawczy”.

            2. A ceny wykończeniowek, usług remontowo budowlanych nie są czasami wysokie z powodu małej podaży usługodawców? Bo większość zwłaszcza tych najlepszych wyjechała na zachód? Bo wielu miała już dość użerania się z naszą biurokracją. Nawet w takiej Szwecji jak mi mówił znajomy, traktują cię jak uczciwego człowieka jak prowadzisz działalność a nie jak potencjalnego przestępcę
              A przecież zdegradowalismy prawie 30 lat temu kształcenie zawodowe, zawodówki

          2. Pieniądz zawsze jest fiducjarny. Wiara w to, że złoto ma wartość tylko dlatego, że nie można w łatwy sposób zwiększyć jego ilości na rynku jest wyłącznie wiarą w to, że złoto ma wartość. Nadanie wartości jakiemukolwiek środkowi płatniczemu jest aktem performatywnym.

        2. @Marcin Sułkowski
          Rzeczywiście, nie doczytałem tekstu w linku.
          Co do opodatkowania funduszy skupiających masowo mieszkania, to po prostu prawnie zakazać takiego procederu lub opodatkować, ale nie podatkiem katastralnym. W Berlinie doszło wręcz do czegoś dalej posuniętego – wywłaszczono (zmuszono do sprzedaży) takie firmy z mieszkań:
          https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/berlin-mieszkancy-zadecydowali-ze-mieszkania-trafia-do-wladz-miasta-koniec-patologii/mq6ct6w
          Wprowadzenie podatku katastralnego, choćby i dla wspomnianych funduszy, to uczynienie wyłomu i otwarcie puszki Pandory. Tylko kwestią czasu będzie, jak ten podatek zostanie rozszerzony na kolejne grupy, a ostatecznie na wszystkich Polaków.
          Już abstrahuję od tego, że ceny budowy domów i mieszkań oraz ich utrzymania i tak będą szybowały w kosmos z powodu ratowactwa planety i drastycznie zmniejszą ich dostępność. Już sobie np. wyobrażam, jak sztucznie zawyżane ceny energii wpłyną na ceny materiałów budowlanych, których produkcja jest energochłonna. Panowie Zdzichy ze szpachelkami będą wtedy najmniejszym problemem.

          1. „Wprowadzenie podatku katastralnego, choćby i dla wspomnianych funduszy, to uczynienie wyłomu i otwarcie puszki Pandory. ”

            Tak jak rozdawanie mleka w szkole dzieciom natychmiastowo skutkuje tym, że wszyscy kończymy w łagrze (przynajmniej Korwin tak mówił). Argument z równi pochyłej jest najczęściej niepoprawny ponieważ ignoruje celowość pewnego rozwiązania sugerując, że owo rozwiązanie wyjdzie poza ów cel. Tylko, że trudo jest znaleźć odpowiedni przykład w historii.

            Oczywiście istnieje technika „gotowania żaby” żeby zmienić mental społeczny ale trzeba to odróżniać.

            Jakaś grupa społeczna może kłamać w sprawie swoich celów, żeby nie przestraszyć społeczeństwa ale jak się dokłądnie poszukać ostateczne cele zawse się ustali i one istnieją od początku.

            Tak więc wprowadzenie katastra od kolejnych nieruchomości, w celu zwiększenia liczby tychże dostępnych na rynku, żeby zabezpieczyć potrzeby mieszkaniowe ludzi nie doprowadzi to wprowadzenia katastra na podastwową nieruchomość. Nie ma podstaw, żeby tak sądzić.

            To że po latach korwinistycznej propagandy, każda regulacja jest traktowana jako de facto wprowaadzenie totalitaryzmu w wersji komunistycznej to wiem, ale z korwinizmu się wyrasta.

    1. Istniej wiele powodów, dla których trzeba wprowadzić ten podatek z zbazpieczeniem. Kataster nie powinien obejmować podstawowego miejsca zmieszkania i ewentualnie liczby nieruchomości równej liczbie osób na utrzymaniu (dzieci).

      Pan Sułkowski opisał je powyżej i ja dodałem kilka groszy.

    1. Nie wiem skąd pogląd o konieczności wprowadzenia podatku katastralnego. Przecież system podatkowy w Polsce jest i tak restrykcyjny, biorąc pod uwagę ,,szarego” obywatela. Budżet jest rozdęty, wydatki zbyt duże, marnotrawstwo ogromne: zbędne urzędy, fundusze, przetargi, etc. Po co sięgać po jedyny trwały majątek obywateli czyli po nieruchomości? Brniemy w kierunku skansenu gospodarczego.

      1. Wartość nieruchomości jest ściśle związana z demografią, która jest w takim stanie, że twierdzenie, że to trwały majątek jest absurdalne.
        WIĘKSZOŚĆ nieruchomości w Polsce jest w tej chwili niesprzedawalna. Poza miastami wojewódzkimi i kilkoma okolicznymi to za chwile będą same pustostany. Trzeba jakoś resztki tych ludzi ściągnąć do miast, żeby nie poumierali tam w samotności.

          1. W skrócie żeby mieli dostęp do usług publicznych i nie umierai czekając na karetkę albo z braku prądu przez miesiąc bo nie będzie ludzi, którzy na prawią linie po większej burzy.
            Pan zdaje się nowy w diagnozach demograficznych w Polsce.

      2. Ten podatek ma zastąpić podatek od nieruchomości. Nie jest dodatkowy Pytanie tylko jaka wielkość jaka stawka

        1. Coś wyjątkowo dużo jest zwolenników dodatkowego opodatkowania Polaków. Nikt nie pisze o olbrzymich kosztach funkcjonowania państwa, o ogromnych i zbędnych w części zakupach broni, o zagmatwaniu systemu i ochronie podatkowej, o dziwo, wielkich koncernów. Jeżeli niektórzy twierdzą, że podatek katastralny powinien być, to może należy zlikwidować podatek dochodowy, kosztowny dla państwa i dla MŚP.

          1. „Nikt nie pisze o olbrzymich kosztach funkcjonowania państwa, o ogromnych i zbędnych w części zakupach broni”

            Być może dlatego, że zakupy te nie są zbędne. Ogólnie nie jesteśmy w sytuacji jakoś przesadnie pro-pokojowej w naszej cześci świata.

            1. Proszę więc napisać artykuł w obronie podatku katastralnego, z uwzględnieniem zbędnych kosztów funkcjonowania państwa. Chcemy poznać Pana argumenty w tej materii. Rozpoczniemy wtedy nową dyskusję ale już na bazie Pana artykułu. Artykuł proszę wysłać na adres: lumajaroslaw@gmail.com. Opublikujemy na Konserwatyzm.pl

              1. Dziękuję za propozycję ale popełniłem już długą notkę w komentarzu tutaj. Artykuł byłby tylko jej powieleniem, także nie wydaje się potrzebny.

                Pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za propozycję.

          2. Ale zaskoczenie że wielkich starają się bronić, że wielkich się boją. Choćby np polskiego KGHM, gdzie teoretycznie istnieje tzw zwarta grupa wyborcza którą łatwo zmobilizować np podczas wyborów – ilość związków zawodowych tam chyba bije rekordy
            Dlatego patologie które tam występują też biją wszelkie rekordy światowe. Tego po prostu nie da się opisać

      3. Ma też swoje zalety czy logikę. Jak chcesz żeby państwo cały twój majątek chroniło to zapłać mu za to. Im masz większy tym płać więcej
        Pytanie tylko czy taki podatek ma obecnie sens w naszym kraju

        1. Najpierw napisał Pan jaki ma sens ten podatek („chcesz żeby państwo cały twój majątek chroniło to zapłać mu za to. Im masz większy tym płać więcej””, żeby w następnym zdaniu zapytać: ” Pytanie tylko czy taki podatek ma obecnie sens w naszym kraju”

          Sam sobie Pan odpowiedział jaki sens ma ten podatek. Przyznam, że nie rozumiem o jaki sens Pan pyta?

          1. Jego wprowadzenia na miłość boską.
            Jak sobie odpowiedziałem? Nie jestem specjalistą od prawa podatkowego. Może prof. Modzelewski zabrałby głos

  2. Ale zaskoczenie że wielkich starają się bronić, że wielkich się boją. Choćby np polskiego KGHM, gdzie teoretycznie istnieje tzw zwarta grupa wyborcza którą łatwo zmobilizować np podczas wyborów – ilość związków zawodowych tam chyba bije rekordy
    Dlatego patologie które tam występują też biją wszelkie rekordy światowe. Tego po prostu nie da się opisać

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *