Być na Białorusi i nie napić się białoruskiej wódki to całkiem jak być w Rzymie i nie widzieć papieża. Niby można, ale pozostanie niedosyt. Bym zatem swój pobyt u naszych wschodnich sąsiadów mógł uznać za kompletny degustowałem (rzecz jasna z umiarem) miejscowych destylatów. Z pisaniem o smaku wódki jest spory kłopot. Primo: krytyk winien opisać jak rzeczona wódka smakuje. Jednak kiedy wódka zaczyna smakować jest to najwłaściwszy moment, by zgłosić się do miejscowego oddziału AA. Secundo: co niby miałbym o rzeczonej wódce napisać? „Ziemniaki z […]