12 kwietnia, 307 lat temu,umarł jeden z największych kaznodziei Kościoła katolickiego. Jacques BénigneBossuet, słynny biskup i mówca, w sposób szczególny zapisał się na kartach historii. Dzięki mowom pogrzebowym, dziełomliterackim, kazaniom oraz nawróceniom (m.in. Maréchala de Turenne), pamięć obiskupie Bossuet przetrwała wieki; nawet po dziś dzień pozostaje on wielkąpostacią Oświecenia.
Jednak, „poprawnośćpolityczna” sprawiła, że niektóre jego dzieła są przemilczane i nieznaneszerszej publice. Są to głównie pisma broniące rojalizmu oraz monarchiidziedzicznej. Bousset, nauczyciel młodego delfina Francji, syna Ludwika IV,uzasadnia w dziele Politique tirée de la sainte écriture (pl., dosł. Politykazaczerpnięta ze świętych ksiąg),dlaczegomonarchia jest najlepszym ustrojem.
Według Bossueta istnieją trzy główneargumenty, dla których monarchia absolutna ma wyższość nad innymi ustrojami.
Argument nr1:„Naturalnym jest, iż trwa ona sama w sobie”.
Jedną znajmocniejszych stron rojalizmu jest wynikającaz niego stabilność polityczna. W przypadku śmierci króla, nie ma konfliktucharakterów ni bójek karierowiczów o władzę. Królestwo ma za to naturalnąciągłość, której gwarantem jest osoba króla. Proces ten świetnie ujęto wsentencji: „umarł Król, niech żyje Król!”. Niestabilność polityczna, zwłaszczana najwyższym poziomie, jest wyjątkowo niebezpieczna. Przypomina nam o tymnieustannie sytuacja na Wybrzeżu Kości Słoniowej.
Fakt, że sama naturaodpowiedzialna jest za sukcesję tronu, stanowi wielką siłę monarchii, ponieważ,jak mówi Bossuet: „w tak istotnej kwestii, jaką jest władza ludzka należystosować jak najbardziej łagodne prawa oraz porządek, który rządzi się własnymiprawami”. Cóż jest bardziej naturalnego od dziedziczenia tronu z ojca na syna?„Następstwo z ojca na syna jest naturalnym porządkiem. Ludzie szybko się doniego przyzwyczajają”.
Argument nr 2 : « Książę, który pracuje dla swojegokraju, pracuje dla swoich dzieci ».
Obowiązkii zadania króla względem państwa są przekazywane wraz z testamentem następnympokoleniom, co obarcza odpowiedzialnością syna przejmującego władzę. Wkrólestwie odpowiedzialność i obowiązki przechodzą z ojca na syna – monarcha dziedziczy przywileje i powinności.Poza tym król ma świadomość, że władza ma swoje prawa, ale jest także obarczonaobowiązkami, a najmniejsze jego błędy będą miały drastyczne skutki w następnychpokoleniach. Istnieje zatem osobisty wymiar odpowiedzialności króla: monarchiajest dziedzictwem przechodzącym i chodzi o to, by wydała owoc w przyszłości.
Wymiarosobisty ukierunkowuje politykę na dłuższą metę – król, który nie ma czasuukończyć budowy, może z największą pieczołowitością przygotować grunt dlaswojego syna. „W tym momencie ma podwójny zysk: przygotować Bogu, władcy króla,budowę, której konstrukcja nie była mu pisana oraz dać środki synowi, aby onmógł wkrótce ją wznieść”.
Johann Gottlieb Fichte, niemiecki filozof klasycznego idealizmu,wspomina o tym w swoim przemówieniu do narodu niemieckiego: „czy istniejeczłowiek, który nie pragnąłby wyrwać się spod jarzma śmierci i oddać swojemupotomstwu wypracowanych już przez siebie cnót, takich jak rozum i moralność?Być może, to dzięki nim król mógł za swego życia skutecznie tępićwszechogarniającą korupcję, wyciszać lenistwo, dusić w zalążku zwątpienie,umacniając tym uczciwość.”
Argument nr 3: „Nie ma lepszego antidotum na kłótnie polityczne”
Bossuet kończy tym argumentem i nie jestto bez znaczenia. W przeciwieństwie do republiki „największą siłą monarchiijest to, że nie ma w niej zaangażowaniaw gry polityczno-lobbystyczne”. Obecna republika francuska jest „republiką”tylko z teorii. Najwymowniejszym tegoprzykładem są polityczne kłótnie, które z niewyobrażalną mocą rujnują nadziejena realną politykę dla dobra ludu.
„Nieinteresują mnie już namiętności ludzi” zwykł powtarzać król Henryk IV. Jakrządzić mądrze kiedy interesy kilku wpływowych ludzi przeważają nad problemamisłabszych? Jak razem dążyć do racji stanu, gdy działania jednych wzmagają,walki innych trwają, a podziały tworzą się na nowo?
Król jest gwarancją jedności swojegopaństwa i ludu. Nie trzeba schlebiać podwładnym, aby uzyskać ich głos, nietrzeba też ich okłamywać ani uciekać się do przeróżnych chwytów retorycznychjak populizm czy demagogia. Bossuet, uzasadniając słuszności reżimumonarchistycznego, pokazywał jak bardzo Francja potrzebuje króla, zarównona planie politycznym, ekonomicznym jak i społecznym. Dzisiaj ta potrzebajest większa niż kiedykolwiek. Potrzebujemy króla, i to szybko!
Tłum.: Irène
Źródło: http://www.allianceroyalenievre.com/ext/http://www.royaumedefrance.fr/
A. Me.
Pozostanę przy swoim zdaniu, że absolutaryści tylko ułatwili drogę rewolucji, niszcząc naturalne fundamenty monarchii, stąd rację mieli ich krytycy, jak de Boulainvilliers, o czym zresztą Kol. Prezes Wielomski interesująco niegdyś pisał.
Wolę monarchię absolutną oświeconą Fryderyka II czy Józefa II, ale i ta jest ok:) Swego czasu sam pisałem o zaletach monarchii jako systemu politycznego. Arg jakie tam podałem pasowały do abs ośw i do klasycznego. Nawiasem mówiąc Francois Bluche uważał monarchię Ludwika XIV za jednocześnie katolicką i oświeconą. @K. Rękas – Boulainvilliers, d’Antraigues i inni to zwykła reakcja arystokratyczna na absolutyzm. Wyśniona przez nich oligarchia również mogłaby paść ofiarą rewolucji. Rewolucję jednak wywołał nie system, lecz ambicje arystokracji łaśnie, połączone ze zradykalizowaniem oświecenia, kiepską koniunkturą ekon i miękką postawą Ludwika XVI
Absolutyzm i związana z nim we Francji forma organizacji władzy czyniła państwo bezbronnym przed rewolucją. Narastający centralizm (choć daleki od rewolucyjnego) był już marszem w tym samym kierunku. Systematycznie niszczono system naturalnych elit lokalnych zastępując je nasyłaną pre-burżuazją i zmuszając do nieuchronnego ciążenia do centrali – dworu, w miejsce tworzenia lokalnych ośrodków związanych z dawnym post-feudalnym władztwem w prowincjach. Nieprzypadkowo w początkowym okresie rewolucji „twardsza postawa” króla musiałaby być związana z użyciem najemników, bowiem nie było pod ręką wiernej szlachty, którą można by wezwać na pomoc swojemu monarsze. Oczywiście, był to proces złożony i trudno jest wskazać moment, kiedy posunięto się krok za daleko w burzeniu dawnego ładu – czy wiązać to jeszcze z działaniami Richelieu, Mazariniego, czy już Ludwika XIV. Nie mniej jednak – mimo doraźnych i okresowych korzyści – cały ten proces dał skutki negatywne. Podobnie zresztą, tyle że w drugą stronę – w historii Polski niby nie można wyrysować prostego ciągu przyczynowego powiedzmy od Koszyc do rozbiorów, jednak wiemy, że taki, a nie inny przebieg procesu osłabiania władzy wewnętrznej doprowadził ostatecznie do upadku państwa.
@Konrad Rękas Tak jest. ( Burzenie dawnego ladu zaczelo sie za Ludwika XIII.) pozdrowienia. a.r.
Nieprawda. To arystokracja niszczyła absolutyzm. Cały XVIII wieku to we Francji walka królów z parlamentami czyli noblesse de robe. Wynurzenia pana Rękasa są wzięte z rękawa – nikt tak tego nie interpretuje.
@Konrad Rękas. Zasadnicze pytanie jest tu moim zdaniem inne. Mianowicie, na ile proces opisany przez Pana był nieunikniony? Model średniowiecznego feudalizmu, z rolą jaką odgrywali w nim lokalni feudałowie był jednak w XVIII w. anachronizmem. Inna już była mentalność, inne wartości, inne społeczeństwo, inaczej funkcjonowała gospodarka, a państwa posiadały znacznie większe potrzeby fiskalne, które w ramach poprzedniego modelu zaspokojone by być nie mogły. Co zatem zdeterminowało proces centralizacji państw? Nowożytna doktryna suwerenności, wykorzystywana w tym procesie, była jednak tworzona raczej w odpowiedzi na zapotrzebowanie związane z legitymizacją wprowadzanych zmian. Wojna o sukcesję hiszpańską była prowadzona na taką skalę i z użyciem takich ilości wojsk, że udźwignąć ją mogła tylko zcentralizowana machina państwowa. Wydaje się zatem, że to rozpad średniowiecznego uniwersalizmu skierował państwa na nieodwracalną drogę centralizacji niezbędną w celu mobilizacji zasobów na wzrastające potrzeby wojenne.
No to już sobie podyskutowaliśmy na poziomie… Panie Piotrze, a nawet gdyby nikt nie interpretował w ten sposób – to co z tego, Pan powtarza wyłącznie poglądy innych osób?
Ta noblesse de robe czyli jak pan pisze anachronicznie – „pra-burżuazja” była istotnie narzędziem monarchii absolutnej, ale już za regencji Filipa Orleańskiego (1715-1718) sprawiała centralistom więcej kłopotu niż pożytku. Proszę poczytać : Chaussinand-Nogaret G., The French Nobility in the Eighteenth Century. From Feudalism to Englightenment, Cambrdge University Press Cambridge 1987. – arystokracja zarówno miecza jak i sukni w większości była anty-absolutystyczna już od 1715 roku. Natomiast Pana teza, że absolutyzm nastawił szlachtę przeciw sobie jest karkołomna – a fronda!?? – to po niej i ze strachu przed jej powtórzeniem umocniono absolutyzm, a więc nie ma gwarancji, że Francja feudalna byłaby potulniejsza wobec królów niż Francja noblesse de robe. @TM – Uniwersalizm średniowiecza niby hamował wojny? Centralizacja to czasy Richelieu a nie wojna sukc. hiszp…
Panie Piotrze, z jakim rzeczywiście wyrażonym przeze mnie poglądem Pan polemizuje – pozostaje dla mnie zagadką. Dwie rzeczy jednak wyłapuję – Pan mówi, że centralizm absolutystyczny był reakcją na Frondę. Zapewne, nie mnie Fronda była reakcją na kształtowanie jego podwalin przez Mazariniego, w tym zwłaszcza nadmierny fiskalizm i niezgrabną politykę kadrową dworu. Francja feudalna nie byłaby pokorna, ani potulna wobec monarchy – ale nie byłaby rewolucyjna, nie obcięłaby mu głowy i nie prześladowałaby Kościoła. Królowi przypominałaby, że oprócz uprawnień ma również obowiązki – wobec monarchii rozumianej jako ciągłość, a nie osoba. Panie Tadeuszu – ha, ale czy nie mamy do czynienia z rozwiązywaniem problemów, które najpierw stworzono? Generowano potrzeby, a potem posuwano się krok dalej, żeby je zaspokajać. Czy proces ten rzeczywiście był nieodwracalny? Cóż, „czy do stanu wojennego musiało dojść? widocznie musiało, skoro doszło”…
@PN. Panie Piotrze w okresie wojny o sukcesję hiszpańską centralizacja Francji Ludwika XIV osięgnęła swoje apogeum. Natomiast dla mnie jest oczywisty związek między wcześniejszymi centralizacyjnymi działaniami Richelieu a rosnącymi potrzebami państwa w zakresie mobilizacji zasobów związanymi z konfrontacją z Habsburgami. Chyba Pan wojnom Francji (i finansowanych przez nią sojuszników) z państwami habsurskimi nie zaprzecza, bo stanowiły ono jądro polityki zagranicznej kardynała. W przypadku średniowiecza nie chodzi o to, że wojen nie było, ale o to, że były to wojny prowadzone na ograniczoną skalę, prowadzone z użyciem znacznie mniejszej części zasobów państwowych niż w okresie nowożytnym. Było to właśnie wynikiem zdecentralizowanej, skomplikowanej, feudalnej struktury tych państw.
Nasze zdanie jest rzeczywiście podobne, bo dysponujemy podobnym obrazem tego wycinka dziejów. Ja się nie zgadzam tylko z odważną tezą pana Konrada, że gdyby Francja pozostała krajem o silnym wpływie oligarchii szlacheckiej – byłaby mniej podatna na rewolucję. Uważam, że rewolucja taki system obaliłaby jeszcze szybciej, nic tak nie łączy celów jak konflikt warstw społ, i nic go tak nie hamuje jak mit dobrego monarchy ponad podziałami. Zapraszam do komentowania mojego nowego art o Bossuecie.
Panie Konradzie, sądzę że wejście raz na drogę wzrastającej rywalizacji między państwami europejskimi, zdeterminowało już konieczność centralizowania państw, w celu mobilizowania coraz większych zasobów. Państwa które robiły to najsprawniej wygrywały (Francja, później Prusy stosujące jeszcze większą mobilizację zasobów w modelu cetralistyczno-militarystycznym), państwa które nie potrafiły zmienić anachronicznej, czyli mniej scentralizowanej właśnie struktury przegrywały (Hiszpania). Nowożytne doktryny uzasadniające absolutyzm-centralizm (lub parlamentaryzm-centralizm) powstawały już jako uzasadnienie podejmowanych realnie działań. Zasadnicze pytanie brzmi dla mnie właśnie, czy była możliwość, aby państwa na taką drogę nie weszły, które jest jednoznaczne z pytaniem o to, czy mógł powstać jakiś mechanizm hamujący ekspansywną politykę państw europejskich.