Do 5 lat więzienia grozi byłemu prezydenckiemu ministrowi Markowi Ungierowi, oskarżonemu o przywłaszczenie 100 tys. zł, które miały trafić na kampanię wyborczą prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w 2000 r. Proces ruszył dziś za zamkniętymi drzwiami stołecznego sądu.
Jak udało się ustalić PAP, tego dnia Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi otworzył przewód sądowy i wysłuchał m.in. wyjaśnień oskarżonego, który w śledztwie nie przyznawał się do winy. Sąd utajnił proces, uznając że jawność rozprawy mogłaby ujawnić okoliczności, „które ze względu na ważny interes państwa powinny być zachowane w tajemnicy”.
Zarzuty byłemu szefowi gabinetu prezydenta Kwaśniewskiego postawiła w 2009 r. Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Jak informowała wtedy rzeczniczka prokuratury Bogusława Marcinkowska, postawiono je w śledztwie dotyczącym „nielegalnego finansowania lewicy”. Materiały w tej sprawie zostały w 2008 r. wyłączone ze śledztwa dotyczącego korupcji i niegospodarności b. zarządu Krakowa, w którym zarzuty stawiano na podstawie zeznań dwójki krakowskich biznesmenów. Według prokuratury, „pieniądze Markowi U. przekazały dwie prywatne osoby”. Media spekulowały, że byli to ci sami biznesmeni, którzy obciążali b. zarząd Krakowa.
W śledztwie podejrzany nie przyznał się do zarzutu i skorzystał z prawa do odmowy wyjaśnień. – W ciągu naszej wieloletniej współpracy Marek Ungier wykazywał się uczciwością i rzetelnością; miałem i mam do niego pełne zaufanie – oświadczył wówczas Kwaśniewski. – Jestem przekonany, że w dalszym postępowaniu procesowym pan Marek Ungier całkowicie udowodni swoją niewinność – dodał były prezydent.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/byly-prezydencki-minister-stanal-przed-sadem,1,4827296,wiadomosc.html
-asd