Coraz rzadziej bywam „agentem”

Poza sfanatyzowaną ekstremą, dla której Władimir Putin to wyłącznie postkomunistyczny oficer KGB, ostatnio na polskiej prawicy zaobserwować można proces otrzeźwienia wobec Rosji i osobiście wobec Putina. Napływające z Zachodu i z Rosji informacje o charakterze cywilizacyjno-politycznym coraz większej liczbie Polaków nakazują inaczej spojrzeć na Prezydenta Rosji.

Otóż z Zachodu napływają do Polski kolejne informacje o przelewającej się przez „wolny świat” fali medialnej, a coraz częściej i instytucjonalnej antychrześcijańskiej propagandy. Wojujący dogmatyczny feminizm, żądne władzy grupy homoseksualnych aktywistów, aborcjoniści, antyklerykałowie i osobiści wrogowie Boga, a ostatnio „genderyści” są tu nie tylko coraz bardziej głośni i hałaśliwi, ale uzyskują coraz większe wpływy polityczne. Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia coraz częściej i bez skrępowania ukazują swoją post-chrześcijańską twarz. Więcej, od czasu dojścia do władzy Baracka Obamy zaczął się proces utożsamiania „zachodnich wartości” z akceptacją genderyzmu i homoseksualizmu. Geje i genderyści stają się krok za krokiem oficjalnymi wyrazicielami „tolerancyjnych” wartości zachodnich, o czym świadczy bojkot olimpiady w Soczi z powodu „nietolerancji” dla homoseksualizmu w Rosji. Na Zachodzie ci, którzy opierają się tym „wartościom” są medialnie linczowani i zmuszani do zamilknięcia.

Putinowska Rosja wybrała odwrotny kierunek kształtowania swojej narodowej i cywilizacyjnej tożsamości. Oznaki tego kierunku było już widać wcześniej, ale od czasu bluźnierczego incydentu wywołanego przez „Bunt Cipek” (Pussy Riot) Rosja gwałtownie skręciła w kierunku restauracji chrześcijańskich i konserwatywnych cnót. Wspierające kulturowych radykałów zachodnie fundacje zostały poddane kontroli państwa, okcydentalistyczne partie demoliberalne właściwie wyrugowane ze sceny polityczne, a państwo uznało walkę najpierw z propagandą, a następnie publicznie manifestowanymi zachowaniami „niestandardowymi” w dziedzinie płciowej za swoją oficjalną doktrynę polityczną i ideową. Najpierw spenalizowano propagandę homoseksualną, potem i publiczne manifestowanie takich skłonności. Przy cichym pozwoleniu policji specjalne grupy (często z towarzyszącym im prawosławnym duchownym) przeczesują miejsca uczęszczane przez homoseksualistów. Putin podjął strategiczną decyzję o pożegnaniu się z ostatkami ideologicznego postkomunizmu i odbudowy Rosji o tradycję carską przedrewolucyjną, chrześcijańską. Obecny Prezydent Rosji kreuje się na ostatniego Katechona chrześcijaństwa. I nie tylko ja to tak widzę. Po niedawnych wielusettysięcznych manifestacjach we Francji przeciwko „małżeństwom homoseksualnych” – rozpędzonych przez policję z niesłychaną brutalnością (włącznie ze spałowaniem księdza katolickiego) – obrońcy tradycyjnego modelu rodziny zebrali się… pod ambasadą rosyjską z apelem o pomoc do Władimira Putina.

Polska stanowi część Zachodu i charakterystyczna dla tej części świata kulturowa ofensywa gendero-gejowska nie omija i naszego kraju. Wystarczy włączyć telewizor lub radio aby zobaczyć jej wyraz. Równocześnie Polacy są (jeszcze) przywiązania do prawa naturalnego i tradycyjnego modelu rodziny, szczególnie na antykomunistycznej i (tradycyjnie) antyrosyjskiej prawicy. Przez całe lata obowiązywała tutaj – sformułowana bodaj przez środowisko Marka Jurka – teza, że o ile zachodnia Europa jest post-chrześcijańska, to za oceanem, w USA, przetrwała chrześcijańska cywilizacja z którą katolicka Polska powinna być w ścisłym sojuszu. Prezydentura Obamy stanowi kres iluzji o zamorskim „chrześcijańskim imperium”. Coraz częściej na polskiej prawicy pojawia się zrozumienie, że „genderyzm” i „tolerancja” stały się oficjalną doktryną całego Zachodu, a Stany Zjednoczone wysunęły się tutaj na czoło. Oznacza to, że nie jest możliwy sojusz ani z krajami Zachodniej Europy, ani z Ameryką bez akceptacji tych wartości. Kraje zachodnie zawierają sojusze w obronie „wolności”, „tolerancji” i „praw człowieka”. Kto nie akceptuje tych wartości i dawanej im oficjalnej interpretacji, ten jest „wrogiem”.

Gdy Zachód, ustami Prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy, uznał „homo-genderyzm” za swoją oficjalną doktrynę i zaczął atakować Rosję za brak „tolerancji”, to Putin odpowiedział uznaniem tradycyjnych wartości za oficjalną doktrynę Rosji. Spór Zachodu z Rosją nabrał wymiaru światopoglądowego w którego centrum znalazło się chrześcijaństwo. W tym momencie katolicka i antyrosyjska polska prawa część sceny politycznej znalazła się w poważnym mętliku i kłopocie: stanąć w jednej linii z propagatorami „homo-genderyzmu” przeciwko Rosji Putina czy z Putinowską Rosją przeciwko „homo-genderystom”? Niezachwiany przez lata dogmat o postkomuniście-Putinie, przeciwko któremu trzeba budować sojusz z Waszyngtonem, zachwiał się i tylko skrajne kręgi pisowskie mogą udawać, że nie dostrzegły tego problemu, sprowadzając wszystko do prymitywnego równania „Putin=KGB”. Trzeba mieć dużo intelektualnej bezczelności i tupetu aby – w sojuszu z Barackiem Obamą – popierać świętokradcze panny z „Buntu Cipek” oraz antyklerykałów i homo-aktywistów w Rosji („opozycja antyputinowska”) i równocześnie twierdzić, że stanowi się ostatnią linię obrony chrześcijaństwa w Polsce. Coraz więcej ludzi zaczyna być tego świadomymi.

Pogląd o Rosji Putina jako obrońcy chrześcijaństwa głosiłem od dawna i wielokrotnie insynuowano mi z tego powodu „agenturalność”, „rozwiedki” itd. Zauważyłem, że ostatnio komentarze tego rodzaju stają się coraz rzadsze. Dziś zaczyna o Rosji w moim tonie przebąkiwać tradycyjnie antyrosyjska fronda.pl (notka z 02.01.2014 „Putin wybrał kurs na konserwatyzm”), a głośno o Putinie jako mężu stanu mówi, w swoich znanych internetowych komentarzach, Max Kolonko („Putin człowiekiem roku” – dostępne na YT). Myślę, że głosy tego rodzaju będą coraz częstsze i można sobie życzyć, aby znalazły także swoją artykulację polityczną.

Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Coraz rzadziej bywam „agentem””

  1. Na poziomie słów ma Profesor rację. Tylko, że gejowo jest skutkiem czegoś. Ktoś podłożył ogień na dole pod garnek społeczny. Społeczeństwo się gotuje, a geje to jest para, która unosi. Putin nie zgasił ognia pod tym garnkiem, tylko przyspawał pokrywkę, żeby na razie nie kipiało. Tymczasem ogień pali się dalej, a ciśnienie rośnie, aż wybuchnie kolorowa zupa (rewolucja). Tu potrzebna jest całościowa wizja trwałego porządku, który przetrwa wybory, gdy spadną ceny surowców (a nie pchanie zasobów w zbytki).

  2. Alek @ Doskonała metafora! Co jest tym ogniem podłożonym pod garnek społeczeństwa? Bo myśl wydaje mi się interesująca.

  3. Palnik to ideologia sprzyjająca interesom, którym „powinna”. Ideologia wlewa się głównie poprzez kulturę – zwłaszcza masową, głosy organizacji postępowych, opinie autorytetów moralnych itd. Palnikowi sprzyja poczucie niższości wobec innych, niedostatki finansowe, kryzys demograficzny, brak wizji oraz nieczyste sumienie własnych elit. Najpierw działa kultura, która zmienia styl życia i dążenia ludzi młodych na bardziej pożądane. Potem przychodzą autorytety i organizacje, które mówią, co zrobić, żeby był większy dobrobyt. Po drodze zdarzy się spadek cen surowców, spadek wartości rubla, pogorszenie koniunktury. Autorytety oznajmią, że winna jest władza, która wyprowadza pieniądze na zagraniczne konta. Trzeba władzę obalić i dołączyć do „cywilizowanego świata”. Potem nowe elity podzielą się zdobytą władzą z organizacjami międzynarodowymi, które mają większe doświadczenie w dobrobycie i postępie. Teraz zastanówmy się, czy wzrost gospodarczy w Rosji opiera się na nowych czymś trwałym? Przybywa ludności czy ubywa? Elity mają czyste sumienie? A może są skorumpowane i rzeczywiście wyprowadzają kasę z własnego państwa, bo nie wierzą w nie? Czy władza wykorzystuje pieniądze z surowców na budowanie podstaw do wzrostu, gdy ich cena spadnie, czy też przewala je na doraźne błyskotki? Czy rosyjski nastolatek konsumuje w 80% tą samą kulturę masową, co jego unijny kolega (Jeśli tak, to jakże ma być inny?)? Czy Rosja ma tzw. soft power powodujący, że inne kraje chcą się z nią integrować, czy też trzeba ich szantażować secesją jakiegoś regionu lub przekupować?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *