.
Wysyp kandydatów w wyborach na najwyższy urząd w państwie to w Polsce już norma. Tradycyjnie też obok kandydatów głównego nurtu pojawiają się również pretendenci mniej lub bardziej egzotyczni, do których zaliczyć należy tym razem i kandydatkę SLD. Tajemnicą lidera tej formacji niech pozostaną przyczyny, dla których wymógł na partii podobną decyzję.
Bardziej interesujące w toczącej się kampanii wydaje się jednak coś innego. O ile bowiem dwóch głównych kandydatów wywodzi się z genetycznie wrogiego tradycji endeckiej środowiska Unii Wolności, co w przypadku urzędującego Prezydenta, inaczej niż w odniesieniu do kandydata PiS, jest powszechnie wiadome, o tyle większość kandydatów „okołoprogowych” odwołuje się w mniejszym lub większym stopniu do haseł obozu narodowego. Można to odnieść zarówno do Mariana Kowalskiego, „Wunderwaffe” Ruchu Narodowego, Janusza Korwin-Mikkego, Pawła Kukiza, jak i Grzegorza Brauna.
Zdecydowana większość, może poza JKM, enfant terrible polskiej konserwatywnej prawicy, serwuje ideowy koktajl, w którym wyczuwalne są także wątki narodowe.
Począwszy od endekoidalnego Kowalskiego, który zgodnie z ideologią wyznawaną przez całą formację, której jest jednym z liderów, odwołuje się głównie do etosu NSZ, żołnierzy wyklętych i teorii dwóch wrogów. Jeszcze większy stopień radykalizmu prezentuje Braun, jest to jednak radykalizm podszyty najbardziej nieprawdopodobnymi, by nie rzez wariackimi, teoriami. Ów wariacki radykalizm zyskuje jednak pewną aprobatę, szczególnie wśród narybku RN, który zdaje się częściowo przekierowywać swoje sympatie. Endeckie afiliacje w zdecydowanie najmniejszym stopniu pojawiają się u Kukiza, jednak także i dawny lider zespołu Piersi zdaje się adorować narodowców (głównie z RN).
Fakt odwoływania się kilku kandydatów do idei wszechpolskiej świadczy niezaprzeczalnie o jej żywotności. Trudno jednak także nie dostrzec, że pojawiające się nawiązania odnoszą się we wszystkich przypadkach głównie do marginalnych nurtów tradycji endeckiej. Kogóż zatem mają poprzeć narodowcy, których nie pociąga żadna z powyższych ofert? Wydaje się, że najbardziej racjonalnym będzie zagłosowanie na kandydata PSL, który przynajmniej z punktu widzenia klasycznej endeckiej wykładni geopolitycznej dodatnio wyróżnia się na tle pozostałych kandydujących.
Formułuje on dość klarowny przekaz, wskazując manowce bieżącej polityki zagranicznej Polski, dystansuje się od ukraińskiej awantury, deklarując przy tym chęć normalizacji relacji z Rosją. Również zachowawczy tradycjonalizm kandydata ludowców w sferze obyczajowej wydaje się być rękojmią dla przeciwników światopoglądowego szaleństwa, które w coraz większym stopniu staje się udziałem Polski. Dobry zaś wynik kandydata PSL-u w wyborach prezydenckich przełoży się z pewnością na pozycję tej partii w wyborach parlamentarnych, co stanowi wszak pewną szansę także i dla kandydujących z list PSL-u narodowców.
Maciej Motas
http://www.mysl-polska.pl