Kobieta, która regularnie współżyła z kochankiem poznanym w 2006 r. za pośrednictwem sieci społecznościowej gdy ten obiecywał jej małżeństwo, zgłosiła w maju 2011 r. oskarżenie o gwałt, po tym jak okazało się że do ślubu nie dojdzie. Mężczyzna został aresztowany, jednak obecnie sprawa zakończyła się oddaleniem oskarżenia.
W uzasadnieniu sąd stwierdził: „Gdy dorosła, wykształcona i pracująca w biurze kobieta godzi się na seks z przyjacielem lub kolegą gdyż tamten obiecuje jej późniejsze małżeństwo, robi ona to jedynie na własną odpowiedzialność. Musi ona zrozumieć konsekwencje swojego postępowania jak również to, że nie ma gwarancji, że chłopiec spełni swoją obietnicę.
Może on ją spełnić, ale nie musi. Musi ona zrozumieć, że angażuje się w aktywność która nie tylko jest niemoralna, ale również przeciwna zasadom każdej religii. Żadna religia na świecie nie dopuszcza seksu przedmałżeńskiego”.
Komentarz Redakcji: uwodzenie i bałamucenie dziewcząt bez wątpienia jest postępowaniem niegodnym człowieka honoru i hańbiącym, nie jest jednak mimo wszystko równe zgwałceniu. O ile ostatnie natężenie przestępstw seksualnych w Indiach wskazuje, że władze tego państwa powinny na tym odcinku poczynić większe starania zaradzenia kryzysowej sytuacji, o tyle cieszy, że na podobieństwo Zachodu nie wpadają w paranoję doszukiwania się przemocy seksualnej tam, gdzie ewidentnie jej nie ma. Cieszy oczywiście także potępienie z pozycji religijnych i konserwatywnych seksu przedmałżeńskiego, choć szkoda że brak w nim wyraźnego odniesienia także do współwinnego uwodziciela. (R.L.)