Jean Raspail, „Obóz świętych”

Jean Raspail, Obóz świętych, przeł. Marian Miszalski, Warszawa 2015, ss. 383.

            Przed przystąpieniem do lektury ponadczasowej książki Jeana Raspaila pod tytułem „Obóz świętych” trzeba sobie zdać sprawę z tego, że jest to dzieło niepoprawne polityczne. Przełamuje ono wszakże tabu występujące w różnych dziedzinach życia. Godzi w utarte schematy myślenia o rzeczywistości społecznej i politycznej. Przede wszystkim jednak nie pozwala czytelnikowi trwać przy swoich stereotypach i podważa mity, co do których myślał, że są prawdą. Poza tym jest to książka wizjonerska, na długo zapadająca w pamięć. Jej sceny odżywają w pamięci i przez długi czas wywołują refleksje o  ich przesłaniu oraz istocie.

            Jean Raspail stawia odważną tezę, że Europa Białego Człowieka ulega unicestwieniu, a szczególną rolę w tym procesie odgrywają media. Warto od razu zastrzec, że sformułowanie to – jak wynika z lektury – nie ma zabarwienia rasistowskiego. Autor celuje raczej w odwzorowaniu pewnych stosunków społecznych, jakie zmieniały się na przestrzeni dziejów i pokazuje tym samym ewolucję sposobów myślenia o świecie. Zręcznie posługując się środkami stylistycznymi, a także tropami retorycznymi mówi o ludziach doby globalizacji i ich upadku.

            Z książki wyłaniają się coraz to nowe wizje. Akcja powieści dzieje się w XXI wieku, w Indiach i Europie. Kraje Orientu obumierają pod ciężarem głodu, epidemii, a ich ludność decyduje się na emigrację. W słuszności o decyzji utwierdza ich szalony myśliciel. Ludzie emigrują więc do Europy, tam z kolei uwidacznia się inny obraz śmierci – duchowej, moralnej, fizycznej. Europejczyków wyniszcza idea tolerancji, multikulturowości, poprawności politycznej, ideologii permisywizmu. Europejczycy zniewoleni uprawianymi sposobami myślenia bezwolnie, wręcz z radosną chęcią poddają się emigrantom. Obraz podbojów, zderzenie kultur, pokazuje jednocześnie czytelnikowi głupotę Zachodu, która od kilku lat zaczyna przybierać na rozmiarach. Ludzie Zachodu są przedstawieni jako konsumenci, których oczy zostały przysłonięte dobrobytem. Ich idee zostały wyparte przez slogany. Z kolei wiarę ich ojców zastąpiło przekonanie o uniwersalności praw człowieka i podążanie mainstreamem wyznaczanym przez środki masowego przekazu.

            Z kolei ci Europejczycy, którzy dostrzegają sensowność walki o własną kulturę, to znaczy są wierni ideom chrześcijańskiej cywilizacji pozostają w mniejszości. Tylko oni widzą kres i tylko oni wiedzą w jaki sposób jemu zapobiec. Stanowią elitę. Jednakże ich liczebność, faktyczna siła oraz opór, z którym się spotykają uniemożliwiają efektywne działanie. Jak skończy się starcie grup? Która z grup odniesie sukces? Czy niemożliwe może stać się możliwe?

            Książka Jean Raspaila pod tytułem „Obóz świętych” nie tylko daje odpowiedzi na przedstawione powyżej pytania, ale również pokazuje w sposób obrazowy zmagania pomiędzy ludźmi reprezentującymi różne podejścia do kultury, cywilizacji, religii, człowieka. Choć dzieło powstało czterdzieści lat temu, w 1973 roku, wciąż zachwyca swoją oryginalnością i aktualnością. Porusza wszak problemy, które z dnia na dzień zyskują na aktualności, stają się wręcz palące i muszą zostać przemyślane przez każdego z nas. Autor zdaje się także przestrzegać przed bezwolnym podążaniem za trendami wyznaczanymi przez media. Pokazuje szkodliwość idei oraz decyzji. Rysuje przekonujące metafory, które mają bardzo mocny wydźwięk, zapisują się w pamięci. Tym samym wymaga na swoich odbiorcach chwile namysłu nad procesem zniszczenia ducha współczesnego Europejczyka. Warto sięgnąć po tę książkę nie tylko ze względu na jej niekwestionowane walory artystyczne – to powieść, którą czyta się z zapartych tchem, ale i cenne przesłania, którymi jest przesiąknięta od pierwszej do ostatniej strony.

Krzysztof Wróblewski

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Jean Raspail, „Obóz świętych””

  1. „…Europejczyków wyniszcza idea tolerancji, multikulturowości, poprawności politycznej, ideologii permisywizmu. …” – tak jak w czasach antycznej Grecji i Imperium Rzymskiego, wszelkie łajno pochodzi z Azji Mniejszej. Czy to rozpusta sakralna, czy „starszo-braciostwo”, czy lichwa, czy rasistowskie brednie o „wybraństwie”, czy „miłośmierdnictwo” … Europa nie potrzebuje małoazjatyckiego stolca w żadnej z jego plugawych inkarnacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *