Od pierwszego stycznia 2014 wielu katolikόw na całym świecie codziennie odmawia Rόżaniec (w ramach specjalnej krucjaty rόżańcowej) prosząc m.in. o triumf Niepokalanego Serca Maryji poprzez poświęcenie Mu Rosji.
O konsekrację Rosji Swemu Niepokalanemu Sercu poprosiła Matka Boska w Fatimie. Objawienia fatimskie zostały przez Kościόł uznane za autentyczne. N.M.P. obiecała tym, ktόrzy mieli zaszczyt z Nią osobiście rozmawiać, że jeżeli konsekracja zostanie dokonana – Rosja powrόci do wiary katolickiej, narody Europy zachodniej do służby Chrystusowi Krόlowi, zaś światu zostanie przyznany pewien czas pokoju.
Nie można nie przypomnieć sobie o Fatimie w związku z tym, co dziś dzieje się wokόł Rosji. Kryzys ukraiński przekroczył granice Ukrainy. Największy kraj Europy staje dziś wobec śmiertelnego dla swego bytu zagrożenia. Jak bowiem bardzo słusznie napisał Red. Maciej Motas:
Stawką toczącej się rozgrywki jest wyrwanie Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów, co jest równoznaczne z kolejnym etapem otaczania Rosji przez siły proamerykańskie oraz utratą przez Rosję statusu mocarstwa. Wszak chyba nikt nie ma wątpliwości, że po opuszczeniu Krymu przez Rosjan w bardzo krótkim czasie zainstalowałyby się tam wojska amerykańskie, względnie siły NATO, co uczyniłoby Rosję bezbronną w basenie Morza Czarnego.
Gdyby Rosja nie wyszła zwycięsko z obecnego przesilenia, nie koniecznie mogłoby to powieść ją ku narodowemu odrodzeniu ale – przeciwnie – być może ku załamaniu. Nie można tego absolutnie wykluczyć. Nie zapominajmy o tym, co spotkało Rosję w 1917 roku, o tragicznej panice w Moskwie na wieść o zbliżaniu się wojsk niemieckich w 1941 roku i o tym, że już od początku XIX w. carat flirtował z liberalizmem – co go ostatecznie zgubiło.
Celem tego skromnego felietonu nie jest nic innego jak tylko przypomnienie Szanownym Czytelnikom, że coś takiego jak Rόżaniec istnieje, że jest to broń wyprόbowana i skuteczna i że nie ma żadnego zakazu wznoszenia modłόw w intecji zwycięstwa kraju, w ktόrym pokładamy nadzieję. To, co dzieje się wokόł Rosji jest bardzo poważne – to walka o być lub nie być Cywilizacji Zachodu.
Tymczasem nie możemy wcale być pewni wyniku obecnej konfrontacji i wcale nie jest pewne że Rosja znόw wykrzesa z siebie entuzjazm jaki kiedyś ją charakteryzował. W 1941 roku Rosjanie mieli poparcie całego świata – dziś są zupełnie osamotnieni.
„Wspόlnota punktu widzenia Chin” nie może być brana pod uwagę w procesie kształtowania morale ludności. Społeczeństwo rosyjskie jest w dużym stopniu zamerykanizowane, łatwo zorganizować prowokację, dywersję lub „operację rozmiękczanie”. Nie jestem wcale pewien czy Rosjanie znόw zaspiewają Если завтра война.
Być może z obecnego przesilenia wyjdą pokonani – a wtedy na długo szanse odrodzenia w Europie będą rόwnały się zeru.
Antoine Ratnik
a.me.
Potrzebują oni modlitwy bo tylko 5% chodzi do Cerkwi. Większość wyznaje ateizm. Poziom aborcji i alkoholizmu jest najwyższy na świecie. Za żadne ze swoich ludobójstw nie zamierzają przepraszać a mauzoleum Lenina stało jak stoi. Żeby się nawrócili na wiarę katolicką, muszą najpierw pozbyć się Putina, KGB, Cerkwi i oligarchów. Puki co to Putin trzyma Cerkiew w garści. W 2012 roku wprowadził katedry prawosławnej teologii na rosyjskie uczelnie a na spotkanie z papieżem Franciszkiem spóźnił się.
„…muszą najpierw pozbyć się Putina, KGB, Cerkwi i oligarchów…”, a wich miejsce zainstalować usraelskich i londyńskich oligarchów, pardon, finansistów, masonów, pederastów i pedofili. Powinni też zlikwidować armię i uwolnić wszystkich kryminalistów – umiłowane dzieci posoborowego „boga”. To dopiero będzie taka gloria i hosanna, że alleluja …
„…W 2012 roku wprowadził katedry prawosławnej teologii na rosyjskie uczelnie …” – czy to jest mniej paskudne od aborcji, czy jednak bardziej? Przypominam, że za Stalina za aborcję groziło 7 lat łagru. Dopiero Nikita Chruszczow, wielki zwolennik europeizacji i humanizmu tudzież „soborzyku masońskiego”, zalegalizował w ZSRR aborcje praktycznie na żądanie. Jak w Polsce przedwojennej „bogoojczyźnianna” sanacja, też zresztą masońska.
To się nazywa „torowaniem emocjonalnym”, co Pan prezentuje. Ciekawe gdzie Pana tak wyszkolili? Przypuszczam, że w Moskwie, skoro rosyjskie służby specjalne są dla Pana nietykalnym wzorem. Katyń, łagry, zbrodnie stalinowskie to wszystko są przykłady cnót. To myśmy grzech popełnili walcząc w 1920 roku w obronie finansistów, masonów, pederastów i pedofilii. Inaczej nie rozumiem tych złośliwości i strzelania w płot. Napisałem jedynie, że Putin zaprowadza prawosławie a nie katolicyzm. Na spotkanie z papieżem (celowo) się spóźnia, jasno deklarując intencje. Już samo przestawienie narodu z marksizmu-leninizmu na prawosławie będzie wymagać nieco czasu (i modlitwy jak zauważył p. Ratnik) a co dopiero uznanie przez prawosławie zwierzchnictwa Rzymu. Chyba jednak to Rzym ma uznać zwierzchnictwo cara, skoro jak mówią złośliwe pedały, cała hierarchia Cerkwi jest mianowana przez KGB.
„…To myśmy grzech popełnili walcząc w 1920 roku w obronie finansistów, masonów, pederastów i pedofilii. …” piekna żydomasońska manipulacja. 1920 był przed 1926. Rosja Bolszewicka czy ZSRR to nie to samo, co Federacja Rosyjska. Bolszewia była żydomasońską agendą, a Polska’1920 – tradycyjnym, katolickim krajem. Obecnie Polska i NATO oraz UE stoja tam, gdzie w 1917 roku stali Lenin i Trocki, a Rosja tam, gdzie stał Car i Biała Gwardia. Czy teraz jasniej?
„piękna żydomasońska manipulacja”. Nadinterpretacja. To jedynie sarkazm, którym mnie Pan raczy aż w nadmiarze. Nie smakuje Panu własne danie? „Czy teraz jaśniej?” Byłoby jaśniej, gdyby to oznaczało, że całe KGB zasługuje na pal a nie na szachową zmianę zajmowanych pól. Karać do siódmego pokolenia. Rosja to przecież nie ZSRR! Ale nie jest jasne czemu Pan robi się tu nagle miłosierno-łagiewnicko-posoborowo-żydomasoński. Zupełnie jak polski episkopat w ubiegłorocznym liście o pojednaniu z Rosją. Zapominamy, przekreślamy, wybaczamy. Cel uświęca środki? Władza jest przed moralnością? Nie rozumiem tego wcale.
„…Cel uświęca środki?…” – nie. Jednakowoż cel definiuje sojuszników i wrogów. Dokladnie tak postępują Brytyjczycy. Sentymenty sie są najważniejsze, może nawet nie są ważne w ogóle. Sympatie i antypatie nie maja znaczenia. Sojusznicy to po prostu narzędzie, takie samo jak szpadel, siekiera czy pal, 🙂 .
Ja nie mówię o sentymentach tylko o dobru i złu. Były zbrodnie, to trzeba je karać a nie udzielać zbrodniarzom bezwarunkowej amnestii i jeszcze oczekiwać od nich zbawienia. A oddanie serca i duszy politycznym sojusznikom, o które mamy się modlić to na pewno nie polityka brytyjska. Rosja to nie jest żaden „Wielki Naród Rosyjski” tylko 140 różnych narodów. Carat nie upadł z powodu „flirtowania z liberalizmem” tylko przez swoje feudalne zacofanie. Dlatego przegrał wojnę Krymską, wojnę 1905 roku, Wielką Wojnę i doczekał się rewolucji. Wiary nie da zaprowadzić administracyjnie, bo akurat jest to po myśli interesów KGB. Akurat tyle mają wspólnego z dynastią Romanowów, co ja z Zulusami.
Niech KGB zacznie odmawiać różaniec!
„…Niech KGB zacznie odmawiać różaniec! …” – myślę, że byłby to znakomity pomysł, serio. N.b. cały ten Marsz Niepodległości gdyby składał się, jak swego czasu w Austrii, gł. Procesji Różańcowej, wywarłby wiekszy wpływ niż obecne zadymy, nie sądzi Pan?
Skąd mam wiedzieć, których modlitw Bóg raczy wysłuchać? Ale modlić się o nowy „Pax” dla Putina nie mam ochoty. Myśmy to u siebie przerabiali w postaci księży-patriotów i innych „pożytecznych idiotów” typu „Tygodnik powszechny”, „kościół otwarty” wg Michnika itd.. PRL-owskie służby informacyjne, szkolone zresztą przez KGB mają to przerobione i wcale się nie nawróciły, jak podobno Putin, skoro nas umieściły w UE. Dlatego oderwane od rzeczywistości pomysły francuskich konserwatystów, genetycznie obciążonych przerażeniem rzeczywistością śmieszą mnie tylko. A na marsze mam znowu alergię. Marsz to nie procesja na Boże Ciało. Czasem coś wywołują, jak widać to widać na Ukrainie a czasem nic. Skoro Putin twierdzi, że to nie on był inspiratorem ukraińskiej ruchawki (a podobno jest prawdomówny i szczery jak katechon) to może kozacki vox populi vox Dei? Nawet jeśli tak, to u nas jest inaczej. My nie potrafimy zorganizować sobie potańcówki a co dopiero przewrotu politycznego. Gospodarki też nie umiemy organizować. Możemy tylko nająć się u innych. Polska jest silna siłą chłopskiego uporu i nieufności do wszystkich poza własną rodziną: żoną i dziećmi. My mamy strukturę mentalną pańszczyźnianą, bo jesteśmy potomkami chłopów. Elity nam wymordowali przodkowie obecnych, pożal się Boże „katechonów”. Dla chłopa różaniec będzie procesją a nie marszem. Politycznie zamieni się w kompromitację religii, jak prof. Wielomski nazwał zajścia pod Pałacem Prezydenckim.
Polska esbecja, po odsunięciu Gomułki i Moczara mocno „pejsata”, została w latach 1987-1989 „osierocona” przez KGB, podobnie jak PZPR została „osierocona” przez KPZR, jako że Ruscy uznali, że raczej nie zdołają utrzymać w całości Układu Warszawskiego i RWPG. W tej sytuacji spora część kadry oficerskiej SB „przewerbowała” sie do bezpiek i/lub wywiadów innych państw, gł. BND, CIA i Mossadu. Obawiając sie narodowo-katolickiej wendety, pejsata SB zawiazała sojusz z pejsatym KORem i dowodzoną przez KOR Solidarnością-bis. W obliczu upadku ZSRR nowopowstała esbecko-korowska elita zaciążyła w stronę obozu atlantyckiego i UE, bo tam była forsa. Dlatego teraz ex-KGB i ex-SB stoja po przeciwnych stronach barykady. Aha. I nikt nie mówi, że Putin sie nawrócił, patrz Konstantyn Wielki.
1/ „I nikt nie mówi, że Putin sie nawrócił, patrz Konstantyn Wielki”. I o to właśnie idzie! Na Zachodzie był spór o inwestyturę, którego na Wschodzie wcale nie było. W prawosławiu władza świecka JEST władzą duchową. Zimno mi się robi, gdy pomyślę, że KGB będzie rządzić Watykanem. Putina uważam za takiego samego drania jak Obamę. Powiedział ostatnio, że w Polsce i na Litwie szkolono rewolucjonistów ukraińskich. Może rzeczywiście sam w to wierzy. Najlepszy kłamca to taki, kto sam wierzy w to co mówi. 2/ Pana opis sytuacji w Polsce jest poprawny. To już wszyscy wiedzą. I PIS i narodowcy.
„…Powiedział ostatnio, że w Polsce i na Litwie szkolono rewolucjonistów ukraińskich. Może rzeczywiście sam w to wierzy. …” – a co w tym dziwnego? W czasach II RP szkolono w Polsce i wyposażano bojówki syjonistyczne, n.b. Niemcy też je nieźle dozbrajali. Za PRLu szkolono roznych arabusów i wietnamców, to dlaczego w III RP nie mogli szkolić banderowców? Nie ma nic złego w szkoleniu sojuszników. A że czasem można za to dostać po ryju? No cóż …
„…Zimno mi się robi, gdy pomyślę, że KGB będzie rządzić Watykanem. …” – czy (ex-)KGB jest o wiele (jeśli w ogóle …) gorsze od GoF, Rytu Szkockiego czy CIA? Najweselej byłoby, gdyby mieli wspólnych przełożonych, :-).
W trakcie naszej dyskusji przychodzi mi do głowy pytanie: czemu Pan Jezus wybrał taką beznadziejną taktykę zbawiania? Zamiast urodzić się w Rzymie, w rodzinie patrycjuszy, zostać cesarzem i zaprowadzić swoje społeczne panowanie, urodził się na prowincji imperium, w nieznaczącej rodzinie, gdzie nawet o wykształcenie było trudno? Czemu działał publicznie w modernistycznym, kulturowym tyglu Galilei, pogardzanym przez każdego, ortodoksyjnego Żyda? Czemu zyskiwał sobie poklask biedoty i debili a wieszał psy na możnych tego świata? Wytłumaczy mi Pan to?
Odpowiedź zawiera Pana Jezusowa przypowieść o pszenicy i kąkolu. Brak wystarczająco selektywnych metod eksterminacji kakolu powodował, że niebagatelna część pszenicy mogłaby ulec podeptaniu podczas wyrywania kąkolu. W epoce selektywnie dzialających herbicydów nie mamy już takich problemów, :-). Podobnie jest w sferze społecznej: rozwój wszelakich metod SSW (selektywne spuszczanie wpi*dolu, 🙂 ) powoduje, że niewinni oraz skrzywdzeni mogą spać spokojnie, podczas gdy dla krzywdzicieli rozpęta się pieklo na ziemi. Reasumując: to prawdopodobnie tylko kwestia technologii … Nie warto popadać w nowoczesny bełkot, jakoby kąkol mógł stać sie pszenicą, i że to „wicie-rozumicie o ten kąkol sie Panu Jezusowi szczególnie rozchodziło”. To jest bzdura. Szło WYŁĄCZNIE o pszenicę …
Jakaś odpowiedź to jest, chociaż jako prawnik z wykształcenia i zawodu powiem, że Pana SSW (mało „pszenicznego” języka Pan używa) to mrzonki. Powinien Pan zobaczyć jak wygląda rzeczywista selektywność w prokuraturze, na policji i w sądzie a nie tylko w faryzejskich fantazjach typu: „przeklęty tłum, który nie zna prawa”. Co gorsza wszelkie osiągnięcia selektywności na tym polu, sytuują się raczej po stronie tej tradycji, którą akurat chce Pan wymłócić. Można by ją określić zbiorczym mianem „praw człowieka”, czyli oporu jednostki przeciw arbitralnej władzy. Najciekawsze jednak, że Pan Jezus o tym wiedział, kiedy mówił: „Dlaczego nazywasz mnie dobrym? Nikt nie jest dobry tylko sam Bóg”. I w innym miejscu: „Wy chociaż źli jesteście, umiecie dawać dobre rzeczy swoim dzieciom”. A także: „Nie potrzebują lekarza zdrowi lecz ci którzy źle się mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych lecz grzeszników”. I nie sprawiedliwy jak pszenica faryzeusz został usprawiedliwiony, tylko celnik, który powtarzał „bądź miłościw mnie grzesznemu”. Czyli właśnie o ten kąkol celniczy Panu Jezusowi szczególnie się rozchodziło, skoro umarł za niego na krzyżu. Chyba, że umieranie ZA GRZECHY jest dla Pana głupstwem.
celnik, który powtarzał „bądź miłościw mnie grzesznemu” – to CZŁOWIEK DOBREJ WOLI, a nie kąkol. Dzieki Ofierze Pana Jezusa ułomni i bładzący LUDZIE DOBREJ WOLI mają jakąś-tam szansę na zbawienie. Natomiast kąkol to ci, którym „lepiej byłoby kamień młyński do szyi uwiazać”, a więc pozbawieni dobrej woli a nie znający skruchy osobnicy, zwani przeze mnie „bezczelnymi gnojami”.
Pan Jezus nie umarł za wszystkich, umarł ZA WIELU, a już na pewno nie za kakol czy „bezczelnych gnojów”.
A zatem wg. Pana są trzy kategorie ludzi: dobrzy, którzy zbawienia nie potrzebują (pelaqianizm), źli dla których nie ma zbawienia (predystynacja) oraz cała reszta pomiędzy: „ułomni i błądzący ludzi dobrej woli”. Nie będę komentował takiej teologii („Bóg uprzednio pragnie wszystkich zbawić a następczo niektórych potępić” – jak pisze św. Tomasz)” ale przeczy ona pomysłowi na SSW. Pana SSW przemiele „”ułomnych i błądzących dobrej woli” w pierwszym rzędzie. Nie mają za sobą ani brutalnej siły zła ludzi całkiem podłych, ani faryzejskiego zaślepienia i bezczelności ludzi doskonałych. Są słabi od każdej strony i to ich historia miele na miliony i wyrzuca na śmietnik. To właśnie oni byliby ofiarami Pańskich pomysłów. Co do mnie, to uważam, że zobaczenie siebie właśnie w tej grupie jest w ogóle warunkiem zbawienia. Innym Ewangelia do niczego nie jest potrzebna.
„…A zatem wg. Pana są trzy kategorie ludzi: dobrzy, którzy zbawienia nie potrzebują (pelaqianizm), źli dla których nie ma zbawienia (predystynacja) oraz cała reszta pomiędzy: „ułomni i błądzący ludzi dobrej woli”….” – nie prawda. Jeśli juz, to: 1/ „ułomni i błądzący ludzi dobrej woli” którzy pragną zbawienia 2/ „bezczelne gnoje”, którzy albo zbawieniem jawnie gardzą, albo nie jest ono dla nich w ogóle żadnym tematem. Dla nich jest SSW.
Nieprawda. Zbawienie nie jest kwestią prawa naturalnego („łaska jest do zbawienia koniecznie potrzebna”) lecz najwyżej „dyskursu wewnętrznego” danej religii. Dlatego karanie za brak nawrócenia nie ma sensu. Nawracanie siłą odrzucał zdecydowanie św. Tomasz z Akwinu, i o ile mi wiadomo, cała tradycja katolicka. Islam – jak się zdaje – chce nawracać siłą do Allaha. Ludzi podłych należy karać na gruncie prawa naturalnego, czyli samego człowieczeństwa a nie łaski. Sokratesa skazano za bezbożność a Jezusa za bluźnierstwo. Barbarzyństwo.
Ależ Pan manipuluje, np. imputując mi: 1/ chęć nawraqcania siłą 2/ karanie za brak nawrócenia, ale cóż, załóżmy ze nie byłem wystarczająco precyzyjny. Oczywiscie, ze mialem na mysli wyłącznie karanie w ramach prawa naturalnegom to po pierwsze. A po drugie, osoby niegodziwe na poziomie prawa naturalnego, owe „bezczelne gnoje”, raczej nie są osobami pełnymi skruchy i zabiegającymi o zbawienie, nieprawdaż? A nawet jesli są, to przecież nie za brak nawrócenia kwalifikują się do ukarania, lecz juz na poziomie prawa naturalnego wystarczjąco dużo „napsocili”. Nota bene, cała „nowoczesna” obrona godności krzywdzicieli też nie ma na celu, jak domniemywam, ich zbawienia, lecz ocalenia d*y, czyli, po prostu, BEZKARNOŚCI tu i teraz. Domniemywam, że „światobliwi wrażliwcy” niespecjalnie przejmują sie potencjalnie demoralizujacym wpływem bezczelnej bezkarności na odczucie/okazanie skruchy, a wiec i, w pewnym sensie, „wykonanie ruchów” mogacych przyblizyc zbawienie… Jest to dla mnie pewna przesłanka do podejrzeń, że „nowocześni świątobliwi wrażliwcy” niespecjalnie wierza w jakąkolwiek transcendencje/niebo/piekło etc. etc., a chodzi im wyłącznie o ty i teraz …
Zrobił Pan podział na dwie grupy w oparciu o stosunek do zbawienia, znowu chce Pan karać niegodziwców za brak nawrócenia i skruchy a mnie zarzuca manipulację. Nie rozumiem tego. Skoro nie wierzą w niebo to jest jasne, że tylko tu mogą otrzymać swoją nagrodę (taka jest np. wiara Starego Testamentu). A Pana najwyraźniej to wnerwia, że cokolwiek tu otrzymają. Chce im Pan wymierzyć doczesną sprawiedliwość za brak wiary (co jest niesprawiedliwe) a słabych i skruszonych uchronić przed sprawiedliwością ze względu na ich wiarę (co też jest niesprawiedliwe). O to, że praw i zwyczajów należy przestrzegać nie ma między nami sporu. Tylko, że wg prawa wymierza się sprawiedliwość bez względu na istnienie czy brak skruchy.