Jak donosi portal ABC News z 29 czerwca1, Serbia uhonorowała pomnikiem Gawriła Principa (1894-1914), który 28 czerwca 1914 r. zamordował w zamachu terrorystycznym austriackiego i węgierskiego następcę tronu, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga (1863-1914). Odsłonięcie pomnika odbyło się dokładnie w 101. rocznicę zamachu, co nosi wszelkie znamiona prowokacji. Niesmak powiększają słowa nacjonalistycznego prezydenta Serbii, Tomislava Nikolica (ur. 1952, prezydent Serbii od 2012 r.) który oceniając osobę zamachowca z Sarajewa powiedział: „Gawriło Princip był bohaterem, symbolem idei wyzwolenia. Inni mogą myśleć, co im się podoba”2.
W tej nieszczęsnej inicjatywie serbskich władz widzimy esencjonalną sprzeczność nacjonalizmu i tradycyjnego porządku chrześcijańskiego. Nacjonalizm jest jedną z ideologii nowoczesnych i jako taki powinien zostać przezwyciężony i odrzucony. Historycznie ujmując, spełniał niekiedy dodatnią rolę polityczną, będąc korzystniejszą alternatywą dla liberalizmu i socjalizmu, ze swej natury dzieli jednak ich podstawowe błędy i bliżej mu zdecydowanie do liberalizmu i do socjalizmu, niż do ładu organicznego i do chrześcijaństwa.
Sto lat temu i wcześniej, miejsce tradycjonalistów było u boku prawowitych władców z bożej łaski, próbujących ratować Europę przed piekielną triadą trzech nowoczesnych ideologii: liberalizmu, socjalizmu i nacjonalizmu. Tradycjonalista jest po stronie chrześcijaństwa, monarchii i imperium, przeciwko zaś wolności, klasowości i prawu do samostanowienia narodów. Wskażmy poniżej, dlaczego nie możemy i nie chcemy mieć nic wspólnego z nacjonalizmem, emanacją którego był Gawriło Princip i jego zbrodnia.
Tradycjonalistyczny uniwersalizm etyczny przeciw nacjonalistycznemu relatywizmowi etycznemu
Tradycjonalizm jest wariantem platonizmu filozoficznego. Punktem odniesienia są w nim transcendentne i transhistoryczne idee, w których wyraża się ład. Obejmują one też zestaw norm moralnych, obowiązujących zawsze, wszędzie i każdego. Normy te są zewnętrzne wobec podmiotu i od niego niezależne. Dlatego mają charakter powszechny i niezmienny. Obowiązują niezależnie od samego podmiotu, od czasu, od miejsca i od tego, czy ktokolwiek się do nich stosuje lub nawet zdaje sobie sprawę z ich istnienia. Bycie postrzeganym ani przestrzeganym nie warunkuje ani istnienia, ani wagi norm moralnych. Zostały one dane przez Boga i wyraża się w nich boski porządek rzeczy.
Nacjonalizm operuje na poziomie warunkowych i zmiennych wartości. Należą one do materialnego poziomu rzeczywistości i zależą w związku z tym bezpośrednio od natury i położenia podmiotu. Różne podmioty mają różne wartości i zdefiniowane w oparciu o nie interesy, poprzez które wskazują swe zróżnicowane cele i wedle których określają kierunek, natężenie i strukturę działania. Istnieje zatem tyle wartości, interesów i celów, ile jest różniących się od siebie podmiotów. Dany zestaw wartości i dana wiązka celów dotyczą jedynie tego podmiotu, do którego są przypisane.
Jednym z powodów, dla którego nacjonalizm jest ideologią fałszywą i błędną jest fakt, że ignoruje poziom uniwersalnych idei lub wynosi ponad niego poziom partykularnych wartości i interesów. Innymi słowy, nacjonalizm jest moralnie relatywistyczny. W myśl jego założeń, coś jest dobre dlatego, że dobre jest dla danego narodu. Nie dlatego, że zgodne jest z transcendentnymi wobec tego narodu i danymi przez Boga normami, ale dlatego że na tą właśnie rzecz jako na wartość wskazuje interes narodowy. W myśl interesu narodowego normy moralne można zlekceważyć i podeptać.
Taką właśnie polemikę z chrześcijańską moralnością prowadzili twórcy polskiego nacjonalizmu Zygmunt Balicki (1858-1916) w swoim eseju Egoizm narodowy wobec etyki (1903)3 i Roman Dmowski (1864-1939) w wydanej w tym samym roku co tekst Balickiego pracy Myśli nowoczesnego Polaka4. Na gruncie obcym wątki polemiczne wobec etycznego uniwersalizmu znaleźć można między innymi u Maurice’a Barrèsa (1862-1923)5, Dmytro Iwanowycza Doncowa (1883-1973)6 czy Adolfa Hitlera (1889-1945)7.
Polemiki te sprowadzają się do stwierdzenia że etyka chrześcijańska obowiązuje w stosunkach pomiędzy jednostkami, jednak traci ważność w stosunkach pomiędzy narodami, które w relacjach wzajemnych rządzą się wyłącznie normami socjaldarwinizmu. Jednostka działająca w imię interesu narodowego może zatem dokonać również czynu niemoralnego, w tym też politycznego mordu. Może potraktować innego człowieka jako środek do celu, a dany czyn wyłączyć spod oceny dokonywanej w świetle obiektywnych i powszechnych norm moralnych.
To oczywiście stanowisko nie do pogodzenia z chrześcijaństwem, ponieważ przeczy podporządkowaniu tego, co względne, temu, co bezwzględne, tego co partykularne, temu, co powszechne i tego, co niższe, temu, co wyższe. Tę samą negację spotykamy zresztą w liberalizmie i socjalizmie, gdzie również tzw. „moralność rewolucyjna” dopuszcza instrumentalne traktowanie osoby ludzkiej i lekceważenie norm moralnych w imię „interesu klasowego” bądź po prostu w imię „wolności”. W przypadku tradycji socjalistycznej najjaskrawiej wyłożył to Siergiej Giennadiewicz Nieczajew (1847-1882) w swoim słynnym Katechizmie rewolucjonisty (1869)8, w tradycji liberalnej zaś choćby Wiktor Hugo (1802-1885) w powieści Nędznicy (1862)9.
Etyczne koncepcje nacjonalistów negują zatem obiektywny i prawdziwy ład moralny. Jeden z moich nacjonalistycznych polemistów powołał się nawet w dyskusji wprost na koncepcje Niccolò Machiavellego (1468-1527), który znany jest nie tylko jako prekursor moralnego relatywizmu i oderwanej od transcendencji etyki laickiej, ale również włoskiego nacjonalizmu10. Nacjonalizm zatem rewolucjonizuje swoich zwolenników przeciwko uniwersalnym normom moralnym i przeciwko chrześcijańskiej moralności. Dlatego na jego gruncie możliwe jest poparcie dla politycznych morderstw i terroryzmu, jakie obserwujemy dziś w Serbii.
Tradycjonalistyczny legitymizm przeciwko nacjonalistycznemu prawu narodów do samostanowienia
Tradycjonalizm jest legitymistyczny. Bóg wskazuje władców i dynastie, którym powierza panowanie nad ziemiami i ludami. Władza ma zatem sankcję odgórną. Dla legitymizacji władzy danego panującego i danej dynastii nie ma znaczenia, czy panuje on w państwie narodowym, ani nawet czy wywodzi się z tego samego etnosu i mówi tym samym językiem, co jego poddani. Legitymizacja ta pochodna jest przede wszystkim temu, czy władcy są ośrodkami, wokół których ogniskuje się porządek, funkcjonalnym zaś źródłem tej legitymizacji jest legalność, to jest wyłonienie władcy w sposób historycznie przyjęty i uznawany w danej wspólnocie za prawowity. Kryteria te mogą obejmować pochodzenie panującego z kraju i spośród ludu nad którymi panuje, wcale jednak nie muszą.
Nacjonalizm zakłada tymczasem, że władza nie jest emanacją zasady wobec ludu transcendentnej, lecz samego owego ludu. Stąd za jedyną prawowitą formę organizacji polityczno-terytorialnej uznaje państwo narodowe. Nie wszystkie nacjonalizmy są co prawda demokratyczne, nawet jednak w przypadku nacjonalizmów monarchicznych i autorytarnych, legitymizacja władcy autorytarnego zależy od reprezentowania przez niego subiektywnych interesów narodowych11. Monarcha w nacjonalizmie nie jest zatem panującym z bożej łaski, tylko narodowym przywódcą autorytarnym. Jego władza zależy od tego, co powinno mu podlegać. Legitymizacja tej władzy nie wznosi się ponad materię, nie sięga rzeczywistości inteligibilnej.
Tą sprzeczność nacjonalizmu i legitymizmu doskonale unaocznia tragiczny zamach w Sarajewie z 1914 r. Gawriło Princip należał do nacjonalistycznej organizacji Młoda Bośnia, która postulowała „wyzwolenie narodowe” Serbów żyjących pod panowaniem Habsburgów, to jest ich prawo do narodowego samostanowienia i do życia w państwie narodowym. Franciszka Józefa I i zamordowanego następcę tronu serbscy nacjonaliści uznawali za uzurpatorów i tyranów, gdyż odmawiali prawa do panowania nad Serbami i zamieszkiwaną przez nich ziemią władcom innym niż serbscy. Austro-Węgry były w ich optyce „więzieniem narodów” które należało rozpruć po szwach narodowościowych12.
Z drugiej strony, Cesarstwo Austriackie zachowało żywą więź z uniwersalną tradycją średniowiecznego Imperium Romanum. Wyrażało się to nawet w oficjalnej tytulaturze państwowej, stosowano bowiem określenieHaus Österreich,sugerujące, że chodzi o uniwersalny i zdeterytorializowany byt polityczny, którego doczesną lokalizacją stała się w danym momencie historycznym akurat Austria. Jeden z moich polemistów wyraził się, iż monarchia Habsburgów była na początku XX w. „najbardziej rupieciarska” w ówczesnej Europie. Gdyby wyrażenie to rozumieć jako „najbardziej niedzisiejsza”, należałoby diagnozie takiej przyznać słuszność. Imperium habsburskie było bowiem w zdegenerowanym nowoczesnym świecie państw narodowych ostatnim ponadnarodowym i uniwersalistycznym Imperium. Było też ostatnim w ówczesnej Europie państwem katolickim i ostatnią monarchią rządzoną przez prawowitą dynastię.
Tak jak zatem na planie etycznym tradycjonalizm reprezentuje etykę transcendentną, obiektywną i powszechną, nacjonalizm natomiast wyraża nowoczesną etykę immanentną, subiektywną i partykularną – innymi słowy nowoczesny moralny relatywizm, tak na planie politycznym tradycjonalizm reprezentuje władzę o legitymizacji nadprzyrodzonej, ideokratyczną i imperialną, podczas gdy nacjonalizm wyraża nowoczesną zasadę legitymizacji oddolnej, prawa narodów do samostanowienia i zasadę narodowościową. Nacjonalizm jest zatem kolektywną formą liberalizmu, gdzie naród jest podobnie sztucznym tworem jak w liberalizmie jednostka, nacjonaliści przypisują mu zaś podobny jak liberałowie jednostce zestaw praw (wolność, równość, prawo do wyboru sposobu życia etc.).
Tradycjonalistyczna racja stanu przeciwko nacjonalistycznej suwerenności narodu
Dla tradycjonalistów podmiotami politycznymi są władcy. Są oni ośrodkami wokół których ogniskują się i narastają wspólnoty polityczne. Wspólnoty te organizowane są przez władców w państwa, następnie zaś władcy posługując się owymi państwami jako instrumentami, wchodzą między sobą w różnorakie relacje. Dla tradycjonalisty, im zatem państwo jest silniejsze i im bardziej zbliża się do ideału państwa uniwersalnego, tak więc im dalej sięga bijący od panującego blask porządku, tym lepiej. Tradycjonalizm łączy się w naturalny sposób z geopolityką jako paradygmatem poznawczym, tak więc z uznaniem przestrzennych uwarunkowań polityki.
Państwowa wspólnota polityczna jest w optyce tradycyjnej nadrzędna wobec etnicznych, terytorialnych, korporacyjnych lub rodowych wspólnot jego mieszkańców. Wspólnota polityczna obejmuje i przenika wszystkie te niższego rzędu wspólnoty niepolityczne, stwarzając im środowisko życia. Władca w monarchii tradycyjnej jest jak ogrodnik, doglądający, by poszczególne ludy wzrastały na obsianych i uprawianych przez niego ziemiach ku Bogu. Politycznym ideałem tradycjonalizmu jest zatem porządek i siła władcy.
Nacjonalista ma odmienny system wartości. Na jego czele umieszcza polityczną podmiotowość narodu. Jej miarą jest posiadanie własnego państwa. Gdy naród nie posiada własnego państwa, powinien dążyć do jego utworzenia. Jeśli tego zaniecha, przestaje być narodem, spada zaś do poziomu narodowości. Cechą konstytutywną narodu jest bowiem podmiotowość polityczna. W wymiarze negatywnym naród musi być niepodległy, to jest nie zależeć od żadnego władcy spoza niego samego. W wymiarze pozytywnym musi być samorządny, tak więc być „gospodarzem we własnym kraju”.
Dwie wymienione wyżej zasady, to jest podmiotowość władcy i podmiotowość narodu nawzajem się oczywiście wykluczają. Podobnie wyprowadzone z nich zasady silnego państwa opartego o granice geopolityczne i suwerenności narodu. Najlepszym przykładem tej sprzeczności jest historia naddunajskiej domeny Habsburgów i z drugiej strony Serbii. Ta pierwsza jako ponadnarodowe katolickie imperium była jednym z czołowych mocarstw i uczestnikiem „koncertu europejskiego”. Rozpadać zaczęła się równocześnie z postępującym unarodowieniem, to jest politycznym upodmiotowieniem ludów monarchii.
Z kolei Serbia była ekspandującym przez cały XIX wiek państwem narodowym, w XX wieku czyniącym podobne koncesje na rzecz innych włączonych w swoje granice i unaradawiających się ludów południowosłowiańskich, jakie sto lat wcześniej czynili Habsburgowie. Ostatecznie próba przekształcenia rozpadającej się wielonarodowej komunistycznej Jugosławii w wielkoserbskie państwo nacjonalistyczne przyniosła pomniejszenie rozmiarów Serbii do wielkości niewiele przekraczającej stan z 1833 r. Dzisiejsza Serbia sięga nieco dalej na południe w dół Morawy i zachowała dawniej węgierską Wojwodinę, wszystkie pozostałe jednak ziemie utraciła na rzecz sąsiadów, towarzyszyły zaś temu wojny i masowe wypędzenia ludności serbskiej.
To nie jedyny przypadek, gdy w imię wytyczenia granic zgodnie z zasadą narodowościową i zasadą suwerenności narodu, nacjonaliści doprowadzają do rozpadu i osłabienia państw. Ukraińska nacjonalistyczna rewolucja antyrosyjska lat 2013-2014 przyniosła Ukrainie suwerenność narodu, ale również wojnę domową i utratę Krymu oraz pogranicznych rejonów obwodów donieckiego i ługańskiego. Postawa endecji podczas rokowań pokojowych z Rosją bolszewicką w Rydze zaowocowała odstąpieniem przez Polskę temu państwu Mińska białoruskiego. Dzisiejsi nacjonaliści rosyjscy gotowi byliby doprowadzić do rozpadu państwa rosyjskiego, byleby tylko w jego okrojonych granicach pozostali sami Biali. Rosja może być dla nich państwem słabym i ubezwłasnowolnionym, byleby była jednonarodowa.
Tradycjonalistyczny imperatyw silnego państwa kłóci się zatem z nacjonalistycznym imperatywem suwerennego narodu. Dla tradycjonalistów lud jest surowcem do budowy silnej wspólnoty państwowej, do budowy mocarstwa. Dla nacjonalistów państwo jest zewnętrznym wobec narodu narzędziem, które nie powinno stać się zbyt silne, by nie uszczuplić suwerenności narodu.
Tradycjonalista łączy więc swe sympatie historyczne z Niemcami, Austro-Węgrami i Imperium Osmańskim budującymi na przełomie XIX i XX wieku mocarstwowy kontynentalny ośrodek siły w Europie. Nacjonalista sympatyzuje z ówczesną Anglią i Francją, które przy pomocy swojego kapitału uzależniły od siebie Rosję, wyłuskały ją z „sojuszu północnego” i skierowały najpierw ku popieraniu nacjonalistycznego terroryzmu i rewolucjonizmu na Bałkanach, następnie zaś ku samobójczej wojnie z konserwatywnymi monarchiami Habsburgów, Osmanów i Hohenzollernów.
Chrześcijański uniwersalizm przeciwko żydowskiemu nacjonalizmowi
Żydzi są ludem semickim żyjącym do niedawna wyłącznie w diasporze, przed europejską wojną domową lat 1914-1945 licznie osiadłym także w Europie. Żydzi nie posiadali własnego państwa, wszędzie zaś gdzie zamieszkiwali byli zaledwie mniej lub bardziej tolerowaną mniejszością. Poza tym, Bóg Żydów był i pozostał bóstwem plemiennym. Historia narodu wybranego jest historią odrzucenia przez Żydów uniwersalnego i powszechnego Objawienia boskiego. Starotestamentowi Hebrajczycy zmagają się z ciężarem Objawienia mojżeszowego, wreszcie zaś okazują się niezdolni do przyjęcia uniwersalnej treści bożego posłania objawionej im ponownie przez Jezusa. Nie uznają w Jezusie mesjasza i pozostają przy przekonaniu, że „prawdziwy mesjasz” przyniesie objawienie przeznaczone wyłącznie dla nich. Monoteistyczny uniwersalizm rodzi się więc poza społecznością żydowską, Żydzi zaś definiują się poprzez odrzucenie go.
Wszystko to sprawia, że Żydzi osiadli w Europie znajdują się w opozycji wobec ludów chrześcijańskich wśród których przyszło im żyć. Żydzi żyją w „nieprawdziwych królestwach”, wobec swoich współwyznawców obowiązują ich zaś inne normy niż wobec innowierców. Ich Bóg jest przecież bóstwem plemiennym, Jego posłanie nie jest zaś wcale uniwersalne lecz adresowane wyłącznie do Żydów – do narodu wybranego. Żydzi zatem wyznają moralny relatywizm, przeciwstawiany chrześcijańskiemu uniwersalizmowi. Żydzi dążą również do wyzwolenia od krępujących ich praw feudalnych, stając się akuszerami nowożytności, a później nowoczesności13.
Widzimy zatem, gdzie leży źródło nacjonalistycznego relatywizmu moralnego i świeckiej etyki. Według Carla Schmitta, wszystkie nowoczesne pojęcia polityczne są sekularyzowanymi pojęciami teologicznymi14. W myśl tego założenia, imperium byłoby politycznym odpowiednikiem chrześcijańskiego uniwersalizmu. Nacjonalizm ze swoim laicyzmem i relatywizmem moralnym zaś – byłby świecką nowoczesną postacią „cywilizacji żydowskiej”. Ostatecznie przegrana historycznie walka legitymizmu monarchicznego z nacjonalizmem była zatem wojną „cywilizacji chrześcijańskiej” przeciwko subwersywnej „cywilizacji żydowskiej”. Zwycięstwo nacjonalizmu nad prawowitymi monarchiami jest zwycięstwem ducha żydowskiego partykularyzmu nad uniwersalnym duchem Ewangelii. Spod łopoczącego na wietrze rewolucji nacjonalistycznego sztandaru wystaje wielki zakrzywiony nos Żyda.
Chwała imperium, hańba zbrodniarzowi!
Zamach w Sarajewie sprzed 101 lat był zapalnikiem, który podpalił Europę. W rezultacie upadły ostatnie tradycyjne państwa na kontynencie – Cesarstwo Austriackie i Królestwo Węgier, Cesarstwo Rosyjskie, Cesarstwo Niemieckie i Imperium Osmańskie. Zdezorganizowana do postaci suwerennych narodów Europa pogrążyła się w chaosie i zbrodni. Jedną z ostatnich odsłon tej serii zbrodni było rozbicie Jugosławii w latach 1991-2000. Serbowie, których rewolucyjny szowinizm zapoczątkował tragiczną dla Europy sekwencję wydarzeń, stali się jego ostatnimi i bodaj czy nie najbardziej tragicznymi ofiarami.
Nacjonalistyczna polityka serbska prowadzona uparcie od końca XVIII wieku zakończyła się kompletnym fiaskiem. Państwo Serbów rozrosło się co prawda najpierw do rozmiarów dających mu pozycję bardzo silnego podmiotu, następnie jednak skurczyło się do postaci embrionalnej. Testament polityczny Gawriło Principa został wreszcie urzeczywistniony. Serbowie żyją w swoim państwie narodowym, bez żadnych mniejszości. Że państwo to nie jest w stanie oprzeć się zewnętrznej presji, przegrywa wszystkie wojny, jest stopniowo rozbijane, a gdy nie zostało już czego rozbijać, jest stopniowo uzależniane przez Zachód, to naturalny choć niezamierzony skutek realizacji programu nacjonalistycznego.
Serbowie nie mają powodów by czcić Gawriło Principa. To zbrodniarz, zaś ideologia której służył jest rewolucyjnym kłamstwem. Ulegając jej, Serbia dopuściła się wielu czynów haniebnych, z zamachami terrorystycznymi, rewolucjami i czystkami etnicznymi włącznie. Niewykluczone, że nieszczęścia sypiące się na ten mały bałkański lud w XX wieku były boską karą za posłuchanie podszeptów nacjonalistycznych demonów.
Dla nas Polaków zbrodnia Gawriło Principa powinna być nie przedmiotem fascynacji, ale przestrogą. Przestrogą przed zbaczaniem na manowce nacjonalizmu z drogi wskazanej nam przez chrześcijaństwo. Polakom i Serbom lepiej byłoby żyć w Europie zorganizowanej przez mocarstwowe i konserwatywne imperia, niż w imię miazmatów o suwerenności narodowej dostać nic nie warte małe i formalnie jedynie podmiotowe państewka, które każde silniejsze mocarstwo może rozgrywać jak chce.
Ronald Lasecki
1 Gawrilo Princip: Serbia erects statue in honour of man who assassinated Archduke Franz Ferdinand,http://www.abc.net.au/news/2015-06-29/assasin-who-sparked-ww1-get-statue-in-belgrade/6579396(01.07.2014).
2 Cyt . Za: Tamże.
3 Z. Balicki, Egoizm narodowy wobec etyki, Poznań 1995.
4 R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka, Londyn 1953.
5 Por. A. Barut, Egotyzm, etyka, polityka. Myśl konserwatywna Maurycego Barrèsa, Kraków 2009.
6 D. Doncow, Nacjonalizm, Kraków 2008.
7 A. Hitler, Mein Kampf, London 2004. Por. też E. Jäckel, Hitlera pogląd na świat, Warszawa 1973.
8 S. G. Nieczajew, Катехизис революционера, http://www.hist.msu.ru/ER/Etext/nechaev.htm (01.07.2015).
9 V. Hugo, Nędznicy, Warszawa 1999, t. III, s. 65-68.
10 W swoich komentarzach do Tytusa Liwiusza. Por. N. Machiavelli, Książę. Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem historii Rzymu Tytusa Liwiusza, Warszawa 1987.
11 Taki pogląd prezentował na polskim gruncie między innymi Leszek Gembarzewski (1899-1944). Por. Tegoż Monarchia narodowa. Wybór pism, Kraków 2009.
12 Zob. H. Batowski, Rozpad Austro-Węgier 1914-1918 (sprawy narodowościowe i działania dyplomatyczne), Warszawa 1982.
13 Por. E. Morin, Świat nowożytny a kwestia żydowska, Warszawa 2010.
14 C. Schmitt, Teologia polityczna i inne pisma, Kraków 2000.