Jak możemy przeczytać w słowniku, mit to „opowieść o bogach, demonach, legendarnych bohaterach i nadnaturalnych wydarzeniach, będąca próbą wyjaśnienia odwiecznych zagadnień bytu, świata, życia i śmierci, dobra i zła oraz przeznaczenia człowieka”, a także „ubarwiona wymyślonymi szczegółami historia o jakiejś postaci lub o jakimś wydarzeniu” oraz „fałszywe mniemanie o kimś lub o czymś uznawane bez dowodu”.
I właśnie chyba bez głębszej analizy, czym jest mit, „Gazeta Polska Codziennie” wespół z Krzysztofem Wyszkowskim rozpoczęła ofensywę pod nazwą „Budujmy mit Lecha Kaczyńskiego” .
Mit ten ma uczynić z Lecha Kaczyńskiego najwybitniejszego polityka, jakiego nosiła polska ziemia, człowieka, który się żadnym obcym wpływom nie kłaniał i którego wizję polityczną można zamknąć w tryptyku – suwerenność, solidarność, uczciwość.
Z rozmowy, jaką na ten temat przeprowadza z Wyszkowskim „GPC”, wyłania się planowany obraz działań, które wskazują, że ich pomysłodawcy sami przynależą do świata mitów i mitologii, gdyż próba uczynienia z Lecha Kaczyńskiego herosa polityki jak najbardziej w ten świat się wpisuje.
Z całym szacunkiem, ale nie da się o Lechu Kaczyńskim powiedzieć, jak czyni to Wyszkowski, że „był naszym jedynym prezydentem, którego z pewnością możemy nazwać mężem stanu.” Ja takiej pewności nie podzielam z bardzo wielu powodów, od utopistycznych koncepcji politycznych Lecha Kaczyńskiego poczynając, na jego, delikatnie rzecz ujmując, niedoskonałościach wizerunkowych kończąc. Skoro, jak mniema Wyszkowski, mieliśmy do czynienia z mężem stanu, to po co ta cała zabawa w mitologię?
Ano chyba po to, że
„ten mit jest dla PO niebezpieczny, ponieważ podważa bieżącą parapolitykę, która niszczy śmielsze wizje polityczne. Polskie życie publiczne zostało zorganizowane przez Okrągły Stół tak, żeby parapartie uprawiały parapolitykę dla umacniania parapaństwa przeciw strategicznym interesom Rzeczypospolitej”
konkluduje w pewnym momencie Wyszkowski. Pytanie tylko, czy w budowanym micie Lecha Kaczyńskiego znajdą się informacje, że był on jednym z architektów tak znienawidzonego przez Wyszkowskiego Okrągłego Stołu? I pytanie, czy mit to wytrzyma?
Cała akcja przyniesie Lechowi Kaczyńskiemu więcej szkody niż korzyści. Próba osadzenia go w świecie polskich mitów, uczyni z tej postaci kolegę króla Popiela oraz Szewczyka Dratewki. Z pewnością nie zapewni godnego miejsca głowie państwa w historycznym panteonie, bowiem z jakiegoś powodu wyznawcy Lecha Kaczyńskiego wolą go widzieć w świecie mitów.
A szkoda, bo pomięć o Lechu Kaczyńskim zasługuje, by być pamięcią historyczną, a nie mitologiczną. Inaczej za chwilę usłyszymy mit o Goliacie Putinie i Dawidzie Kaczyńskim. Obawiam się, że granica między mitologią a mitomanią może w tym przypadku okazać się bardzo płynna.
Maciej Eckardt
www.eckardt.pl
aw
„…który się żadnym obcym wpływom nie kłaniał…” – a jak to było z tą planowaną ekshumacją w Jedwabnem i jej wstrzymaniem po interwencji ambasadora Izraela? No, ale wpływy izraelskie dla askenazyjczyków z PiSu to nie są przecież wpływy obce, lecz własne, wręcz „najwłaśniejsze”, jak mógłby powiedzieć Kubuś Puchatek.