Dziś Władimir Putin wziął udział w corocznym telemoście z własnymi obywatelami. „Każdy” Rosjanin mógł zadać swojemu prezydentowi pytanie. Wśród pytających znalazł się też – a jakże – sam Edward Snowden, pytający rosyjskiego przywódcę czy w jego kraju też masowo podsłuchuje się obywateli. Odpowiedź Władimira Putina była jasna, prosta i oczywista. Przecież to zupełnie oczywiste, że nie!
Wystąpienie amerykańskiego uciekiniera w tym tradycyjnym rosyjskim show jest czytelne jak na dłoni. Władimir Putin – na oczach całego świata – zwyczajnie kpi sobie z Zachodu. I – chyba niestety – ma tu absolutną rację.
Kilka miesięcy temu opisywałem na tym blogu moją wizytę w brukselskich instytucjach unijnych. Wizytę, co do płynących z niej wniosków, niestety ponurą (http://jflibicki.salon24.pl/536680,niepokojace-brukselskie-refleksje).
Otóż opasłe, brukselskie – a szerzej patrząc zachodnie – koty tak zgnuśniały w swoim dobrobycie, iż jakakolwiek myśl o tym, by w imię solidarności i wspólnych wartości poświęcić – co tam dopiero życie – ale choćby nawet jedne z trzech corocznych wakacji, przyprawia je zupełnie serio o stan przedzawałowy. Dlatego też, chociaż dzisiejszy występ Edwarda Snowdena jest jak danie w pysk przez Władimira Putina zachodniemu światu, to obawiam się, że zamieszkujące go zgnuśniałe koty nie zdecydują się niestety, by na ów afront w jakikolwiek sposób odpowiedzieć…
Gdy parę lat temu w Luksemburgu zabrakło na dłuższy czas światła, to parę tamtejszych japiszonów, co to zapewne lubią, tak jak nasze japiszony, nadużywać słowa „masakra”, przerażonych w oczekiwaniu najgorszego z rozpaczy odebrało sobie życie. Można się spodziewać, co by było, gdyby Wania zakręcił kurek z gazem. No, po prostu, „masakra”, :-).