Za 10 lat strefa euro nadal będzie istniała, a nawet się powiększy, natomiast rozpadnie się obecna Unia Europejska, by odrodzić się w innym składzie i pod inna nazwą – przewiduje znany brytyjski historyk z Uniwersytetu Harvarda Niall Ferguson.
W artykule w sobotnim „Wall Street Journal” Ferguson przedstawia, trochę pół żartem, swoją wizję Europy w 2021 r . Pisze, że skutkiem obecnego kryzysu zadłużeniowego w strefie euro będzie powstanie w 2012 r. „Stanów Zjednoczonych Europy”, w których wspólna polityka fiskalna zapewni, że fundusze z krajów Europy północnej będą utrzymywały bardziej rozrzutne kraje Europy południowej, jak Grecja, Portugalia, Włochy i Hiszpania.
Mieszkańcy tych południowych krajów, w których bezrobocie osiągnie oficjalnie 20 procent, będą pracowali w szarej strefie gospodarczej – szydzi autor – „jako pokojówki i ogrodnicy dla Niemców, którzy bez wyjątku będą posiadali drugie domy na słonecznym południu”.
Do strefy euro – kontynuuje Ferguson – przystąpią nowe kraje, m.in. Polska „pod dynamicznym przywództwem byłego ministra spraw zagranicznych Radka Sikorskiego”. Polska, Litwa, Łotwa i Estonia staną się „wzorcowymi krajami nowej Europy, przyciągając niemieckie inwestycje dzięki swym podatkom liniowym i stosunkowo niskim płacom”.
-asd