Quo vadis, czyli o heglowskim pochodzie ducha. W odpowiedzi dr. Pawłowi Bale. Część II

W drugiej części mojej repliki chcę się ustosunkować do następujących twierdzeń mojego oponenta:

„Państwo Pruskie było tworem fenomenalnym, niesamowitą przygodą historyczną, które z absolutnie prowincjonalnej i biednej tzw. Wschodniej Marchii, potrafiło powołać Rzeszę Niemiecką, zdolną rzucić wyzwanie w grze o panowanie nad światem. Państwa takie jak Anglia czy Francja, ze swoim naturalnym potencjałem demograficznym, surowcami, szerokim dostępem do mórz, nie musiały brnąć w dylematy właściwe monarchii Hohenzollernów. Niesamowicie ograniczony dostęp do bogactw naturalnych wymusił doskonałą metodę organizacji życia zbiorowego, tak by możliwie usprawnić proces korzystania z tych niewielkich rezerw. Ocenę pruskości pozostawię Czytelnikowi, lecz należałoby docenić fakt, że z tak peryferyjnego państewka jakimś zrządzeniem losu, a być może dzięki wypracowaniu najlepszych formuł organizacji, udało powołać się państwo, które swym potencjałem zdominowało XIX i XX wiek“.

Bez wątpienia, polemiczny tekst pana dra Bały jest prawdziwą apoteozą Prus, o czym świadczy także tytuł („O pruskim cudzie”). Poziom rozwoju państwa ocenia autor – wypisz wymaluj – według kryteriów pruskich. Stosując takie kryteria, otrzymuje wynik, który jest z góry wiadomy: Prusy są największym cudem świata (Polska zaś, prawdopodobnie, totalnym nieudacznikiem). Dokładnie to samo twierdził Hegel. Jego zdaniem, geniusz historii miał się objawić ludzkości właśnie w Prusach.

Kwestionowanie tego, że pruskie Niemcy stały się światowym liderem w dziedzinie techniki i organizacji, byłoby absurdem. Czym innym natomiast jest kwestionowanie twierdzenia, że system prawno-polityczny należy oceniać wyłącznie według „pruskich” kryteriów.

Prusy są najbardziej radykalną realizacją nowożytnego programu państwowo-społecznego. Moja krytyka Prus to krytyka nowożytności, która właśnie w Prusach „objawiła swoją pełnię”.

Dla nowożytności miarą postępu cywilizacyjnego jest rozwój naukowo-techniczno-ekonomiczny. Te trzy czynniki warunkują się wzajemnie. Nauka umożliwia powstanie wynalazków technicznych, które z kolei napędzają rozwój ekonomiczny. Literacki opis nowożytnego projektu został przedstawiony przez Franciszka Bacona w utopii pt. „Nowa Atlantyda”. „Nowa Atlantyda to państwo, w którym naczelną zasadą jest niezłomna wiara w potęgę ludzkiego rozumu. To dzięki niemu człowiek może zapanować nad światem, ujarzmiając otaczającą go naturę. Ludzki geniusz gwarantuje, zdaniem Bacona, iż życie mieszkańców Nowej Atlantydy, oparte na rozumowych zasadach i wspomagane przez techniczne wynalazki, układa się w harmonijną całość. Dobrobyt i szczęśliwość Atlantowie zawdzięczają pracy elity, grupy naukowców, tworzących tzw. „Dom Salomona”. Ten swoisty instytut naukowy jest miejscem gromadzenia wszelkiej wiedzy. Opisywane drobiazgowo przez Bacona obszary badań i techniczne eksperymenty, a także muzea, uwieczniające wielkie umysły historii, robią ogromne wrażenie nie tylko na słuchających tych rewelacji bohaterach baconowskiej utopii, ale także na współczesnym czytelniku. „Dom Salomona” jest jednak nie tylko instytutem naukowym, ale pełni także funkcje religijno-państwowe, zapewniając także niezbędny dla dobrobytu zakres izolacji Nowej Atlantydy od otaczającego świata” (http://www.uwm.edu.pl/tmor/h_opr/opr_02.htm).

Ze swoim uwielbieniem dla Prus, dr Bała światopoglądowo znakomicie wpisuje się w nowożytną tradycję intelektualną, która stoi pod znakiem postępu technicznego jako miary wszechrzeczy. Na marginesie napomknę, że pogląd ten reprezentuje także dr Napierała.

Radykalizacją nowożytnego programu były Niemcy nazistowskie. Planowanie i racjonalizowanie życia społecznego, państwowego i ekonomicznego to pruska twarz państwa Hitlera. Daleko posunięta swoboda prowadzenia badań naukowych umożliwiła zaś Niemcom dokonanie wielu odkryć naukowych. W końcu to niemieccy naukowcy odkryli rakotwórcze działanie tytoniu, a pierwsze zakazy palenia wprowadzał sam Hitler (http://www.freitag.de/2002/13/02131702.php). Götz Aly, niemiecki historyk, w swoich publikacjach znakomicie opisał związki między nauką, polityką i gospodarką, którymi charakteryzowało się państwo Hitlera. Nauka i technika odgrywały w nim centralną rolę.

Podobno tory kolejowe, które prowadzą do jednego z obozów zagłady –  w Oświęcimiu albo w Brzezince (w tej chwili nie mogę sobie dokładnie przypomnieć), zostały wykonane z tak doskonałej stali, że do dziś nie ma na nich śladów rdzy. Jeśli to prawda, patrząc z czysto technicznego punktu widzenia, należy stwierdzić, że chodzi o prawdziwy cud techniki. Dlaczego jednak akurat tam Niemcy zainwestowali w jakość materiału? Każda inwestycja musi się w końcu jakoś opłacić. Cóż, Generalny Plan Wschodni obliczony był na kilka dziesięcioleci. Oprócz zagłady wszystkich Żydów planowano wymordować około 50 milionów rasowo niższych i bezużytecznych Słowian. 

Niemieckie osiągnięcia techniczne, jak również biurokratyczna organizacja państwa umożliwiły Niemcom wymordowanie wielu milionów ludzi, w tym także naszych rodaków: naukowców, artystów, prawników, księży, itp. Pozostawieni przy życiu Polacy mieli stać się – i częściowo się stali  – niewolniczą siłą roboczą, by w ten sposób przyczynić się do realizacji idei „postępu”.

Przyjmując wyżej przedstawione kryteria miary postępu cywilizacyjnego, należy konsekwentnie uznać, że państwo Hitlera było prawdziwym cywilizacyjnym osiągnięciem. I tak babcia mojej znajomej Niemki do dziś nie może zrozumieć, dlaczego Polacy nie podporządkowali się Hitlerowi: w końcu straciliśmy przez to możliwość ucywilizowania się.

Światopogląd, o którym tu mowa, jest fundamentalnie sprzeczny z katolicką nauką społeczną. Kościół katolicki nigdy nie był przeciwko idei postępu naukowego, technicznego czy gospodarczego. (W końcu samo Średniowiecze było epoką ogromnego postępu, jaki dokonał się w Europie!) Jego krytyka zwracała się jedynie przeciwko absolutyzacji tegoż postępu. Zgodnie z antropologią św. Tomasza z Akwinu człowiek jest jednością ducha i ciała. Oznacza to, że powinien dbać o jedno i drugie. Postęp naukowy i techniczny nie może jednakże dokonywać się z pogwałceniem prawa naturalnego. „Wyzwolenia” ludzkości z „więzów” prawa naturalnego dokonał m.in. Luter. I to dlatego państwa protestanckie mogły się szybciej rozwijać pod względem materialnym. One nie musiały nakładać sobie żadnych moralnych ograniczeń. Szczególnie jeśli chodzi o zabieranie innym, czego i Prusy, i hitlerowskie Niemcy były najlepszym przykładem.

Prusy są arcynowożytne także z innego powodu. Podstawy nowożytnego podejścia do polityki i państwa zostały wyłożone w dziełach Machiavellego. Czyli: skuteczność, skuteczność, i jeszcze raz skuteczność. W 1740 r. Wolter wydaje traktat pt. „Antymachiavelli”. Autorem dzieła jest sam Fryderyk Wielki. W dziele tym przeprowadza on miażdżącą krytykę „Księcia” Machiavellego. Ton tej krytyki nie różni się zasadniczo od wcześniejszych, Machiavellemu zarzucany jest skrajny amoralizm. W eseju pt. „Prusy i oświecenie” (Preußentum und Aufklärung. Eine Studie über Friedrichs des Großen Antimachiavel) Hans Freyer konfrontuje tezy, wyłożone przez Fryderyka Wielkiego w „Antymachiavellim”, z jego własnym stylem prowadzenia polityki. Cóż, pruski król dokładnie wiedział, jak zastosować w praktyce zalecenia Machiavellego. I to właśnie było podstawą jego licznych sukcesów.

W eseju „Normy etyczne a polityka“ (Ethische Normen und Politik) Freyer wskazuje na swoistą rehabilitację Machiavellego, która została dokonana przez Fichtego i Hegla. „Powstaje specyficznie niemieckie podejście do problemu machiawelizmu (…). Nie próbuje się już jedynie moralnie ratować Machiavellego, lecz rozwijana jest jego etyczna legitymizacja“. W swojej filozofii Hegel idzie jeszcze dalej niż Machiavelli, na co uwagę zwraca Freyer. Machiavelli przyjmował jeszcze rozróżnienie między normami moralnymi a polityczną koniecznością. Dla Hegla wszystko, co robi państwo, jest moralne, gdyż to „państwo posiada etyczny mandat“. Zadaniem każdego państwa jest rozwój wszystkich jego sił życiowych. Rozwój ten podlega regułom dialektycznej konieczności, co oznacza, że wszystko, co państwo robi, jest wyrazem konieczności dziejowej, a przez to jest i prawdziwe, i etyczne.

Polityka Prus to heglizm w praktyce. Każde działanie państwa pruskiego, którego celem było poszerzenie jego władzy, było przez pruski establishment polityczny traktowane jako etycznie uzasadnione. Jak wyglądała więc droga do „pruskiego cudu“? Była to droga zwykłego bandytyzmu, okraszonego ideologią „ducha absolutnego“. Wojny, intrygi, grabieże, i to bez żadnych zahamowań. To jest prawdziwe źródło „pruskiego cudu“. Państwo pruskie nie liczyło się z niczym i nikim. Pod koniec XIX wieku heglizm został połączony z darwinizmem, co zaowocowało powstaniem ideologii niemieckiego rasizmu. Czyli: wygrywa silniejszy, racja stoi po jego stronie, bo jeśli wygrywa, to znaczy, że miał prawo wygrać. A tym silniejszym są właśnie Niemcy.

Pan dr Bała musi się zdecydować, czy jest katolickim konserwatystą, czy też machiavelistą.

Jeśli dla dra Bały naczelnym kryterium oceny działań politycznych jest skuteczność – a czytając jego tekst, odnoszę takie właśnie wrażenie  – to katolickim konserwatystą na pewno nie jest.

Intensywna krytyka Prus uprawiana była w samych Niemczech. Ktoś, kto się uważa za znawcę Niemiec, powinien znać tę debatę. Po lekturze tekstu dra Bały odnoszę wrażenie, że stan wiedzy autora wykazuje poważne braki w tej materii. Budowanie swojego obrazu Prus czy Niemiec wyłącznie na podstawie literatury przesyconej pruską retoryką samouwielbienia jest kiepskim warunkiem wyjściowym do poważnej debaty na ten temat.

Poza Prusami są jeszcze inne Niemcy, których istnienia dr Bała raczy nie dostrzegać. Temu, częściowo, trudno się dziwić: współczesne Niemcy zostały zupełnie zdominowane przez Prusy, a przez to odarte z ich niepruskiej przeszłości. Sprawę tę bardzo dobrze przedstawił Stefan Bratkowski w swojej książce „Kim chcą być Niemcy”: „Niemcy same ciągnie ku superpaństwu ich własna tradycja własnego superpaństwa. Nie odwołują się do tradycji Hamburga i innych wolnych miast niemieckich, Frankfurtu, Lubeki, Bremy, ani do tradycji Getyngi, ośrodka rozkwitu myśli niemieckiej i nauki. Wolne miasto Hamburg było najdłużej działającą demokracją Europy, nieprzerwanie od XIV wieku. Kto w Niemczech o tym pamięta? (…) Wybitny, nieżyjący już monachijski historyk, Thomas Nipperdey, pisząc o romantycznym nacjonalizmie w „Rozważaniach o niemieckiej historii”, też nie podniósł, że to w Hamburgu powstał dzięki Lessingowi teatr niemiecki. Gdzieś umknął mu fakt, że później, po 1871 roku, nawet na dworze Hohenzollernów rozważano, czy nie ulokować stolicy zjednoczonych po prusku Niemiec – w Hamburgu, który byłby niemieckim Londynem i odgrywałby jego rolę w dalszym rozwoju kraju. (…) słynny Georg-August Universität, ośrodek rozkwitu myśli niemieckiej, założył tam w XVIII wieku… król Anglii, elektor hanowerski Jerzy II, nadając mu niespotykane przywileje i wolności. Dzięki nim Getynga urosła do wyżyn w historii nauki legendarnych. W „historii niemieckiej” Thomasa Nipperdeya – nie zaistniała”. 

Inne Niemcy to także Niemcy katolickie. Św. Tomasz z Akwinu wiele lat spędził na uniwersytecie w Kolonii, gdzie pobierał nauki u św. Alberta Wielkiego, wielkiego uczonego tamtym czasów. Hildegarda z Bingen to niemiecka benedyktynka, wizjonerka, mistyczka, kompozytorka, uzdrowicielka i reformatorka religijna. Romano Guardini, ksiądz katolicki włoskiego pochodzenia, rozwijał personalną koncepcję państwa, która miała zastąpić nowożytne poglądy w tej materii. Pruska obywatelka żydowskiego pochodzenia, Edyta Stein, w poszukiwaniu prawdy dotarła do filozofii i religii katolickiej. Jan Paweł II ogłosił ją Patronką Europy. No i w końcu inne niż pruskie Niemcy reprezentuje Benedykt XVI. Przez większą część niemieckiego społeczeństwa traktowany jest wręcz pogardliwie. Po prusku.

Pytanie o Prusy to pytanie o korzenie i tożsamość Europy zjednoczonej w ramach Unii Europejskiej. Ten, kto zrozumiał, czym były Prusy, rozumie, czym staje się Unia Europejska.

Współczesne Niemcy są bardzo pruskie. I właśnie takie pruskie Niemcy są jednym z najważniejszych – jeśli nie najważniejszym – budowniczym Unii Europejskiej. W swojej książce Stefan Bratkowski pisze: „Pytanie tytułowe dotyczy wyobraźni politycznej i przywódców, i dzisiejszych „zwykłych” Niemców, tego, co Niemcy myślą o sobie samych, co myślą o Niemczech niemieccy politycy. Z kim i z czym się utożsamiają. Co oznacza – wybór tożsamości Niemiec. Wybór chyba wciąż niedokonany”.  I dalej: „Tymczasem Niemcy nie rozmawiają ze sobą o sobie. Ani z Europą. I dlatego nadal powstaje pytanie – kim chcą być, na czym oprą swą tożsamość. W konsekwencji – jaka będzie z nimi Europa. (…) Ich dumą przeszłości jest potęga Cesarstwa. Potem – Prus. Z całą ich pychą, która dziwnie powraca, choćby w zachowaniach Schrödera i niektórych deputowanych niemieckich. (…) W przypadku najliczebniejszego narodu Europy i największej gospodarki Europy źle to rokuje współpracy europejskiej i samemu rozwojowi stosunków europejskich. Niemcy pruskie nie będą się liczyły ani z interesami, ani z godnością słabszych. Stworzą zarodki nowych konfliktów”.  

Dlatego też niepokojącym procesem jest wtórna mitologizacja Prus, o której pisze Bratkowski: „Prusy łagodnieją w oczach. Teraz okazuje się, że w XVIII wieku to właśnie Prusy budowały kulturę niemiecką! (…) Thomas Nipperdey wręcz bronił Prus; pisząc w swoich „Rozważaniach o niemieckiej historii” o romantycznym nacjonalizmie, Getyngę w ogóle pominął! I jakby nie dowiedział się nigdy, że Hamburg i Getynga uczyły patriotyzmu niemieckiego, nie nacjonalizmu, który zawsze kojarzy się z ksenofobią. Ani Hamburga, ani Getyngi nie kaziła ksenofobia. (…) Kiedy przed pierwszą wojną światową w roku 1906 szewc z Köpenick, Wilhelm Voigt, przebrany w mundur kapitana, aresztował burmistrza i zarekwirował kasę miejską, cały świat bawił się i śmiał nie z Niemiec, lecz z Prus! (…) Mówiąc „Prusy” i „Prusacy”, miało się dawniej na myśli faktycznie państwo pruskie, budowane z „wolą mocy”, państwo oraz jego poddanych, takich jak Untertan z trylogii Henryka Manna „Cesarstwo” – państwo, traktowane przez Niemców „jako jedne wielkie koszary, jako kraj brutalnego ucisku, nieokrzesanego despotyzmu, nadmiernych ciężarów” (Józef Feldmann), groźne dla samych Niemców i dla innych narodów. Bismarcka pamięta się dziś jako pioniera ubezpieczeń społecznych; zamiast czekać na rewolucję, sam robił rewolucję – wedle swych własnych słów. Dzięki temu dostał w popularnym współczesnym plebiscycie miejsce na liście Niemców wszech czasów; miejsce dziewiąte, ale jednak”.

W związku z tekstem dra Bały należy ze smutkiem stwierdzić, że mitologia Prus żyje nie tylko w Niemczech, ale także i w Polsce. Mitologia Prus, które Polskę traktowały jako kraj niższy cywilizacyjnie. To w końcu Fryderyk Wielki uważał, że Słowianie znajdują się na takim poziomie rozwoju, w jakim ludzkość znajdowała się w momencie stworzenia świata. A czy Polska rzeczywiście była mniej rozwinięta niż Prusy? W momencie rozbiorów na pewno nie. „Rozbiory Polski dotknęły państwo bogate, z dopływającymi nadal statkami pieniędzy za eksportowane zboże i płody leśne. To bogactwo odebrało wcześniej polskiej szlachcie państwowy instynkt samozachowawczy; szlachta polska uważała, że praktyczny bezrząd, pełna swoboda ruchu dla wszystkich wokół, robiących zakupy w Polsce i sprzedającyh w Polsce swoje towary, zapewnia Rzeczypospolitej bezpieczeństwo. Nie rozumiała, że bogactwo prowokuje: impuls rozbiorom Polski dała nie sama bezradność jej rządów, ale przede wszystkim – chciwość. (…) Wielkopolska w latach osiemdziesiątych XVIII wieku eksportowała swe sukna aż do Chin. Bogactwo Gdańska pochodziło z eksportu polskich płodów rolnych i leśnych oraz z importu wszelkich dóbr, na które był zbyt w krajach Rzeczypospolitej. Prusy w swej łapczywości udusiły kurę znoszącą złote jaja” (Bratkowski).

Jednym z największych dramatów Polski jest to, że sami uwierzyliśmy w pruską propagandę, czyli że daliśmy sobie wmówić, iż jesteśmy kimś gorszym od Niemców. Bo nie mamy pięknych autostrad, bo mamy mniej noblistów, bo Niemcy mają proste chodniki. To właśnie m.in. propaganda w pruskim stylu sprawia, że wielu Polaków wstydzi się swojej polskości. Bo patrzą na siebie oczami Prusaków. Wtórna mitologizacja Prus ma wywołać zarówno u Niemców, jak i Polaków amnezję odnośnie tego, jak Niemcy doszli do swojego bogactwa. Bo osiągnęli je bynajmniej nie wyłącznie dzięki swojej pilnej pracy (o amerykańskiej pomocy także warto wspomnieć). Jak również, dlaczego my jesteśmy biedni.

W inwokacji do swojej książki Bratkowski stwierdza: „Piszę ten szkic, bo jestem przywiązany do innej wizji Niemiec, niż oparta na tradycji pruskiej, bo jestem przywiązany do pamięci o dawnej, wielowiekowej przyjaźni Niemców i Polaków”. To są bardzo mądre słowa, i jest to jeden z powodów, dla którego i ja piszę swoje teksty. Polska nie będzie wielka, jeśli po obu stronach Odry będą mieszkali ludzie, którzy zarówno na samych siebie, jak i na innych będą patrzeć oczami Prusaków.

Nielegalna aneksja polskiego terytorium w XVIII wieku oraz późniejsza brutalna germanizacja Polaków może dla Prusaków była „niesamowitą przygodą historyczną“. Ale nie dla nas. Mam pewne wątpliwości co do tego, czy dr Bała w ogóle rozumie, co głosi przez swoje tezy. Jeśli spisał je z pełną świadomością ich znaczenia, to znaczy, że istnienie narodu polskiego nie jest dla niego żadną wartością. Jak również nie jest dlań wartością to, żeby kraj położony nad Wisłą był zawsze wierny religii katolickiej.

Magdalena Ziętek

[aw]

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Quo vadis, czyli o heglowskim pochodzie ducha. W odpowiedzi dr. Pawłowi Bale. Część II”

  1. Aż tak pani nienawidzi tych Prus? Skuteczność w polityce jest cnotą a nie wadą. My zawsze byliśmy idealistami i dostawaliśmy w dupsko. Osobiście darzę sympatią oświeconego Fridericusa II za wziecie pod but feudalną szlachtę – także tą sarmacką – wyzyskującą chłopów. Realpolitik to nie zbrodnia lecz koniecznosc!

  2. Piotr Napierała: jak Pan chce. Moze kiedys Pan sam zostanie zlozony jako ofiara na oltarzu realpolityki. Przez silniejszych, ktorzy przykladajac Panu noz do gardla, poinformuja Pana, ze to nie zbrodnia, tylko koniecznosc. Czego Panu nie zycze.

  3. To trzeba sie bronić a nie modlić i skarżyć! Trzeba było MUREM stać za Wettynami to byśmy przetrwali!

  4. @Piotr Napierala: jedna z metod samoobrony, jest ustanowienie wspolnych regul gry, ktorych wszyscy maja sie trzymac. Reguly gry w stylu: silniejszy moze robic ze slabszym co tylko mu sie podoba, to reguly gry a la prawo dzungli. Jesli wiec ktos takie reguly wyznaje, to niech wprost powie, ze pochodzi z buszu i nie reprezentuje zadnej wyzszej cywilizacji.

  5. mam już dość kłamliwych i oszczerczych bredni (to słowo niestety jest zupełnie na miejscu), które wypisuje ta pani. jak zresztą i większość bezmyślnych klakierów piszących komentarze. stwierdzenie, że państwo hitlera było spadkobiercą prus to jakiś idiotyzm. stwierdzenie, ze trzecia rzesza była tym czym była ze względu na dziedzictwo protestantyzmu jest kolejnym idiotyzmem. za hitlera, wszystko co pruskie było w defensywie. cała trzecia rzesza to zaprzeczenie pruskości. hitler odsunął od władzy zacnych junkrów pruskich. władzę w trzeciej rzeszy posiadały zbiry katolickie z tzw. dobrych domów – hitler, himmler, goebbels, mengele (z baaardzo katolickiej rodziny) i cała reszta. większość tych morderców z nsdap to katolicy. austria jest małym katolickim krajem nemieckim. przy reszcze niemiec to maleństwo. połowa zbrodniarzy wojennych pochodziła właśnie z austrii, arcykatolickiej malutkiej austii! pomimo tego nie przyszloby mi do głowy pisać, że ma to związek z religią… podobnie ten braun, grzegorz. facet w filmie „eugenika – w imię postępu” wali tekst, że ustawy eugeniczne przyjęły w zasadzie tylko państwa protestanckie. i sugeruje, że to ma coś wspólnego z protestantyzmem. ale niemcy w połowie są właśnie katolickie a hitler, himmler, goebbels… itd., etc. facet sugeruje, że w polsce były takie próby ale zakończyły się niepowodzeniem. tak samo jak próby wynalezienia samochodu nie udały się, jak próby wynalezienia samolotu, zbudowania autostrad (do dzisiaj ich nie ma), szybkich albo chociaż punktualnych kolei (także do dzisiaj ich nie ma). u nas niepowodzenia to norma. tak się składa, że kraje w których eugenika została umocowana prawnie, są krajami, które cywilizacyjnie są najbardziej rozwinięte. polska była zawsze dwieście lat do tyłu. w momencie kiedy na świecie zajmowano się eugeniką, to w naszym kraju likwidowano resztki feudalizmu (pańszczyzny). poza tym zrobiono w polsce kiedyś jakaś rzecz dobrze i do końca? a zapytajcie dzisiaj w polsce o tzw. genetyke! zapytajcie ludzi o stosunek do aborcji. tak, zapytajcie katolików. gdyby nie wspomnienie drugiej wojny światowej, to dzisiaj sytuacja i nastawienie ludzkie do eugeniki wyglądałyby zupełnie inaczej… dogoniliśmy wreszcie świat. chociaż zacofanie akurat w tym przypadku wyszło nam na dobre. tak samo jak większość aspektów eugeniki trudno zaliczyć do zdobyczy cywilizacyjnych, bo to akurat ciemna karta cywilizacji zachosniej. ale to juz inna sprawa. tym nie mniej kraje protestanckie co do zasady są lepiej rozwinięte. w większości tak się zachwycacie katolicyzmem. i to zwłaszcza w polsce. gdzie wy widzicie karolików?? te tłumy, które bezmyślnie chodzą do kościoła? chodzenie do kościoła świadczy o katolicyzmie? śmiem twierdzić, że polska jest jednym z najmniej katolickich krajów w europie. naród jest niemoralny, złodziejski i nie sposób go nazwać katolickim. spróbujcie zostawić torbę w jakimś publicznym miejscu na dwie minuty… polski katolicyzm to fasada. 80 procent ludzi nie żyje zgodnie z nauką kościoła. nie jest więc to kraj katolicki. jeszcze wracając do prus i hitleryzmu. narodowi socjaliści wykorzystali wizerunek i solidność państwa pruskiego dla własnych celów. stąd ludzie znający historię powierzchownie mają takie skojarzenia. hitler był umieszczany przez propagandystów narodowego socjalizmu na plakatach obok fryderyka wielkiego, choc ten nawet by na tego buraka nie spojrzał. brzydziłby się kimś takim. przez te i podobne działania wizerunek fryderyka doznał uszczerbku. a przecież każdemu krajowi możnaby życzyć takiego władcy. gdybyśmy mieli tego rodzaju królów, byłby cień szansy, żeby polska nie wyglądała tak jak wyglada. prusy to było solidne, tolerancyjne państwo, stwarzające możliwości rozwoju obywatelom i gastarbeiterom. i przede wszystkim było w nim coś, co w polsce nie zagościło nigdy – poszanowanie prawa. te poczucie prawa kojarzy wam się z zamordyzmem. bo w polsce wiadomo do czego jest prawo – do łamania… każde dziecko zna te powiedzenie. gdybym tak nienawidził kraju, który mnie gości, nie ociągałbym się ani minuty z wyjazdem. to uczciwa postawa. siedzenie tam i lżenie gospodarzy jest jednoznacznie naganne moralnie. pani jest może katoliczką…?

  6. @przemyslaw_stokowski: Odsylam do literatury niemieckojezycznej, ktora traktuje panstwo Hitlera jako spadkobierce Prus. Jesli Pan nie jest w stanie sam jej znalezc, chetnie przesle Panu odpowiednia liste literatury. I wtedy mozemy podyskutowac na ten temat. A wie Pan dlaczego w Polsce nie szanuje sie prawa? Bo przez 173 + 6 + 44 lata prawo polskie bylo stanowione przez zaborcow / okupantow, celem zniszczenia narodu polskiego. Gdybysmy temu prawu sie podporzadkowali z prawdziwie pruskim poczuciem obowiazku, to by nas juz nie bylo. A Pana jezykiem ojczystym bylby niemiecki albo rosyjski. Brak szacunku dla tego prawa byl naszym instynktem zachowawczym. Ten sam instynkt zachowawczy chroni nas teraz przed cielecym podporzadkowaniem sie Unii Europejskiej. Gdyby nas Polakow cechowalo niemieckie poddanstwo, to ten portal nie nazywalby sie „konserwatyzm.pl”, tylko „postep.pl”. A ksiazka wydana przez mojego oponenta wspolnie z profesorem Wielomskim nosilaby tytul: „Pochwala praw czlowieka”. Slepe posluszenstwo prawu nie jest zadna cnota. Cnota jest stanowienie i podporzadkowywanie sie prawu rozumnemu. A z takim w tej chwili nie mamy do czynienia! Jak Pan chce, to prosze nawolywac narod polski do podporzadkowania sie unijnemu ustawodawstwu. Jesli Panu tak bliskie sa pruskie cnoty, to prosze dac przyklad swoim rodakom!!! Juz, prosze urzadzac pikiete na rzecz zaprzestania krytyki europejskiego prawodawstwa przez polskie „buntownicze” i „knabre” srodowiska konserwatywne! A tak w ogole, czy Pan jest katolikiem?

  7. @magdalena zietek. proszę nie stosować wyświechtanych argumentów. brak szacunku dla prawa nie był żadnym instynktem samozachowawczym. nie miało to nic wspólnego z zaborami. to taka kultura. brak poszanowania prawa występował w polsce na długo przed zaborami i nie był towarem importowanym. protestuje przed tego typu fałszowaniem historii! brak poszanowania był przyczyną tego co stało się w 1772 roku a nie skutkiem. i niech pani nie pisze, że nieumiejętność posprzątania po sobie kupy z chodnika, jest winą zaborców. niech pani nie pisze, że masowe czynienie z lasów wysypisk śmieci jest winą zaborców. niech pani nie pisze, że za zniknięcie mojej walizki na dworcu pkp także odpowiadają zaborcy. i za wiele innych „instynktów”. poza tym czy ma jakiś sens używanie w obronie nas samych argumentu, że po niemal stu latach od odzyskania niepodległości, nadal nie jest możliwym szanowanie X przykazań?? to jawne stwierdzenie: jesteśmy beznadziejni. lepiej napisać, że taką wykształciliśmy kulturę, ale uczymy się i może kiedyś osiągniemy pozytywny efekt. przykro, że nie widzi pani różnicy pomiędzy państwem prawa, tj, prusami, w których wygrywało się poroces w sądzie z każdym możnowładcą, w których przestrzegało sie wydanych przez sąd wyroków, a polską – państwem „prawnym” (co to w ogóle jest?), w którym procesy sądowe trwają latami, sędziowe są głupsi od podsądnych i skorumpowani jak celnicy na ukrainie, państwem gdzie są święte krowy, których osądzić się nie da, państem w którym wyroki sądu nic nie znaczą i nie są wykonywane. po aferach piłkarskich w niemczech i we włoszech śladu nie ma – wszyscy siedzą. skazano kogoś w polsce za rodzimą korupcję w piłce? a jeśli chodzi o literature niemieckojęzyczną porównujacą trzecią rzeszę do prus. przecież w niemczech, tak jak zresztą i w polsce, uważa się hitlera za prawicowca. co za problem zatem pisać, że trzecia rzesza to następczyni prus? żaden. ciemny lud przeczyta to i kupi… zamiast czytać byle jakie książki, szczególnie te które są dla nas wygodne, rozejrzyjmy się dookoła. wszystko widać jak na dłoni… i jeszcze jedna rzecz. nikt nie mówi o ślepym posłuszeństwu prawu. mowa jest o przestrzeganiu podstawowych zasad, które pozwalają żyć normalnie i mieć normalnie funkcjonujące państwo – dekalogu. a to w prusach było, w polsce tego nie ma. nie każde zapiski to prawo – X przykazań to prawo, inni mogą zwać je prawem naturalnym. każdy powinien czuć w głebi duszy co to jest, co jest dobre a co złe. zasyfianie własnego, ponoć tak kochanego kraju, nie można nazwać poszanowaniem prawa. no chyba, że to bunt przeciwko putinowi, albo marsjanom… „Cnota jest stanowienie i podporzadkowywanie sie prawu rozumnemu. A z takim w tej chwili nie mamy do czynienia!”. W Prusach mieliśmy. Teraz w Niemczech nie mamy. W Polsce jeszcze bardziej nie mamy.

  8. Ciekawa, dlaczego prawda o Prusiech niektórych tak bardzo boli? Czyżby tzw. „kompleks folksdojcza”? Domniemywam ,ze wyniesliscie takie zachowania z domu (dziadziuś w Wehrmachcie?, ze zboru heretyckiego albo, w najlepszym razie, odwdzięczacie sie za stypendia jakichś pruskich fundacji. Moze studiowaliscie gdzieś w Prusiech? Drodzy folksdojczykowie, wyrażając pogardę dla Polski/Polaków i publicznie liżąc pruski zadek na prawdę nie podwyższycie kategorii waszych list narodowościowych. W oczach Niemców, nie tylko Prusaków, nie staniecie sie przez to bardziej wartosciowymi Niemcami.

  9. @piotr kozaczewski. post poniżej wszelkiego poziomu, żenujący, niehonorowy – typowy dla zakłamanego szowinisty. nie na temat. ad personam. w dodatku bawisz sie, kolego, w domorosłego psychologa. a guzik wiesz. i jeszcze jedno – zajmij się sobą, moja osoba nie jest twoim zmartwieniem. można pisać tomy i tony zdań, a zakłamany szowinista zawsze pozostanie sobą i nie jest w stanie go przekonać żadna ilość konkretów i przykładów. zwyczajnie w świecie nie zawuaża konkretów i zaczyna obrażać. na tym zna się najlepiej. tacy, jak ty przysparzają tylko wstydu uczciwej garści polaków…

  10. „…tacy, jak ty przysparzają tylko wstydu uczciwej garści polaków… ” – prawie się zawstydziłem. Skoro uczciwych 'polaków’ jest tylko garść, to proponuję wyjazd do Vaterlandu. Ale tego nie zrobicie, ponieważ folksdojcz, podobnie jak syjonista, potrzebny jest TUTAJ, aby mącić w głowach, bełkotać na forach dyskusyjnych i na inne sposoby realizować interesy sponsorów.

  11. @przemyslaw_stokowski: Czy moglby mi Pan podac tytuly pozycji ksiazkowych, w oparciu o ktore Pan wyrobil sobie swoje wlasne zdanie na temat Prus. Bardzo chetnie poczytam, i pisze to bynajmniej nie zlosliwie. Jesli Pan mi zarzuca, ze czytam niewlasciwa literature, to jaka wedlug Pana jest wlasciwa? Uwaza sie Pan za prawdziwego eksperta od Prus i Niemiec, wiec chcialabym sie dowiedziec, w jaki sposob dochodzi Pan do swoich wnioskow. Czekam na KONKRETNA odpowiedz, na podstawie jakich informacji wyrobil sobie Pan swoje zdanie na temat Prus.

  12. Cholera jasna tutaj nie opłaca się nic pisać, bo po kliknięciu 'dodaj’ nagle „coś” mnie wylogowuje z portalu a wielozdaniowa wypowiedź przepada jak kamień w wodę.

  13. W największym skrócie: co do Prus – nie mój cyrk i nie moje małpy. Chcieli państwa policyjnego, to je mieli. Przypominam natomiast, że od czasów Nowej Marchii Brandenburskiej państwo pruskie było pasożytem i stricte antypolskim tworem geopolitycznym. W latach 1795-1807 Prusy zajmowały już jakieś 80% terytorium Polski piastowskiej (po kongresie wiedeńskim było to już „tylko” jakieś 50%) co mnie jako polskiemu konserwatyście obojętne być nie może. Ad „przemyslaw_stokowski”: ton pańskiej wypowiedzi jest w moim skromnym odczuciu niedopuszczalny. Można czuć frustrację widząc stan naszych ulic i dróg – i tutaj zgadzam się z pana obserwacjami, jednak pogarda dla własnego kraju/narodu to już gruba przesada. Zarzucając innym szowinizm zapomina Pan, że w szowinizmie to akurat Bismarckowi mało kto w jego czasach dorównywał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *