W powyborczym wywiadzie dla „Dziennika Zachodniego” szef RAŚ zadeklarował:
„Pracujemy nad koncepcją ogólnopolskiej reprezentacji regionów.
Partia Regionów?
Nie wiem, czy to będzie partia, czy Ruch. Formuła jest otwarta.
To może Ruch Gorzelika?
Już Ruch Palikota wystarczy. Uważam, że istnieje zapotrzebowanie społeczne, by taka reprezentacja regionalnych interesów z wyrazistym programem zaistniała w polskim parlamencie.
Stanie się to już za cztery lata?
Tyle dajemy sobie czasu”.
Co charakterystyczne, nowa inicjatywa Gorzelika wzbudziła znowu zdecydowany sprzeciw jego przeciwników, zwłaszcza z szeregów PiS. Dowodzi to, że ich walka z postulatami autonomistów, pomimo patriotycznego sztafażu, nie wynika z obawy o ewentualną irredentę śląską, czy groźbę rewizjonizmu niemieckiego. Prawo i Sprawiedliwość zwalcza RAŚ z pozycji centralistycznych, a więc wierząc w konieczność zarządzania maksymalną ilością spraw publicznych z perspektywy Warszawy. Trudno stanowisko takie uznać za zgodne czy to z postulatami konserwatywnymi, czy liberalnymi, nie mówiąc już o tym, że przed wojną to miejscowa endecja i chadecja stały na gruncie obrony autonomii śląskiej przed zakusami sanacyjnych centralistów.
Tymczasem autonomizm, rozumiany jako wzmocnienie samorządów regionalnych, stając się postulatem ogólnopolskim traci swój obecny, siłą rzeczą niemiecki kontekst. Co więcej, w obecnej sytuacji, gdy Traktat Lizboński pozbawił większości realnych kompetencji władze krajowe –ściąganie jak najwięcej kompetencji i pieniędzy w teren wydaje się działaniem jak najbardziej zgodnym z naszą racją stanu. Nie ma zaś większego sensu powtarzanie obaw „staroendeckich” z początku lat 90–tych, że „regionalizacja to droga do rozbiorów”. Współczesnej Polsce bowiem bliżej do sytuacji z początków XVIII wieku, a więc trwałej zależności całego terytorium od podmiotu zewnętrznego, niż do realiów przedzaborczych.
Inna rzecz to wątpliwa skuteczność inicjatywy Gorzelika, przynajmniej w krótkiej perspektywie. Dotychczasowe próby budowania „Ligi Regionów” (z udziałem środowisk pomorskich, górnośląskich i wielkopolskich) nie dały większych rezultatów, głównie ze względu na inne widzenie swej roli społeczno–politycznej przez partnerów RAŚ. Z drugiej strony próby budzenia reminiscencji antywarszawskich na prowincji mogłoby dać odpowiednie efekty, pomimo osłabionych więzi lokalnych w poszczególnych województwach. Problemem będzie zapewne też sama geneza nowego projektu. Tak jak niepopularna na prowincji jest bowiem stolica, tak i niekoniecznie dobrze przyjęto by w reszcie kraju „śląską drogę”.
Z drugiej jednak strony chcąc budować większy ruch należy to robić z odpowiednim wyprzedzeniem, o czym Gorzelik zdaje się wiedzieć równie dobrze, jak choćby Zbigniew Ziobro. Faktem też jest, że wszelkim „wspólnotom samorządowym” (najczęściej o centroprawicowym odcieniu) próbującym dotąd odnajdować się w wyborach brakowało konsekwencji: a więc jasnego i ostatecznego skrytykowania warszawskiej centrali z pozycji autonomicznych. Ruch zapowiedziany przez Gorzelika takich skrupułów mieć nie będzie.
Konrad Rękas
Chętnie się zapiszę. Precz z Warszawą!
Królestwo Prus, Cesarstwo Austriackie, Imperium Rosyjskie, Królestwo Francji, Królestwo Szwecji. Co łączy te państwa i dlaczego jest to centralizacja władzy oraz wielka potęga tych państw?
Królestwo Francji centralistyczne? A kiedyż to? Mam wrażenie bowiem, że centralizację wprowadzili tam jakobini. Przed– i Zalitawia przykładem centralizmu? Rosja ze swym samorządem ziemskim? Nie popadajmy w anachroniczne błędy, doprawdy. Poza tym, bez urazy, ale dziś nie tworzymy programu budowy imperium, tylko przetrwania i ochrony interesów Polaków.
„Co charakterystyczne, nowa inicjatywa Gorzelika wzbudziła znowu zdecydowany sprzeciw jego przeciwników, zwłaszcza z szeregów PiS.” Cudowna jest logika panująca na tym portalu: nieważne konsekwencje dla Polski, ważne, żeby dowalić PiSiakom. Spójrzcie najpierw na Hiszpanię i się zastanówcie, co przyniósł tam autonomizm i czy gospodarczo lepiej było za centralizmu państwa Franco, czy potem, w ramach regionalizacji.
Czy korzyści z rządów frankistowskich wynikały z centralizmu, czy z innych ich aspektów? Ponadto gdyby nie regionalizm (baskisjki/nawarrski), to akurat kontra hiszpańska nie miałaby ani zaplecza, ani przyczółków na kontynencie. Przy całym szacunku dla Generalissimusa, to w toku swej działalności dość bezwględnie zdradzał on swych sojuszników: tak karlistów, jak i falangistów, odstępując m.in. od ich programu, którym posługiwał się w trakcie walki. Dotyczyło to zarówno kwestii organizacji państwa, jak i programu społęcznego, a wreszcie monarchii. Warto przy tym zauważyć, że ostateczny kształt systemu uczynił go bezbronnym przed rozkładem idącym od góry: frankistowskiej biurokracji i samego „następcy” Caudillo.
W tym zaś przypadku nie tyle chodzi o dowalenie PiSowi, tylko o stwierdzenie faktu, że program tej partii w zakresie organizacji państwa jest to po prostu fatalny.
przekonanych pisowców nie przekona żaden inny argument. Po prostu można mówić jak do ściany, im i tak wydaje się, że wiedzą lepiej. Miejmy nadzieję, że z czasem głos głupoty będzie po prostu mniejszy i elektorat „nieprzekonanych” także skurczy się
„Czy korzyści z rządów frankistowskich wynikały z centralizmu, czy z innych ich aspektów?” Z tego wniosek, że centralizm w żaden sposób nie przeszkadza w osiąganiu świetnych wyników gospodarczych (centralistyczne państwo Franco, po wolnorynkowych reformach, było najszybciej rozwijającym się gospodarczo państwem świata po Japonii). A więc problemem jest brak wolnego rynku, a nie brak autonomii regionalnych. Rozwój gospodarczy uniemożliwia demokracja i socjalizm, a te – po zregionalizowaniu Polski wg planu RAŚ pozostaną, zaś jedynie powstaną nowe rządy i parlamenty w regionach, rządzące przez taką samą, jak obecnie w Warszawie socjaldemokratyczną sitwę (ci, którzy robią politykę w W-wie, często mają za sobą wieloletnie doświadczenie w polityce samorządowej). Wychodzi Pan z błędnego założenia, że w regionach politycy to jacyś prawicowcy. W rzeczywistości ich styl rządzenia nie różni się niczym od stylu panującego w centrali, czyli ciągłe podnoszenie podatków pod (często niepotrzebne, ale pomagające zdobywać sobie popularność potrzebną do reelekcji) inwestycje budowlane w stylu hal widowiskowych czy stadionów lub centrów kultury nowoczesnej (pozwalających zdobyć sobie przychylność lewicy, która ma dominację w mediach, też potrzebną do reelekcji) i zadłużanie samorządów pod (także często niepotrzebne lub wręcz narzucone) inwestycje unijne. Pierwszy znany mi przypadek obniżenia (wręcz likwidacji) podatku, będącego w gestii samorządu, to niedawne zniesienie przez Lubin podatku od nieruchomości. Już myślałem, ze tam rządzą gospodarczy liberałowie i zrobili to z pobudek wolnorynkowych, a tymczasem okazało się, że zniesienie jest planowane tymczasowo i jest ono wyrazem lobbingu za wprowadzeniem podatku katastralnego. W rzeczywistości samorządowcy to socjaliści tacy sami jak ci z centrali, a cała ich działalność to podnoszenie podatków (często wielokrotne w krótkim czasie, jak np. HGW w Warszawie) oraz zadłużanie mieszkańców. Do tego „sitwokracja” w samorządach jest o wiele dalej posunięta, niż w centrali, jak mi się zdaje z obserwacji. „Ponadto gdyby nie regionalizm (baskisjki/nawarrski), to akurat kontra hiszpańska nie miałaby ani zaplecza, ani przyczółków na kontynencie.” Ogromna część Basków, jak i Katalończyków stanęła po stronie republikańskiej, Tylko, że ja miałem na myśli to, co się stało po śmierci Franco, a mianowicie o wprowadzeniu autonomii regionalnych w Hiszpanii i tego, co one przyniosły. Otóż nie tylko nie zahamowały one dążeń separatystycznych, ale wręcz je wzmogły i Baskowie oraz Katalończycy już otwarcie domagają się własnej państwowości. Gospodarczo, autonomiczna Hiszpania może tylko pomarzyć o takich sukcesach, jakie miała w scentralizowanym państwie Franco. Hiszpania jest bankrutem i się rozpada, więc podawanie jej przez propagandę RAŚ za przykład sukcesu autonomicznego modelu państwa po prostu wzbudza uśmiech politowania. „Przy całym szacunku dla Generalissimusa, to w toku swej działalności dość bezwględnie zdradzał on swych sojuszników: tak karlistów, jak i falangistów, odstępując m.in. od ich programu, którym posługiwał się w trakcie walki. Dotyczyło to zarówno kwestii organizacji państwa, jak i programu społęcznego, a wreszcie monarchii. Warto przy tym zauważyć, że ostateczny kształt systemu uczynił go bezbronnym przed rozkładem idącym od góry: frankistowskiej biurokracji i samego „następcy” Caudillo. ” Akurat w niektórych aspektach to dobrze, że nie zrealizował programu swoich sojuszników (zwłaszcza tych z Falangi). Rozkład Hiszpanii nastąpił z powodu skundlenia kleru „posoborowiem”, a co za tym idzie demokratyzacja oraz socjalizacja mentalności Hiszpanów oraz fakt, że Jan Karol I Dzieciobójca to po prostu mason, który zdradził Franco i zdemokratyzował państwo (oraz zregionalizował natychmiast). Gdyby doszło do tego, że plan RAŚ by się powiódł i powstałyby rządy i parlamenty w regionach, to nie skończyłaby się centralizacja, bo prawo dla Polski jest stanowione w Brukseli (już mówią o ujednoliceniu podatków w całej UE i płaceniu ich bezpośrednio do Frankfurtu i to za 2 lata: http://tinyurl.com/6erpgta ). W ramach UE nie jest też możliwy wolny rynek i likwidacja demokracji. Biorąc to wszystko pod uwagę, z autonomizacji nie byłoby żadnych korzyści gospodarczych dla Polski, za to zostałaby osłabiona spójność państwa, zaś polityka regionalna w kulturze i szkolnictwie zróżnicowałaby tożsamość Polaków w poszczególnych regionach w takim stopniu, że zamiast jednego narodu polskiego, który jest teraz, mielibyśmy sztucznie stworzoną grupę narodów. I to by była główna konsekwencja regionalizacji Polski. Rozbudzanie i rozgrywanie waśni na tej bazie przez lewicę czy obce państwa byłoby nieszczęściem dla Polski. Krótko mówiąc autonomizm (zwłaszcza przy pozostawieniu demokracji i socjalizmu i w ramach członkostwa w UE) nie przyniesie żadnych korzyści dla Polski, a straty w kwestii spójności Polski i tożsamości narodowej Polaków przyniesie na pewno.
@Konrad Rękas „W tym zaś przypadku nie tyle chodzi o dowalenie PiSowi, tylko o stwierdzenie faktu, że program tej partii w zakresie organizacji państwa jest to po prostu fatalny.” Zgadzam się, tylko Pański artykuł jest tak zbudowany (i to niestety norma na tym portalu), że szkodliwość PiS jest używana jako uzasadnienie dla popierania RAŚ (to działa w stylu: „RAŚ proponuje coś tam”, a w następnym zdaniu: „PiS/Kaczyński jest przeciw” i wygląda to na próbę budowania sympatii do RAŚ na bazie niechęci do PiS, którą i ja podzielam, choć z innych powodów, niż stosunek RAŚ). Jeśli przyjrzy się Pan bliżej propagandzie RAŚ, dostrzeże Pan, że propaganda o decentralizacji jest tylko jednym grupy aspektów działalności tej organizacji. W kulturze, historiografii i publicystyce RAŚ jest organizacją antypolską. Prawdopodobnie nigdy nie był Pan na Górnym Śląsku na tyle długo, żeby poznać osobiście zwolenników RAŚ i cały swój stosunek do RAŚ zbudował Pan na łagodnych i wyważonych (od pewnego czasu, bo nie zawsze takie były, a ze strony Kutza nadal nie są) wypowiedziach kilku ludzi z wierchuszki tej organizacji. W rzeczywistości propaganda RAŚ idzie dwutorowo: dla odbiorcy ogólnopolskiego, zwłaszcza dla elit politycznych i intelektualnych, jest ona wyważona i łagodna i dotyka głównie tematyki gospodarczej, za to na drugim torze idzie propaganda skierowana do prostych mieszkańców Górnego Śląska, która opiera się na odpowiednim preparowaniu historii i budowaniu antypolskich fobii i frustracji oraz pretensji. Jeśliby (co nie daj Boże) RAŚ zdobył władzę w regionie (ze wszystkimi instytucjami) i odpowiednio ją umocnił, zaczęłoby się rugowanie polskości z Górnego Śląska (przestrogą niech będą: tegoroczny spór przy okazji obchodów 90 rocznicy III powstania śląskiego oraz awantura o barwy siedzisk na Stadionie Śląskim w Chorzowie). Popieranie RAŚ przez Pana i przez portal konserwatyzm.pl to wielki błąd. Niech sobie maszerują w swoich marszach, daj im Boże zdrowie, ale po co prawicowe medium tak otwarcie i jednoznacznie ma promować tę niebezpieczną dla Polski organizację? Czy nie wystarczy, że dominujące media Agory i Verlagsgruppe Passau to robią?
@foxmann „przekonanych pisowców nie przekona żaden inny argument. Po prostu można mówić jak do ściany, im i tak wydaje się, że wiedzą lepiej.” Jeśli oskarża mnie Pan o związki z PiS, to pudło. Po raz kolejny mamy tu przykład, jak stręczyciele autonomii używają (uzasadnionej w wielu przypadkach) niechęci do PiS dla budowania przychylności wobec swoich projektów politycznych w oczach czytelników tego portalu. Kaczyński zapewne uważa, że 2+2=4 i ja też tak uważam, co nie znaczy, iż coś jeszcze nas łączy. Analogicznie większość zwolenników RAŚ – podobnie jak większość zwolenników PiS – to entuzjaści członkostwa w UE. Współzałożyciel i wiceprezes powstałego niedawno (przy współpracy RAŚ zresztą) Ruchu Autonomii Mazur to czołowy regionalny polityk PiS. Więc niech Pan już przestanie wyjeżdżać z tym PiSem, bo to się robi nudne. Odbijając piłeczkę, mógłbym Panu wytknąć niemieckość, która wynika z Pańskich komentarzy pod innymi artykułami na tym portalu (zwłaszcza artykule o tym, jak PiS na Opolszczyźnie uniemożliwił koalicję ponad podziałami, mającą odepchnąć od władzy w samorządzie mniejszość niemiecką). „Miejmy nadzieję, że z czasem głos głupoty będzie po prostu mniejszy i elektorat „nieprzekonanych” także skurczy się ” Mam dokładnie taką samą nadzieję, tylko skierowaną w drugą stronę.
„Z tego wniosek, że centralizm w żaden sposób nie przeszkadza w osiąganiu świetnych wyników gospodarczych (centralistyczne państwo Franco, po wolnorynkowych reformach, było najszybciej rozwijającym się gospodarczo państwem świata po Japonii). A więc problemem jest brak wolnego rynku, a nie brak autonomii regionalnych”. Czyli państwo może mieć fatalny ustrój i organizację wewnętrzną byle było wolnorynkowe? „Ogromna część Basków, jak i Katalończyków stanęła po stronie republikańskiej”. Ogromna część Hiszpanów część. Ważne było to, że po stronie rewolty stanęli karliści, dla których bazą była Nawarra/Baskonia, a których postulatem było poszanowanie regionalizmów. „Akurat w niektórych aspektach to dobrze, że nie zrealizował programu swoich sojuszników (zwłaszcza tych z Falangi)”. Hmm, to może szkoda, że nie powiedział, iż nie ma takiego zamiaru przed zdobyciem władzy rękoma m.in. falangistów? „bo prawo dla Polski jest stanowione w Brukseli” Przecież o tym właśnie piszę. „tylko Pański artykuł jest tak zbudowany (i to niestety norma na tym portalu), że szkodliwość PiS jest używana jako uzasadnienie dla popierania RAŚ”. Nie, to po prostu stwierdzenie faktu, to niektórym czytelnikom wszystko kojarzy się z atakowaniem PiS. „Popieranie RAŚ przez Pana i przez portal konserwatyzm.pl to wielki błąd”. A gdzie Pan widzi poparcie RAŚ? To już nie można opisać jakiegoś zjawiska postulatu nie będąc ani jego wrogiem, ani entuzjastą?
Zgadzam sie z Panem Konradem. Polska, bedaca krajem etnicznie jednolitym, rownoczesnie sklada sie z roznych rodzin duchowych: Kaszubow, Slazakow, Wielkopolan, Mazurow, Krakusow. Ta roznorodnosc Polski jest jej bogactwem. Endecja zawsze byla tego swiadoma. Precz z centralizmem jakobinskim!